Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rozmowy kwalifikacyjne. Czy mieliście jakieś dziwne, nietypowe, zabawne ?

Polecane posty

Gość gość

mieliscie ? ;) bo ja tak - rozmowa w polskim oddziale francuskiej firmy w Warszawie, facet ktory przeprowadzal ze mną rozmowe podrywał mnie, ewidentnie dal do zrozumienia ze jesli sie z nim umówie, bede na niego ''chętna'' to dostane prace, nic wprost ale byly uśmiechy, podteksty erotyczne, żarciki, prywatne pytania niezwiązane z ewentualnym zatrudnieniem - inna sytuacja, dzwonie pod numer z ogłoszenia, odbiera mily facet, umawia mnie na spotkanie, miejsce to prywanty dom szeregowy na obrzeżach stolicy w ładnej okolicy, wiec dzwonie domofonem, myslalam ze to jakies biuro bo czesto siedziby małych firm sa w domach a tam otwiera mi facet w bialej koszuli, od razu proponuje drinka, opowiada bajki o zarobkach itp, po kilku minutach zorienotwalam sie że chodzi o prace erotyczną jako prostytutka, tancerka na golasa lub cos podobnego, uciekłam stamtąd ;) - rozmowa w firmie ubezpieczeniowej, biurowiec, wszystko cacy, zaprosili na rozmowe 12 osob wszyscy siedzielismy przy stole konferencyjnym, mielismy opowiadac o sobie, opowiedziec jakis żart, dwie rekrutatorki w typie dobry i zly policjant, jedna zimna suka obcięta na krótko, mocny makijaz taki babochłop, druga starsza, elegancka, ciepła jak mamusia, potem na osobnosci masa durnych pytan, wypadlam mysle bardzo dobrze, az sama sie sobie dziwiłam ze byłam tak otwarta i pewna siebie, nikogo nie przyjeli, nie wiem o co w tym chodzilo - rozmowa w malej firmie, krótka, potem miałam poczekac na korytarzu, facet gdzies poszedl no i tak sobie siedze, siedze, mija pol godziny, godzina, siedze prawie dwie godziny i zeszłam do recepcji, pytam laski gdzie moge znalezc pana od rozmów o prace, niewysoki ciemny blondyn w czarnych okularach, a ona mi mowi ze wyszedł godzine temu :D poszlam do domu, nikt do mnie nie oddzwonil - kolejna rozmowa, firma z ogłoszenia, przez telefon podali mi adres, wiec jade, szukam i nie moge znalezc, w telefonie sprawdzam na gps i jestem w dobrym miejscu ! a tu prawie nic nie ma tylko jakas hurtownia warzyw, owocow i mrożonek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. facet mnie zapytal ile chcialabym zarabiac, zaśmiał się i powiedzial ze jestem ''niedojrzała'' i mam zbyt duze wymagania, a wcale nie powiedzialam jakiejs ogromnej sumy, wtedy byłam bez doświadczenia, malolata po liceum, powiedziałam 1500 zł 2. zaprosili mnie na rozmowe o prace, czekałam jak ty z pol godziny w recepcji, wyszła pani i powiedziała, ze juz nikogo nie szukaja bo rano kogos zatrudnili (wiec po uj do mnie dzwonili/nie odwolali rozmowy ?) 3. firma ktora nie istnieje, firmą okazala sie jakas para ktora szukała służacej do sprzatania, prania, mycia okien itp w ogloszeniu pisali o pomocy w biurze haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łoło
Moje były takie: 1) praca biurowa, rozmowa w siedzibie firmy, kilka osób na tę samą godzinę, no ale ok, czekam na swoją kolej, weszłam, chłopaczek na oko młodszy ode mnie, a miałam 26 lat wtedy), pytanie o doświadczenie, więc odpowiadam, że mam (bo w pracy biurowej mam), pytanie co w tych pracach robiłam, więc wymieniam standardowe rzeczy, które robi się w sekretariacie, a ten się śmieje sarkastycznie i pyta mnie o znajomość programów do księgowania, czy mam porobione jakieś kursy w tym kierunku itp. Ja że nie, bo nie pracowałam w księgowości, tylko w sekretariacie. On sarkastyczny śmiech, że skoro szukam pracy, to kursy powinnam robić. Oczywiście w ogłoszeniu było tylko PRACA BIUROWA, więc skąd miałam wiedzieć, że potrzebują kogoś ze znajomością konkretnych