Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość koneser99994

Porzuciła mnie dla 8 lat starszego faceta, którego poznała w internecie

Polecane posty

Gość koneser99994

PONAWIAM: Witam, może zacznę od tego, że mam 18 lat i jestem uczniem liceum. Wiem, że jestem młody, tego kwiatu jest pół światu, "to pierwsza miłość", jednak mam w tym roku maturę i niestety, ale bez pomocy się nie obejdzie. Byłem z dziewczyną od ponad roku, wszystko było dobrze, nigdy się nie kłóciliśmy, z pseudo kłótni od razu się śmialiśmy, nie było nic, naprawdę nic co nas różniło. Kiedy pojawiał się problem od razu był on przez nas rozwiązywany po wzajemnej konwersacji. Miesiąc temu (pod koniec grudnia) usłyszałem, że nie obejdzie się bez przerwy. Rzecz jasna przybiło mnie to i zaskoczyło bardzo mocno, nie wiedziałem co się dzieje, nie było wcześniej żadnych sygnałów. Okazało się, że moja dziewczyna poznała kogoś w sieci. kogoś kto tak bardzo zamieszał jej w głowie, że postanowiła poświęcić wszystko związane ze mną, aby móc rozwijać znajomość. Od razu dodam, że między nim a nią jest 8 lat różnicy i nie mieszka tam gdzie my (250km od naszego miasta). Co się okazało przyjechał do niej, a ona nie powstrzymała go przed tym - jak dowiedziałem się później, nie potrafiła. Spędzili razem cały dzień.. Ja jako ten, któremu wciąż zależało i ja jako ten, który wciąż kocha - walczyłem. Robiłem wszystko, żeby dać jej do zrozumienia, że to chwilowe, niestety to nic nie dało i patrząc na to z perspektywy czasu chyba tylko pogorszyło całą sprawę. Moja była dziewczyna zawsze była bardzo niezdecydowana, miała olbrzymi problem z podejmowaniem decyzji, wolała poczekać i dać życiu podjąć decyzję za nią. Nie miałem wyjścia postawiłem ultimatum, jeżeli chce się z nim spotykać i brnąć w tą pseudo znajomość, proszę bardzo, ale ja przyjacielem, który obserwuje to wszystko z boku nie będę, powoli, powoli będę znikał aż zniknę raz a dobrze. Przez dwa tygodnie dostawałem za przeproszeniem po d***e, bo raz dzwoniła do mnie zapłakana, że ona chciałaby, żeby on zniknął, ale tak bez jej wkładu, że ona nie chcę mnie stracić, że kocha mnie i nikogo więcej - wiadomo, mnie takie coś ujęło i zamiast to ignorować postanowiłem wyciągnąć rękę (walczyłem). Odbiło się to na mnie już za dwa dni, gdy znowu było wszystko na odwrót, usłyszałem, że miała gorszy dzień, dlatego zadzwoniła (poczułem się jakby ktoś uderzył mnie mokrą ścierą po twarzy). Cały czas bałem się, że on znowu tu przyjedzie i po raz kolejny zabierze mi ją na cały dzień, robiłem wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Tym razem postawiłem kolejne ultimatum, zanim zadzwoni drugi raz chce najpierw wiedzieć, że on zniknął raz na zawsze. Choć bardzo ją kochałem wiedziałem, że przez życie bez podejmowania decyzji nie przejdzie, dlatego miałem gdzieś w środku taką świadomość, że szkoda, ale chyba muszę być tym, którego straci, może to da jej do myślenia i już nigdy więcej nie przejdzie obojętnie wobec jakichkolwiek decyzji i nikogo tak nie skrzywdzi (chciałem się poświęcić). Faktycznie zadzwoniła, a nawet przyjechała, pogodziliśmy się (mój olbrzymi błąd, bo pokazałem jej, że nieważne co by nie zrobiła ja jestem bezpieczną bazą w razie niepowodzenia z typem z sieci), baa nawet byliśmy razem... do następnego dnia. Pojechałem do niej i usłyszałem, że nie zrobiła tego dla siebie tylko dla mnie i nie jest jej z tym dobrze, na dodatek dostała od niego długiego sms-a, w którym pan X zapewniał ją, że po maturze będzie nowy etap życia, nowy początek, że odległość i wiek nie mają znaczenia etc. To wszystko działo się kiedy byłem u niej.. usłyszałem, że chyba jednak nie możemy być razem. Tutaj już nie byłem smutny lecz zdenerwowany, gotowało się we mnie, nie potrafiłem pojąć jak człowiek, którego widziała raz w życiu potrafi tak mocno namieszać jej w głowie jednym smsem.. Dodatkowo dosłał MMS - zdjęcie róży. Pojechałem do domu, pech chciał, że dowiedziałem się, że umawiają się na spotkanie w najbliższą sobotę (była niedziela). Stwierdziłem, że będę bił się do końca, napisałem list na 6 stron, w którym opisałem jej jak widzę to ja. Oczywiście w liście było zawarte wszystko a propos mojego oddalania się i tego, że w końcu zniknę. Pojechałem do kwiaciarni i kupiłem jej różę - prawdziwą, aby wyjść panu X na przeciw. Zawiozłem jej list i różę. Tego samego dnia zadzwoniła do mnie, że wszystko przemyślała, że ten list jest prawdziwy i dał jej do myślenia. Ehh i znowu dałem się jak dziecko, zaufałem. Powiedziała, że mimo