Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Regina Haluga

Natalia 30 i trochę

Polecane posty

W życiu czasem tak bywa że niepotrzebnie zamartwiamy się nieistotnymi drobiazgami, a nie zauważamy prawdziwego niebezpieczeństwa. Dlatego aby opowiedzieć wam jak Natalia znalazła się w hospicjum i co doprowadziło młodą, zdrową, pracowitą osobę do obecnej wegetacji (bo inaczej jej życia nie mogę określić) muszę cofnąć się o kilkanaście miesięcy wstecz. Tamtego dnia jak zwykle siedziała po godzinach w aptece i retaksowała recepty. Przed nią piętrzyły się dwa pokaźne stosy druczków. Na pierwszym były poskładane i opisane prawidłowe recepty. Drugi stanowił zbiór recept do poprawy - czyli takich gdzie brakowało pieczątek lub wymagały innej pilnej wizyty w przychodni. Oczywiście ten przykry obowiązek spoczywał na barkach Natalii. Z jednej strony właściciel apteki chciał mieć jak najwięcej pacjentów, z drugiej kierownik nie chciał mieć problemów z NFZetem i innymi bardzo potrzebnymi społeczeństwu (szczególnie aptekarskiemu) organami. Te dwie wykluczające się wzajemnie postawy wymagały realizowanie absolutnie wszystkich recept, a następnie poprawianie tych błędnych po godzinach pracy. Cóż każda praca ma swoją ciemną stronę medalu, również praca farmaceuty nie jest idealna. Natalia jednak zregenerowana po urlopie, była zwarta i gotowa do pracy. Kątem oka obserwowała techników obsługujących pacjentów za pierwszym stołem, jednocześnie starła się dopiąć refundacje na ostatni guzik. Był dopiero trzeci stycznia więc miała jeszcze dwa dni na wysłanie zestawienia refundacyjnego. Tuż przed zamknięciem na zakupy przyszedł pan Fryśkowski, który zawsze przypominał sobie o zakupie mleka dla dziecka w ostatnich minutach pracy apteki. Natalia oderwała się od recept żeby posłuchać jakie tym razem wytłumaczenie swojej opieszałości przedstawi. Podeszła do swojego stanowiska, a pozostali spokojnie zaczęli przeliczać swoje utargi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Dobry wieczór Panie Fryśkowski. - A dzień dobry, dzień dobry. Klientów nie ma to przyszedłem! - Bardzo miło z Pana strony. Jak mogę panu pomóc? - Trzy puszeczki Bebiloniku by mi się przydały... - Poproszę receptę. - Pani Kochana doniosę jutro. -W takim bądź razie dziś policzę pełnopłatnie, a jutro się rozliczymy jeżeli przyniesie Pan receptę. - Pani Kochana, ale jak to tak? Ja zawsze do Pani przychodzę, głównym sponsorem tego przybytku jestem, a Pani zniżki nie da? - Panie Fryśkowski , a dlaczego bez recepty Pan przyszedł. - Pani droga, cały dzień zabiegany byłem. Cóż to za historia w moim bloku. Opowiadałem pani że dzicy lokatorzy wprowadzili się do tego Brzezińskiego co do Włoch wyjechał. Dzisiaj Policja i Telewizja była, całe osiedle się zbiegło i ich wyrzucili na bruk. - I dlatego nie mógł pan wziąć recepty? - Takie zamieszanie było to musiałem mojego Szymonka zabrać z domu, u teściowej siedzimy, a recepta w domu została. A tam się dziś nie da wejść, bo Policja, bo Telewizja. Atakują niewinnego człowieka. No zrozumieć Pani musi. - Panie Fryśkowski, policzę Panu jedną puszkę pełnopłatnie, a jutro się rozliczymy. - Ale ja nie mam pieniędzy, a dziecko głodne. - Przykro mi ale nie ma innej możliwości. Proszę się zastanowić czy policzyć Panu tą jedną puszkę pełnopłatnie, bo za dwie minuty muszę zamknąć aptekę. - Nie, pójdę do konkurencji. - Dziękuję. Do widzenia. - Jutro z samego rana do kierownika na Panią doniosę. Ja nigdy w życiu na nikogo nie donosiłem, ale Pani to chyba ze wsi jest taka chamka pospolita. W ogóle się nie przejmuje losem drugiego człowieka. Zero empatii. A żeby tak Panią rak trzustki, wątroby i przełyku zabił. - Szczęść Boże.- odpowiedziała ze stoickim spokojem, chociaż aż się w niej gotowało- Do widzenia. - To ja wezmę to jedno opakowanie, ale Pani to chamka ze wsi jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalia miała ochotę zabić spojrzeniem tego buraka, jednak nie mogła. Musiała robić dobrą minę do złej gry. Nie był to pierwszy i z pewnością nie ostatni buc w jej karierze, który postanawia na niej wyładować frustracje swojej beznadziejnej egzystencji. Policzyła jedną puszkę mleka, przyjęła pieniądze, wydała resztę i pokwitowanie zaliczki. Podziękowała i pożegnała pacjenta. Jako magister farmacji nie raz zetknęła się z ludzkim chamstwem i arogancją. Jednak była na lepszej pozycji niż jej przyjaciółka Iga, która jako technik farmaceutyczny również zbierała cięgi za Ministerstwo Zdrowia, NFZ, MOPS, ZUS i lekarzy, ale dodatkowo podważano jej kompetencję z powodu krótszego okresu nauki. To prawda że nie studiowała pięciu lat na Uniwersytecie Medycznym, jednak miała zajęcia z tymi samymi wykładowcami w cenionej Policealnej Szkole Medycznej w Warszawie (tak - tuż obok aresztu co prawda, ale szkoła najlepsza). Zdała państwowy egzamin. Odbyła dwuletni staż w aptece i wiele praktyk. Dodatkowo skończyła Kosmetologię, żeby jeszcze lepiej pomagać licznej rzeszy pacjentów borykających się z dermatologicznymi problemami. To że jest pracowitą, młodą, piękną i wykształconą kobietą działa na niektórych przegranych życiowo ludzi jak czerwona płachta na byka. Ileż to razy jeszcze usłyszy przechwałki jakiegoś