programów. Przegląda cv dalej i mówi: ooo była pani za granicą, gdzie pani pracowała? Ja że na magazynie na wysyłce. On sarkastycznie: i co, chyba nie za najniższą krajową? Ja że nie. On sarkasycznie: bo za najniższą to można i w Polsce pracować i że wracając z zagranicy powinnam robić więcej kursów żeby w PL znaleźć pracę, bo on ma dużo kursów i znalazł pracę po 2 tygodniach... Ja na to, już wkurzona, że przecież w moim cv, które wysłałam, są wypisane wszystkie kursy, doświadczenie, nawet obowiązki w poprzednich pracach. On sarkastycznie, że dziękuje i da znać. Wyszłam, zapominając szybko o całej rozmowie i tym bucu. Wieczorem, po 21.00, telefon. Odbieram. Witam, mówi Jan Kowalski, firma X (czyli ta, w której byłam na rozmowie). Mogłaby mi pani przypomnieć, o czym dzisiaj rozmawialiśmy na spotkaniu, bo nie zapisałem sobie... nosz kur..! Powiedziałm, że nie jestem już zainteresowana pracą i do widzenia. A on: to fantastycznie, do widzenia. Porażka, nie wiem, co to miało być. 2) praca związana z moim zawodem, małe prywatne wydawnictwo, pierwsze kilka minut rozmowy z całkiem konkretnym gościem, kolejne chyba pół godziny z jakimś starym pierdołą, który prawie o nic mnie nie zapytał, tylko opowiadał jakie to on ma znajomości, co on to nie robił i jak to firma się rozwija. No ale nic, myślę sobie, stanowisko mi pasuje, a pierdoła nieszkodliwy. Powiedział na koniec, że mam duże szanse i da znać. Po paru dniach dzwoni, że mnie przyjmują. Ja zadowolona, że w końcu praca w zawodzie. Pierwszy dzień dosyć nudny, ludzie średnio mili, obowiązki takie sobie, generalnie coś mi nie grało. Ale pomyślałam, złe dobrego początki. Drugi dzień, pytam o coś mojego przełożonego (tego niby konkretnego z rozmowy kwalifikacyjnej), coś, co pierwszy raz robiłam, a on że to głupie pytanie i ma nadzieję, że to ostatni raz. Ja w szoku, ale ok. Pod koniec dnia dziewczyna obok mnie była zajęta i kazali jej jeszcze coś zrobić dodatkowo, ja akurat nie miałam w tym czasie nic pilnego, więc zaproponowałam, że to zrobię. Ona się zgodziła. Jeden gość (pracownik z rodzinki szefa) tak naskoczył na tę dziewczynę, że poleciały przekleństwa, wrzaski itp. Dotrwałam do końca wiedząc, że następnego dnia nie przyjdę. Na szczęście nie miałam jeszcze podpisanej umowy, więc moja przygoda szybko się zakończyła. 3) też praca biurowa, tutaj już wiedziałam, że na pewno w sekretariacie, bo pracowała tam znajoma znajomej. Rozmowa upłynęła w całkiem dobrej atmosferze, osoby ją przeprowadzające podkreśliły, że moje wykształcenie im bardzo odpowiada itp itd, pytanie o znajomość angielskiego, ja mówię, że dobra znajomość, powiedzieli, że dadzą znać do kilku dni. Po kilku dniach telefon, że wybrali 3 kandydatki, w tym mnie, i że zadecyduje znajomość angielskiego - zadzwoni ktoś z firmy, by przeprowadzić rozmowę. I zadzwoniła dziewczyna, pogadałyśmy po ang, poszło mi dobrze. Od znajomej znajomej dowiedziałam się, że poszło mi najlepiej, pozostałe dziewczyny mało co mówiły po angielsku. Ale jeszcze mają dać odpowiedź. Więc zadowolona, że szanse mam duże, czekam na tel. Dzwoni babka z firmy z informacją, że na to stanowisko zatrudnili jednak jedną z tamtych dziewczyn, ale ona chciałaby mi zaproponować stanowisko podobne, też w biurze, gdzie ważny jest angielski do kontaktów z klientami, z lepszą stawką. Opowiedziała o tym stanowisku, ja na to że spoko, jestem chętna, a ona że muszę miesiąc poczekać bo wtedy otwierają ten nowy dział. No i już się nie odezwała, a od znajomej znajomej dowiedziałam się, że nowy dział się nie otworzył, firma z jakichś powodów miała problemy finansowe, więc już nikogo nie zatrudniali. Więc nie zostałam ani sekretarką, ani nie dostałam się na to drugie stanowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łoło
