Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tutaj mamy na emigracji z Anglii,Holandii ?

Polecane posty

Gość gość

Jak wam się żyje ? Mam możliwość wyjazdu do Anglii,albo Holandii i rozważam opcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arbuzowa dama
Ja mieszkam w uk. Zyje sie spoko. Tyle ze ja jestem tutaj od 2007, zdazylam troche zarobic, pozwiedzac, zdobyc dosw w pracy, kupic dom, tu wyszlam za maz (za Polaka), no i od 2014 jestem mama. Nie mam pojecia jakby to wygladalo jakbym teraz zdecydowala sie na emigracje i to od razu z dziecmi. Nie chce odradzac, ale na pewno bedzie ci ciezej. Ale w sumie do odwaznych swiat nalezy :) Wszystko zalezy czy masz troche oszczednosci, ile dzieci, czy dobrze znasz jezyk, jakie umiejetnosci. Potrzeba troche wiecej planowania i logistyki :) no ale wiadomo ze co innego jechac w ciemno samemu, a co innego z dziecmi. Powodzenia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Anglii nie byłam, choć pewnie masz na myśli ogólnie UK, bo Anglia to przecież tylko 1/4 UK, ale byłam kilka lat w NL. Cóż, klimat bardzo łagodny, nadmorski = nie chorowałam ani razu tak jak w PL. Ceny żywności podobne do PL (AH najdroższy, Plus najtańszy). Jest odpowiednik Rossmanna = Kruidvat i tam są najtańsze kosmetyki (Etos jest droższy, bo to spółka AH). Sklepy i domy towarowe w weekend są bardzo krótko otwarte, nie tak jak galerie w PL, tylko późno otwierane i wczesnym wieczorem już zamknięte. Ciężko jest kupić ciuchy albo rzeczy do domu, jak się ma tylko weekend do dyspozycji. Długo otwarte są jedynie duże supermarkety typu duże AH. Nie ma hipermarketów. Leki i suplementy bez recepty można kupić w drogerii i supermarkecie, a nie aptece, a nawet w Hemie. Prawie wszystkie produkty w każdej sieci sklepów (od żywności, przez chemię, po leki) są marek własnych sklepu. W supermarkecie nie da się kupić chleba do krojenia przypominającego polski, a bułeczki (takie okrągłe) to tylko w małych prywatnych sklepikach i piekarniach. W markecie to jedynie francuskie bagietki są i włoskie chleby, ale to jest towar jakby premium, bo najtańsze to są takie dmuchane krojone foliowane (często są na nie zniżki jak się trafi kupony w gazetkach). Gazetki przychodzą do ciebie do domu pocztą, o ile nie nasz na wlocie na listy naklejki, że nie chcesz reklamówek. Ja polecam je jednak otrzymywać i przeglądać, bo są różne kupony rabatowe (choćby właśnie na ten niezbyt zdrowy chleb lub inne rzeczy). Jedzenie jest bardzo wygodne i nie wymaga obróbki = warzywa kupuje się w chłodni pokrojone w pakietach (do każdej potrawy jest inny zestaw), mięso też często pokrojone lub zmielone nie kosztuje więcej niż w całości, są też zamarynowane, cebula też jest sprzedawana już krojona (dzięki temu systemowi ludzie w NL gotują codzienne inne rzeczy, a nie raz na cały tydzień). W każdym mieście regularnie 1-2 razy w tyg jest targ, gdzie przyjeżdżają wieśniacy i Arabowie oferując najróżniejsze towary lepszej jakości niż supermarkety (owoce, warzywa, sery, jajka, ryby, nugat) i bazarową chińską odzież, walizki. Na bazarze można też kupić belgijskie grube frytki z majonezem z budy. Frytki je się tam ze specjalnym majonezem do frytek a nie ketchupem (jest inny w smaku niż majo z PL). Nie ma mąki ziemniaczanej = zamiast niej używa się skrobi kukurydzianej. Kobiety i dziewczynki chodzą w płaskich nieocieplanych kozakach do kolan/łydki okrągły rok = w upał też. Mężczyźni mają długie włosy do szyi od dziecka dopóki nie ołysieją (maszynek używają tylko Arabowie i ciemnoskórzy). W 2010 r. były tam bardzo antypolskie sentymenty ze względu na kampanię Geerta Wildersa (nie wiem jak jest teraz). Poza normalnymi lokalnymi marketami są też niemieckie dyskonty (Lidl i Aldi). Produkty marek własnych sklepów są bardzo przyzwoitej