Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość po drugiej stronie teczy

Pomocy z mężem!!

Polecane posty

Gość po drugiej stronie teczy

Cześć wszystkim. Mam poważny problem. Niedawno urodziło nam się z mężem dzieciątko. Mój mąż nigdy nie chciał dzieci, uważał, że odziedziczą jego charakter, a jest bardzo ciężki. Mąż nie toleruje słowa krytyki pod swoim adresem, wszystkich uważa za głupków, nawet wyleciał z pracy za to, bo powiedział szefowi, że jest cyt. imbecylem. Jest bardzo wymagający od siebie i niestety także od innych, wszyscy wszystko robią źle i są glupsi od niego. Z drugiej strony - do mnie, do moich rodziców, do mojej siostry nigdy ale to nigdy nie zachował się tak, więc mi to nie przeszkadzało. Tak czy siak, mąż nie chciał dziecka bo bał się, że jeśli ono odziedziczy charakter, to będzie miał w domu kogoś podobnego do siebie, a to oznaczałoby wielką wojnę. No ale wpadliśmy, po prostu trochę "zaszaleliśmy" a nie bylismy zabezpieczeni. Gdy wyszły dwa paski na teście, chciałam usunąć zarodek, ale oboje zdecydowaliśmy, że nie powinniśmy tego robić. Czemu zaprotestował? Nie wiem do dziś. Ciąża się dopełniła, urodziłam zdrowego synka. Mąż od pierwszych chwil bardzo mi pomagał. Nauczył się przewijać Małego, karmić z butelki, bawił się z nim, i to nie tylko na początku, wiadomo słomiany zapał, ale wytrwał w tym do dziś, a to już 3 lata. Gdy jestem chora, próbuje gotować, kiepsko mu to idzie, ale coś tam umie a na pewno doceniam fakt, że się stara. Robi zakupy, umie posprzątać, dziecku poświęca dużo czasu na zabawę, nawet z nim śpiewa. Sielanka? Nie... Mąż nigdy nie powiedział, że kocha to dziecko. Nigdy o nim nie mówił. Zapytałam go, co czuje do niego, a on - że nic... ze nie ma instynktu ojcowskiego, że to dziecko po prostu wychowuje, bo się urodziło. Mówię mu, że to część jego, przecież to też jego geny! A on - ale nic nie czuję. Wydaje mi się, że on się tak poświęca - a ma ciężką pracę, wielu innych ojców na jego miejscy by się zasłaniało zmęczeniem itd - żeby uspokoić sumienie. Kiedy się bawią, kiedy nosi Małego, udaje konika, kiedy śpiewa z nim piosenki Fasolek, wydaje się być super tatą, mam mokre oczy bo to słodki widok. A jednak mój mąż nic do tego dziecka nie czuje, sam to przyznał, powiedział, że nie mógł go zabić jak był zarodkiem, ale też go nie kocha. Po prostu - wychowuje, bo to jego obowiązek jako tego kto go spłodził, ale ... to wszystko. Świat mi się zawalił. To nie chwilowy kryzys, on tak ma od trzech lat... Co mam zrobić? Jest świetnym mężem, pomaga w domu masę rzeczy, ja dzięki niemu po porodzie mogłam się wyspać! Mogłam wyjść na miasto, na spacer, nigdy nie czułam się "uwiązana". Wiele matek mówi "macierzyństwo zakończyło moje dotychczasowe życie", a dzieki mojemu mężowi - wcale nie. Stało się ono bardziej uporządkowane, mniej spontaniczne, ale nadal mam czas na swoje pasje, dokształcam się, odpoczywam, nawet czytam książki - bo mój mąż mi bardzo pomaga, dużo się nauczył. Ma świetne relacje z moimi rodzicami. Niestety, nienawidzą go do żywego moi znajomi, bo on uważa każdego innego za idiotę. Nie mówi tego wprost, ale okazuje gestami, znudzeniem. Dla mnie - jest super. Ale to wszystko jednak blednie wobec tego że nie kocha naszego dziecka. Dziecko za to uwielbia jego, Mały zawsze "ceka tusia" czyli "czeka na tatusia", a mąż nigdy nie okazał mu znudzenia. Świetnie się maskuje. Ale też ciągle mi powtarza gdy go pytam - nie kocham go, przepraszam, nie umiem, kochałem tylko ciebie. To nie jest normalne. Siostra powiedziała "odejdź od niego, stać cię na kogoś, kto pokocha ciebie i dziecko jak swoje", ale ja kocham