4) rozmowa w sprawie stażu z UP, też stanowisko biurowe. W UP powiedzieli, że spełniam warunki i mogę znaleźć firmę, która mnie przyjmie. Znalazłam fajną firmę, niedaleko, przemiła rozmowa, po stażu jeśli się sprawdzę chcą żebym została na stałe, no super jednym słowem. Zostawiłam wszystkie namiary, firma miała skontaktować się z UP i załatwiać formalności. Następnego dnia z samego rana telefon z UP: dzień dobry, mieliśmy telefon z firmy X, że chcą panią przyjąć na staż, ale przecież pani nie spełnia warunków (chodziło o to, że za krótko jestem zarejestrowana, choć wcześniej mówili, że spełniam). Ależ się wkur...am! Nie dość, że ze stażu nici, to jeszcze wyszłam w tej firmie na idiotkę, która nawet nie wie, czy przysługuje jej staż. 5) praca biurowa, łebek przeprowadzający rozmowę max 23 lata, cv moje oczywiście miał wcześniej, a na rozmowie podstawowe pytanie: czy ma pani kurs na program komputerowy jakiś tam? Ja że nie (co mógł z cv wyczytać lub choćby przez telefon zapytać). On: to niestety nie będziemy mogli pani zatrudnić, bo szukamy osób ze znajomością tego programu. Kur..! 6) praca w marketingu, telefon, że zapraszają na rozmowę. Mam wykształcenie m.i. związane z marketingiem, a że wiem, że marketingiem zwą też wszystkie call center i inne goowna, pytam miłą panią, czy chodzi o telemarketing. Pani zmieniła ton na chłodny: nie, jeśli szuka pani pracy jako telemarketer, to takej nie mamy u nas w firmie. Więc ja, żeby ocieplić rozmowę, szybko tłumaczę, że absolutnie takiej nie szukam, a pytam, ponieważ w ogłoszeniach często spotykam się z takimi haczykami i chciałąm się upewnić. Umówiła mnie na rozmowę. Przez chyba pół godziny gość opowiadał mi o firmie, że najpierw będzie pierwszy etap pracy prze kilka tygodni, później drugi, trzeci, czwarty, każdy kolejny ważniejszy i bardziej odpowiedzialny, pokazywał jakieś schematy tych etapów, budowanie relacji z klientem srtatatata, po 20 min. pytam go, czym tak konkretnie miałabym się, gdybym prace dostała, zajmować w tej firmie. A ten znów jedzie z tymi schematami, więc się nie dowiedziałam, jakie byłyby moje obowiązki. Po południu zadzwonili, że zakwalifikowałam się do kolejnego etapu rozmowy i zapraszają następnego dnia na 9 na szkolenie. Myślę ok, zobaczę, co to będzie. A babka do mnie: to proszę wziąć ze sobą notes, długopis i jakieś wygodne buty, bo szkolenie odbędzie się w terenie :D oczywiście nie pojechałam. Teraz pracuję w zawodzie, finansowo nie najgorzej, ale nie mam bardzo kiepską umowę, więc znów będę szukać i aż mi się słabo robi jak pomyślę o tych rozmowach, które mnie czekają. Jak coś jeszcze mi się przypomni, to dopiszę. Fajny temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jedną rozmowę która mnie zszokowała. Odbywała się w takiej willi przerobionej na biuro i tam odbywała się rozmowa. W sali w której rozmawialiśmy na ścianie było weneckie lustro, całą rozmowę nie mogłam się skupić bo cały czas zastanawiałam się kto jest w tym drugim pokoju :-( mega porażka, cały czas zastanawiałam się kto nas obserwuje i czy nagrywają tę rozmowę....brrrrrr okropność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mario Candarelli
zadzwoniłem na telefon z ogłoszenia oferty pracy , dzień dobry , przedstawiam się : 'Mario Candarelli' i opowiadam pracodawcy co umiem i co potrafię , że jestem specjalistą w energetyce przemysłowej i znam się na elektronice i automatyce oraz wieloletnie doświadczenie zawodowe i posiadam uprawnienia SEP powyżej 1 kV oraz uprawnienia Dozór do 20 kV i mogę pracować w magazynie mając uprawnienia na wózek widłowy a także w przemyśle spożywczym posiadając książeczkę Sanepidu i słyszę, jak pracodawca w spokoju wysłuchuje i 'mlaska ozorem' , gdy wysłuchał to zapytał mnie - a ile pan ma lat ? powiedziałem, że skończyłem 50 lat a on do mnie przez telefon - panie, panie , w tym wieku szukasz pan roboty ? trumnę czas kupić a nie szukać roboty !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
