Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czemu on nie chce odejsc?!

Polecane posty

Gość gość

Mamy dziecko, mieszkamy razem... Ale miedzy nami niczego juz nie ma... Nie jestem z nim szczesliwa, on ze mna raczej tez. No bo przeciez dziala to w dwie strony. Klocimy sie, czasami nawet strasznie. Juz dzis jest spakowany. Wychodzil 3 razy i wracal. Nie chce z nim juz byc, kurde czemu on nie moze po prostu odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu Ty mu nie możesz powiedzieć by odszedł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wrzeszcze mu to, ze ma sie wynosic nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo nie ma gdzie iść,ale lepiej powiedz mu,że chcesz się rozstać,nie ma co się męczyć,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa, bo wrzask w złości to sensowny komunikat. Oboje macie mleko pod nosem Musicie usiąść porozmawiać, pogadać, że dalej tak nie jesteście w stanie żyć. Wtedy jasno mu powiedzieć, że do tego i tego ma się wyprowadzić, ustalić podziały "majątku" - wspólnych rzeczy itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze isc do swojej matki... Zawsze wykrzykuje, ze on ma swoj dom nie musi tu siedziec, a kiedy przychodzi co do czego to panikuje. Naprawde go nie kocham i za kazdym razem coraz bardziej nie chce z nim mieszkac, zyc, dzielic niczego. Nie utrudnialabym mu tez kontaktu z dzieckiem... Nie jestem jakas msciwa, a z reszta za co... Przeciez nasz zwiazek po prostu sam upadl bez ingerencji zdrady itd... Czemu on nie ma tej odwagi i nie odchodzi. Co zrobic by jednak zrobil ten ostateczny krok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego nie odchodzi? a kto mu będzie prał i sprzątał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego ty nie odejdziesz dziewczyno bez honoru?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego upadł? samo nic się nie dzieję.Jak długo jesteście razem i dlaczego w ogóle skoro go nie kochałaś ( gdybyś kochała nie przestała byś) ..rozstanie to bardzo trudna chwila w życiu każdego.Pomyśl ,że gdy odejdzie to czy aby na pewno nie zatęsknisz za nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestesmy ze soba 4 lata. Poznalam go w trudnej sytuacji. Bylam w trakcie rozwodu, maz oprawca... Sprawy, nekanie itd. Trudny okres. I ten zwiazek jakos sie rozwinal, wydawalo mi sie, ze go kocham. Ale teraz. W sumie. Moze i nigdy go nie kochalam... Nie wiem... Szczerze mowiac nie mam do niego zadnych uczuc. Jedyne za czym moglabym zatesknic to moze to ze we dwoje jakos latwiej... Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie.Ja też się tak uwikłałem kiedyś i wiem ,że takie związki do niczego nie prowadza.Zostawiają tylko cierpienie i zryta psychikę.Gdy jest się w trudnej sytuacji człowiek szuka bratniej duszy instynktownie ale to egoizm.W waszym przypadku zadziałał chyba obustronny .On potrzebował kobiety a Ty faceta.Związek bez szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze nie ma czego ratowac... Ja to rozumiem i dlatego chcialabym sie rozstac. Tak to prawda z kazda klotnia jest coraz wiecej w nas zadry... Z kazda klotnia padaja gorsze slowa. Coraz gorsza atmosfera. Ja wiem, ze dam rade bez niego. Probuje zrozumiec o co jemu chodzi... Czy sie czegos boi, czy sie wstydzi rozstac, bo rodzina bo cos tam. Nie wiem, najgorsze jest, to ze on udaje ze nic sie nie stalo potem. Ktos napisal czemu ja nie odejde: psychicznie odeszlam, a dom jest moj. Wiec czemu ja i dziecko mamy sie tulac po domu samotnych matek skoro ja mam dom. On wprowadzil sie do mnie. Wszystko co nalezy tu do niego nawet jakis mebel, sprzet oddalabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogłabym się podpisać pod Twoim postem. Właśnie skończyła się potężna awantura, jak zwykle piszło o to samo - on