pijaczka że "jego znajomy pracuje w Sejmie i intensywnie dąży żeby zdegradować techników, a Pani to będzie kible w podstawówce co najwyżej czyścić". Żadna praca nie hańbi - ktoś musi myć kible w szkole (i nie tylko), prezentować pogodę po Dzienniku, opróżniać szamba,odprawiać msze w niedziele, segregować śmieci na wysypiskach, pracować w markecie na kasie, gasić pożary czy pilnować porządku jako policjant. Jeżeli jednak rzeczywiście odebrano by uprawnienia technikom farmaceutycznym (chociaż podstawową zasada głosi , że prawo nie działa wstecz) to nagle duża cześć aptek przestała by funkcjonować ponieważ nie miała by pracowników. Już teraz w wielu punktach brakuje wykwalifikowanego personelu (który nawiasem mówiąc w większości dorabia sobie w innych aptekach żeby wspomóc swój domowy budżet i uzupełnić braki pracowników w poszczególnych aptekach). Koszty utrzymania apteki by wzrosły ponieważ pensja magistra jest o ok. 20% wyższa od pensji technika. Zwiększyła by się liczba bezrobotnych ponieważ technicy nie mogli by pracować w aptece bez uprawnień, a koszty zapłacenia im zasiłków oraz przebranżowienia zapłacili by wszyscy podatnicy. Po za tym ucierpieli by też pacjenci, ponieważ brzydką prawdą jest że magistrzy na ciepłych posadkach się rozleniwiają i ograniczają do zaliczenia kolejnych punktów w ramach szkoleń ciągłych, zaś technicy kończą studia i kursy z pokrewnych dziedzin, które wykorzystują w swojej pracy. Odkąd nie ma obowiązku robienia specjalizacji bardzo mały odsetek studentów farmacji się na to decyduje. Za to większość techników ma magistra z kosmetologii, dietetyki, pielęgniarstwa itp. Koniec dywagacji! Natalia nie myślała o tym wszystkim. Miała inny problem na głowie. Po zamknięciu apteki, wsiadła do samochodu. I mimo że to zupełnie nie w jej stylu zadzwoniła do Benjamina podczas jazdy. Benjamin przedstawił jej swój plan.Ona jednak nie była przekonana. Miała nadzieję że rozmowa się zakończyła i temat nie wróci na wokandę. Żyła dalej swoją codziennością czyli pracą, której przez niedobór pracowników i nadmiar pacjentów miala coraz więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z rozmyśleń wyrwała ją koleżanka, która weszła na recepturę i zapytała: - Jak ci idzie? - Proszki już rozsypane, zostało jeszcze dwie maści do ukręcenia i globulki. - Chcesz się zamienić? - Nie. Wiem że też nie lubisz receptury. - Ty też? To dlaczego zawsze ją robisz? - Sypanie proszków mnie wycisza, a na ręcznym kręceniu maści się wyładowuje. - Jakieś problemy? - Tak. - Benjamin? - Tak znów przelożyl wesele. - Może się zmobilizuje? - Nie sądzę. Wiesz on jest z pokolenia gimbusów uważa że wszystko musi mieć podane na złotej tacy. - To tak jak nasza nowa stażystka. - Co z nów zrobiła? - Wczoraj kazałam jej poukładać alfabetycznie i sprawdzić daty ważności leków bardzo silnie działających. Posiedziała kwadrans przed szafką "A" po czym stwierdziła że daty już sprawdziła, a poukłada jutro, bo się zmęczyła. Nawet nie wzięła wykazu z datami więc tak na prawdę nie zrobiła nic. - Musimy ją zwolnić? - Chyba tak. Podłóg nie zmywa bo by jej korona z głowy spadła, wiedzy nie ma żadnej, a jak ostatnio kręciła maść to wkręciła w nią swój włos. - Pan Jan nas zabije. To już piąta stażystka, którą odprawiamy. - Przecież to nie nasza wina że natworzyli pseudo-szkół dla techników gdzie przyjmują bez matury, zajęcia odbywają się co drugi weekend, a jak 1 na 1 000 000 uda się zdać egzamin końcowy to uważa, że pozjadała wszystkie rozumy i się szarogęsi w aptece. Zapomniałabym przyszłam zapytać co to za akcja była wczoraj. - Plotkary z was. Właściwie to nic takiego. Miałam ogromną kolejkę i przyszedł mąż tej babki z naszej największej konkurencji. Oczywiście od wejścia zaczął marudzić, że nie ma dla niego krzesła i wody, że drogo, że badziewia wystawiałyśmy, a dobrych leków nie ma itp. Wkurzyłam się i powiedziałam mu : Drogi Panie Zykowicz, zamiast robić czarny PR mojej aptece może poprosił by Pan żonę żeby zdjęła z okna szyld reklamowy, który jest niezgodny z prawem i sprawdziła daty ważności leków, bo pacjenci do mnie przychodzą i się skarżą że przeterminowane leki sprzedajecie. Zamarudził coś pod nosem i poszedł. Później zgłosiłam ten jego szyld do WIF. - No wiesz? - Należało mu się. Przychodzi tu za każdym razem jak zobaczy dużą kolejkę i się awanturuje. Może kontrola ukróci jego poczynania. - On jest niereformowalny. W tamtym roku jeździł na nocne dyżury do aptek żeby skontrolować czy apteka rzeczywiście będzie otwarta dla pacjenta. - Te dyżury to jakaś porażka. Co tydzień inna apteka ma telefon alarmowy na który pacjent ma zadzwonić kiedy będzie potrzebował w nocy leku, a farmaceuta ma przyjechać albo siedzieć całą noc w aptece za darmo. To tylko włodarze naszego miasta mogli wymyślić. W Warszawie jest apteka całodobowa więc nie wiem po co ten cyrk, przecież to niedaleko. I jeszcze ta dzisiejsza sprawa. - Co się stało? - Z samego rana dzwonił pan Jan. jakaś kobieta w zaawansowanej ciąży kilka dni temu kupiła w naszej aptece maść przeciwbólową. Oczywiście ktoś jej sprzedał taką na której ulotce jest napisane że w ostatnim trymestrze ciaży może powodować zniekształcenie płodu. - Żartujesz? - Nie. Wiesz