wszystko chce się z nim spotkać, bo ma wewnętrzną potrzebę i powie mu że to koniec na żywo. Zgodziłem się. Gdy było po wszystkim usłyszałem, że będzie już tylko lepiej. Spędziliśmy ze sobą wspaniały dzień, myślałem, że powoli zaczynamy odbudowywać to co było kiedyś.. niestety, nie ma tak łatwo. Nazajutrz to ja pojechałem do niej i usłyszałem, że niestety, ale to już nie jest to samo i ona nie potrafi robić czegoś wbrew sobie, na dodatek usłyszałem, że chciała być ze mną tylko do studniówki, żebym się uśmiechał i miał dobre zdjęcia - nie skomentuje tego. Pojechałem do domu i zaczęło się. Chodzimy razem do szkoły więc widzimy się codziennie. Próbowałem udawać przyjaciela, ale niestety "Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość – tak, lecz nie przyjaźń." Usłyszałem od niej, że na ten moment ona nie potrafi ze mną być, bo zobaczyła, że potrafi ze mnie tak łatwo zrezygnować dla typa z internetu i chcę spróbować.. starałem się ją ignorować, aby pokazać jej jak będzie teraz. Niestety podchodziła do mnie i zaczynała rozmowę, a ja nie potrafiłem tak po prostu odejść, dodatkowo mamy wspólne próby poloneza, a i na studniówkę idziemy razem.. minął tydzień, tydzień ignorancji, w której ona odnajdywała się świetnie, nie ruszało jej to. Popełniłem największy błąd, kolejny. Zadzwoniłem do niej i zmarnowałem cały ten tydzień, bo znowu pokazałem jej, że się przed nią płaszczę zamiast pokazać jej, że to ona traci. Na zakończenie dodam, że przez okres, w którym byliśmy razem nie współżyliśmy, miała z tym wielki problem (wstydziła się, bała się), a ja to rozumiałem i nigdy nie naciskałem. W dniu, w którym to piszę dowiedziałem się, że dzisiaj pan X znowu tu był i znowu spędzili razem cały dzień, to bardzo boli mimo, że powoli ją skreślam. Mam za sobą wielu znajomych i przyjaciół, którzy wspierają mnie w tym wszystkim, nawet jej przyjaciółka uważa, że robię dobrze skreślając ją, a ona dostanie po d***e za jakiś czas. Chciałbym znać wasze zdanie na ten temat, co uważacie? Gdzie popełniłem błąd? Co mogę z tym zrobić? Według mnie ta znajomość potrwa maksymalnie parę miesięcy, a później wszystko runie, bo dopadnie ją tęsknota, zobaczy co zrobiła i co straciła. Ona nie ma już znajomych, bo przez tą sytuacje odcięła się od wszystkich nawet od przyjaciółki. Osobiście godzę się z tym, że to już koniec i nie będzie powrotu, a nawet jak będzie nie będę w stanie spróbować drugi raz, za bardzo od niej oberwałem. Byłem u psychologa, który powiedział, że faktycznie ona będzie przez jakiś czas odporna na wszelkie moje zagrania w stylu ignorowania jej, ale to minie i po jakimś czasie uderzy ją tęsknota i poczucie winy. Usłyszałem, że jedyne co mogę robić to ignorować ją, pójść już na tą studniówkę, a całą złość, ból, smutek i nienawiść związaną z tą sytuacją przełożyć na coś kreatywnego ( w koncu w tym roku matura). Może to zabrzmi nieładnie i głupio, ale dla mnie jeżeli ta znajomość zajdzie za daleko (współżycie), nie będę w stanie spojrzeć jej w oczy, nawet jeżeli kiedyś faktycznie przyjdzie i będzie mnie błagać, żebym, wrócił. Na ten moment wierzę, że za miesiąc, dwa czy trzy życie kopnie ją za to co zrobiła i choć nie wolno nikomu źle życzyć czekam na to z niecierpliwością. Ona nie wie jeszcze jak to jest beze mnie, za dużo mnie było wokół niej przez okres, w którym to wszystko się działo. Czas działa dla mnie tylko na dobre i ja zawsze wyjdę z tej sytuacji z podniesioną głową, walczyłem do końca i robiłem nawet za dużo. Proszę o dyskusję i pomoc. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skonczylem na Faktycznie zadzwoniła, a nawet przyjechała, pogodziliśmy się (mój olbrzymi błąd, bo pokazałem jej, że nieważne co by nie zrobiła ja jestem bezpieczną bazą w razie niepowodzenia z typem z sieci), baa nawet byliśmy razem... xx ona ma boarderline. raz widzi cos na czarno, raz na bialo zwiazki z takimi ludzmi sa bardzo emocjonujace i pelne namietnosci, niestety to Cie wykonczy i moze odbic sie na tym co bedziesz tworzyc potem. Odetnij sie od tej osoby jak najszybciej mozesz i to skutecznie, bo to jest bardzo toksyczne. x Typowymi objawami sa: zaburzone postrzeganie wlasnej osbowosci postrzeganie swiata czarno - bialo tzn raz cos widzi w jeden sposob, raz w inny. Czesto sie jej zmienia, brak tez takiego odcienia szarosci. Albo cos jest dobre albo zle, nie ma ze cos po srodku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stary wyjadacz namieszał małolacie w głowie. Ot co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×