jakości, nie chodz tylko o jedzenie, ale nawet o farby do ścian itd z lokalnych marketów budowlanych lub Hemy. Jogurty owocowe wyglądają najczęściej tak, że są białe bezsmakowe naturalne, a na dnie jest drzem owocowy, ale można też kupić normalne, tylko trzeba zwracać uwagę. Serki homo są podobne do naszych tylko w wielkich kubełkach i nieco inaczej smakują, są bardziej kremowe i gęste. Dobre są też puddingi w kubkach, takie jak czasem wrzuca Biedronka w PL, tylko te w NL są dużo lepsze. Jest też deser krzyżówka serka i jogurtu, który się nazywa vla i jest bardzo smaczny. Kawa najczęściej jest na saszetki Senseo (Douwe Egberts), których jest zatrzęsienie w sklepach (przeróżne smaki), a ekspresy do saszetek Philips Senseo są chyba w każdym domu. Do tych ekspresów jest też czekolada i herbata, ale konieczne są specjalne uchwyty. Komunikacja miejsca jest na paierowe wielorazowe bilety stripkaart lub plastikowe karty chipkaart zależy od miasta (tak było parę lat temu, teraz nie wiem). Z lotniska jest znakomite połączenie z dowolnym miastem, bo w podziemiu jest stacja kolejowa. Pociąg i metro używają częściowo tych samych torów i stacji. W każdym największym mieście jest po jednej niebezpiecznej dzielnicy. Nie ma zbyt wielu galerii handlowych jak w PL, w NL raczej dominują sklepy wzdłuż ulicy. Są też domy towarowe, czyli w jednym większym (ale nie takim jak galeria) max 3-4 piętrowym budynku są na każdym piętrze wieszaki i stoiska z różnymi markami (na takiej zasadzie jak w Peek& Cloppenburg) = piętra są najczęściej tematyczne: parter buty, torebki, karty pocztowe, art. papiernicze, 1 piętro moda damska i męska, 2 piętro moda dziecieca, zabawki i art. dla niemowląt, 3 piętro wyposażenie wnętrz, meble, art. kuchenne i łazienkowe, 4 piętro restauracja typu brunch na wagę, kawiarnia itp. Peek też jest ale jako wolnostojący sklep, a nie jak w PL w galerii. Na targach są czasem bulwy kwiatów, ale taki typowy targ kwiatowy jest tylko w Ams. i jest otwarty codzienne, tak samo jak jest tam jeden market rolniczo-arabski otwarty cały tydzień na jednej ulicy. W innych miastach targ jest tylko w wyznaczone dni (na placach lub ulicach), zazwyczaj w sob. + jakiś jeden dzień w tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Plus jest teraz droższym sklepem, niż AH, mężczyźni chadzają do fryzjera, a nie chodzą zarośnięci jak dzikusy, poza tym niestety ale odczuwa się dyskryminację i dziwne spojrzenia, kiedy mówi się o Polsce jako kraju swojego pochodzenia, wszystko leczy się paracetamolem, każdy kraj ma swoje plusy i minusy, ja tu uwielbiam promocje, bo to są takie prawdziwe, gdzie rzeczy można kupić za 1/3, 1/4 ceny pierwotnej, pogoda zimowo-wiosenna też jest ok, gorzej z latem i jesienią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Plus jest droższy od AH? Kiedyś było tam dużo tanich lokalnych prod., a marka własna mniej dopracowana niż AH. Nie chodziło o to, że chodzą zarośnięci, tylko że mają włosy, dzięki którym wyglądają jak modele, a nie jak białoruska armia jak ma to miejsce w PL. O paracetamolu słyszałam, ale nie doświadczyłam na własnej skórze. Ja się leczyłam zawsze A.Voglem z sieciówki zielarskiej, Ibuprom kupowałam w drogerii i tylko używałam przy okresie i migrenie, a suplementy z Hemy (beta karoten w lato). Poza tym nic. Zimy jako takiej nie było tam nigdy. Gołoledź była na chodnikach może w jednym tygodniu w roku i to tylko parę dni. Śnieg nigdy nie zalegał. Jak padał to zaraz topniał, bo był wodnisty. Jedynie to bardzo wieje w miastach portowych. Tak, że idąc ulicą ciężko czasem powietrze złapać i parasol zmienia kształt. Lata nie są za to tak upalne jak w PL, że powietrze stoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkam w mały miasteczku, gdzie jest AH, PLus, Lidl i sklep