Jak byliście mali to uczyli was jak nazywać narządy intymne czy same coś wymyśla

łyście?

U mnie nikt nie rozmawial, sama sie dowiedzialam. Ale jestem przeciwko wymyslaniu dla dzieci jakis durnych nazw. To sa narzady takie same jak watroba i serce i nalezy nazywac je po imieniu.

A po co nazywać? Jakoś nigdy ani moja mama nie używała nazw ani ja przy pielęgnacji córki, i jakoś nie brakuje nam tego. Czy wypuszczamy części intymne na spacer i musimy je wabić bo inaczej nie wrócą, czy jak? Jak dziecko będzie starsze, nauczy się prawidłowego nazewnictwa z publikacji popularnonaukowych oraz jakiego dziadowskiego słownictwa, używanego przez innych, unikać.

My mówimy siśka i córka tez tak mówi. Jakoś trzeba to nazywać. Jak mam mówić wytrzyj papierem sobie tam to ooo tam i pokazywać palcem?. A co w tym złego? Jeśli dziecko jakoś wulgarnie byłoby uczone to napewno nie jest to dobre ale w przeciwnym przypadku nie widzę problemu.

mowimy psi.ocha i wac.ław

u mnie też się nie rozmawiało a chodzi o to żeby nazywał niewulgarnie jak gdzieś usłyszy i myśli że to dobra nazwa

Psiuta i pitol

Wczoraj 20:37 - głupota A co wstydzisz się narządów intymnych? A nie potrzebujesz nazywać ich choćby przy myciu, czy żeby dziecko umiało powiedzieć, co go boli?!!! My nazywamy: penis, siusiak, siurek itp.