Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Szczepiony syn a nieszczepiony kuzyn

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Na Święta jadę do rodziców z moim 5cio miesięcznym synkiem. Będzie tam tez moja kuzynka ze swoim dwulatakiem, którego nie szczepi. Mój syn jeszcze wtedy będzie miał przed sobą niekóre szczepienia. Czy młody (syn kuzynki) bedzie jakimś zagrożeniem dla niego? W sensie może mu sprzedać jakieś choróbsko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoj bedzie zagrozeniem dla tego dziecka, zwlaszcza, kiedy podano zywa szczepionke. Dziecko wetdy wydala to. Wspolczuje kuzynce. Jestes nie dosc, ze niesmaczna to jeszcze zadna widza nie skazana ? baj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście! Nieszczepione dzieci mają gruźlicę, szlarlatyne i WZW b naraz i to wszystkie. Zerwij kontakt z tą rodziną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiedź pewnej Pani Pediatry: (Poświęć swoje 90s życia i proszę przeczytaj). "Witam! Chciałam tylko w kilku słowach podziękować za artykuł o szczepieniach. Mało kto ma odwagę otwarcie mówić o faktach w czasach tak wielkiej kampanii antyszczepionkowej. Jestem lekarzem pediatrą. Przestałam udzielać się w tym temacie w internecie jakiś czas temu, bo nic nie udało mi się osiągnąć. Lekarzy się już nie słucha. Obraża się nas i podejrzewa o siedzenie w kieszeni korporacji farmaceutycznych. Tolerowałam rodziców dzieci nieszczepionych w swojej praktyce przez 2 lata aż do piątku 21.03.2014 kiedy to w poczekalni w mojej praktyce usiadły koło siebie z córkami dwie mamy - dwuletniej Oli (mama podjęła decyzję o jej nieszczepieniu zaraz po urodzeniu) oraz trzytygodniowa Zuza (miała za sobą dopiero szczepionkę przeciw gruźlicy i WZW B - standard w pierwszej dobie życia). Ola miała silny kaszel, więc mama przyszła po zwolnienie na jej opiekę, a że bardzo jej się spieszyło nie umówiła się w godzinach przyjęć dzieci chorych tylko po prostu usiadła w poczekalni. Zuza przyszła na swoją pierwszą wizytę w mojej praktyce. 11 dni później Zuza leżała już w szpitalu z ciężką niewydolnością oddechową w przebiegu krztuśca, choroby na którą nie zdążyła się jeszcze zaszczepić, a którą Ola sprezentowała jej w mojej poczekalni. Dla Oli to był zwykły, choć męczący kaszel, dla Zuzi -noworodka - to było bliskie spotkanie ze śmiercią. Od tego czasu sukcesywnie wycofuję ze swojej bazy pacjentów, których rodzice podjęli decyzję o NIE szczepieniu. Zapraszam ich na rozmowę, podejmuję ostatnią próbę zmiany ich decyzji, po czym zachęcam do zmiany lekarza. Decyzja o nieszczepieniu owszem zależy od rodziców, ale nie mają oni bladego pojęcia, że ich chore dziecko jest chodzącym mordercą noworodków, dzieci przewlekle leczonych immunosupresyjnie, urodzonych z niedoborami odporności i wielu innych. Wszystkie te dzieci siedzą w mojej poczekalni. Ich życie jest ważniejsze od tego, co kto przeczytał w internecie lub usłyszał od koleżanki. Cieszy mnie to, że słychać w internecie jeszcze głos rozsądku i mam nadzieję, że ta szalona moda na nieszczepienie w końcu się skończy, z jak najmniejszą liczbą ofiar śmiertelnych. Pozdrawiam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja od tej wypowiedzi pediatry: wezcie to do serca albo nie- wasze dzieci, wasza odpowiedzialnosc, ale ja szczepie i szczepic bede , nie znam ani jednego ,,antyszczepionkowego"człowieka po akademii medycznej, ani lekarza ani pielegniarki, nikogo- a mam znajomych w tym kręgu z liceum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia39o
