Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wy chyba strasznie duzo jecie ze wydajecie 2 tysiace czy nawet półtora na żarcie

Polecane posty

Gość gość
Gosciu z 14:02 - ale te zakupy do chyba na dłużej wam starczą, bo przecież zupy gulaszowej z takiej ilości nikt nie zje w jeden dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:31 Moze na jutro zostanie miska dla meza. 4 osoby obiad plus maz na kolacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jeżeli wykorzystasz to wszystko, to wyjdzie wam ponad 4 kg jedzenia. Robiłam ostatnio gulasz wołowy i z 0,5 kg wyszło mi na 2 obiady dla dwóch osób. A ty masz samego mięsa 2 razy tyle i mnóstwo innych dodatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 i 1 dziecko poniżej roku
Nie przyszłoby mi do głowy, żeby obliczać, ile kosztuje mnie kanapka czy surówka do obiadu. Wierzę jednak, że są osoby, które tak robią. Sama mam kumpelę, która liczy, ile kosztuje plasterek pomidora. Nie liczę też, ile miesięcznie się uzbiera za jedzenie, bo mi się nawet nie chce. Od czasu do czasu jeżdżę na większe zakupy do marketu (wydaję wtedy do 250zł za jednym zamachem). Do tego mąż codziennie rano kupuje pieczywo, czasem jakieś ciasto na deser. Po południu idę na spacer z dzieckiem i zwykle wejdę po coś, co mi jest potrzebne akurat, bo się skończyło albo to jakiś składnik do dania na kolację. Takie zakupy to różnie od kilku do powiedzmy ok. 30zł. Za 500 czy 600zł to byśmy nie dali rady. Tylko ja kupuję też sporo może nie jakichś bardzo luksusowych, ale jednak nieco droższych produktów. Płatki górskie z mlekiem na śniadanie? Ok, ale ja z płatków robię sobie musli. Dodaję suszone, niesiarkowane morele, jagody goja, amarantus, różne nasionka. Większość ze sklepu ekologicznego, więc trochę to kosztuje. Pastę rybną lubię tylko z ryby wędzonej, której nie za bardzo mogę jeść, więc robię czasem pastę jajeczną. Dodaję do niej zawsze awokado. Ostatnio mam fazę na łososia (tak, wiem, wędzony, ale trudno mi się powstrzymać) z serkiem mascarpone i kaperkiem. Wędlin nie jadamy za dużo, ale jeśli już to dobrej jakości szynka lub schab z mięsa a nie jakieś szprycowane chemią i wypełniaczami. Pasztetów i pieczeni nie jadam, bo nie lubię "mielonek", w której nie wiadomo, co jest, bo nie ma żadnej struktury mięsa. Czasem z takich szajsów mam ochotę na parówki. Nie jest łatwo, ale da się znaleźć takie, w których jest mięso a nie MOM i skrobia. Uwielbiamy wszelkie sery pod każdą postacią. Jako dodatki często jemy suszone pomidory, oliwki, dużo warzyw i owoców, również tych bardziej wymyślnych niż pomidory i jabłka. A jeśli już wspomniałam o pomidorach, to uwielbiam malinowe bez względu na ich cenę. Chleb mam ulubiony orkiszowy, który kupowałam w piekarni na przeciw mojego miejsca pracy, ale odkąd jestem na macierzyńskim, to nie po drodze mi dojeżdżać codziennie 20km tylko po chleb i wciąż szukam swojego ideału, jednak w żadnej bliższej piekarni nie znalazłam równie dobrego. Bazujemy na żytnim, grahamie i ziarnistych,nie znoszę białego, gąbczastego chleba za złotówkę. Na obiad robię zazwyczaj tylko jedno danie. Zupy robię (poza rosołem oczywiście, który musi mieć mięso jako podstawę) na wywarze z samych warzyw. Raczej bez wymyślnych dodatków, więc jakoś drogo nie wychodzą. Ale już drugie dania są droższe. Z mięs lubimy filet z indyka (kurczaka też lubię, ale unikam, bo chemiczny), polędwicę, szynkę czy schab wieprzowy, czasem karkówkę czy łopatkę. Uwielbiamy łososia, ale i inne ryby. Wołowina już mniej nam podchodzi, choć się zdarza. Nie jemy mięsa codziennie, ale za 3-4 razy w tygodniu. Nie jemy codziennie, bo aż tak nie lubimy, ale jeśli już jemy, musi być dobrej jakości. Wiejskie jaja mamy akurat za darmo, więc na tym oszczędzamy. Ziemniaki jadamy tylko w gościach. W domu najróżniejsze kasze, ciemne makarony, rzadziej jakiś ryż. Dziecku paruję warzywa (jeśli mam możliwość to zdrowe, ze wsi) a z mięs tylko cielęcinę, indyka lub łososia (z zaprzyjaźnionego sklepu, bo do innych nie mam dojścia). Poza tym kupuję mu sporo słoiczków i deserków eko, które są droższe od normalnych oraz kaszki bezmleczne też raczej eko. Oszczędzam za to kilka stówek miesięcznie na sztucznym mleku, bo karmię piersią. Wodę pijemy tylko mineralną, niskosodową. Mamy 2 ulubione marki. Dlaczego nie filtrowana kranówka? Bo lubimy wodę delikatnie gazowaną. Woda niby tania, ale pijemy jej dużo, więc trochę się za nią uzbiera w miesiącu. Moją i męża bolączką są słodycze, których jemy dość sporo. Aż dziw bierze, że nie jesteśmy grubasami, ale lubimy sobie otworzyć do kawy Merci, Rafaello czy ptasie mleczko z Wedla. Na mieście jemy rzadko odkąd mamy dziecko, ale czasem zdarzy się pizza w ulubionej pizzerii czy deser lodowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale niektórzy komentujący są nienormalni-śmieją się z autorki a sami myślą, że jak nażrą się sztucznej sałaty i nafaszerowanego chemią mięsa oraz serami "francuskimi" to dobrze jedzą, poczytać troszkę, a nie srać ogniem, odnoszę wrażenie że autorka je zdrowiej niż niektórzy tu-600 zł w weekend na grilla-hahahahaha-samo zdrowie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam wątek o podliczaniu ile kosztuje kromka to zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że za mało oszczędnie żyje :P Serio, az mi teraz jakoś dziwnie :D W dodatku tak beztrosko goszcze u siebie ludzi , pozwalam jeść i pić to na co mają ochotę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież autorka je normalne jedzenie, bez jakichś syfów, dobre i zdrowe. A co niektórz podniecają się, jak to zdrowo się żywią: sery takei i takie, jakies mięsa i wędliny egzotyczne, jakies ziarna dziwne takie że ja nawet nie wiedziałam że takie są... Niby zdrowo i oryginalnie, a jednak pełno chemii. No i to wszystko kosztuje. A najlepsze jest proste jedzenie właśnie. ktoś tam pisał, że co to za żona z niej, skoro chłopu daje na sniadanie owsiankę.... ludzie, skąd wyście się wzięli????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja dzisiaj na obiad kupilam kilogram wołowiny czyli 27 zl, kilogram papryki czyli 8 zl, kilogram ziemniakow czyli 3 zl, kilo pomidorów czyli 6 zl plus 2 torebki papryki słodkiej - 3 zl, przyprawa do gulaszu 3 zl. Lacznie 50 zl. Robie zupe gulaszowa ktora zjemy na obiad, a maz pewnie jeszcze na kolacje. Na sniadanie bułki 3 zl. Owoce - arbuz 5 zl, winogrona pol kilo 6 zl. 3 butelki wody to jest 7 zl. Jogutry lacznie 10 zl. To jest za zakupy ponad 80 zl xx I wy ten gar zupy z kilograma wołowiny i papryki i ziemniaków dzisiaj cały zeżrecie? :) Ha ha ha ha ha ha ha żarłoki jedne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krupnik jeszcze na dwa dni. Nikt by sobie tym nie pojadl. Tez dużo wydaje na