polski i niestety Plus wypada najdrożej i to znacznie, w chwili obecnej Jumbo, Dirk mają chyba najbardziej korzystne ceny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za promocjami też nigdy za bardzo nie latałam tylko dlatego, że coś było po 1/3 ceny. Raczej kupowałam celowe rzeczy, które konkretnie mi się podobały lub których potrzebowałam. Jak mi się coś kończyło, albo coś było potrzebne to pamiętam, że zawsze najpierw szłam do Hemy, czy to po piżamę, czy podkładki pod kubki, czy zeszyty, czy zszywki, czy papier do drukarki, czy prezenty dla dzieci z Polski. Hema jest już podobno w UK. Ciekawe kiedy będzie w PL. Szkoda, że nadal jeszcze źle się odnosi do Polaków. Nawet po 6 latach... A tak lubiłam Wildersa jeszcze w 2008... (po tym jak mi kilku przypadkowych Arabów podpadło), bo on kiedyś był anty-arabski, a potem się zrobił anty-polski. Ciekawe kogo sobie upatrzył teraz...? Nie śledzę jego poczynań od jakiegoś czasu bo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jumbo też był tani, racja, ale też bardzo duży. Pamiętam, że u mnie Jumbo był tak wielki jak największy AH, ale produkty miał inne niż wszystkie pozostałe sieci. A Dirk był identyczny jak Super de Boer (którego już chyba nie ma). Oba miały chłodnię do której się wchodziło i marzło chcąc znaleźć mleko, masło i jogurt. C1000 i Coop są chyba jeszcze tańsze niż Dirk, ale nie pamiętam już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tanich sklepów pamiętam jeszcze Vibrę, ale nic nigdy stamtąd nie kupowałam tylko oglądałam towar. Mieli głównie jakieś tekstylia domowe (ręczniki, ścierki, zmywaki). Xenos był też tani, a w nim mydło i powidło. Jakieś zupki chińskie, napoje azjatyckie w puszkach, świeczki zapachowe i kupa innego bałaganu. Ale lubiłam tam pochodzić i pooglądać. Kojarzę też sklep z wszystkim po 1 euro, ale nie pamiętam nazwy. Były tam prod. z całej Europy (Wschodniej, Zachodniej, Północnej) jakieś mydła z Finlandii, żele do golenia w Węgier, balsamy do ciała z Polski, proszki do prania z Danii. Markowe znane rzeczy przemieszkane z tanią chińszczyzną, np. patyczkami do uszu w mega pakach ale tak elastycznymi i z tak twardą watą, że nic nie czyściły, bo się zginały na pół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubiłam też zaglądać do Blokkera i Maarskramera, a jak byłam w Ikei to i do Karweia, bo tam zawsze było dużo ładnych rzeczy do domu, kuchnii itp. W Hemie, V&D i Bijenkorfie też. Lubiłam oglądać takie rzeczy, choć nic szczególnie stamtąd nie potrzebowałam. Pamiętam że wszytko było w takich obłędnych jaskrawych kolorach - wszytko mi się podobało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jeszcze, że nie było ryżu w torebkach jak w PL, tylko w dużych torbach (niekiedy wielkich worach jak dla gastronomii), a porcje się odmierzało samemu w domu. Ciężko też o normalną mąkę pszenną, bo większość ma dodatki np. sól i proszek do pieczenia, albo jest już gotowym miksem do chleba, ciasta, naleśników. Jak się dobrze poszuka to można znaleźć, ale nie są wyeksponowane. To samo np. zwykłe płatki owsiane, nie błyskawiczne, są bardzo ciężko dostępne. Ja znalazłam takie tylko w AH, ale taniutkie. Mają też lepsze pasty do zębów niż w PL (polecam np. wybielające Prodent - bardzo dobre były). Większość chemii jest ta sama co w PL tylko czasami nazywa się inaczej np. Dreft z NL = Fairy z PL, Olaz z NL = Olay z PL, Elvive z NL = Elseve z PL, Andrelon z NL = Sunsilk z PL i nie pamiętam co jeszcze... Reszta ma identyczne nazwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
