Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

chyba nie jestem zbyt lubiana

Polecane posty

Gość gość

Ostatnio poznałam sąsiadkę z bloku. Chociaż mieszkam tu kilka lat, nie kolegowałam się z nikim. Wynikało to z tego, że przy wprowadzce co tydzień miałam znajomych na głowie lub siedziałam u nich. Do tego studia podyplomowe, czasu i chęci na nowe znajomości brak. Gdy zaszłam w ciążę i dziewczyny z naszej paczki też nasze kontakty mocno się rozluźniły. Na dzień dzisiejszy widzimy się raz na kilka miesięcy, zero kontaktów telefoniczych, a kiedyś były co chwila. Ostatnio poznałam tą sąsiadkę, zaprosiła mnie na kawkę przy okazji i ja miałam jej się zrewanżować. Zaprosiłam ją tydzień później przez tel (bo chciała wymienić się nmerami) a ona odmówiła, mówiąc że gdzieś tam wyjeżdża, Miałyśmy dogadać się w nastepnym tygodniu, ale ani ona ani ja nie zadzwoniłam. Widziałam ją od tamtej pory raz i tylko czesc czesc (spieszyłam się) i na tym koniec. Chyba nie przypadłam jej do gustu.... :) W podstawówce i gimnazjum w ogóle nie miałam znajomych, jedną czy dwie koleżanki góra. Chodziłam za to kilka razy w tygodniu na dodatkowy angielski i tam mozna powiedzieć, że byłam lubiana przez tych ludzi, a nawet uważana za rozrywkową. Liceum to było odbicie, tu miałam najwięcej znajomych z różnych klas, a pod koniec z moją klasą miałam już świetny kontakt z większością. Studia, masakra, ale chyba chodzi o profil, bardzo babski. Te dziewczyny nie były w moim guście. One myślały o zakłądaniu rodzin, dzieciach, a ja miałam w głowie szalone romanse i imprezy :) Chciałam mieć też stałego faceta, ale nie od razu ślub i dzieci, miałam 20 lat i dla mnie to było za wczesnie. Nie miałam o czym z nimi gadać. Na podyplomowych kilka lat później, mimo że ludzie wyluzowani niby, to jakoś tak też nie składało mi się z nimi na rozmowę... moim zdaniem im za bardzo zależało na tych 5 i często gadali o nauce, a ja uczyć się lubiłam, ale żeby o tym non stop gadać to niekoniecznie. W pracy znowu odbój, z większością ludzi fajny kontakt. Jednak nie na tyle, że jak poszłam na macierzyński to do mnie dzwonili non stop. W sumie ja też niewiele dzwoniłam :P no trochę olałam, nie powiem... Generalnie mam wrażnie, że nie jestem lubiana, że mam inne poglądy i podejście do życia niż większość :) Co mam z tym zrobić ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo dorosl i rozsadni ludzie ida na stydia po to zeby sie uczyc a nie balowac i romansowac, ( nie obrazajac imprezowicow studenckich ) ale podkreslam ze dorosli i rozsadni. Zeby romansowac i sie bawic nie trzeba studiowac . Widocznie nie dobralas sobie nieodpowiednich znajomych do siebie i nie udalo sie z nikim zaprzyjaznic na cale zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam jedną koleżankę jeszcze z LO, z którą mam kontakt do dziś :) Niestety z resztą towarzystwa wszystko się pourywało :) Ale to uważasz, że wiek 20 lat to już odpowiednia pora na rozmowy o ślubie i dzieciach? Ja swojego męża poznałam w wieku 22 lat, a ślub wzięliśmy jak miałam 26 :) i przez pierwsze lata tego związku nikt o slubie nie nawijał :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja slub wziełam jak miałam 24 lata a rowód jak miałam 30 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×