jedzenie. Nas dwoje i dwoje dzieci. Syn 16 lat może konia z kopytami zjeść a i tak chudy jak widelec. Tak się mówi ale troje nas kanapki do pracy, syn do szkoły, coś na obiad. W domu też przecież kolacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedzenie jest przede wszystkim po to, by nas żywić, a twoje menu autorko jest bardzo ubogie. W życiu nie przyszłoby mi do głowy tak zliczać, musisz być strasznie skąpa, a w sklepie chodzisz z kalkulatorem. Współczuję tylko mężowi i córce, oni nie wiedzą, co to dobre jedzenie, a już kompletnie nie rozumiem, jak można się szczycić tym, że jest się sknerą i żałowania rodzinie porządnego jedzenia, więcej wydasz na leki i już taka zadowolona nie będziesz, wtedy, to te płatki, to na sucho będziecie jeść lub na wodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha ha ha autorka chwali się oszczędnościami i pisze że nie wydaje więcej niż 1000 zł, a przecież to 2 dorosłych i małe dziecko. Kobieto ja wydaję 1500 na jedzenie i popatrz uważnie: 2 dorosłych i dwoje dorastających nastolatków. I o tym nie pomyślałaś. Chwalisz się 26 zł dziennie, a kolacji nie policzyłaś, czyli nie jadacie z mężem kolacji. A i do pracy widać mąż nie bierze drugiego śniadania. Czyli musisz doliczyć jeszcze jakieś 5-6 zł. A to daje minimum 31 zł, a kiedy jest mięso w domu to 36, a to daje nam 930-1080 zł. Dolicz sobie jeszcze energię, którą musisz zużyć do pieczenia tego twojego tańszego chlebka, pieczeni i przetworów. Spokojnie z 5 dych wyjdzie, jak pieczesz ciągle, ale niech ci będzie policzmy 30. I dolicz jeszcze te jajka ziemniaki i warzywa z ogródka, to daje też minimum 30 zł. Bez problemu wydasz na żarcie ponad 1000 zł, gdybyś jadła z rodziną normalnie, czyli tyle co każdy 300-400zł na osobę. Poczekaj, aż ci dziecko skończy 12 lat, lodówka jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja bede szczera Gdybym miala duzo kasy to nawet z 3000 zł mogłabym wydać na jedzenie . Uwielbiam robic zakupy spożywcze , gotować jesc tylkooo mam ograniczone fundusze i muszę sie zmieścić w jakiej tam kwocie . Fajnie jak ktos nie musi liczyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warzywa i owoce zazwyczaj kupuję sezonowe. Po pierwsze są tańsze po drugie smaczniejsze. Nie wiem jak może wam smakować arbuz o tej porze roku? Jest taki bez smaku...za to w lipcu zajadam się arbuzami. Papryka teraz mi śmierdzi (czuję zapach i smak benzyny albo jakiegoś smaru...serio) zaczynają mi smakować pomidory, ogórki i sałata..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czum sie rożni arbuz z dzisiejszego dnia od tego w lipcu :) hehe tylko cena i niczym więcej teraz sa pyszne i soczyste tak samo jak w lipcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowiek powinien jeść mało, może nawet niedojadać, to jest zdrowsze dla niego, już dawno to udowodniono, tyle że należy to nadrabiać różnorodnością :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzis na śniadanie zjadłam z moja 3latka po jednej kanapce (takiej samej wielkości!) z masłem, sałata, szynka, serem i ogórkiem zielonym dla córki a ja z pomidorem ze szczypiorkiem. Do picia herbata owocowa a ja kawa. Mężowi do pracy 2 kanapki z pasta rybna domowej roboty i jabłko. Pozniej corka zjadła jogurt z owocami i musli a ja banana. Następnie zupa ogórkowa dla córki a na II danie racuchy z jablkami bo juz bardzo prosiła a my z mezem ziemniaki z koprem, jajko sadzone i kalafior. Do picia zsiadłe mleko od mojej babci i jaja tez. Pozniej wypad na lody czyli 4 gałki po 3zl I kolacja ale nie wiem co. Na ta chwile wydalam-8zl śniadanie, 4zl II śniadanie, zupa 4zl (porcja córki), 5zl placki (tylko dla córki), 10zl obiad nasz z mezem, lody 12xl, woda mineralna 2zl, i kolacja nie wiem jaka ale spokojnie 50zl dziennie wychodzi. 