tego człowieka. Nie umiem się jednak pogodzić, że nie kocha on naszego Słodziaczka. I chyba nie pokocha, bo 3 lata? Czy to jakaś choroba psychiczna? Jak można być tak dwulicowym, tzn. poświęcać się dziecku bardzo, więcej niż niejeden "kochający" ojciec, pomagać żonie przy nim, bawić, a jednocześnie ... nie kochać? Wiem rozpisałam się ale tutaj mogę się wygadać... Mój mąż nie jest ideałem, ale znamy się od 12 lat, od 7 jesteśmy małżeństwem, od 3 rodzicami. Zawsze był moją połówką, dlaczego nie może pokochać swojego własnego syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak wyglądało jego dzieciństwo? Wydaje mi się, że on poświęca czas dziecku, dla Ciebie, bo tylko Ciebie kocha, chce żebyś Ty była szczęśliwa, a uszczęśliwia Cię jego czas spędzony z synem, więc to robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadek Rodzik
Wpis z gatunku: wyszłam za psychola, wpadłam, pomocy bo jest psycholem. Nie uważałaś jak robisz, rób jak uważasz. Ale dam ci łaskawie dobrą radę, z której i tak nie skorzystasz. Dupka pogoń, zwiąż się z normalnym mężczyzną, a nie chłoptasiem co ma "dziwny charakter" i jest "wymagający". To zwykły palant, a ty myślisz kroczem zamiast głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz..on kocha małego tylko nie tak jak Ty. Ale pamietaj milosc matki jest silniejsza. Gdybys musiala wybierac miedzy zyciem wybralabys swoje dziecko, a nie meza. Maz wybralby bez zawahania Ciebie. To nie jest tak, ze on go nie kocha tylko wazniejsza jest milosc do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Drogi Gościu, jego dzieciństwo było podobno normalne. Ani nie był zbyt rozpieszczany, ale też nie był to tzw. "zimny chów". Jest człowiekiem bardzo ambitnym i niestety dla niego - ma w sobie wielkie pokłady dobra, ale inni tego nie zobaczą nigdy, bo on się otwiera tylko przed tymi, na których mu zależy. Dla innych jest zimnym dupkiem, taki "House", tylko że House miał jeszcze poczucie humoru, a tutaj... Zmienia się dopiero w domu. Żyłam z nim tak długo, ile rzeczy z nim przeżyłam, z ilu dołków mnie wyciągał, ja go trochę "wychowałam" on mnie trochę "naprostował". Było mi z nim dobrze. Nie żadne fajerwerki, ale naprawdę cieszyłam się że wracam do domu. A jak wracał pociągiem z delegacji to autentycznie czułam motylki, kurczę tyle lat! Podobno parom przechodzi po 3-5 latach, a tu tyle lat i nadal było fajnie. A teraz on mi obojętnieje... Bo widzę, że robi coś nie z potrzeby serca, tylko - chyba tak jak piszesz, dla mnie. Ale przecież tak czy siak to jest nieszczerze. Co potem powiem dziecku, że tatuś tylko udaje że kocha? Że robi z tobą synku domki z tektury i bawi się w indian, ale robi to dla mamusi? Za co mnie los tak pokarał, a raczej za ja siebie tak pokarałam... Już mnie to przerasta. Ja teraz piszę, a on czyta Małemu bajki, już przysypia, ale czyta. Gdyby nie to, że WIEM, mogłabym się zakochać w nim po raz drugi... A tak zaczynam go nie chcieć obok siebie. To się rozpadnie, a żal mi tylu lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allium
szukasz dziury w całym :) mąż nie kocha dziecka ?:) a o czym świadczy całe jego zachowanie ? wolałabyś ,zeby wszystkim deklarował jak to kocha dziecko ale widywał je raz w tygodniu , znudzony i zniecierpliwiony ? a siostrę masz albo głupią albo dziecinną .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Tadku Radziku, dziękuję za ton nauczyciela, a epitety proszę sobie darować. Żegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli rownie dobrze dziecko mogloby umrzec, zostac porwane itp i jego by to nie ruszylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadek Rodzik
