Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

matka frustratka

Polecane posty

Gość gość

Od 3 dni przeżywam istny kryzys w moim macierzyństwie. Dziecko nieustannie mnie denerwuje. Mam wrażenie, że celowo robi mi na złość, a ja wybucham z byle powodu. Dziś rzucała kredkami, a ja prawie wyszłam z siebie, strasznie na nią nawrzeszczałam. Jest mi głupio, bo nienawidzę takiej siebie. Mam wyrzuty sumienia kiedy po moim wrzasku ona płacze. Czuję się wtedy jak najgorsza matka na świecie. Jestem strasznie sfrustrowana i mam dość. Siedzę na wychowawczym i prawie nie wychodzę z domu, z nikim się nie spotykam. Mam dość monotonni. Bardzo kocham moją córkę, ale jestem już nieco znudzona powtarzającymi się zabawami, książkami, które codziennie czytam po kilka razy, tym jak przewidywalny jest mój plan dnia. A z drugiej strony mam wyrzuty, że w ogóle to piszę, że narzekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy Wy też tak macie? Co wtedy robicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej , moje dziecko ma 2 lata i 8 miesięcy i też czesto robi mi na złość np. jak już nie che jeść wywala talerzyk z jedzeniem na podłogę, krzyczy z byle powodu , ciągle jest NIE i musi postawić na swoim, ja na nią krzyczę bo już często nie wyrabiam nerwowo mam inną sytuację niż ty bo ja pracuję na etacie i do tego czasem dorabiam w domu, w większości ja zajmuje się dzieckiem i większość domowych obowiazków jest na mojej głowie , do tego mam wredną i złośliwą teściową która mieszka bardzo blisko nas i też nie wytrzymuję i czesto się złoszczę brak mi cierpliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi niestety też. Chciałabym czasami usiąść w fotelu, poczytać i żeby nikt mi nie wisiał nad głową. Nie mam dla siebie w ogóle czasu. Jestem zaniedbana, zmęczona i z dnia na dzień bardziej zgorzkniała. Nie chcę by tak było ale z drugiej strony nie zapowiada się na żadną zmianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba każda z nas ma taki okres raz na jakiś czas. Sa dni ze z córką dogaduje się rewelacyjnie a są dni ze doprowadza mnie do szału i to dosłownie. Wstanie lewą noga i wszystko jest na NIE. Bajki nie, spacer nie, śniadanie nie, książki nie, malowanie nie, picie nie i tak.mogę wymieniać bez końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co wtedy robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serdecznie współczuję. Wiem, że nie jest lekko, sama jestem matką 3 dzieci, szkolnych już, ale przerabiałam wszystko. 2 lata różnicy między pierwsza a drugą ciążą, za drugim razem - bliźniaki :-D Ale to co wydawało się przekleństwem na początku, okazało się błogosławieństwem. Młodsze dzieci jak tylko zaczęły się samodzielnie poruszać, bawiły się razem. Ja nie musiałam ich zabawiać, jak to było ze starszym. Owszem, i czytałam, i się wygłupiałam, i w różne zabawy się bawiłam, i też pierdzielca dostawałam od samego faktu uwięzienia w domu, ale jak miałam totalnie dość, kładłam się z książką czy laptopem na kanapę, a dzieci się bawiły ze sobą. Jakoś przetrwałam. Dacie radę i Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się zaciskac zeby i nie krzyczeć na nia. Przecież jest tak samo człowiekiem jak i ja i może mieć gorszy dzień ale czasami niestety nerwy biorą górę i warkne na nia. Wiadomo dziecko jak to dziecko zaraz placze i ucieka do swojego pokoju. Mam wyrzuty sumienia bo nie lubię jak placze z powodu mojej bezsilności. Wtedy najczęściej takie dni kończą sie spacerem albo wyjściem na sale zabaw. Wtedy i wilk syty i owca cala. Ja mam chwilę spokoju i wychodzę z 4 ścian a córka "zajmuje sie soba ". Wtedy jakoś się uspokajam i odzyskuje równowagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie