Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

poszłam na L4 i żałuję,choc psychika mi siadała. Pocieszcie jakoś, czuje sie źle

Polecane posty

Gość gość

Na L4 poszłam ponieważ zaszłam w ciążę a w moim miejscu pracy trzeba być ciągle na wysokich obrotach, pracuje się z ludźmi którzy mają infekcje, bez przerwy jest jakaś epidemia w pracy a to grypy a to anginy...poza tym bardzo nie lubiłam swojej pracy, bo po kilku tygodniach wyszło tam jaka jest szefowa i jakie są tam osoby, codziennie wychodziło się stamtąd będąc kłebkiem nerwów i po macierzyńskim nie chcę już tam wracać, poszukam innego miejsca, lepszego, więc jak tylko lekarz zaproponował mi L4 od razu się zgodziłam. to było po przepracowaniu 2,5 miesiąca w ciąży. przez pierwszy miesiąc na L4 było ok ale juz mnie trafia szlag a do urodzenia jeszcze 5 miesięcy.... staram się rozwijać, czytać coś...ale nie ukrywam ze z zazdrośią patrzę na męża który może chodzić do pracy, bo mu się trafiła fajna, może się w niej realizować... w ciąży nie mogłam już zmienić pracy bo nikt by mnie nie przyjął w ciąży. a tego że ten zakład pracy beðzie taki okropny tez nie przewidziałam, moja poprzednia praca była dużo lepsza ale musiałam zmienić ją by więcej zarabiać. teraz bardzo źle się czuję, bo do tej pracy już nie wrócę, a nowej teraz nie mogę na te 5 miesięcy znaleźć bo kto by mnie zatrudnił na umowę o pracę... proszę nie wylewajcie na mnie kubła pomyj, ja naprawdę źle się czuję z tym że jestem w domu, żałuję że nie miałam fajnej pracy w któ¶ej mogłabym spokojnie pracowac nawet do 8 miesiąca. ja zresztą planowałam pracować dłużej ale bardzo źle mnie traktowano nawet nie wiedzac że jestem w ciąży. byłam tam najmłodsza, służyłam za popychadło starszych, zgorzkniałych pracownic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w ogóle jestem rozczarowana, tak bardzo chciałabym mieć pasjonującą pracę do której idę z radością...żałuję że studiowałam co studiowałam, trzeba mi było iść na bankowość to byłoby teraz ciekawiej....a ja co.... dajcie spokój czuję że życie przegrałam, nawet dzidziuś mnie ostatnio nie cieszy, że będziemy mieli. Co to ze mnie za matka będzie, ani kariery ani nic, złe studia wybrałam, na rynku przesyt ludzi z moim wyksztalceniem...załamka. jak ja bym chciała miec dobrą prace, ale nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko szybko zleci-dla mnie to byl cudowny czas-bylam tylko 3 miesiace ale czytalam spotykalam sie ze znajomymi, chodzilam do opery:)na koncerty-milo wspominam L4 wszystkim hejterom mówie z góry w d***e mam wasz hejt, w mojej pracy stosowano mobing i tak cud ze 6 miesiecy ciazy wytrzymalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba za dużo od siebie wymagasz,wyluzuj się,zrelaksuj a reszta jakoś się ułoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale Ci autorko mózg te idiotki z akafe wyprały. przestań się obwiniać, znajdź sobie jakieś zajęcia...one to robią z zazdrości. bo ani na dziecko, ani na l4 widoków nie mają... jest tez trzecia grupa ktora hejtuje wszystko co nie zgadza sie z ich poglądami. jeszcze sie dośc w życiu napracujesz, wyluzuj, szkoda nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak to za dużo wymagam kobiety? :( miałam okopną pracę, to moja wina, są kobiety co potrafią mieć super pracę... choć fakt, np. lekarka na początku zarabia tyle ile ja zarabiałam w nielubianej przeze mnie pracy...ale lekarka przynajmniej czuje pasję i chętnie chodzi do swojego gabinetu a ja ...moja praca nie była ciekawa, nie zaszczepiono we mnie żadnej pasji, moi rodzice nie mieli wyzszego wykształćenia i zadną pasją mnie nie zarażali, ojciec na okrągło oglądał tv a matka myslala tylko o gotowaniu i kościele. wiec w dzisiejszych czasach ja czuje sie jakz agubione dziecko. moje rodzenstwo tez z milionami na koncie nie skonczyło, brat to w ogóle dramat, nawet matury nie zdał. gorszy sort człowieka jeteśmy, nie na dzisiejsze czasy. ech, mam dzis wielkiego doła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, masz zły dzień, to hormony. Ja też miałam pracę wśród osób z infekcjami (służba zdrowia) i dość ciężką. Poszłam na L4 jak tylko potwierdziłam ciążę. Lekarz sam mi zaproponował, bo wiedział, gdzie pracuję a ja się chętnie zgodziłam. Ja na L4 naładowałam akumulatory na cały macierzyński. Ani raz nie poczułam się zmęczona dzieckiem i sytuacją, w której jestem po porodzie. Pierwsza ciąża to jedyny taki czas, gdy możesz wziąć zwolnienie i całkowicie zająć się sobą. Na macierzyńskim ani w kolejnych ciążach, kiedy będziesz miała już starsze dziecko, nie masz szans odpocząć. A teraz zajmij się czymś. Podszlifuj język, zrób jakiś kurs, czytaj. Albo rozerwij się trochę. Idź do kina, teatru, na zakupy. Dużo spaceruj, zapisz się