malami1987 0 Napisano Luty 17, 2016 Witam, postanowiłam napisać bo sie pogubiłam w tym wszystkim. zacznę od tego ze z mężem bardzo się kochaliśmy, mamy cudowne dziecko,w 2015 zaczęliśmy budowę domu i tak sobie żylismy. Do września, kiedy mój mąż musiał wyjechać na ok 25dni. Będac poza domem praktycznie sie z nami nie kontaktował,dużo pił,na 90%miał kogoś, widziałam smsa. kilka dni po powrocie zostawił mnie ja się bardzo załamałam, chyba nie dziwne skoro 3dni wcześniej zapewniał ze kocha i nie zostawi. Do dziecka przyjezdżał rzadko,twierdził że nienawidzi tego domu. zaproponował wspólne mieszkanie w jego rodzinnym mieście ja nie chciałam wiec były teksty że dziecko zabierze itd. koniec konców zgodziłam się. od grudnia mieszkaliśmy już tam było w miare dobrze chyba zaczęło sie układać. do lutego ponieważ zaczoł wychodzić i pić, wracać późno. teraz sytuacja jest tragiczna robi mi huśtawki raz mówi że nic nie czuje,że nie da się ze mną żyć itd a za chwilę jaka jestem wspaniała jak dobrze gotuję jaka jestem piękna,że świetnie mu się ze mną mieszka.oczywiscie sypiamy cały czas ze sobą, tylko dlatego ze nie potrafie mu odmówić teraz pierwsza nie rozpoczynam, on to robi a póżniej mówi ze ja chciałam on nie.powiedziałam dość wyjechałam na ferie z dzieckiem za granicę trochę odpocząć. i sceny zazdrości ze sypiam ze szwagrem, wcześniej mówił że z jego kolegą.Pewnie powiecie zostaw go ale tak bardzo go kocham, sama o rozwód nie wniosę,on nie wiem. mówi że nie wie czy chce rozwodu, ze nie ma pieniędzy,ze nie ma czasu jechać. zmienił się tak ardzo nie wiem dlaczego. a na domiar jego mamusia się wtrąca wydzwaniała nawet byłam u radcy zapytać czy mogę jechać z dzieckiem poszła za mną i pyta co ja chciałam. moja znajoma miala tel od niej ze ma się ze mną nie kontaktować. chciałam sie wyżalic proszę nie oceniajcie wiem ze źle robię ale bardzo go kocham.pomimo wszystko czuje ze on bedzie taki jak kiedyś. nie wiem czy to jakas choroba czy po 10latach pokazał prawdziwą twarz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach