Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Niewybredne teksty położnej , lekarza na porodówce

Polecane posty

Gość gość

Zdarzyło się Wam usłyszeć pretensje czy głupie komentarze od personelu medycznego przy porodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy a mialam ciezki porod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam już 4 godzine i chciało mi się pić a pigułka nie wpusciła mojego męża z wodą bo "ona nie będzie mnie ratować jak się zakrztusze"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zysiolinka
2 godziny skurczy partych... "pani nie umnie przec" a to mozna sie gdzies tego nauczyc? Tez w czasie skurczy partych "niech pani sobie posteka" i wyszla z sali. Slyszelismy rowniez jak rozmawia z kims przez telefon " mam trzy rodzace w tym jedna krzyczaca" generalnie porod zakonczyl sie cc a synek urodzil sie w zamartwicy a przez jej gadanie malo co nie wpadlam w depresje dopiero po 2tyg z wypisu dowiedzialam sie ze synek zle sie wstawil i nie bylo szans zebym urodzila sn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy samym porodzie to może nie, za to na sali poporodowej, brak słów. Np. że suka potrafi swoje młode wykarmić, a te młode matki to nic nie potrafią. Albo dlaczego nie umiem przewinąć dziecka, skoro własną dupą potrafię się zająć. Że trzeba było więcej się dokształcać w Internecie zamiast ubranka przeglądać. I inne podobne w tym stylu. Na szczęście to było parę lat temu, na drugi poród wybrałam inny szpital. To o krzyczących rodzących też znam - jak mnie " przekazywała" położna nowej zmianie, też powiedziała - masz szczęście, ta to z tych cichych... Ale o to akurat nie miałam pretensji;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postękiwałam głośno, na to weszła położna z pretensjami," co ja robię" - chciałam jej wręcz odpowiedzieć, że dobrze się kur.. bawię. Potem pretensje, dlaczego brudzę podłogę sączącymi się wodami płodowymi, a na koniec pretensje, czemu nie oddycham torem brzusznym w momencie najsilniejszego skurczu. Wszystko to mówiła takim tonem, że chciałam stamtąd uciekać jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie dwie sytuacje podczas jednego porodu 1. zebym tak nie wrzeszczała jak wieprz podczas uboju 2. Ze lubie nature (tu chodzilo o nieogolone okolice lonowe, normalnie się gole ale z dużym brzuchem było mi ciężko)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i wy nic nie reagowałyście? za takie uwagi złożyłabym skargę, pisemnie oczywiście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w szoku, serio! W jakich szpitalach rodzilyscie dzieci? ja rodziłam 2x ale maialam super polozne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra ,oczywiście skarga żeby odsunąć takie sukiii od ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama mi opowiadala ze jak mnie rodzila polozna do niej: jak nogi rozkladala to sie nie darla a teraz sie drze. Nastepnym razem sie zastanowisz. O.o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w dodatku naleze do tych cichych i nieśmiałych wiec nawet nie potrafiłam nic powiedzieć na takie komentarze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jeszcze lepiej. Caly porod (10 godzin) musiałam lezec bo pielęgniarki nie dawaly mi wstać, mimo ze nic się nie dzialo, nie mogłam napic się wody, sluchalam chamskich komentarzy o moim wieku (miałam 19 lat), mam dobry sluch wiec z pokoju pielęgniarek wszystko slyszalam np. zastanawialy się czy wiem z kim zaszłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem wam, że jak już stamtąd wyszłam, a leżałam dwa tygodnie,to nie miałam ochoty do tego wracać ( pisałam o 18:57). Kiedy mój mąż się poskarżył na personel, to przyszła do mnie na koniec jakaś przełożona i przepraszała, ze mają dużo pracy, bo jest dużo porodów i takie tam. Potraktowałam to jako szkołę życia i za drugim razem w ogóle nie słuchałam komentarzy. A też się zdarzył tekst lekarza na obchodzie- po co ci te gacie, zdejmuj, bo ci wszystko zgnije :-p Ale ten doktorek słynie z gburowatości, więc totalnie to olałam. Dopóki nikt nam krzywdy nie zrobił, to cóż- było, minęło. Chociaż