c1000 już nie ma- został zamieniony n Jumbo, a promocję ja lubię głównie w c&a - rzeczy dziecięce, bo to mnie w tej chwili najbardziej jakoś interesuje i tak dla przykładu ostatnio na promocji kupowałam sweterki dla syna po e, a w Polsce te same swetry na promocji po 30 zł- ot, sprawiedliwość. W Kruidvacie często jest 1+1 gratis o to też jest super, za Hemą ne przepadam, Wibra dla mnie bardzo słabo jakościowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, nawet nie wiedziałam o tym C1000. Wkoło się wszytko zmienia. Jedni przejmują drugich. W C&A niezbyt mi się podoba stylistyka. Właśnie szczególnie w dziale dziecięcym i niemowlęcym. Takie typowo niemieckie nudne klimaty. Zawsze bardziej podobała mi się kolorowa Hema, Prenatal i linia własna z V&D. Ewentualnie H&M, choć ten ma tkaniny jakieś cienkie, śliskie i sztuczne. Teraz chyba macie tam jeszcze Primark. Tak Vibra słaba, bo to jest towar chiński bazarowy. Hema nie była taka zła. Pamiętam, że piżamy to miałam bardzo długo, a noszone non-stop i często prane. Góry wyrzuciłam dopiero po około 2-3 latach, a doły (majtki bokserki) po około 5-6, jedne mam do dzisiaj, choć kolory już nie tak jaskrawe, ale są ok. Nie dziurawe, ani nic takiego. Mam też z stamtąd bikini jak nowe, a przeszło swoje na basenach w chlorze, na termach w brązowej wodzie i nadal jest ok. Tak samo rzeczy kuchenne (patelnie, miski do mieszania, różne podkładki, kubki z Hemy mam do dziś). Czajnik i mikser z najtańszej linii poszedł już do babci, ale też jak nowe po prawie 8 latach. Ścierki i ręczniki z metalową dziurką na hak też super, tylko jeden się nadpruł. Kubki z Alberta przeżyły chyba wszystkie z Ikei (ikeowe popękały w zmywarkach po jakimś czasie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kruidvat był ok, tańszy, ale w Etosie był większy porządek i marka własna jakby bardziej dopieszczona. W Kruidvacie było więcej mydła i powidła niż w przeciętnym Rossmannie w PL, do tego stopnia, że papier toaletowy musiał leżeć w koszach przed wejściem na ulicy, bo większość regałów była zawalona chińskimi akcesoriami do domu, dla dzieci do zabawy i szkoły, urządzeniami do sprzątania itp. Tyle tego było, że nieraz się bokiem przechodziło między regałami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Hemie jest mniejszy wybór fajnych ubrań dla większych dzieci. Najwięcej jest dla niemowląt i takich po roku. Przynajmniej tak było dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A przypomniało mi się jeszcze kilka marek: Edet z NL = Zewa z PL, Page z NL = Velvet z PL, Robijn z NL = Cocolino z PL. Produkty też są często lepszej jakości niż polskie odpowiedniki, nawet tańsze produkty marek własnych praktycznie nigdy nie są dziadostwem. Pamiętam np. jak kupowałam chusteczki w kartonikach z Etosa i były tak miękkie i grube, że w PL nawet drogie reklamowane firmy nie miały takiego towaru. Zawsze też kupowaliśmy najtańsze tabsy do zmywarki (przeważnie marki Plusa lub AH) i ani razu się nie zdarzyło żeby się nie rozpuściły czy niedomywany. Zawsze były ok. Niektóre nawet miały rozpuszczalne folijki, a kosztowały malutko. W PL dyskontowe dla porównania nie zawsze są dobre, ale może też woda jest twardsza. To samo płyny do udrażniania rur jak się zapcha prysznic od włosów - w NL wystarczył jakikolwiek, nawet tani i zawsze działał. W PL kupisz reklamowany Kret czy coś, zużyjesz 2 butelki i nadal du*pa. Podobnie odplamiacze w małych buteleczkach Dr. Beckmanna - w NL używało się wg instrukcji i działały świetnie, a w PL identyczne odpowiedniki można wywalić do kosza, bo są tak rozcieńczone, że szkoda pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobre były jeszcze takie duże czarne grube worki na śmieci w żółtych opakowaniach, chyba Komo - nie pamiętam już dobrze nazwy. Bardzo mocne i idealnie pasowały do dużych wolnostojących koszów Brabantii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to bym stawiała na Anglię, jest dużo lepsza od Holandi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×