nie ufam mezowi

Witam wszystkich moj problem to taki ze od 3lat nie ufam i nie wierze mezowi nie potrafie 3lata temu mnie zdradzil raz sam sie przyznal wybaczylam bo nadal go kochalam jestesmy 6lat po slubie dwojke dzieci mamy ale zauwazylam ze maz nadal smsuje z ta sama co mnie zdradzil dzisiaj tez pojechal twierdzil ze do kolegi umyl sie ubral sie ladnie do kolegi to on nawet w roboczych ciuchach potrafil jezdzic 1.5godz juz go nie ma juz nie mam sily plakac jak mu kiedys awanture zrobilam ze smsuje z ta sama k...a to sie wydarl na mnie ze jestem za duzo zazdrosna itp.kocham go ale z drugiej strony mam ochote odejsc od niego bo poki co nie mam zadnych dowodow co robic

sa 2 szkoly:dac tamtej po lbie (np.parasloka publicznie) albo olac. Zastanow sie, czy to co robi maz jest dowodem szacunku i do kogo.

Czasami to mam ochote sama go zdradzic tylko nie wiem czy stac by mnie na to bylo.nie pamietam kiedy mi.mowil ze mnie kocha a o pocalunkach to juz nie wspomne.boje sie zebym nie popadla w jakas chorobe.on tez mi mowi ze moge se robic co chce i jezdzic gdzie chce ze nie musze mu sie tlumaczyc i ze nie jest zazdrosny o mnie.zastanawiam sie czy nie robic to samo co on

a ty to w nosie miej. On ci nie jest potrzebny, aby dal na dzieci.

Tak jak myslalam spotkal sie z nia wystarczy ze szybko sciagna sweter i schowal do szafy moze zle zrobilam ale go powachalam i babskie perfumy czuc.jedno wiem na pewno nie wiem ile potrwa ale ktoregos dnia powiem koniec z nami.