się nabija z mojej pracy, a ja wypomniałam mu, że żyjemy z niej (mój partner prowadzi firmę, ale nic z tego nie ma), no i się zaczęło - jak zwykle furia z jego strony, ubliżanie, szarpanina... A w domu małe dziecko... Wciąż próbuję nawiązać z nim jakiś dialog, ale on jest coraz bardziej obojętny na wszystko. Pogrąża się we frustracji, że mu nie wychodzi i wstydzi się, że nie zarabia jak prawdziwy facet. Od jakiegoś czasu szuka pracy, ale niestety bez rezultatu. Ja też mam już dość tej sytuacji. Najbardziej boli mnie, że nie da się z nim normalnie rozmawiać na ten drażliwy temat, zaraz wyzwiska i awantura, a w najlepszym razie nie odzywa się przez kilka dni. Pewnie najlepiej byłoby zakończyć to, ale boję się tego, co potem... Nie mam wsparcia rodziny, przyjaciół, on w sumie też nie i chyba tylko to nas jeszcze łączy, poza dzieckiem... Nie dam rady sama, nie w tym momencie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo wiesz autorko prosto jest wygnać drugiego z własnego mieszkanka, ale jakbyś sama sie miała wyprowadzić to już by ci nie było tak prosto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko nie licz że z innym fagasem będzie prawdziwa miłość. Prawda jest taka że ty jesteś ciężka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No okej, on ma trudniej. Wiem. Ale co lepsze? Zeby dziecko patrzylo i sluchalo... Zebysmy sie zarli nawzajem... Meczyli, bo niech siedzi, niech nie wygania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zycie jest ciezkie... Jest dziecko, dom. Zeby wszystko ogarnac trzeba sie troche nameczyc. On mieszkal cale zycie u matki, nie pracowal, robila przy nim wszystko. Ja mam swoje dziecko i niestety nie moge go nianczyc. Jego matka jest nadopiekuncza. Chcialby zebym tez taka byla ale ja mam tez dziecko, a on jest dorosly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie rozgladam sie za nowa miloscia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyslcie nad terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłem w sytuacji wypisz-wymaluj.Poznałem wspaniałą kobietę.Była po rozwodzie-mąż tyran wredniak,ona z dzieckiem..wprowadziłem się do niej ,pracowałem (sporo zarabiałem ) łożyłem na dom ,rachunki itd.zabierałem ich na wycieczki,na spacery ,starałem się dotrzeć do dziecka ,choć jego wrogość do mnie była porażająca..on nie dał sobie zabrać mamy za nic.Nawet nie mogłem jej przytulić przy nim ,zachowywaliśmy się jak idioci..Nawiązałem z nim kontakt ,ja prosiłem stale by się przełamała ,ale ona stale go okłamywała ,że jestem kolegą i nie mam gdzie mieszkać.W weekand-y szedł do ojca i było nieziemsko ,ale w tygodniu znów to samo.Czułem się idiotycznie ,chciałem z nim porozmawiać ale ona się bała jego reakcji.Byłem w nie swoim domu,czułem się niepewnie ,nie mogłem się nawet odezwać.Tak bardzo chciałem dać im szczeście i normalność ,ale ona jakby się bała jego reakcji na wiadomość ,że jesteśmy razem.Oszukiwaliśmy się tak pół roku a ja byłem w co raz gorszym stanie.Gdy byliśmy sami to jak rodzina,snuła plany mówiła " nasz młody" a gdy był znów kumpel i tyle.Proponowałem ,że ja z nim pogadam ,wymyślałem kolację z dala od domu na neutralnym gruncie ,wpierw się zgadzała ,ale zawsze potem to odkładała.Nie dała mi z nim pogadać tak się bała jego reakcji.Byliśmy nad morzem razem w dwuosobowym pokoju i nie mogliśmy się przytulić -co za wakacje?..ja to wszystko znosiłem ,choć czułem że krew mnie zalewa po woli..dawłem z siebie wszystko by zrozumiała ,że akceptuje i ją i dziecko ,ale nie odważyła się do konca powiedzieć mu prawdy..sytuacja stała się tak durna ,że jego koledzy w szkole tłumaczyli dziecku ,że ja jestem z jego mamą ,on ją pytał a ona wciąż zaprzeczała..dziwni byli..dlatego rozumiem facetów co wchodzą w związki takie..czasem się nie da mimo szcerych