córka chce angażować we wszystkie zabawy, widzę, że brakuje jej towarzystwa (rówieśnika). Są takie dni, że nie mogę na chwilę nawet wyjść z pokoju bo zaraz wymyśli jakąś niebezpieczną zabawę albo coś zmajstruje... Uważam, że powinna mieć rodzeństwo, ale muszę z tym poczekać, bo póki co mieszkamy u moich rodziców, a przeprowadzamy się dopiero na wiosnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak sako, zygam juz macierzynstwem, a synek ma dopiero 2 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas tez tak było ze corka mnie ciągnęła do wszystkiego do malowania, oglądania bajek, sprzątania a czasami nawet do stania w oknie i oglądania jak śnieg pada :) na szczęście jestem w drugiej ciąży i mam nadzieję ze razem z siostra będą sie ciągnąć na wzajem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam dziecko 4,5 miesiaca i mimo tego, ze bardzo je kocham, dostaje za przeproszeniem cholery. Bardzo wymagajaca ta moja pociecha - pierwsze 3 miesiace ciagle noszenie albo ryk. Teraz jest lepiej, co nie znaczy "normalnie", tak jak maja inne mamy. Moje dziecko nie znosi wozka, fotelika samochodowego, chustawki, siedzenia/lezenia u mnie lub kogokolwiek innego na rekach, boi sie wszystkich z wyjatkiem mamy i taty. Nie moge z moim dzieckiem nigdzie wyjsc, bo spacer to batalia - czapki nie znosi, ubieranie w kombinezon - histeria, jak tylko wozek sie zatrzymuje - ryk. Nie da sie zrobic zakupow czy najzwyklej polazic po okolicy bez stresu. W nocy budzi sie milion razy, bez przyczyny, bo ani to moje dziecko glodne, ani mokro nie ma, ani go nie lulam do snu, wiec nie ma "zlych" przyzwyczajen. Jestem na skraju wytrzymalosci, fizycznie i psychicznie. Do dziecka mowie cieplo, bawie sie z nim, staram sie odgadnac czego potrzebuje. Bardzo je kocham. Ale jestem uziemiona w domu, niewyspana, zero czasu i zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierwszy rok mojego dziecka wspominam jako istną sielankę, przespane noce, zero krzyku i płaczu, pięknie jadła, zawsze uśmiechnięta, praktycznie sama się bawiła. W momencie gdy zaczęła chodzić wszystko się skończyło, a zaczęła się ciężka harówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu potrzebujesz wakacji od dziecka i chyba każda matka czasem tak ma :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz do poradni zdrowia psychicznego do psychologa-psychoterapeuty i na psychoterapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co druga się tutaj najwyraźniej kwalifikuje na terapię. Chyba lekka przesada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jak dziecko nie chce jesc to co je zmuszacie do jedzenia? i wtedy tak się to konczy jak powyżej widać w opisie. Dziecko wywala talerz z jedzeniem na podloge i macie final. Nie chce jesc? zabieracie talerz i tyle ,a nie zbieracie z podlogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj i ja dzis miałam dzień grrrr.....a wszystko przez to,że mały siedzi w domu,bo chory,choć właściwie zdrowy,tylko nie posyłam do przedszkola,bo czeka nas w przyszłym tygodniu zabieg,więc zeby nie złapał nawet głupiego kataru,bo z zabiegu nici. Więc tak się męczymy 3 tydzień...na spacerki krótkie chodzimy,ale to wszystko mało,więc roznosi pokoje,siebie..aż wreszcie dzisiaj i mnie...Troche żesmy na siebie pokrzyczeli nie powiem..czy mam jakieś szczególne wyrzuty? Chyba nieee,choć szczerze już mu miałam klapaka dać,no ale nie dałam sie wyproadzić,bo potem jerszcze gorzej... a wiecie czym się uspokoił? Starszy syn przynióśł zed szkoły smoczek,który dostał na dzień chłopaka i go tym smoczkiem zatkał :D Tak był zafascynowany ,że ucichł w moment :D Chciałam tylko dodać,że to chłop już pięcioletni i smoka do ust nie bierze