Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mążż z końca lat 80

PROBLEM NA LINII ŻONA.RODZICE CZY JEST RATUNEK?

Polecane posty

Gość Mążż z końca lat 80

Moja żona to obrotna kobieta. Pracuje na części etatu, a potem w domu prywatna działalność - fotografia, która jej bardzo dobrze idzie. Ogólnie zarabia ok 5 tysięcy. Już przed ślubem miała dom w stanie surowym, teraz go wykańczamy. problem jest w tym, że nie znosi moich rodziców... od początu był problem bo moja mama nie rozumiała, że Julka woli studiować zaocznie i pracować...od studiow zarabia nieźle - zdarzają się jej naprawdę spore dochody... od swojej ciotki którą kocha jak matkę dostała bardzo drogi sprzęt, ciotka też ją wspiera poprzez kupienie np. grzejników do domu itp. ale chodzi o to, że Julka ma pretensje, że ja w wieku prawie 30 lat od swoich rodziców nie dostałem nic:/ ciągle mi mówi, że oni mnie nie kochają... że miłość to nie tylko "kocham cię synu" tylko wsparcie i pomoc... moi rodzice sprzedają częsci i no... szczerze mówiąc mają spore możliwości finansowe ale w niczym mi nigdy nie pomogli, nawet w opłaceniu studiów magisterskich. Nie chcę kłocić się z żoną, a to ciągł powód do kłótni:/ twierdzi, że przez nich poroniła itp:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrób jej dziecko to jej przejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
postaw sprawe jasno, albo mnei kochasz czy moja kase czy rodzticow!!! JAK CIE KOCHA TO KOCHA CIE BIEDNEGO; ona to materialistka che bys ladowal kase w jej dom, za pare lat kopnie cie w zad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty tak na poważnie? Super, że masz obrotną żonę, ale to co powiedziała, że rodzice Cię nie kochaja, bo nic nie dają? Wiesz, że związałeś się z materialistką? Już Ci współczuję, bo dla niej miarą miłości i innych uczuć, są prezenty/pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mążz z końca lat 80
nie dołożyli nawet do wesela:/ jej rodzina jest hojna. nie jest materialistką, bo przez pory czas utrzymywała mnie... ale ma żal że moi rodzice się w ogóle nie interesują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mążz z końca lat 80
mi też jest przykro, że spotkania u moich rodziców (Julka nie jeździ tam) są o ich podróżach, pracy i króliku tyllko:/ że nikt ne pyta jak sobie radzimy it:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchaj, nie ma takiego musu dawania pieniędzy dzieciom, to jest WOLNA WOLA rodziców. To sa ich pieniądze, oni na nie zapracowali i co z nimi zrobią, to już tylko i wyłącznie ich sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poroniła bo starzy nie dali ci kasy??? ciekawe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiesz, ja nie mówię, że rodzice mają obowiązek ładować kasę w dorosłe dzieci, też mają prawo do przyjemności, wakacji, wydawania na swoje zachcianki, itd, nawet jest to zdrowe i wskazane. Jednak całkiem nie mieć żadnego wsparcia to też przykre... Starczyłoby zwykłe pytanie "Jak tam u was, radzicie sobie? Jakby co to powiedzcie, wiecie że macie u nas wsparcie". Wiem jak to jest, bo sama mam w rodzinie taką sytuację- oni się wspierają, zarabiają w drugim progu podatkowym, ale dziadkowie potrafią się zadłużyć, bo ich córka np potrzebuje lodówki nowej; ale jak my z mężem żyliśmy kątem u rodziny, a całego dochodu mieliśmy połowę minimalnej krajowej (mąż stracił pracę, ja kończyłam studia i tylko jego zasiłek plus moje stypendium było), to prawie rok nikt nie zapytał czy niczego nam nie trzeba. A prawda była taka, że jakby nie warzywa z działki, to byśmy nawet na obiad nie mieli. I nie żebym chciała ciągnąć od kogokolwiek, zacisnęliśmy zęby i daliśmy radę przetrwać ten okres, ale było to bardzo przykre, jak ja nie mogłam nawet na dobrą kawę nikogo zaprosić, ba, skarpetki to był wydatek, a oni opowiadali, w jakim to hotelu byli, narzekali że wino nie takie do kolacji dostali, że za gorąco w Egipcie było, a w Tunezji to już w ogóle. Fajnie, nie ma co :/ tak więc po części rozumiem podejście Twojej żony, chociaż go nie pochwalam też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mążz z końca lat 80
No właśnie to nie moja wina, że mam takich rodziców. Jej jest łatwo powedzieć, bo dobrze żyje ze swoimi rodzicami i ciotką. Przykro mi... bo czasami potrafi mi powiedzieć, że ja bazuję na niej :/ wypomina, że jak byłem w tarapatach to tylko ona mi pomogła... że wszystko zawdzięczamy jej rodzinie dlatego kategorycznie odmawia kontaktu z moimi rodzicami:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mążz z końca lat 80
potrafiła powiedzie c mojej matce wprost, że nie życzy żeby się wtrącała... fakt że to moja mama zaczęła jej trochę dokuczać pzed ślubem ale Julka nie chce nawet przyjąć zaproszenia na obiad:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czasami potrafi mi powiedzieć, że ja bazuję na niej :/ wypomina, że jak byłem w tarapatach to tylko ona mi pomogła... że wszystko zawdzięczamy jej rodzinie xxx skoro nie umiesz na siebie zarobić i dziewczyna musi cię utrzymywać to do kogo masz pretensje? wiesz jak nazywa się facet na utrzymaniu kobiety? - alfons!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weź się do roboty nierobie i skończ doić żonę i jej rodzinę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mążz z końca lat 80
od ponad roku mam stałą pracę... czytajcie ze zrozumieniem:/ czy jest sens przekonywać ją żebyśmy poszl do rodziców na święta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra żona pomaga mężowi w tarapatach. Nie mozesz brać odpowiedzialności za postępowanie swoich rodziców. Oni mogą powiedzieć, że nie będą pchali kasy niecne swoje, bo dom Twojej żony, otrzymany przed ślubem, jest jej majątkiem ODRĘBNYM. Dziwne pretensje ma Twoją zona , jakaś roszczeniowa, czy co? A już stwierdzenie, że poroniła przez Twoich rodziców, każe powątpiewac w jej zdrowie psychiczne... Mam wyraźnie, że Twoja żona dręczy Cię emocjonalnie tematem Twoich rodzicòw... Jeżeli to tak ma być przez całe Wasze małżeństwo, to współczuję... Bo już teraz zachowuje się, jak stara sekutnica. Porozmawiajcie i zamknijcie raz na zawsze temat Twoich rodziców. Pomoc rodziny, rodziców jest dobrowolna. Nikt nic nie musi. Rozumiem, że skoro Cię utrzymywała, pomagała, a Twoi rodzice nie kiwnęli palcem, to nie pała chęcią spotkania z nimi , kontaktu, wspólnych świąt, itp. Ty kochasz swoich rodziców, bo są rodzicami, ona nie musi. W drugi dzień świąt możesz pojechać do nich sam, z krótką wizytą. Rozmawiajcie, ustalajcie, szukajcie kompromisów. Najważniejsze jest Wasze malzenstwo, wasza miłość, więź i zgoda. Rodzice, tesciowie, rodzina, to drugi, albo jeszcze dalszy plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×