że producenci się zabezpiecza więc na wszystkim dają ostrzeżenia, a prawda jest taka że w ciązy nie powinno się stosować żadnych leków bez konsultacji z lekarzem. - Lekarze zwykle mówią: pójdzie pani do apteki i coś kupi. Urodziłam 2 dzieci więc to przechodziłam. - Mi jakby tak ginekolog powiedział to więcej by moja noga nie stanęła w jego gabinecie i nie omieszkałabym złożyć na niego skargi. Co to za ginekolog, który nie ostrzega swoich pacjentek że nie mogą łykać leków przeciwzapalnych, a w razie potrzeby nie dobiera leków które pomogą matce jednocześnie jak najmniej szkodząc dziecku. Przecież nie każdy jest lekarzem czy farmaceutą i nie musi znać się na medycynie, a jeżeli wykwalifikowana osoba mu nie pomoże to będzie skazany na gr,gógle czy reklamy telewizyjne. - Takie nasze państwo które zabrania aborcji i in vitro, ale jednocześnie przymyka oko na praktyki zagrażające życiu i zdrowiu ludzi. \ - Jak ja bym była ministrem zdrowia to bym zrobiła porządek , a zaczełabym od zakazu reklam leków czy suplementów w telewizji. Czy ty wiesz że mój trzyletni bratanek recytuje mi te głupawe reklamy jak wierszyki. Ale co tu się dziwić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wciąga :) I co dalej ? Czekamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Natalia może cię podwiozę? - Nie dzięki. Już nie mieszkam na Bagnie , wyprowadziłam się z Warszawy. - Ooo! Wróciłaś do Poznania? - Nie. Mieszkam niedaleko stolicy. - Skąd ta zmiana? - Znalazłam tam pracę w bardzo fajnej aptece, po za tym moi teściowie tam mieszkają więc żeby zaoszczędzić na czynszu przed ślubem wprowadziliśmy się do nich. - Nadal jesteś z Benjaminem...fajny chłopak. - Nie musisz kłamać wiem że go nie lubisz i ostro obgadywałaś go do naszych wspólnych znajomych mimo że znasz go tylko z fejsa, nk i opowieści innych. - Może coś przekręcili, nigdy go nie obgadywałam. - Zapomnijmy o tym, ja wiem że jest fantastyczny dla mnie, a opinie innych na temat naszego związku mnie nie interesują. - Auć. - Sorry Iga, ale naprawdę wpakowałaś mnie w niezłe bagno dając mi do realizacji tamte podrobione recepty na tramadol dla twojego "dziadziusia", nie będę wspominać o tym że po tym jak ostatnio byłaś w moim mieszkaniu zginęły mi kolczyki, którymi następnie olśniewałaś na fejsbukowych zdjęciach z wakacji. Tak że jest mi przykro że miałaś nie udane dzieciństwo, ale teraz jesteś dorosła więc powinnaś wiedzieć że twoje niecne uczynki wpływają na to jak jesteś postrzegana przez otoczenie. Na prawdę chciałabym ci wierzyć, ale ciągle kłamiesz i pakujesz innych w tarapaty. A to że powiedziałaś Katarzynie że spałam z jej ówczesnym chłopakiem było świństwem, bo nigdy tego nie zrobiłam i dobrze o tym wiedziałaś. - To dlaczego ciągle mi to wypominasz? - Nie wypominam ci tego, po prostu stwierdzam fakt. Byłaś szczęśliwsza rozkręcając tą telenowele przed nami, nauczycielami, rodzicami i sąsiadami? Ale czego się spodziewać po kimś kto wymyśla że był zgwałcony? - Nie wymyśliłam tego! - Tak samo jak nie okradałaś proboszcza podczas sprzątania jego mieszkania? Czy tak samo jak nie wykradłaś dziennika żeby usprawiedliwić sobie wszystkie nieobecności przez co cała klasa miała problemy? - To było dawno temu! - Mogliśmy przez ciebie być nie dopuszczeni do matury idiotko! Nikt cię tu dziś nie zapraszał więc nie dziw się że każdy cię unikał. Wszyscy mają dość tego że pakujesz się z butami w ich życie i niszczysz wszystko po kolej. - Gdyby nie ja to nigdy nie przyjechałabyś do Warszawy! - Masz racje nie uciekałabym jak pies z podkulonym ogonem od ojca do stolicy gdybyś nie spiła mojej sąsiadkii! - Nigdy jej nie lubiłaś! - Nie lubiłam jej , ani jej matki, ani jej siostry, ale to ty udając jej przyjaciółkę spiłaś ją, a następnie namówiłaś na nakręcenie filmu pornograficznego i umieszczenie go w Internecie. Kto normalny by coś takiego zrobił, z premedytacją! Co ona ci zrobiła? - Zrobiłam to dla ciebie! - Wiesz co : odwal się. Odwal się ode mnie! Nie zbliżaj się po prostu do mnie. Rzygać mi się chce jak na ciebie patrzę. - Udław się. Taka wymiana zdań mogła by jeszcze trochę trwać, ale przyjechał tramwaj więc Natalia wsiadła do niego zostawiając dawną przyjaciółkę na przystanku. Sama siebie zaskoczyła że mogła się tak prostacko zachować. Tak, czasem przeklinała. Tak, była sarkastyczna. I tak była impulsywna. Jednak nigdy wcześniej nie kłóciła się z nikim na przystanku tramwajowym. Właście nie kłamała. Iga była złym człowiekiem, jednak kim ona jest żeby wypominać jej to wszystko. Kiedy zaczęła o tym rozmyślac zauważyła, że w niewyjaśniony sposób przeniosła się z przystanku autobusowego nad rzekę. Tak, to był tylko sen. Natalia obudziła się . Wstała z łóżka. Zalożyła kapcie. Poszła do kuchni. Wypiła wode z cytryną. Napisała smsa do Igi. Po czym wróciła do łóżka i zasneła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalia i reszta aptekarek od rana miały dużo pracy, ale najwięcej pracy miała pomoc apteczna ponieważ śnieg i błoto były wszech obecne. Ledwie zdążyła zetrzeć jeden kąt, w drugim była powódź. Oczywiście pacjenci nawet nie próbowali się odśnieżyć przed wejściem do apteki. Wszędzie było mokro i brudno. Na domiar złego jeden z pacjentów