od dobrych 3 lat .Oczywiście po jakims czasie ,smoczek został odebrany i powieszony na pamiątkę,ale mały naprawdę się ogarnął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha, czyli smoczek dobra rzecz :D Może nie warto smoka wyrzucać tylko schować i w razie kryzysu zatkac dziecko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wczoraj mąż zrobił mi niespodziankę i odwiózł dziecko na noc do rodziców a mnie zabrał na kolację. Po powrocie kochaliśmy się 5 razy. A wstałam dziś o 10 i obudził mnie zapach kawy zaserwowanej do łóżka. Cała frustracja odeszła. A dzień spędzony dziś z dzieckiem był cudowny. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to super tylko sie cieszyć :) my dziś spędziliśmy dzień na malowaniu przedpokoju a jutro idziemy gdzieś do restauracji w ramach rekompensaty za dzień kobiet bo musiał wtedy wyjechać w delegacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgabi
Mam dosyc... mam dosyc pieluch, ryku, ciaglego przebierania, prania, burdelu w domu. Czuje sie jak niewolnik. Gdy slucha po raz dwusetny w ciagu godziny MAMO to mam ochote wyjsc albo zamknac go w innym pokoju zalozyc sluchawki i odciac sie od tego wszystkiego. Nienawidze byc matka, nie mam na nic czasu, zrobilam sie gruba i zaniedbana bo ten dzieciak nie da mi chwili spokoju. Wieczorem jestem tak zjeb... ze zasypiam szybciej od dziecka. A moj maz wraca z pracy i mowi ze mial ciezki dzien i zebym nie kazala mu sie dzis zajmowac dzieckiem.... co ze mna nie tak? Czy to moja wina ze nie potrafie wygzekwowac czas na wlasne zajecia? Czy to moze byc depresja? Mam juz takie mysli ze spakuje sie i wyjade na drugi koniec polski a maz niech siedzi z tym dzieckiem i zobaczy jak to wspaniale byc 24h/dobe czyjas sluzaca... czy ktos tez tak ma? Jak sobie z tym radzic???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak mam. Jestem non stop sama z małym. Nawet wyjścia z domu przestały mnie cieszyć, bo z dzieckiem gdzie się nie pójdzie to taka sama użeraczka. Wczoraj mały zasnął w południe, nie wiem skąd mi przyszły takie myśli do głowy. Jakoś tak niekontroliwanie. Zaczęłam planować co mam jeszcze posprzątać i pozałatwiać i jaki sznur będzie mi potrzebny. Marzyłam o tym, że się wieszam i to było takie błogie. Jak zasłużony urlop, którego nikt mi nie da. A potem ryk dziecka i musiałam wrócić do tej cholernej niewoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.11 - do lekarza!! MASZ DEPRESJĘ kobieto, dostaniesz leki i wrócisz do życia. No i męża, matkę, teściową kogo tam masz pod ręką biegiem proś o pomoc, niech posiedzą przy dziecku a ty odeśpij, idź sama na spacer, na zakupy. Działaj bo z tym nie ma żartów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie i mam depresję. I co z tego. O pomoc to ja sobie mogę prosić i błagać. Wszyscy mają to w d***e. Jedyne co usłyszę od matki i teściowej to, że one i tak miały gorzej. A mąż? Żyję, więc mogę zapieprzać. On ma na wszystko czas. Każdego dnia otwieram oczy, zaciskam zęby i wiem, że muszę dociągnąć do wieczora. Choćbym się cięła z rozpaczy i tak nic to nie zmieni. Dalej będą tylko pieluchy, jęczenie, zabawki i cały ten jazgot. To jak fala, która cię porywa i nie ma nawet sensu z nią walczyć. Albo gdzieś cię doniesie i wyrzuci na nowy brzeg, albo zatopi. Tak, czy siak nic nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.00 :( strasznie to smutne... przyjaciółki żadnej nie masz albo koleżanki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo,poprostu nie kazda matka jest zafascynowana macierzyństwem Nic tu nie pomoże Mam dwunastolatka i choc sa fajne momenty drugi raz nigdy bym sie na to nie zdecydowala Koniec,kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×