chęci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czyje jest mieszkanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje, mam dom. Juz mowilam. Ja nie mam dzieci z pierwszego malzenstwa, dziecko jest nasze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wiec oswiadcz mu ze miedzy wami koniec i niech się wyprowadza,daj mu jakis termin np tydzien a jak nadal bedzie u ciebie tkwił to podczas jego nieobecnosci spakuj mu walizki i odeslij do mamusi, co w tym trudnego? wiadomo ze on nie chce sie wyprowadzic bo nie chce wracac na stare smieci bo moze mama niedobra albo się wstydzi albo mu wygodniej bo tu i ugotują i podupczyc moze za darmo a u mamusi tylko ugotują. to ty się jeszcze pytasz czemu on nie chce odejsc.bo jest wygodny leniwy i cwany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie wprowadziłam do mieszkania mojego męża i nie wyobrażam sobie żeby on mi sie kazał wyprowadzić "bo nam sie nie układa", na szczęście nie jest aż takim s********m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Ja byłem w sytuacji wypisz-wymaluj.Poznałem wspaniałą kobietę.Była po rozwodzie-mąż tyran wredniak,ona z dzieckiem..wprowadziłem się do niej ,pracowałem (sporo zarabiałem ) łożyłem na dom ,rachunki itd.zabierałem ich na wycieczki,na spacery ,starałem się dotrzeć do dziecka ,choć jego wrogość do mnie była porażająca..on nie dał sobie zabrać mamy za nic.Nawet nie mogłem jej przytulić przy nim ,zachowywaliśmy się jak idioci..Nawiązałem z nim kontakt ,ja prosiłem stale by się przełamała ,ale ona stale go okłamywała ,że jestem kolegą i nie mam gdzie mieszkać.W weekand-y szedł do ojca i było nieziemsko ,ale w tygodniu znów to samo.Czułem się idiotycznie ,chciałem z nim porozmawiać ale ona się bała jego reakcji.Byłem w nie swoim domu,czułem się niepewnie ,nie mogłem się nawet odezwać.Tak bardzo chciałem dać im szczeście i normalność ,ale ona jakby się bała jego reakcji na wiadomość ,że jesteśmy razem.Oszukiwaliśmy się tak pół roku a ja byłem w co raz gorszym stanie.Gdy byliśmy sami to jak rodzina,snuła plany mówiła " nasz młody" a gdy był znów kumpel i tyle.Proponowałem ,że ja z nim pogadam ,wymyślałem kolację z dala od domu na neutralnym gruncie ,wpierw się zgadzała ,ale zawsze potem to odkładała.Nie dała mi z nim pogadać tak się bała jego reakcji.Byliśmy nad morzem razem w dwuosobowym pokoju i nie mogliśmy się przytulić -co za wakacje?..ja to wszystko znosiłem ,choć czułem że krew mnie zalewa po woli..dawłem z siebie wszystko by zrozumiała ,że akceptuje i ją i dziecko ,ale nie odważyła się do konca powiedzieć mu prawdy..sytuacja stała się tak durna ,że jego koledzy w szkole tłumaczyli dziecku ,że ja jestem z jego mamą ,on ją pytał a ona wciąż zaprzeczała..dziwni byli..dlatego rozumiem facetów co wchodzą w związki takie..czasem się nie da mimo szcerych chęci.. xxx ja p*****le co za głupia baba tak na bank dziecko sie nie domysla:/ dobrze chciałes zrobic-trafiles niestety na kobiete, po przejsciach która nie poukładała sobie w głowie tego co ja spotkało, niedojrzała do nowego zwiazku wkurzaja mnie takie kobiety....pod tym wzgledem ze udaja przed dziecmi-na bank normalnie kazdy kolega mieszka z mama i wyjezdza na wakacje :/ robic z dziecka idiote....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie potraficie już spokojnie rozmawiać. Za dużo w Was żalu i frustracji. Napisz do Niego list. Przelej na papier to co czujesz, a On niech przeczyta go w samotności. Potem usiądźcie i porozmawiajcie jak dorośli ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Malzenstwo to nie zabawa w dom. Macie wspolne dziecko i nikt za was domu jemu nie stworzy. Po kilku latach w kazdym zwiazku motylki odlatuja. Macie kryzys. Moze wspolny wyjazd by was zblizyl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×