Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kierwonikkk

Pierwsza miłość i jej powroty

Polecane posty

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Znalazłem się na tym forum bo od jakiegoś czasu poszukuję odpowiedzi na pytanie "Jak uwolnić się od duchów przeszłości?". Mam tutaj na myśli swoją pierwszą, prawdziwą miłość. W wieku 16 lat poznałem dziewczynę, z którą byłem przez ponad 2 lata. Była wyjątkowa, ciepła, doskonale się rozumieliśmy, a czas spędzony razem był magiczny. Jednak popełniłem kilka błędów. Byłem młody, głupi, imponowały mi rzeczy, które wtedy wydawały mi się "cool". Skrzywdziłem ją, zraniłem i złamałem jej serce. Jak się okazało nie tylko jej bo i swoje własne, wręcz roztrzaskałem na drobne kawałeczki. Minęło 15 lat a ja ciągle wracam wspomnieniami do tamtych dni. Często śnię o niej po nocach. Myślę o tych wszystkich chwilach spędzonych razem. Idę ulicą, poczuję zapach perfum podobnych do jej i bum... lawina wspomnień. Usłyszę muzykę z tamtych czasów.. bum.. lawina wspomnień. Nie potrafię tego powstrzymać ani sobie z tym poradzić. Najgorsze jest to, że wpływa to bardzo mocno na mój obecny związek. Jestem z moją aktualną żoną od 13 lat, a od 7 jesteśmy po ślubie. Mamy 2 dzieci, które kocham nad życie. No i właśnie w tym problem. Kocham swoje dzieci, ale swojej żony nigdy nie potrafiłem pokochać. Dlaczego więc z nią jestem? Cóż, sam nie wiem. Wiem natomiast, że przez pamięć o dawnej miłości nigdy nie potrafiłem tak całkiem być przy mojej obecnej partnerce. Często w głowie porównywałem ją do tej pierwszej, często gdy się sprzeczaliśmy, zastanawiałem się co by ta pierwsza zrobiła i jak się zachowała. Ona miała bardzo specyficzny sposób bycia, nigdy nie spotkałem nikogo podobnego. Od niedawna, te wspomnienia i myśli wracają do mnie co raz częściej. Jestem nie obecny, skołowany, ciągle o niej myślę. Czuję się jak wtedy, kiedy się w niej pierwszy raz zakochałem. Odbija się to oczywiście na moim aktualnym związku. Jest tak źle, że byłbym w stanie odejść od swojej aktualnej żony i wrócić do mojej dawnej miłości nawet teraz, zaraz, dzisiaj, mimo że mamy dwoje dzieci. Czy ktoś wie, jak mam sobie z tym poradzić? Muszę coś z tym zrobić, bo zwariuję. Pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po co wychodziłeś za mąż za swoją żonę? -,- Jeśli się z nią rozwiedziesz to ucierpią dzieci i Twoja żona. ;P Nwm co masz robić. ;P Nawet jeśli byś poszukał swojej byłej to skąd pewność, że ona nie ma męża i dzieci? Może nawet nie chce Cię znać. ;P Kurde, ja bym jednak spróbowała ją odnaleźć. ;D Najwyżej nie będziecie razem i trudno się mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem, że czujesz się źle i źle to wygląda, ale takie jest życie, nie zawsze serce idzie w parze z rozumem. Znam parę osób w podobnej sytuacji. społeczeństwo jest takie a nie inne, że takich jak Ty linczuje, o ile zwracasz uwagę na nich, bo nie każdy się tym przejmuje, widać Ty bierzesz pod uwagę ludzi, co oni powiedzą, dlatego wziełes ślub mimo, ze nie czułeś miłości, potem zdecydowałeś się na dziecko, potem kolejne a miłości wraz nie ma. każdy popełnia błędy, również te odnośnie ślubu. nikt Cię nie zrozumie, nie szukaj zrozumienia. ludzie jeśli już będą Cię wyklinać, co niektórzy zrozumieją. tez spotkałam kiedyś, już po ślubie swoją miłość, który to okazało się że cały czas nie mógł o mnie zapomnieć. i właśnie zastawiałam się, jak mógł tyle lat oszukiwać swoją żonę? i po co mi to mówił po wielu latach, jakby nie mógł wcześniej jeśli już. uwierz mi, że kobiety tez potrafią brac ślub i nie kochać, i potem takie jaja wychodzą. to się w głowie nie mieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dzieci, chociaż bardzo je kocham, i tak w pewien sposób cierpią. Głównie przez atmosferę, która aktualnie panuje w domu i przez to jak nie mogę się porozumieć z ich mamą. Odszukanie mojej pierwszej miłości nie jest żadnym problemem, bo mam z nią kontakt. Ma dziecko, ale nie jest z tego dziecka ojcem. Rozstali się jakiś czas temu. Co to kwestii ślubu bez miłości to tutaj strzał w samo sedno. Tak to właśnie wyglądało w moim przypadku. Większość z tych rzeczy zrobiłem z rozsądku i "bo czas leci". Ehh gdybym wtedy wiedział to co wiem dziś. Mojej żony w zasadzie nie oszukuję, po prostu jej nie kocham i nigdy nie kochałem. Nie mówię, że nigdy nic do niej nie czułem. Nie ma to jednak porównania z tym co czułem i czuję do swojej pierwszej miłości. Ostatnio kontaktowałem się z nią, powiedziałem jej o swoich uczuciach i przyjęła to dość pozytywnie. Na dodatek przyznała, że sama ma wielki sentyment do tamtych dni i wspólnie spędzonych chwil. Chciałbym się z nią spotkać i porozmawiać o tym wszystkim ale nie wiem czy tylko nie pogorszę w ten sposób swojego samopoczucia. Nawet gdybym chciał z nią być, to ona niedawno kogoś poznała, kto jak twierdzi jest dla niej bardzo dobry, więc nic z tego. Matko jedyna, mam taki rozpierdziel w głowie w tej chwili, że aż mi się zbiera na wymioty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samo życie też tak mam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Nie namawiam do odejscia od zony ale jesli nie jest sie szczesliwym to trzeba to w miare mozliwosci zmienic. Mamy tylko jedno zycie wiec po sie tak meczyc. Kazdy robi jakies bledy i sam za nie odpowiada. Jesli jestes dobrmy ojcem dla dzieci to bedziesz tez nim po rozstaniu. Moze warto zrobic drugie podejscie. Tyle, ze do tanga trzeba dwojga :) Ciekawe jak ona to widzi czy bylaby gotowa sprobowac jeszcze raz. Chyba bez rozmowy sie nie obedzie. A moze napisz jej dlugi mail i napisz cala prawde, przynajmniej bedziesz wiedzial na czym stoisz. Ryzyk-fizyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo, ale zostałam zlinczowana za kochanie się w pierwszej miłości... Nikt nie rozumiał, że przez zagmatawną sytuację rodzinną nie mogliśmy być razem... Ta miłość nadal jest i w nim i we mnie, ale każdy wrócił do swojego domu i ma zamiar nadal w nim zostać. Trudno. Powiedziało się A przez ołtarzem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×