Czy ja jestem jakiś dziwny? Czy tak traktuje się faceta który się stara?

Mieszkamy razem. 100 dni do ślubu. Mam dzień wolny. Sam przygotowuję "obiad". Karkówka pieczona w sosie ziołowym. Do tego czerwone wino + czekający deser. Ubrany w garnitur. Kwiaty czekają schowane w 2gim pokoju. Ona wraca do domu, otwieram jej drzwi pod krawatem, z uśmiechem na twarzy. Słyszę: "Po co ta cała szopka? Nie rozumiem tego. Pff." Mówię sobie chuj, wytrzymam, może jeszcze nie wszystko stracone chociaż mam chęć wyjebać karkówkę przez okno a kwiaty utopić w kiblu. Podaję obiad, wchodzę z kwiatami i z dystansu słyszę: "Po co to?" Dzielnie się trzymam i odpowiadam: "Dziś zostało równo 100 dni do ślubu. Chcę Ci powiedzieć i pokazać jak jesteś dla mnie ważna". Odpowiedź: "W dupie mam to 100 dni." Obiad w ciszy. Mam chęć się zerzygać na ten talerz bo mam taki kalosz w gardle że nawet nie czuję smaku. Odpuszczam. Wychodzę do 2 pokoju. Wieczór, jakby nigdy nic. 0 przepraszam. 0 wyjaśnienia. Siadamy i wypisujemy zaproszenia ślubne zachowując się jakby nic się nie wydarzyło.

a ch.ooy nas to obchodzi :D

Nie powinieneś z nią brać ślubu skoro tak się zachowuje. Ja doceniam takie gesty narzeczonego. W taki sposób pokazujemy ze nam zależy. Pomyśl czy chcesz z taką wredną osobą spędzić reszczte życia. Po ślubie będzie jeszcze gorzej. Ja bym byla szczesliwa i pochwalila faceta żeby miał motywacje starać się o mnie tak caly czas.

s********j od tej zołzy i ciesz się że pokazała ci jak jest, chyba że chcesz mieć p********e to noś ją na rękach