przyszedł z nieznośnym dzieckiem, które rozlewało wodę z plastikowego kubka po całej podłodze. Nowoczesny rodzic oczywiście ani myślał zwrócić uwagę źle wychowanemu szkrabowi. Chłopcu tak spodobała się zabawa, że postanowił jeszcze bardziej uprzykrzyć pracę starszej pani przez niekulturalne odzywki. Natalia , która zazwyczaj była miła i sympatyczna, postanowiła stanąć w obronie swojej koleżanki z pracy. - Chłopcze przestań rozlewać wodę i oddaj mi kubek. - Nie. Natalia wyciągnęła rękę i zmierzyła chłopca groźnym wzrokiem dzięki czemu ten skapitulował i oddał kubek. - Dlaczego nie pozwala mi się pani bawić? - Jak chcesz się pobawić to poproś tatę, żeby zabrał cię na plac zabaw. Apteka nie jest miejscem zabaw. Pani Bożenka ciężko pracuje żeby utrzymać porządek i zabić wszystkie zarazki przyniesione tu przez chorych pacjentów. Chyba nie chciałbyś zarazić się ospą albo grypą? - Proszę nie straszyć mojego dziecka! - Widzę że jednak pan się zainteresował swoim dzieckiem. Szkoda że nie zwrócił pan uwagi kiedy przez 20 minut rozlewał wodę po podłodze. Oczywiście będzie Pan musiał zapłacić za opakowanie witamin które syn uszkodził podczas zabawy. - Ale mój syn nic nie zrobił. - Proszę pana są tu kamery więc albo pan zapłaci za szkody, albo wzywam policję. - To my już z synem idziemy. - Nie musi pan czekać, ale policja zostanie poinformowana więc jeżeli nie chce mieć pan nieprzyjemności prosiłabym o uregulowanie płatności przed wyjściem. Zdenerwowany mężczyzna zapłacił za uszkodzone opakowanie,schował je do kieszeni i wyszedł. Natalię można było lubić lub nie. Jednak trudno było niezwauważyć że ma dziewczyna jaja. W trudnych sytuacjach naprawdę potrafiła się wykazać. Nie dalej jak tydzień temu w jej aptece zjawił się złodziej. Garbaty łysiejący niedomyty dwumetrowiec wszedł do apteki. Poprosił o szklankę wody. Gdy Natalia poszla po nią, on otworzyl przy pomocy drucika szufladę z pieniedzmi. Wyciagnął 600 zł. Jednak Natalia przylapała go na tym niecnym uczynku. Stanęła wyprostowana i powiedziała: - Zadzwoniłam już po policję, wszystko się nagrało na kamerkach (wskazała na atrapy kamer) tak że radzę pannu oddać moją własność i wyjść stąd zanim przyjedzie policja. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po trzynastu dniach pracy w końcu nadszedł wolny dzień. Był to wtorek, który Natalia miała spędzić na wylegiwaniu się po szybkim załatwieniu sprawy z elektrownia. Kilka minut po godzinie 11 wysiadła z pociągu w Legionowie. Poszła prosto do siedziby PGE. Wyciągnęła numerek U038, na tablicy wyświetlały się różne numerki z różnymi literkami na początku. Po 2 godzinach nadal czekała na swoją kolej. Na szczęście przypomniała sobie że z dokumentami podpisanymi przez elektryka miała podejść do pokoju nr 13 (na pierwszym piętrze). Tam obsłużyła ją bardzo uprzejma kobieta. Która odesłała ją z kolejnymi dokumentami do kolejki na dole. Kiedy wróciła nadal jej numerek nie wyświetlał się. Poszła więc do pobliskiej sieciowej apteki, która była znana z wyjątkowo okazyjnych promocji przy zakupach powyżej 35 złotych. Włożyła do koszyka kilka najpotrzebniejszych drobiazgów żeby uzbierać 35 złotowy paragon. Przy kasie okazało się że może dokupić za 5 zł bardzo skuteczny w jej mniemaniu szampon przeciwłupieżowy (który jej apteka kupuje z hurtowni za 25 złotych netto). Farmaceutka poinformowała ją również że w związku z najnowszą interpretacją ustawy refundacyjnej nie ma ograniczeń zakupowych do 1 sztuki przy każdych wydanych 35 złotych, lecz nawet bez zakupów można kupić kilka opakowań po promocyjnej cenie. Jako że Natalia uwielbiała korzystać z okazji ( tych prawdziwych) kupiła szesnaście opakowań szamponu. Cóż cena była wyjątkowo okazyjna, a ten wspaniały szampon miał jedna wadę - był chyba najmniej wydajnym kosmetykiem we wszechświecie. Po za tym wzięła fakturę na swoją aptekę więc mogła z zyskiem odsprzedać szampon swoim pacjentom. Zadowolona z zakupów wróciła do biura obsługi klienta, gdzie po chwili ujrzała swój upragniony numerek. Podeszła do 3 stanowiska. Usiadła na krześle. Nim przygotowała dokumenty i przedstawiła swoja sprawę podeszła do niej staruszka. - A co tu się siedzie? Ja tu od godziny czekam, a ta pani dopiero przyszła? - babcia postanowiła walczyć o pierwszeństwo. - Czekam tu od 11, poszłam tylko na chwilkę do sklepu. - A ja tu już godzinę czekam, to mało - wrzeszczała staruszka. - Poproszę Panią w odpowiednim momencie. Mamy specjalny system, który monitoruje kto ile czeka. Widzę że pani ma numerek P703 czyli czeka Pani 40 minut, a Pani ma numerek U038 czyli czeka 4 godziny i 29 minut. Proszę usiąść i zaczekać aż na tablicy pojawi się Pani numerek. - ze stoickim spokojem próbowała mówić konsultantka. - Dzień dobry. - Dzień dobry. Moja sprawa wygląda następująco: Kupiłam mieszkanie i chciałabym podpisać umowę na dostawę prądu i nowy licznik. - Poproszę dowód osobisty, akt własności albo inny dokument potwierdzający prawo do lokalu i dokumenty ze spółdzielni, bo domyślam się że ma Pani kartę obiegową. - Tak. Proszę. - Muszę teraz wprowadzić wszystkie dane do systemu, a Panią bym prosiła o zapoznanie się i podpisanie tych dokumentów. - Miałabym jeszcze małą prośbę. Mogłabym