Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macierzyństwo jest do kitu

Polecane posty

Gość gość

Mam 25 lat, 10 miesiecznego syna. Nie wiem, chyba jestem jakaś wybrakowana, ale meczy mnie zabawa z nim. Karmienie, kapiel ok, ale ja nie umiem, nie chce sie z nim bawic. Normalnie jestem przeszczesliwa gdy ktos go ode mnie bierze :O chce isc do pracy, zeby jak najmniej czasu z nim spedzac. Psycholog?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej było by nienormalne, gdybyś czuła się dobrze w towarzystwie kogoś, kto jeszcze nie umie nic zrobić. Nikt by cię nie kochał itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychiatra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opieka nad dzieckiem jest nudna i monotonna. Nic nie jest z toba zle, zle jest z tymi - ktore ekscutuje kazda obsrana pielucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekam niecierpliwie do momentu, kiedy zabawa będzie jakaś normalna, klocki, plastelina, kolorowanie, a nie jakieś tositosi przez 10 sekund,a potem: yyyy yyyy yyyy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalka. Ja też urodziłam w tym wieku. Dopiero przy drugim dziecku naszło mnie na ciuciu- sruciu;-) Ale może to dlatego że jestem starsza i mi odbiło;-). Żaden specjalista niepotrzebny, nie obarczaj się poczuciem winy;-) Jeszcze trochę i będą konkretne zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też nudziło, a zwłaszcza do szału mnie doprowadzały durne spacerki z dzieckiem w wózku, takim malutkim zupełnie, które wietrzyć trzeba ale nic nie kuma. Już jak ma 1-1,5 r. to lepiej, można iść na plac zabaw, pokazać listek, dżdżownicę, rzekę, ale łażenie bez sensu wte i wewte? Efekty był taki że długie, popołudniowo-wieczorne spacery "odwalał" mąż, a ja małego brałam ze sobą przy okazji zakupów, wizyty w bibliotece czy innych takich. Tak, z niemowlakiem jest zwykle nudno jeśli chodzi o zabawy. Na ile mogłam, dawałam swojemu wolne pole, orkiestrę z misek i drewnianej łyżki, makaron do układania, czy ściereczkę do czyszczenia mebli, angażowałam go w domowe obowiązki- jeździł na odkurzaczu kiedy sprzątałam czy z zapałem pakował brudy do pralki. Na szczęście bez "kosi kosi" i "tu sroczka kaszkę warzyła" rozwijał się normalnie, zresztą takie zabawy miał dorywczo z babcią . Też odetchnęłam jak przyszło do czytania już mądrzejszych książeczek, uczenia go czegoś, pokazywania mu świata, układania klocków, rysowania, malowania, lepienia (sama lubię zabawy plastyczne). Ale powiem Ci szczerze że lepiej jak jest nudno niż jak jest koszmarnie i masz dziecko które nie je, tragicznie przechodzi ząbkowanie, nie śpi po nocach czy non stop wchodzi na meble.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bierz dzieciaka w nosidło i ruszaj w teren :) jestem nianią, chyba by mi do reszty odbiło, gdybym miała tyle lat siedzieć w domu z niemowlakami. Ale nosidło to zbawienie. Możesz iść na spacer, nad jezioro, na basen, do muzeum, na kawę z kumpelami... poszukaj też jakichś zajęć dla matek z małymi dziećmi w okolicy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam szczęśliwa z dzieckiem. Ale może to kwestia wieku, urodziłam jak miałam 32. Teraz córka ma już 4 i nadal super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja ci coś powiem.. W pewnym sensie jest to normalne, bo gdybyśmy sie wszyscy lubili bawić to byśmy sie bawili zabawkami aż do śmierci. Jednak nie jest dobrze że piszesz że chciałabyś jak najmniej czasu spędzać z dzieckiem. Jest to niepokojące już. U mnie osobiście to ten mój stosunek do zabawy z dzieckiem ma różne fazy i zabarwienia. Dodam że mam kilkulatka. I tak czasami potrafię