Jeśli twoje dziecko będzie bezpośrednio po szczepieniu może zarazić kuzyna krztuścem. Unikajcie też spotkań po MMR w 13 m-cu życia. Twoje dziecko może mu sprzedać odrę, świnkę i różyczkę. Dr Suzanne Humphries - ODRA POSZCZEPIENNA "Kiedyś uważano, że szczepionki MMR nie rozsiewały wirusa, nie powodowały tych chorób, ale teraz okazuje się, że dla tych wszystkich trzech, nie tylko odpowiedź immunologiczna nie jest taka, jaką oczekiwano, ale również w przypadku różyczki i odry, to te zaszczepione osoby roznoszą wirusa i mogą zakażać innych. " DOWODY NAUKOWE: 1. Spotlight on measles 2010: excretion of vaccine strain measles virus in urine and pharyngeal secretions of a child with vaccine associated febrile rash illness, Croatia, March 2010. Croatian Institute of Public Health, Department of Infectious Disease Epidemiology, Zagreb, Croatia. Eurosurveillance, Volume 15, Issue 35, 02 September 2010 2. Differentiating the wild from the attenuated during a measles outbreak. Communicable Disease Control, Alberta Health Services. Pediatricians and Child Health, Apr. 2012; 17(4) 3. Case of vaccine-associated measles five weeks post-immunisation, Eurosurveillance, Volume 18, Issue 49, 05 December 2013

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia39o
ODRA POSZCZEPIENNA, KTÓRĄ CHŁOPIEC ZARAZIŁ MŁODSZEGO BRATA I PRAWDOPODOBNIE RÓWNIEŻ MAMĘ Czy dziecko szczepione przeciw odrze, śwince i różyczce powinno przechodzić kwarantannę lub przynajmniej unikać osób z obniżoną odpornością i noworodków? Dlaczego producent nie informuje o tym w ulotce? Przeczytajcie historię odry poszczepiennej (tzw. poronnej) z bloga „Kura z doktoratem”, którego autorka prosi o komentarz rodziców, którzy mają podobne doświadczenia oraz lekarzy: „Zapytałam, czy może w takim razie zarazić inną osobę, skoro wirusy są żywe. Pani doktor powiedziała, że teoretycznie tak. Teoretycznie. Bo przecież są żywe. W ulotce nie ma o tym ani słowa. W literaturze opisuje się pojedyncze przypadki. No to zaszczepiłam. Pierwsze trzy dni nic. Czwartego dnia nagle 40 stopni gorączki. Rano dzwonię do pani doktor – no tak, tak bywa po tym szczepieniu. Może potrwać kilka dni. Gorączka ładnie dawała się zbijać, ale też szybko znowu rosła. I tak trzy dni. Pierwszy dzień dziecko zupełna dętka, nic nie jadł, pił po łyczku, wymiotował. Potem lepiej. I po trzech dniach spadła poniżej 38. Ale wtedy gorączki dostał Tymo. Też nagle i też od razu 40 stopni. Tak samo dawała się zbijać ibuprofenem i tak samo szybko rosła, gdy przestawał działać. U Tyma gorączka trwała dobę, a potem Tymo zrobił się w kropki. Stach nie miał żadnej wyraźnej wysypki. Miał kilka krostek, ale prawdę mówiąc mogły być równie dobrze potówkami czy ukąszeniami komarów. Było ich dosłownie kilka. Dwie na głowie, dwie na tułowiu, trzy czy cztery na rękach i nogach. Natomiast Tymo... Na twarzy, za uszami, na brzuszku, plecach, rączkach, nóżkach, w pachwinach... Diagnoza lekarska – odra poronna. Ale szczepiony był jego brat! Wysypka po dwóch dobach zrobiła się z czerwonej pomarańczowa, a potem znikała w oczach, z wyjątkiem miejsc, które bohater rozdrapał. Potem obaj dostali kataru, który trwał jakieś 2-3 doby. I koniec. A właściwie nie koniec, bo osłabienie, brak apetytu, kiepska kondycja trwały jeszcze ponad tydzień albo i dłużej... A gdybym miała w domu wcześniaka? A gdybym miała w domu kogoś chorego, z obniżeniem odporności? Dla Stacha to była druga pod względem intensywności choroba w życiu. Pierwsza była grypa na początku tego roku, czas trwania gorączki podobny, okres rekonwalescencji nawet krótszy. Chyba warto o tym wiedzieć: niektóre szczepionki zrobione są z żywych wirusów, choć są to atenuowane szczepy, czyli osłabione. Ale mogą one też wywołać chorobę (zwykle słabszą) i co istotne – mogą zarażać. Warto brać to pod uwagę, wybierając moment szczepienia, kontakt z innymi dziećmi po szczepieniu itp. Naprawdę mało się o tym mówi. A jednak moje dzieciaki to spotkało – zdrowe, odporne, zahartowane dzieciaki. Czy jedzie z nami lekarz, który mógłby to skomentować? Albo ktoś, kogo spotkało coś podobnego?”