prosić żeby nie przysyłano mi listów do poprzedniego właściciela? Wiem że jest Państwa dłużnikiem? - Dobrze zadzwonię do działu windykacji i poproszę o przekierowanie korespondencji. - Dziękuje. Jej pierwsza wizyta w PGE nie była tak przyjemna okazało się że nie można tak po prostu wyzerować licznika w mieszkaniu. Natalia musiała dostarczyć protokół podpisany przez wyspecjalizowanego elektryka. Oczywiście żaden specjalista nie chciał podpisać dokumentów w ciemno. Elektryk ze spółdzielni stwierdził że okablowanie jest wadliwe (mimo że było tu nie od dziś i nikt nigdy nie zgłaszał problemu) więc za 4 tysiące może naprawić usterkę i podpisać protokół. W poniedziałek zaczął pracę (z efektem mizernym), we wtorek zrezygnował. Przez następne 2 tygodnie Natalia szukała elektryka. Jeden nie miał uprawnień, drugi nie zamierzał wiercić w ścianach żelbetonowych, trzeci mógłby to zrobić ale za 3 miesiące. Po długich poszukiwaniach udało się znaleźć odpowiednią ekipę, która zgodziła się wymienić instalację energetyczną. Kiedy jednak skończyli pracę bardzo długo nie przynosili protokołu. Na szczęście pierwszy elektryk zobowiązał się do wydania protokołu po skończonym remoncie jako że zrezygnował z przyczyn losowych i czuł się zobowiązany. Za dodatkową opłatą (300zł) wystawił niezbędne dokumenty dzięki którym można było podpisać umowę i założyć nowy licznik. Po dokonaniu wszystkich formalności Natalia umówiła ekipę z elektrowni na piątek i poszła na peron. Gdy czekała na pociąg zadzwonił telefon. - Slucham? - Dzień dobry. Dzwonię z banku IRG w spawie Pani kredytu. - Dzien dobry. To jakaś pomyłka nie mam kredytu w Państwa Banku, pierwszy raz o nim słyszę. - Mogę prosić pani dane, sprawdzę to. - Natalia Rutkowska. - Poproszę jeszcze adres zameldowania i pesel. - Przykro mi ale nie podam pani takich danych przez telefon. Proszę sprawdzić do kogo powinna pani zadzwonić i zadzwonić do tej osoby. Ja nigdy nie miałam i nie mam kredytu w Państwa Banku. Dziękuje. - Tak oczywiście - zaczęła się tlumaczyć pani na lini. Jednak Natalia nie chciała dużej kontynulować tej podejrzanej rozmowy rozłaczyła się. Po chwili telen znów zabrzęczal. Odebrała. - Dzień dobry. Słucham? - No to może teraz ja się rozłącze tak bezczelnie...pip...pip...pip Łonderfuldej można by rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Benjamin i Natalia gorączkowo biegali po mieszkaniu. Wszystko było gotowe na przyjecie gości. Rozłożony stół, a na nim komplet sztućców, talerzy i szklanek. Dodatkowa rolka papieru toaletowego przy sedesie i pachnące mydło w płynie na umywalce. Sypialnia zamknięta na klucz z ukrytymi gratami. Kot sąsiadki oddany pod opiekę sąsiadki z zastrzeżeniem "niewypuszczaniem na balkon". Napoje schłodzone w lodówce. Przekąski rozłożone w małych szklanych zielonych miseczkach. Wszystko dopięte na ostatni guzik. -Mamy wszystko? -Chyba tak. Dwa krzesła dla nas, jedno dla Igi, dwa dla Magdy i jej nowego fagasa, dwa dla twojej Anki i dwa dla Łukasza. -A Katarzyna? -Katarzyna nie przyjedzie bo stwierdzili że Michaś jest za mały na wychodzenie do ludzi i takie tam. Tak myślałam że nie przyjdzie, ale wolałam ją zaprosić żeby nie czuła się pominięta. Mam nadzieje że twoja Anna nie weźmie Kacperka? -Też mam taką nadzieje. Mówiła że babcia się nim zajmie. Chociaż nie byłbym taki pewien. Przedwczoraj jak wróciła do domu to znalazła teściową przywiązaną do krzesła i zakneblowaną przez wnusia. Podobno bawili się w Indian. Kacperek ją tak związał że nie mogła się rozwiązać i poszedł oglądać bajki. Jak Anna wróciła to tamta była zdrętwiała i przyduszona. -No to nieźle, pewnie mu się oberwało? -No co ty oni go wychowują bezstresowo. Jak ostatnio Anna go zapytała czy chciałby mieć małą siostrzyczkę to odpowiedział że tak. Przytulił się do niej po czym zaczął mocno okładać pięściami jej brzuch i krzyczeć "Nie chcemy cię tu, zdychaj gnido". A oni tylko się z tego śmieją. -On ma z pięć lat i tak się zachowuje, to ciekawe co będzie robił jak będzie starszy, skoro już mu się udało zabić kota? -To akurat był przypadek po prostu chciał sprawdzić czy kot zawsze spada na cztery łapy... -W tym wieku powinien chyba zdawać sobie sprawę że jak rzucisz kociaka z siódmego piętra to on nie przeżyje spotkania z betonem?! -Kupili mu nowego kota i powiedzieli że wrócił ze spaceru. -Żartujesz? -Nie. Anna mówiła że płakał i tęsknił za Mruczkiem więc żeby mieć święty spokój kupili nowego kota. - Benjamin puścił oczko do swojej ukochanej - Nie przejmuj się nasz syn taki nie będzie. -Oczywiście że nie, bo my będziemy mieli córkę tzn. dwie wspaniałe córeczki. -Nie, syna. Jedynaka. Oczywiście jak to zwykle bywa przekomarzanie przerodziło się w pocałunki, a pocałunki w szybki seks. Natalia oparła ręce na łazienkowej umywalce. Benjamin rozpiął swój rozporek, ściągnął spodnie i bokserki. Następnie ściągnął majtki Natali na podłogę. Podwinął sukienkę do góry. Pochylił się nad nią tak że obydwoje widzieli swoje twarze w łazienkowym lustrze. Stali w rozkroku, a on szybkimi ******* wchodził w nią coraz głębiej i głębiej. W obawie by prezerwatywa nie pękła w środku, wyjął penisa i napełnił lateksowego kondoma spermą w odpowiedniej odległości od jej waginy. Ubrali