na jogę dla ciężarnych, później na szkołę rodzenia. Odśwież stare znajomości, umów się na kawę z przyjaciółką. Masz tyle możliwości. Ciesz się. Taki okres laby już Ci się nie powtórzy w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Podszlifuj język, zrób jakiś kurs, czytaj. Albo rozerwij się trochę. Idź do kina, teatru, na zakupy. Dużo spaceruj, zapisz się na jogę dla ciężarnych, później na szkołę rodzenia. Odśwież stare znajomości, umów się na kawę z przyjaciółką" haha, dobre, dobre. Każda się zarzeka że będzie to i tamto, pasje srasje a i tak kończy się tym że tylko się opycha i narzeka że dupa rośnie szybciej od brzucha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś u wszystkich bylas i naocznie widzialas? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cie. Ale to tez mysle, ze przez pogode i dpugie ciwmne dni jest do d**y. Ja w pierwszej ciazy poszlam na L4 w 4-tym miesiacu bo juz nie moglam zniesc zlej atmosfery w pracy, po 11 latach zrobilo sie okropnie. Ale wtedy mialam co robic, robilam prawo jazdy, przeprowadzalam sie do domu mojego narzeczonego, duzo tez spacerowalam, bylam aktywna - tylko ze to bylo lato i mialam takiego powera. Teraz jestem w drugiej, w 7 msc, wiekszosc przesiedzialam w domu, bo lalo wialo albo bylo zimno, do listopada.jeszxze ok ale pozniej... Ta pogoda jest wg mnie dobijajaca. Spacerowalabym czesciej, chodzila do parku z synem a tak to do chrzanu. Depresyjnie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myślę laski, że nie ma idealnej pracy. Mi też sie wydawało, że jak dostałam pracę w banku, to złapałam Pana Boga za nogi. Wszyscy na poziomie, praca fajna, bo z ludźmi itd. Po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać, że dziewczyny z którymi pracowałam między sobą tworzą jakieś podziały, grupki, jako nowa błąkałam się między jednymi, drugimi, bo nie bardzo wiedziałam o co w tym wszystkim biega, zwłaszcza, że jestem osobą bardzo otwartą i lubię ludzi, nie chciałam żadnych konfliktów. Później dostrzegłam, jak szefowa, która na poczatku w moich oczach uchodziła za wspaniałego człowieka, traktuje ludzi. Że liczy się dla niej tylko kasa kasa kasa i osiągnięcie wysokich wyników. A później przejrzałam cały system funkcjonowania banku, który niestety nie jest nastawiony na finansową pomoc człowiekowi a raczej na wyzysk i manipulację. ( zaznaczę, że nie pracuje w żadnym parabanku, normalny bank z prawdziwego zdarzenia). Zaczęłam wracać do domu zdołowana, czasem sobie płakałam wracając z pracy, bo nie rozumiałam, czemu wygląda to tak a nie inaczej, i że miało być tak wspaniale... Po czym przypadkowo, zaznaczam naprawdę przypadkowo, bez planowania, zaszłam w ciążę. Początkowo byłam bardzo wystraszona, nie wiedziałam jak to powiedzieć itd. Bardzo źle sie czułam, wymioty, omdlenia, zawroty głowy, senność. W banku musiałam wskakiwac w uniform, ładny makijaż i uczesanie i uśmiechać się do WSZYSTKICH klientów, nawet tych, którym miałam ochotę włożyć buta w usta, ale musiałam to przetrzymać- robić dobrą minę do złej gry. Potem silne skurcze brzucha i ogólnie kiepskie samopoczucie. Dowiedziałam się, że kolezanka, która była równueż w ciąży, ale przyznała się, pracowała mimo złego samopoczucia po czym poroniła, uświadcomiłam sobie, że nic na siłe. Pracodawca kiedy dowiedziała się, że jestem w ciąży sama zaproponowała mi po tamtej historii L4, bardzo grzecznie, bez wyżywania się na mnie. Poszłam na l4, mimo, że ciężko się z tym czułam, tak bardzo cieszyłam się tą pracą.... Koleżanki dzownią do mnie, opowiadają różne rewelacje z pracy, pewnie każda chce się wygadać i wyżalić i często sobie myślę: Jak dobrze, że mnie to nie dotyczy bezpośrednio! Jestem zmęczona po rozmowach telefonicznych i rewelacjach z każdego dnia, a co by było gdybym tam codziennie po 8 h z nimi siedziała. A jednak widzę, że to nie my mamy żyć dla pracy ale żyć dzięki pracy. Jestem w domu, wysypiam się, dużo czytam, coś ugotuje, faktem jest, że nie czuje sie na tyle dobrze, żeby chodzić nie wiem gdzie, bo zdarzało mi sie zasłabnąć w sklepie, więc boję sie sama, ale myślę, że czas przed narodzeniem dziecka jest czasem, kiedy możemy zrobic coś dla siebie, poleniuchować, wyspać się, w końcu niebawem wydamy na świat małego człowieka, obywatela, którego będzie trzeba wychować i wiele poświęcić siebie dla tego małego człowieka. Życzę wszystkim załamanym na l4 pogody ducha w tym jakże się wydaje nudnym czasie :) Cieszcie się, niedługo się zacznie hardcore :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za słowa otuchy :)) U mnie dziś trochę lepiej, ale ta pogoda dodatkowo zadania nie ułatwia...a tu pewnie jeszcze z miesiąc/dwa tak będzie...ani na spacer iśc, ani nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×