oczywiście nie powinno tak być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam małowodzie, córka od tygodnia nie przybrała na wadzę, miałam silne zatrucie ciążowe i byłam tydzień po terminie. Ordynatorka podawała mi 2 razy oksytocynę i nic nie dało. Założyła mi balonik i coś ruszyło. Przy końcu miałam skurcze co minutę, a rozwarcie 3 cm, do tego coś mała miała z pulsem. Lekarz dzwonił do lekarki - ordynatorki oddziału, co robić. Chciał robić cc, ale ona uparła się na podanie 3 raz oksytocyny. W tych bólach i po kilku godzinnym płaczu przez telefon powiedziała mi, że jeśli nie zgadzam się na oksytocynę to mam sobie leżeć w tych bólach do rana. Doktor ze złości odrzucił telefon, dał kartkę i długopis kazał pisać, że odmawiam oksytocyny i sam zabrał mnie na cc. Okazało się, że miałam wody płodowe konsystencji zielonego kisielu, córka była dwa razy owinięta wokół klatki piersiowej i szyi pępowiną i naturalnego porodu nie przeżyłaby. Zawdzięczam mu życie mojej córki, podważając opinie i zalecenie swojej przełożonej postąpił jak człowiek. Stąd, gdy w bólach dotarłam na porodówkę i wszedł on, zobaczyłam wybawiciela w jego oczach, a zawsze miałam jakieś parapsychologiczne uprzedzenia. Rano przyszła ordynatorka, pełna nienawiści wobec mnie, chamskim zachowaniem i nadzwyczajną ignorancją badając mi brzuch naciskała okropnie aż się wiłam. Wtedy powiedziała mi, że trzeba ze mną obchodzić się jak z jajkiem i, że nie jestem nauczona kindersztuby, bo powiedziałam "Ała". Trauma do końca życia. Mieszkam w małym miasteczku, gdzie jest jeden szpital, a mieszkańcy nazywają go "Umieralnią/ Rzeźnią". Dostałam propozycję umówienia się z dziennikarzem lokalnej prasy do przedstawienia faktów na temat słynnej ordynatorki oddziału położniczego, ale jakoś nie mogę się zdobyć na odwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z Dodam jeszcze, że bóle zaczęły się od 8 rano, a urodziłam o 22, czyli w sumie 14 godzin, w tym około 5 godzin konkretnego przedstawienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wam coś powiem z tej drugiej strony. Jestem z wykształcenia położną, kocham swój zawód, na porodówce czuję się jak ryba w wodzie. Urodziłam dziecko i czekam na przyjęcia do pracy. Tylko co z tego? Nie zatrudniają młodych, ambitnych, naprawdę pracowitych osób, tylko siedzi taka jedna z drugą, ruszyć im się nie chce, ale wielkie położne i ekspertki. Mój poród to była masakra, wiedza ze studiów, a to jak zostałam potraktowana to naprawdę dwie różne sprawy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś I takich ludzi powinno być jak najwięcej. Trzeba mieć zapał i miłość do zawodu, a jak ktoś chce eskortować przy cieleniu się krowy to niech za technika weterynarii idzie. Bo położna to połowa sukcesu do udanego porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ordynator skomentował moje krocze... "Ale tu ładniutko i gładziutko"- to nie było na miejscu, czułam się jak obiekt seksualny dla tego pana :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to nie do pomyślenia, ale gdy położna, która przyjmowała mojego synka na świat dowiedziała się, że ja również jestem położną powiedziała, że NIENAWIDZI pracy na porodówce. I już wiedziałam, że miło nie będzie. Współczuję wam dziewczyny. Trzymajcie kciuki, żebym dostała pracę, to choć tym kilku kobietom postaram się pomóc przejść przez trudy porodu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I takie wredne suki pracują na porodówkach,to się w głowie nie mieści. Jak można w ten sposób odzywać się do kobiety rodzącej,która odczuwa tak niesamowity ból,że czasem nawet nie pamięta jak ma na imię???? Urodziłam 2 dzieci,jedno w Polsce,drugie za granicą,ale mogę powiedzieć,że miałam dużo szczęścia. w Polsce położna była nawet ok,w każdym razie nie wspominam tego źle. Za granicą już w ogóle raj,a położna to jakiś anioł. :) Dlatego zawsze czuję duże wzburzenie i złość kiedy słyszę/czytam takie historie. To nie do pomyślenia,żeby w XXI wieku działy się takie rzeczy. Za granicą taka położna wyleciałaby z hukiem jeszcze po drodze zahaczając o sąd....Bo znęcanie