się, usiedli na kanapie, włączyli telewizor i czekali na gości. -Widziałeś już tego nowego faceta Magdy? -Nie, a ty ? -Też nie, ale koleś jest dziwny. Zresztą Magda też jest dobra. Wczoraj zadzwoniła do jego byłej narzeczonej żeby zapytać czy nie przeszkadza jej że spotyka się z nim i porozmawiać o całej sytuacji. -Żartujesz? Mam nadzieje że dziś nie palnie nic przy żonie Łukasza. -Nie. Znasz Magdę umie zadbać o swoje interesy, a w jej interesie jest żeby się przyjaźnić ze swoimi współpracownikami. -Rzuciła Łukasza dla pracy? -Ale Łukasz sobie ułożył życie. Po za tym wydaje mi się że to ty masz większy problem z ich wzajemnymi relacjami niż oni sami. -Łukasz jest moim przyjacielem od przedszkola i pamiętam że po jej wyjeździe się załamał. Pił na umór. -To dzięki temu poznał Monikę. -Która jest okropna. Nie wiem jak taki paszczur mógł wyrwać takiego przystojniaka?! Jedyny plus że mają dwoje mądrych, ładnych zdrowych synów. -My też byśmy mogli mieć. -Nie zaczynaj. Im rodzice Moniki kupili mieszkanie, a po za tym to była wpadka. Jeżeli nam się przytrafi to też będę kochał jak swoje. -Bardzo śmieszne. Ale ja naprawdę chcę świadomie zajść w ciążę i wziąć ślub z miłości, a nie z przymusu. -Nie wiem czy będę kiedyś na to gotowy. -Jak mówisz mi takie rzeczy to mam ochotę spakować twoje rzeczy i wyrzucić za balkon. -Nigdy cię nie okłamywałem. -Jak się poznaliśmy to deklarowałeś że tak jak ja uważasz że jeżeli ludzie są siebie pewni to nie powinni zwlekać ze ślubem coś się zmieniło? -Ale ja nie jestem pewny...- to niezbyt miłą wymianę zdań na szczęście przerwał dzwonek do drzwi. -Pogrążasz się - syknęła Natalia idąc otworzyć drzwi i przywitać gości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mimo że do apteki nie dotarły żadne oficjalne pisma to tv rozpętała burzę ogłaszając że tabletki wczesnoporonne są już dostępne bez recepty. Zarówno Iga, Natalia, jak i tysiące innych aptekarzy musiało tłumaczyć pacjentkom że niestety w ich aptece nie ma jeszcze możliwości zakupu tak owych tabletek bez recepty. Zanim pojawiła się taka możliwość zapas leku wyczerpał się w hurtowniach, bo bogate zagraniczne apteki sieciowe wypełniły nimi swoje magazyny. Był to dobry interes - kupić mało popularny lek za ok 70 zł, a następnie po intensywnej kampanii reklamowej prowadzonej przez wszystkie telewizyjne i radiowe programy informacyjne, sprzedawać za 180 złotych. Po jakimś czasie lek znowu można było zamawiać z hurtowni, ale w nowym opakowaniu i dużo wyższej cenie. O ile wcześniej w aptekach sprzedawało się zazwyczaj jedno, góra dwa opakowania w miesiącu to nagle zaczęło się sprzedawać nawet po kilka opakowań dziennie. Natalia niechętnie zamawiała ten preparat do swojej apteki. Właściwie nigdy nie była przeciwna aborcji, jeżeli np. dziecko miało poważną wadę genetyczną uniemożliwiającą egzystencje, ale np. gwałt nie był wg. niej usprawiedliwieniem dla aborcji. Jednak ostatecznie uważała że to matka powinna decydować czy urodzi dziecko, bo każdy ma własne sumienie i poglądy. Dla jednego wystarczającym powodem jest zaplanowana wycieczka do Peru, dla drugiego nawet zagrożenie życia matki i dziecka nie usprawiedliwia aborcji. Tylko że jeżeli ktoś ma swoje dziecko brutalnie zabić, a jego zwłoki kisić w beczce po kapuście to może jednak lepiej w cywilizowanych warunkach dokonać aborcji. Na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem kupowanie przez internet leku przeciwbólowego, który w dużych ilościach usunie płód z macicy, ale może też doprowadzić do pęknięcia macicy i śmierci ciężarnej - oczywiście nikt o tym nie mówi głośno mimo że wg. oficjalnej opinii lekarzy lek ten nie powinien być używany u kobiet w wieku rozrodczym ze względu na swoje bardzo często występujące działanie niepożądane. Taka kobieta nawet jeżeli przeżyje to z uszkodzoną macicą nigdy nie urodzi dziecka. Można więc powiedzieć że jest to antykoncepcja 100% bo stosuje się raz, a działa na wieki. Zresztą nieważne. Szkoda czasu nad użalanie się nad idiotkami, które z internetowych forów czerpią swoją wiedzę o życiu, kupują tabletki z szemranych źródeł i dokonują domowej aborcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalia jednak przekonała się że nie tylko nastolatki są głupie. W środowy ranek przyszła do niej pacjenta z dwójką dzieci. - Dziewczynki pobawcie się w kąciku dla dzieci , ja muszę porozmawiać z panią farmaceutką. - Mamusiu, a kupisz nam lizaki? - Za chwilkę. - powiedziała kobiet i podeszła do kasy gdzie zaczęła szeptać - Dzień dobry. W telewizji mówili ze tabletki wczesnoporonne są już bez recepty. Chciała bym kupić, bo wie pani w 2 miesiącu jestem, a tu... - Nie ma tabletek wczesnoporonnych bez recepty. Są tabletki, które uniemożliwiają zajście w ciąże jeżeli się je weźmie maksymalnie do 5 dni po stosunku, ale nie działają aborcyjnie. - Mamusiu kupiłaś nam lizaki? - Kasia zaczekajcie chwilkę. Mam teraz inne problemy. Nie możesz się bawić z siostrą? - Przykro mi , ale nie mogę Pani pomóc bo za późno Pani do mnie przyszła. - Dziękuję. Do widzenia. - Do widzenia. Natalia jeszcze przez chwilę zastanawiała się czy to wydarzyło się naprawdę czy to prowokacja TVNu. Zaparzyła herbatę i przedyskutowała