Jest jak myślałem. Dobrej rady nie przyjmiesz, strzelisz foszka, tupniesz nóżką, zostaniesz z dupkiem, nie będzie happy endu. Your choice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na twoim miejscu bardziej by mnie martwiło zachowanie twojego męża wobec znajomych czy w pracy - przekonanie o własnej wielkości , wprost megalomania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, nawet jesli jest tak jak napisałam, że robi to dla Ciebie, to spójrz, jakim dobrym ojcem jest. Uwierz, nie jedna kobieta Ci pozazdrości. Musisz dostrzec w tym pozytywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
k***a laska ale jestes durna. Facet na swoj kocha dziecko. Moze myslal,ze bedzie jakies bum? jak w waszym wypadku? a tu sie okazalo,ze zadnych specjalnych emocji nie odczul. Ale jakby dziecku cos sie stalo pierwszy by lecial. Moj facet jest podobnym. Mowi,ze kocha corke ale jej nigdy tego nie mowi. Natomiast wszystko co robi,robi dla mnie i dziecka. Po pracy zaraz bierze sie za zabawe z corka zamiast cos zjesc..Wstaje rano,szykuje malej sniadanie,kapie ja,kupuje wszystko co sobie zapragnie. Chcialam Ci tym powiedziec,ze do milosci nikogo ponoc zmusic nie mozna ale na swoj sposob moze na dziecku tatusiowi zalezec. Facet jest odpowiedzialne i troskliwy,a to glowna cecha milosci. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego chcesz powiedziec dziecku,ze tata je nie kocha?? jaki masz w tym cel?Ojciec sie stara,a Ty chcesz to sieprzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Do ostatniej odpowiedzi "Gość" Nie wiem :( Pytałam go kiedyś co by było gdyby musiał np. oddać życie za nasze dziecko, powiedział, że "nie chcę o tym myśleć". Jak Maluszek był chory, zajmował się nim, nie bał że się zarazi itd. Sam chodził do apteki, w ogóle nie przypominał"typowego taty XXI wieku", więc NIE ROZUMIEM dlaczego nie kocha swojego dziecka i czemu mówi, że robi to tylko z poczucia obowiązku. Nie jest opryskliwy, nie jest znudzony, ale wiem że gra, udaje, ale też jedno zauważyłam - nigdy nie powiedział synkowi "kocham cię", nie powiedział "jesteś dla mnie ważny". Pytałam go o to - mówi "nie mówię czegoś, co nie ma miejsca, znasz mnie ponad 10 lat i udajesz że nie wiesz". Za dobrze go znam. Mam dziecko z kimś, kogo kocham, ale mam dziecko z kimś, kto nie oddaje tej miłości dziecku. A synek męża uwielbia. Jak pomyślę, jak bardzo jest to jednostronne, jak ta mała istotka NAIWNIE kocha ojca, to mi się serce kraje, mam ochotę się rozbeczeć... Nie wiem co z tym zrobić. Zobaczę... nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorko co to zmieni?Masz dobrego meza,odpowiedzialnego,stara sie dla dziecka,by bylo kochane. Inni ojcowie tylko mowia,ze kochaja swoje dzieci ale palcem przy nich nie kiwna. A taki malec nie rozumie,ze tata nie chce sie z nim bawic ani zwracac uwagi. To jest dopiero trauma dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż jest emocjonalnym swirem, ale kocha dziecko. Tylko nie potrafi tego wyrazić słowami. Mój ojciec całe życie mówił że mnie kocha a nigdy ani razu się ze mną nie pobawil. Mówił że kocha a nawet nie wiedział do której klasy chodzę. W dorosłym życiu ma mnie w d***e, a tak kochał haha. Dziewczyno nie liczą się słowa. Liczą się czyny. Założę się że mąż nie dał by skrzywdzić dziecka i w głębi duszy jest dla niego bardzo ważne. A już pomijając fakt dziecka mąż ma poważny problem, pewnie jak już ktoś pisał korzenie są w dzieciństwie. Mam podobny problem. Myślę że wyolbrzymiasz a mąż powinien pójść do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Allium, masz rację. On jest megalomanem tylko