się psychiczne nad rodzącą jest karalne. Ale wiem,że wiele kobiet tego nie chce zgłąszać,bo nie chcą wracać do tego koszmaru...a szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się czasami czuję jak oszustka, gdy komuś pomagam przed porodem, tłumaczę, a tu w czasie porodu - 30 lat wstecz... I weź tu komuś pomóż, oswój przed lękiem... Eh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że się na matkę nie nadaję skoro urodzić nie potrafię. Do dziś to pamiętam :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Co z pani za matka, że nie słyszy pani, jak dziecko pani płacze?!" Byłam po cesarce i padałam ze zmęczenia i bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do mnie zbiegło się pół szpitala, żeby zobaczyć jak rodzi położna :O no tak, może moje krocze było inne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja położna miałam okey. Nie była chamska ani wredna nie słyszałam złych komentarzy, ale była surowa dla mnie ,nie uzalala się nade mną i to mi chyba pomogło. Jak mowilam ze juz mam dosyc i nie mam sily, to lekarz tylko skomentował ,,trzeba było się zastanowić wcześniej,, rodzilam 22 godziny, ordynator nie chciał się zgodzić na cesarkę, mimo że meczylam się okropnie, ogólnie długa historia i nie chce już do tego wracać, było minelo :);)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi położna zarzuciła, że żałuję dziecku piersi i je głodzę. Męczyłam się całą noc po cc, przystawiałam tak jak potrafiłam, wkładałam brodawkę na wszystkie możliwe sposoby no i nie potrafiłam po prostu. Płakałam razem z córką. Po pół h intensywnego płaczu córki przyszła pielęgniarka, włożyła córce brodawkę, zaciągnęła i zaraz znowu ryk. Znowu ponad pół h minęło zanim przyszła pielęgniarka, do tego wpadła położna, która mi dowaliła tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam po terminie. Dopiero po wyjściu ze szpitala dowiedziałam się co odwalała ze mną moja położna. Ona akurat była bardzo miła, pomocna. Przy porodzie okropnym, przytulała, pocieszała i uspokajała, że dziś już w końcu się doczekam. Jednak kiedy przy badaniu powiedziałam "Ała" stawała się niemiła. Robiła ze mnie idiotkę... Wkładała mi palce do szyjki macicy i ciągnęła z całej siły, po chwili czułam okropne szarpnięcie , bo palec jej wyleciał z szyjki. I tak z pięć razy przy każdym badaniu. A podejścia do porodu miałam dwa. Okropny ból... Zawsze po tym podawała mi podkład, bo krew się lała. Na moje pytanie "Co Pani mi tam rwie, boli okropnie" odpowiedziała "Coo? Nic takiego nie robię, to tylko normalne, rutynowe badanie" I oburzała się. Za jakiś czas dowiedziałam się, że to był masaż szyjki macicy, a na to potrzebna jest zgoda pacjentki, bo jest cholernie bolesny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat teksty oparciu sa jak na miejscu, bo tego naprawde idzie sie nauczyc np. w szkole rodzenia. Trzeba jedynie chciec. Tak, matka nawet padajaca na pysk slyszy ,ze jej dziecko płacze..rozróznia dokładnie,ze to jej.. Dziecko nie urodzi sie same.. :/ Trzeba sie solidnie napracowac, skupic na dziecku , a nie na sobie i wbrew pozorom sluchac połoznej, jak sie niewie co sie dzieje z własnym cialem.. Połozne to nie maszyny, to ludzie ciagle tylko wymagania, ciekawe jak wy byscie sie czuy jakby przez 12 godzin dyzuru miały same wrzeszczące, wpadajace w histerie, wymagjace by urodzic za nie pacjetki :P łeb moze odpasc od takich wraszków, a tu jeszcze trzeba urodzic za jedna czy druga , bo one sa zmeczone i juz nie wytrzymuja :P Nie ,nie jestem połozną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poszłam na dyżurkę po mleko i usłyszałam tekst "co z ciebie za matka, że dziecku piersi żałujesz? Pediatra się o tym dowie" Powiedziałam, że po pierwsze nie przypominam sobie żebyśmy przechodziły na ty, po drugie nie boję się pediatry, bo nie mam 15 lat i to ja decyduję o sposobie karmienia swojego dziecka, a po trzecie porponuję zmienić ton, bo to ona jest tu dla mnie a nie ja dla niej. Bez słowa dała mi mleko i do końca pobytu nie słyszałam niczego czego usłyszeć bym nie chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×