całe zdarzenie z koleżankami z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Iga? Co ty tutaj robisz? -Cześć. Dzwoniłam,ale nie odbierałaś moich telefonów. Musiałam przyjechać. Przepraszam. -Nie o to mi chodziło. Zawsze jesteś mile widziana. Tylko się nie spodziewałam zobaczyć cię na mojej wycieraczce w poniedziałkowy wieczór. Zaczekaj wejdziemy i porozmawiamy w domu. -Na pewno nie przeszkadzam? Może Benjamin będzie miał coś przeciwko? -Benjamina nie ma, pojechał pograć z chłopakami w kosza - wiesz ta ich liga. Po za tym chyba nie myślisz że pozwoliłabym ci teraz samej wracać do Warszawy? Zresztą nie ważne. Przyrządzę nam kolację,a ty opowiadaj co się stało? - Zapytała Natalia wyciągając telefon - 30 nieodebranych połączeń. Przepraszam cię Iga, miałam dziś nowego w pracy - przyjaciela prezesa. Dobra już nie katarynie! Mów co się stało? -Zwolnili mnie z pracy, tzn. zwolnili wszystkich bo zamykają wszystko. -Ale jak to? Przecież miesiąc temu otworzyli nową aptekę na Marszałkowskiej. -Też tego nie rozumiem. Przez prawie rok nie mogli tej apteki otworzyć płacili ludziom pensje za siedzenie w domu, a po miesiącu dali im wypowiedzenia. Z kolej moja apteka przynosiła ogromne zyski... więc zupełnie nie rozumiem co się stało. -Wcześniej was nie uprzedzali o złej kondycji finansowej? -Nie. Do wczoraj było wszystko normalnie. Dziś od rana księgowa jeździła do kolejnych aptek i rozdawała ludziom koperty. A w kopertach wypowiedzenia. -Iga...tak mi przykro. Ale nie martw się jest dużo ofert pracy zaraz coś znajdziemy. - Natalia próbowała pocieszyć przyjaciółkę przyrządzając kolację. - Na razie czuje że straciłam grunt pod nogami. Przyszłam do pracy bez śniadania, a po tym wszystkim nie byłam w stanie nic przegryźć. - Naleśniki z mąki kasztanowej gotowe. Wolisz z dżemem malinowym i twarogiem czy parówką? -Może same i mocną czarną herbatę. -Szkoda że na studiach nam nie powiedzieli że praca w aptece nie należy do łatwych i przyjemnych. -Powiedzieli. - To ja chyba opuściłam te zajęcia na których mówili o tym że pacjenci będą: mnie napadać z bronią w ręku dla paru opakowań Nasenu; za pomocą drucika ogołocą moją kasetkę kiedy będę kompletować w magazynie leki pod ich receptę; kraść suplementy z wystawy; fałszować repety i nasyłać na mnie wszelkie kontrole. -Widzę że tez nie miałaś łatwego dnia? -Nie. Dziś kiedy obsługiwałam miłego staruszka jego wnuk defekował na środku apteki! -Defekował? - Ściągnął ogrodniczki i slipki, po czym zrobił kupę na środku apteki, a następnie ten stolec roztarł na płytkach. Dobrze że mam prysznic w aptece, bo jak skończyłam to wszystko sprzątać to czułam się głownianie i tak właśnie pachniałam. -Czyli jakby to powiedział Bartek - było GRUBO. Wiesz Natalia czasem ci zazdroszczę tej wysokiej pensji, ale biorąc pod uwagę twoje wszystkie niewiarygodne przygody w pracy to nie chciałabym pracować w twojej aptece. -Gdybyś jednak chciała to jest wolny etat. Bo znajomy prezesa po tej obsranej akcji zrezygnował, a Tomek jest na zwolnieniu ze złamaną nogą. Tylko wiesz wykup dodatkowe ubezpieczenia, bo w mojej aptece może cię spotkać wszystko. -Tak wiem Tomasz chciał się tylko wysikać, a spadł na niego pisuar i ma złamaną nogę w kilku miejscach. -Chodź spać, jutro czeka mnie długi dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iga i Natalia przyjaźnią się od kilku lat. Poznały się kiedy obydwie zamieszkały w pobliżu Sejmu w małej ciasnej wspólnie wynajętej kawalerce w przedwojennej kamienicy. . Trzecie piętro w ciasnym dwuosobowym pokoju z widokiem na patio. Ich łóżka oddzielał tylko wąski dywan i małe biureczko. Więc przez kolejne lata mimo dzielącej je różnicy wieku były sobie bardzo , bardzo bliskie. Oprócz pięknych wyrazistych niebieskich oczu łączy je gadatliwość. Obydwie mogły by rozmawiać bez końca. Zawsze znajdą jakiś temat do rozmowy. Iga była pięć centymetrów niższa, ale dzięki figurze i wysokim obcasom (które porzuca tylko podczas pracy w aptece i tylko ze względu na przepisy BHP) wydaje się wyższa, po za tym przy stu siedemdziesięciu centymetrach wzrostu trudno mówić o karłowatości. Obydwie mają sympatyczne twarze i charakterystyczny łatwy do zapamiętania ton głosu. Iga od podstawówki farbuje włosy na kruczoczarny odcień więc, chociaż natura obdarzyła ją włosami jaśniejszymi niż pszeniczny odcień Natalii to Warszawa zna ją jako Brunetkę. Za sprawą popularnej reklamy Playa w której gra jej sobowtór o blond włosach często jest mylona z aktorką i proszona o autograf. Dobrze więc że się farbuje. Ku rozpaczy swoich rodziców przefarbowała swoje piękne długie proste jasne włosy na kruczoczarne kołtuny i większości kojarzyły się z japońskim horrorem popularnym w latach 90tych. Kiedy Benjamin był w rozjazdach nocowały u siebie jak gimnazjalistki. - Śpisz już ? - Nie. Chcesz pogadać? - Tak. Wiesz tak sobie myślę że może byś mnie umówiła z panem prezesem. W sumie potrzebujecie pracownika, a ja potrzebuje pracy... - A Tomek? - Tomek w środę mi powiedział, że on jest za młody na zobowiązania. - Przykro mi. - Mi też, bo naprawdę myślałam że mamy wspólne plany. W tamtym roku szykowaliśmy się do wesela, a w tym mieszkamy osobno i widujemy się kilka razy w tygodniu. - Cóż