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mój tam był szczepiony a zaraża sie od innych różnościami i sam też zaraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kicia39o dziś ODRA POSZCZEPIENNA, KTÓRĄ CHŁOPIEC ZARAZIŁ MŁODSZEGO BRATA I PRAWDOPODOBNIE RÓWNIEŻ MAMĘ Czy dziecko szczepione przeciw odrze, śwince i różyczce powinno przechodzić kwarantannę lub przynajmniej unikać osób z obniżoną odpornością i noworodków? Dlaczego producent nie informuje o tym w ulotce? Przeczytajcie historię odry poszczepiennej (tzw. poronnej) z bloga „Kura z doktoratem”, którego autorka prosi o komentarz rodziców, którzy mają podobne doświadczenia oraz lekarzy: „Zapytałam, czy może w takim razie zarazić inną osobę, skoro wirusy są żywe. Pani doktor powiedziała, że teoretycznie tak. Teoretycznie. Bo przecież są żywe. W ulotce nie ma o tym ani słowa. W literaturze opisuje się pojedyncze przypadki. No to zaszczepiłam. Pierwsze trzy dni nic. Czwartego dnia nagle 40 stopni gorączki. Rano dzwonię do pani doktor – no tak, tak bywa po tym szczepieniu. Może potrwać kilka dni. Gorączka ładnie dawała się zbijać, ale też szybko znowu rosła. I tak trzy dni. Pierwszy dzień dziecko zupełna dętka, nic nie jadł, pił po łyczku, wymiotował. Potem lepiej. I po trzech dniach spadła poniżej 38. Ale wtedy gorączki dostał Tymo. Też nagle i też od razu 40 stopni. Tak samo dawała się zbijać ibuprofenem i tak samo szybko rosła, gdy przestawał działać. U Tyma gorączka trwała dobę, a potem Tymo zrobił się w kropki. Stach nie miał żadnej wyraźnej wysypki. Miał kilka krostek, ale prawdę mówiąc mogły być równie dobrze potówkami czy ukąszeniami komarów. Było ich dosłownie kilka. Dwie na głowie, dwie na tułowiu, trzy czy cztery na rękach i nogach. Natomiast Tymo... Na twarzy, za uszami, na brzuszku, plecach, rączkach, nóżkach, w pachwinach... Diagnoza lekarska – odra poronna. Ale szczepiony był jego brat! Wysypka po dwóch dobach zrobiła się z czerwonej pomarańczowa, a potem znikała w oczach, z wyjątkiem miejsc, które bohater rozdrapał. Potem obaj dostali kataru, który trwał jakieś 2-3 doby. I koniec. A właściwie nie koniec, bo osłabienie, brak apetytu, kiepska kondycja trwały jeszcze ponad tydzień albo i dłużej... A gdybym miała w domu wcześniaka? A gdybym miała w domu kogoś chorego, z obniżeniem odporności? Dla Stacha to była druga pod względem intensywności choroba w życiu. Pierwsza była grypa na początku tego roku, czas trwania gorączki podobny, okres rekonwalescencji nawet krótszy. Chyba warto o tym wiedzieć: niektóre szczepionki zrobione są z żywych wirusów, choć są to atenuowane szczepy, czyli osłabione. Ale mogą one też wywołać chorobę (zwykle słabszą) i co istotne – mogą zarażać. Warto brać to pod uwagę, wybierając moment szczepienia, kontakt z innymi dziećmi po szczepieniu itp. Naprawdę mało się o tym mówi. A jednak moje dzieciaki to spotkało – zdrowe, odporne, zahartowane dzieciaki. Czy jedzie z nami lekarz, który mógłby to skomentować? Albo ktoś, kogo spotkało coś podobnego?” XXX Bo to byl dupa nie lekarz..przed podaniem tej szczepionki powinno sie ustalic pare faktow i czy dziecko powinno byc juz zaszczepione czy szczepionke przesunac, nie mowiac o goraczce i wymiotach, ktore sa bardzo czestym obiawem po tej szczepionce.Problem jest z lekarzami ktorzy olewaja pacjetow, nie ze szczepionka gdyz to lekasz powinien przeprowadzic wywiad z matka dziecka i poinformowac o czestych nastepstwach.Pracuje w szpitalu(nie nie jestem lekarzem) za granica i tu szczepienia sa obowiazkowe, wszystkie nawet pneumokoki.Wszystko jest darmowe i nie ma zadnych skandali i ruchow antyszczepieniowych...co powinno byc karalne moim zdanie, jak mozna taka ciemnote wciskac ludziom...wiadomo powiklania mozesz miec nawet po aspirynie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×