do kwadratu. Chodząca encyklopedia. Z racji swojego hobby, nauk ścisłych, ma mózg jak worek bez dna. Zadziwia nawet ludzi pracujących w zawodach, np. lekarzy, chemików, matematyków. Nie popisuje się, bo wie, że nie ma takiej wiedzy jak oni, ale jak z nimi rozmawia, to oni otwierają usta ze zdziwienia, że on tyle wie, i to nie jest wiedza "z wikipedii". Mój mąż szanuje tylko ludzi specjalistów i to takich, którzy umieją zagiąć jego. Nie szanuje ludzi, którzy są zwykli, szarzy, albo nie dorównują mu wiedzą i IQ. On zamiast mieć bardziej klasyczne hobby, czas spędza w książkach z różnych dziedzin. Nigdy nie przeczytał nic z beletrystyki, poza lekturami szkolnymi, ale pochłania różne trudne książki z nauk ścisłych. Zapisuje całe zeszyty wzorami i takimi tam, dla mnie to już magia. Nie wiem, czemu mnie wybrał, bo nie mogę mu się równać ani odrobinę, ale nigdy mi tego nie wypomniał. Tłumaczył mi różne rzeczy np. dlaczego pędy wina w piwnicy są białe a nie zielone itd. On kocha naukę, ale dlatego nie trawi ludzi, którzy są przeciętni pod tym względem. I nie toleruje krytyki. Nawet jeśli ma go to kosztować utratę pracy. Kiedyś mi to imponowało, tym bardziej, skoro nie krzywdził mnie. Ale może to oznaka jego wady psychicznej, której konsekwencją jest to, ze nie kocha WŁASNEGO DZIECKA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie przeczytał niczego z beletrystyki ... to biedny człowiek jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Ponieważ nie używacie różnych nicków, nie wiem czy Gość to ta sama osoba :( Ale dziękuję za dobre słowa. Tak, mój mąż JEST emocjonalnym świrem. No nie mogę tego inaczej nazwać. Ale to chyba jakaś domena "naukowców". I co mi zostało? Paradoks? Mieć męża, który mówi że kocha, ale nic nie robi, albo mieć męża, który otwarcie mówi że nie kocha, ale robi za dwóch... Boże, dlaczego nie można mieć przeciętnego męża, który i kocha i robi - nie za dwóch, ale za jednego...? Może powinnam się czuć wyjątkowa, że znam takiego dziwaka, kiedyś mi to imponowało, ale chyba dorosłam... No nic, wiem, ze nie rozwiążecie za mnie moich problemów. Dzięki za wysłuchanie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z Twojego opisu wynika, że Twój mąż ma spore problemy ze sobą. Oczywiście nie mam tutaj zamiaru nikogo obrażać. Ciekawie mnie to nietypowe zachowanie, takie zakładanie maski w różnym środowisku. Być może skoro widzi, że ma taki charakter po prostu jest taki oziębły, ale poczuwa się dla swojej rodziny. Być może, że całkiem odwrotnie. Trudno stwierdzić po drugiej stronie ekranu. Jednak po tym jak opowiadasz, że troszczy się o dziecko i dba o was ...może boi się swojej miłości do tego dziecka. Może to glupio zabrzmi, ale skoro jest to dzieciątko z wpadki (przepraszam, być może brzmi to nieladnie) to jeszcze się z nim nie zdążył oswoić, boi się nowych uczuć. Znasz swojego mężczyznę lepiej, ale jeśli już prosisz o pomoc tutaj, ludzi którzy mogą tylko się zastanawiac, ale nic zdziałać, polecam Ci pojscie do psychologa. Samą, bądź na wspólną terapię z mężem choć wiem, że może być to trudne. Dla każdego jest. Specjalista jednak może popatrzeć na sprawę z całkiem innej strony i ma z resztą wiedzę do tego. Pozdrawiam i życzę jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Allium, no może przesadziłam, coś tam liznął takie jak "Ostatni brzeg" albo "Solaris" ale to dlatego że książka o świecie postatomowym albo SF. Ale na palcach dwóch rąk bym mogła policzyć. Dla mnie, która pochłaniam książki, to prawie jak nic... Za to jego biblioteczka jest pełna książek naukowych, kiedyś miałam już żal do niego bo tyle pieniędzy na to szło, ale skoro on nie wypominał tego mnie, no to i ja jemu nie... Z drugiej strony on potrafi rozmawiać o rzeczach wielkich, godzinami gadaliśmy o pasji gór, o przyrodzie, o miejscu człowieka na świecie itd. Nie była to gadka z jajogłowym naukowcem z NASA, rozmawiałam z nim na luzie, podobało mi się to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie teczy