nie chcę cie krytykować, ale zaczęliście mieszkać po miesiącu znajomości, zaraz po tym jak wykopałaś Pawła. Swoją drogą: to była bardzo dobra decyzja - głupi ćpun traktował cię jak sponsora. - Wiem powinnam zauważyć te wszystkie znaki ostrzegawcze, ale... - Też go lubiłam dopóki nie próbował cię zabić podczas swoich pijackich omamów. - Chyba jestem felerna. Miałam w życiu tylko trzech facetów. I wszyscy trzej traktowali mnie jak szmatę mimo że nie dorastali mi do pięt. - Nie mów tak. Pamiętasz mojego Kamila. Zakochany po uszy. Przychodził do mnie do pracy i starał się ze mną umówić przez pół roku. A kiedy wreszcie zaczęliśmy się spotykać okazało się że ma żonę i czteroletnie dziecko. - Przedstawicielom farmaceutycznym nie można ufać. Po tym praniu mózgów jaki fundują im pracodawcy nie potrafią być uczciwi. - Nie żałuję że się z nim spotykałam. Był wspaniałym przewodnikiem po wszelakich parkach, kinach i muzeach warszawskich. W tamtym czasie to były najwspanialsze miesiące mojego życia. Po za tym dzięki temu że tak brutalnie się rozstaliśmy skończyłam ze wszelkimi amorami, rzuciłam to bez przyszłościowe malarstwo, wzięłam się za naukę,poszłam na farmację, którą tak mi zachwalał, skończyłam prawdziwe studia, znalazłam pracę, ułożyłam sobie życie z Benjaminem i kupiłam mieszkanie. - Powinnaś mu wysłać podziękowania - uśmiechnęła się sarkastycznie Iga. - Miałam do niego żal, ale już mi przeszło. - Myślisz że tez powinnam skończyć farmację? - Pracujesz jako technik farmacji i skończyłaś kierunek, który cie pasjonuje i da ci alternatywną pracę. Po co miałabyś poświęcać kolejne pięć lat na studia? Rożnica między pensją technika i magistra jest minimalna, obowiązki te same , a odpowiedzialność dużo mniejsza. - To dlaczego ty skończyłaś farmacje? - Nie chcę się z tobą kłócić. Bo to twoje życie i twój wybór. Ale ja bym w tej chwili nie marnowała kolejnych pięciu lat na studia, które będą tylko bezwartościowym papierkiem. Gdyby wiedziała że mogę w ciągu dwóch lat zostać technikiem farmacji to nie męczyłabym przez te pięć lat magistra. - Przecież nie było tak źle. - Było. Ciągle musiałam się uczyć żeby mieć stypendium, a w akademiku mieszkałam z Ukrainką, która jak tylko była w domu to rozmawiała z rodziną po rosyjsku przez Skejpa i to tak głośno że musiałam nosić zatyczki do uszu. - To fakt. Była specyficzna. Ubierała się na egzaminy jak prostytutka...i twierdziła że woli rozmawiać z rodziną po rosyjsku, bo dostateczną karą dla niej było używanie ojczystego języka ukraińskiego w szkole?! - I dostawała tysiąc złotych stypendium miesięcznie tylko za to że przyjechała studiować do Polski, a ja musiałam mieć średnią powyżej czterech co udawało się osiągnąć naprawdę nielicznym. - Masz z nią kontakt? - Nie. Odkąd przeprowadziłam się tu ze starych znajomych spotykam się tylko z tobą. - Bo nigdy nie chce ci się przyjeżdżać do Wawy, tylko zmuszasz innych żebyśmy tłukli się do ciebie czterdzieści minut pociągiem. - Wiem. Ale tu jest super. - Po prostu jesteś leniem. Dobranoc. - Dobranoc. - Pchły na noc. Karaluchy po poduchy. - A szczypawki pod nogawki. Jeśli zasnąć nie dasz rady,włóż owady do szuflady. - Natalia czuje coś włochatego pod kołdrą. - To nie ja. Goliłam się przed chwilą. - Nie żartuje. Aaaaaaaaaaaa! - Iga zaczęła krzyczeć, a do jej krzyków dołączyły krzyki Natalii., która również poczuła coś włochatego. Dziewczyny zaczęły biegać i krzyczeć po całym mieszkaniu. Zapaliły wszystkie światła. Sąsiad z dołu zaczął głośno kląć. Natalia uspokoiła się kiedy odkryła powód całego zamieszania - kota. Wzięła zwierzaka na ręce i zaniosła właścicielce - staruszce z mieszkania obok. - Jesteśmy histeryczki. - My? To ty wywołałaś całe zamieszanie. - Ja? Chyba kot twojej sąsiadki. Skąd on tu się wziął? - Jak zwykle wszedł przez otwarte drzwi balkonowe. - Musisz zamykać drzwi, a gdyby to był włamywacz? - Ale nie był. Śpimy. Jest czwarta nad ranem. Za kilka godzin zaczynam bardzo długa zmianę w aptece. - Zamknę wszystkie otwarte drzwi i możemy spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalia jak zwykle rano poszła do pracy. Przyszła jako pierwsza. Otworzyła drzwi. Rozkodowała alarm. Wpuściła kierowce z dostawą z hurtowni farmaceutycznej. Podbiła i wprowadziła faktury. Wypiła poranną kawę i zaczęła sprawdzać recepty z poprzedniego dnia. W międzyczasie dołączyła do niej reszta personelu.Otworzyli apteke. Dzień był wyjatkowo spokojny, od czasu do czasu wchodzil pacjent. Wieczorem w aptece została ona i jej imienniczka - Natalia 2. Natalia zostawiła ją na chwilę samą żeby kupić gazetę w pobliskim sklepie. Kiedy wróciła Natalia 2. leżała na ziemi, bez ruchu. Natalia powoli do niej podeszła. Schyliła się i ostrożnie dotkneła ją, do apteki wbiegli 2. ochroniarze - ci sami ktorzy zazwyczaj przyjeżdzają kiedy ktoś niechcący nacisnął alarm znajdujący się przy każdej z kas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak szukacie pracy w okolicach warszawy to możecie spróbować w drukarni Ellert w Wiązownej. Mają akurat nabór na marketingowca/grafika i do pracowni introligatorskiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co dalej? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×