Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Matka zniszczyła mi samoocenę

Polecane posty

Gość gość

Mam elementy fobii społecznej, na dzień dzisiejszy nieźle sobie z tym radzę, choć zdarzają się gorsze dni.. Moja matka zawsze traktowała mnie jak małe dziecko, czy to miałam 5, czy 15 lat. Była nadopiekuńcza, wielu rzeczy się nie nauczylam, nawet wiązać sznurówki (nauczyłam się robić to sama ze wstydu w 5 klasie podstawówki). Zawsze byłam zalęknionym, neurotycznym dzieckiem. Kiedy weszłam w okres dojrzewania i zaczęłam mieć własne zdanie (notabene nie sprawialam i tak jakiś problemów, nie było nieuczenia się, chlania, seksu, narkotyków), zaczęły się ostrzejsze afery. Potrafiła dać mi nawet w twarz. Za byle co. Jej się potrafiło nie podobać, że idę do koleżanki, którą znałam ładnych parę lat osiedle obok.. I która ponoć akceptowała. Albo że lubię inną potrawę, że nie biorę cukru do herbaty, bo nie lubię. Że nie pucuję całego domu, że jestem niewdzięcznicą, a ona całe życie sobie dla nas żyły wypruwa. Powód zawsze się znalazł. W liceum w 2 klasie byłam tak załamana, że prawie przestałam chodzić do szkoły i całe dnie spędzałam, włócząc się SAMA po mieście, rysując, czytając etc. Miałam później egzaminy komisyjne przez to, a matka prawie mnie zabiła, kiedy się dowiedziała, że wsparcia szukałam u cioci (autentycznie - zabrała mi telefon, wrzeszczała kilka kolejnych dni, wyzywała i prawie wywaliła z domu). Komentowanie wyglądu też. Ogólnie sądziła, że jestem ładna och i ach, ale zawsze bylo coś nie tak -strój (bardziej zrozumiałe, bo ubierałam się nietypowo, ale ja uwielbiałam te ciuchy - taki styl retro, vintage- i czułam się szczęśliwa, kiedy je zakładałam - niestety każde moje wyjście było obkupione słuchaniem komentarzy matki). -nos (za długi) -tyłek (za płaski) -plecy (za szerokie) -włosy (nawet jak zafarbowałam na zwykły brąz to jej się nie podobało - aktualnie nie farbuję wcale) -jak się widzimy to przygląda mi się i szuka każdego najdrobniejszego szczególiku w moim wyglądzie 'coś oczy masz dziwne, nie wyspałaś się' (niby nic, ale nie lubię swoich oczu, bo mam lekko opadającą powiekę i nie potrzebuję, żeby ktoś mi o tym ciągle przypominał), 'oj dzisiaj nie wyglądasz dzisiaj dobrze' (a poprzedniego dnia potrafiła piać że tak ślicznie wyglądam), 'o cerę masz brzydszą' etc etc. Bardzo długo wierzyłam, że inni ludzie też mnie tak szczegółowo oceniają, co przekładało się na jeszcze większy lęk przed ludźmi. Utwierdził mnie w tym jeszcze mój były, któremu niby się bardzo podobałam i długo się o mnie starał, a jak już byliśmy razem, zaczął mnie tak właśnie oceniać i obrażać.. Jednak powoli z tego wychodzę, zrywam z perfekcjonizmem i długim wyprawianiem się gdziegolwiek, i marzy mi się wyjść kiedyś gdzieś bez makijażu i myślenia 'czy ja dzisiaj odpowiednio wyglądam' . Nie chcę być fleją, ale nie mogę tak mocno poczucia własnej wartości uzależniać od wyglądu zewnętrznego. A matki mam serdecznie dość po ostatniej akcji. Szarpała mnie, dawno tego nie robiła, w tym momencie jestem na studiach i wydawalo mi się, że ją "oduczyłam".. Jednak nadal jest nieobliczalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA od początku starałam się z nią nie kłócić, ale poważnie porozmawiać. Pytałam - jakie masz argumenty, podaj mi powody, /tłumaczyłam, uspokajałam. Miałam starszych od siebie znajomych i niejeden mi mówił, kiedy opowiadałam o tym, co się dzieje w domu, że jestem dojrzała i nic więcej nie zrobię i że moją matką nie powinnam się przejmować. JA jednak wciąż myślałam, że da się coś zmienić, poprawić, ale nie udało się.. po pewnym czasie i ja zaczęłam się wydzierać w kłótniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówiłam, że jest mi przykro, jak coś tam mówiła, że nie musi komentować ciągle mojego wyglądu, opowiadać, jak dziś wyglądam, bo mi nie są potrzebne takie informacje, jestem człowiekiem, a nie lalką. Jeszcze slyszałam od niej, że jestem chuda, a sama zaczęła się dosłownie głodzić (ja jem normalnie), od 2 lat mało co je i coraz gorzej się czuje, jest już chuda jak ja (tylko ma brzuch, i twierdzi, że ona jest gruba i dlatego jeść nie może.. - no cóż, jak ktoś nie ćwiczy, spowalnia sobie metabolizm i jak już coś je to same węgle - makarony, chleb, słodycze - niech nie oczekuje płaskiego brzucha).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WUTKA
zapraszamy do tematu toksyczna matka zatruwa życie. jest nas więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak matka może mówic dzieku takie rzezy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj może może ja przechodzę to już od dawna, często byłem dla niej nikim, często dla niej moje wybory były niczym. Zapuściłem lekki zarost od razu że jak małpa zarośnięty chodzę, lekki zarost - według mnie był w porządku. Wyszedłem na miasto bez ich zgody, od razu awantura, napije się piwa to już by mnie zabili. Nie mogę wyjść , nie mogę poznać nikogo. Dla niej zawsze będe nieudacznikiem, zawsze i matka i ojciec będa chcieli szacunku , będą chcieli żebym sprawiał wyłacznie IM radość, bo oni są egoistyczni i myślą tylko o sobie. Niestety ale taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×