Drogi Gościu, dziękuję Ci za słowa wsparcia. Pomysł dobry, ale nie z nim. Nie tak otwarcie. Myślę, że zrobię to inaczej. Poproszę psychologa, by udawał moją koleżankę i zaproszę kiedyś. Mimochodem zejdziemy na różne tematy, niech ona go wybada w akcji. Mąż jest całkiem towarzyski dopóki rozmowa nie prowadzi na tematy konkretne, bo wtedy włącza mu się wspomniany "agresor". Psycholog będzie wiedział, jak z takim "aparatem" rozmawiać. Może coś wywnioskuje z tego i będzie podstawa do dalszego działania. Dziękuję wszystkim. A mąż ululał Małego, przyszedł, pocałował mnie w czoło, zapytał "z kim tak romansuję bo stukanie w klawisze słychać po domu", pstryknął mnie w kark jak dekadę temu i poszedł zapalić. Taki zwykły ciepły "tatuś". Może kiedyś... Macie rację, dziecko tego nie wie. Lepiej niech nie wie. W końcu "liczą się czyny"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariadnamiklada
Syndrom sztokholmski. Ofiara i kat. Ofiara zawsze wybiela kata. Psychopata staje się czułym mężem. Żenujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ariadnamiklada dziś No chyba nie. Przecież kobieta pisze, że mąż jest dla niej do rany przyłóż, jej nieba by uchylił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może boi się ze wyrośnie jego klon tak jak pisałaś ze będzie do niego podobny? Może boi się odrzucenia i wypiera z siebie uczucia? Myślę że w tym jest drugie dno i ze on czuje coś do dziecka ale to wypiera. Jeżeli Cię kocha i robi to dla Ciebie to mógłby Ci nie mówić wszystkiego żeby Cię nie ranić. To jego podejście do ludzi może tez być forma obrony. Daj mu czas. Jak dziecko zacznie być mądre i się uczyć i będą mieć swoje sprawy naukowe to może poczuje miłość. Mężczyźni kochają inaczej niz my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale o co Wam chodzi ?? milosc to nie slowa, tylko czyny a ten facet pokazuje dziecku, ze je kocha. Ja mam podobnie, tzn mam dwoch synow. NIe umiem powiedziec czy ich kocham ( wynika to z b.trudnego dziecinstwa i zamrozenia uczuc). Ale piekuje sie nimi, okazuje uczucia, dbam jak umiem. Uwazam sie za dobra matke. Nie kazda osoba jest wylenwa, wielu ma problemy z wyrazeniem siebie, emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro twoj naz jest taki madry to moze piwinien cos psychiatrii liznac. Moze on ma jakies zaburzenia z pogranicza autyzmu i nie umie odczuwac emocji. Normalne to raczej nie jest i dziwne ze taki nadralinski jeszcze tego nie dostrzegl. Chyba woli gardzic innymi i ich nie szanowac niz przyznac ze z nim cos nie tak:( dziecko bedzie muec przesrane jak sie okaze ze nie spelnia jego oczekiwan, ze jest przecietne i szare.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trikolorka82
A ja myślę, że szukasz dziury w całym. O miłości świadczą czyny, a nie słowa - pamiętaj. A nie wszystkim te słowa przychodzą tak łatwo. Nie każdy jest taki sam. Twój mąż może sobie nawet sprawy nie zdawać że kocha dziecko. A Ty mu niepotrzebnie trujesz o to dupę. Ktoś wyżej nazwał go "świrem emocjonalnym" - i coś w tym jest, ale to wcale nie znaczy, że nie kocha dziecka na swój sposób, ogarnij się! Doceń to, jakiego masz męża i przestań go o to maglować. Słowa są g... warte, naprawdę. :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×