się z nim bawić i mieć z tego umiarkowanie dobre samopoczucie, czasami potrafie się super z nim bawić, wygłupiać i miec mega śmiechawe, w innej porze bawie sie z musu od niechcenia bo dziecko nalega ale czuję wewnętrzną irytację, kiedy indziej spławiam delikatnie, a jeszcze kiedy indziej jak np. jest wieczór a ja zmęczona i rozsdrażniona to już potrafie spławić ostrzej. No jest to róznie u mnie. Nie mam poczucia winy że czasem się męcze jak mam sie bawić bo wiem że nie jest to u mnie stały stan że tak powiem. Natomiast jeśli ktoś ma frustracje nagminne z powodu opieki nad dzieckiem to znaczy że albo nikt takiej matce nie pomaga i nie ma możliwości odpocząć i naładować baterii albo jakiś głębszy problem. Czasami bywają matki które się wybitnie męczą jako matki kiedy dziecko jest małe, a potem jak dziecko chodzi do szkoły to nawiązują z nim super więź. Różnie to bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja o dziwo mam wrażenie że jak miało dziecko 10 miesięcy to własnie było lżej, bo dzieciak leżał w tym wózku to ja mogłam i chodzić po mieście i przy okazji różne rzeczy załatwić warunkiem było tylko żeby sie wózek zmieścił i żeby dziecko było w miare cicho spacery po parku z wózkiem uwielbiałam, mogłam sie delektować pięknem parku, śpiewem ptaków, czasem brałam malca na ręce, było ogólnie miło bo zajmowałam myśli czymś bardziej dla siebie a dziecko cieszyło sie że widzi jakieś drzewa i było lekkie, na ręce nie było problemu wziąć. Teraz mały ma 3 lata, wozić we wózku nie wypada i tak do sklepu z nim już unikam wejść bo "to mi kup, a tamto też" do parku za daleko na piechote z nim, a jak gdzies idziemy to po drodze "sto pytań do" mozolne stawianie kroków bo dziecko idzie dużo wolniej i sie potrafi zatrzymywać za byle pierdołą. W efekcie musze sie nastawiać że wszystko załatwiam w żółwim tempie czego nie lubie. W domu tez jest ciężej. Kiedyś sadzałam dziecko na podłodze i sie bawiło czymkolwiek, każda rzecz potrafiła zająć go na dłużej, ja mogłam sobie w tym czasie ćwiczyć, czy czytać książki które mnie interesują, po południami spał przez 2 godziny. Teraz dziecko generalnie prawie nie sypia w ciągu dnia więc mam akcje od rana do nocy. Dziecko już sie sobą tak nie zajmie. Już od rana sie zaczyna "mamo co robimy ? mamo pobaw sie ze mną klockami, mamo poczytaj mi książke, to już nie jest książeczka prosta z dwoma zdaniami o obrazkiem tylko dłuższe teksty trzeba sie namielić tym językiem, są to może ciekawsze teksty (choć i to nie zawsze) ale dla dorosłego jednak nadal będzie to na dłuższą mete coś z czego rozwój umysłowy ma średni i może czuć w środku znużenie. Malowania obrazków nie cierpie, lepienia ciastoliną nienawidzę. To ja już wole te głupie miny i śpiewanie. Dziecko grać w gry jeszcze nie potrafi bo nawet jeśli coś tam wstępnie rozumie to brak mu cierpliwości by sie trzymać zasad gry. Ogólnie mam wrażenie jest ciężej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana jestes po prostu zmeczona-byciem 24 godziny na dobe i sfrustrowana wychodzisz gdzies bez dziecka? poza tym masz taki typ układu nerwowego, że nie jestes odporna na rutyne-absolutnie nie jestes, to nie twoja wina po prostu potrzebujesz ciaglej zmiany, stymulacji albo wprowadzisz to w opieke nad dzieckiem (nie ejst to zalecane przez ekspertów ale u was chyba lepiej, zeby dziecko miało nieregularny tryb zycia, niz zeby matka go unikała) albo zacznij miec czas dla siebie- nie wiem codziennie 1 godzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z wychodzeniem bez dziecka to jest tak, że tylko zakupy wieczorem, jak już mały śpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×