łoło A z ciekawosci ile teraz zarabiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawie rok pewna firma próbowała mnie namówić na pracę u nich, wydzwaniali co kilka tygodni, próbowali przez znajomą tam pracującą, no to na odczepnego umówiłam się na rozmowę. I po kwadransie prowadzący rozmowę gostek wypala do mnie z tekstem ''proszę mnie przekonać, że powinniśmy panią u nas zatrudnić''. Tak się zaczęłam śmiać, że aż mnie przepona rozbolała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile zarabiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszłam na rozmowę kwalifikacyjną do centrali pewnego banku. Okazało się ze na tą samą godzinę było umówionych jeszcze z 15 osób, zdziwiłam się na ale byłam ciekawa co dalej. Kazali nam wejść wszystkim do jednej salki i usiąść przy stanowiskach z telefonem i słuchawką. Przyszła pewna pani zakomunikowała ze na ogłoszenie na które składaliśmy aplikację już znaleźli kogoś dziś rano ale zaprosili nas bo zapewne skorzystamy z propozycji na call center w obsłudze klienta. W duchu sie strasznie wkurzyłam bo nie chciałam pracowac na słuchawkach, ale stwierdziłam ze zostanę trochę z grzecznosci a trochę z przymusu bo byłam wtedy bez pracy. Powiedziała ze przeprowadzą nam testy za parę minut do każdego zadzwoni telefon a my mamy wykonać zadania które dostaniemy na kartkach. Pani wyszła zostaliśmy sami, zaczęłam czytac swoje zadanie a tam jakieś durnoty ze stołem bilardowym który mam sprzedac i ubezpieczenie do niego. Zapanowała niesamowita cisza wszyscy skupieni czytają zadania ja wyciagnęłam z torebki długopis i na kartce pod zadaniam napisałam elaborat o tym że szukam pracy w porządnej firmie a oni są niepoważni, że marnują mój czas postępując w ten sposób bo nie interesują mnie zadne stoły bilardowe i nie mam zamiaru się wysilać z powodu jakichś bzdur i ich durnych zagrywek. napisałam też ze nie chce mieć z tą firmą nic wspólnego, rezygnuję z rekrutacji i mają usunąć moje dane osobowe które im udostępniłam w cv. Napisałam zeby nauczyli się kultury i szanowali cudzy czas i zdrowie bo nikt nie ma ich w nadmiarze a podstępne wabienie ludzi do takich rekrutacji jest co najmniej prostackie i bezczelne. Nikt nie oddzwonił z propozycją pracy do mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łoło
gość wczoraj dobre:D Co do moich zarobków, to właśnie ze względu na umowę o dzieło zarabiam różnie i nigdy do końca nie wiem, kiedy będę mieć przelew. Ale ok 2-2,5 tys. na rękę wychodzę miesięcznie. Chciałabym podobnie zarabiać, ale na umowę o pracę, no ale może być trudno. Przypomniała mi się jeszcze jedna rozmowa, byłam za granicą, z angielskim sobie radzę, wyjazd był na 2 miesiące, więc szukałam z narzeczonym czegokolwiek, byle zarobić, no i trafiliśmy na farmę. Właściciel mówi, ze dla kobiet nie ma pracy, ale może dla mężczyzny coś się znajdzie. Pyta narzeczonego, czy potrafi kosić trawę. On odpowiada, że oczywiście. A właściciel: a ma pan do takiej pracy uprawnienia?:D myślałam, że padnę. Pracy oczywiście tam nie dostał, bo skąd tu wziąć uprawnienia na kosiarkę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szefowa zapytala mnie tak w srodku rozmowy czy bylbym gotow zrobic jej minete, ja na to ze mam kobite,ona ze albo mineta albo robota, ja na to niech da mi minute, i bylo po wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×