50x30= 1500zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie wlasnie wkurza takie liczenie na sztuki.Jest taki program na Tvn Meteo i t am gotuja i podaja ceny.Ale zeby np.zrobic jakies danie to musisz wszystko miec czyli najpierw trzeba kupic tego cale opakowanie.Po co liczyc np.dwie lyzki platkow za np.90gr jak musisz kupic cala paczke.Bez sensu takie liczenie.Albo np.zraz moze cie wyniesc,strzelam 8 zl,ale wolowine musisz kupic za kilkadziesiat zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupując cała paczkę płatków górskich nie zużywasz jej w całości tak samo jak kupisz chleb to rzadko w jakiej rodzinie zejdzie cały bochenek dziennie wiec rozbijasz cenę na dwa dni. Kupisz mąkę a potrzebujesz jedynie szklankę do pancakes ów to reszty nie wyrzucasz do śmieci a skorzystasz innym razem. Tu bardziej chodzi o uśrednienie ceny dziennego wydatku na żywność. Równie dobrze mozna raz na tydzien robić zakupy ale dzienny koszt jaki sie przejadło sie nie zmieni od tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki: twoje jedzenie nie zawiera bialka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, nie wiem, jak można zjeść na obiad tyko zupę, w dodatku dwa dni pod rząd! dla mnie to jest głodowa dieta. jak można wydawać więcej? wczoraj kupiłam camembert za ok 5 zł. połowę zjadłam na śniadanie (na bułce, z ogórkiem). bułka korzenna z biedronki, ogórek świeży (nawet nie wiem, ile kosztowały).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jemy dużo. Jemy normalnie, tyle, że w przeciwieństwie do ciebie i twojej biednej rodziny mamy dietę urozmaiconą i bogatą, kupujemy różne mięsa (a taka np. jagnięcina tania nie jest), sporo świeżych ryb, owoce morza, dużo różnych orzechów, warzywa i owoce, lubimy czerpać z przepisów kuchni świata a składniki "egzotyczne" też tanie nie są. I takie jedzenie nam odpowiada, nie wyobrażam sobie odżywiać się pasztetem i krupnikiem tylko (czy innymi ich "odpowiednikami", którymi zapychasz swoją rodzinę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki: W waszych posilkach wlasciwie nie ma bialka: miesa, ryb. Jecie chleb, owoce (czesc z lasu!) , ziarna. Praktycznie nie ma tez nabialu, a jajka dostajesz za darmo. Pewno jestescie niedozywieni (dziecko nie jest duze?). Jesli kupisz lososia (60 zl/kg), dobra szynke (od 30 zl /kg), nie bedziesz miala ogrodu, darmowych jajek i owocow z lasu, to natychmiast zrozumiesz dlaczego jedzenie jest drogie i przestaniesz stawiac takie pytania na forum. W duzym miescie, gdzie jest drogo, na jedzenie dla jednej osoby latwo mozna wydac 1500-2000 zl miesiecznie . Paczka dobrej kawy kosztuje 100 zl, starcza na pol miesiaca. Mozna kupic tansza, ale wielu kupuje droga, bo taka WOLA, stac ich i WOLA. Wiesz ile kosztuje JEDNA drozdzowka z serem w cukierni Magdy Gessler? 14 zl. Trzy drozdzowki = 42 zl. I caly czas stoi tam kolejka. Rozumiesz teraz jak latwo jest wydac duzo na jedzenie? Wystarczy zyc inaczej niz ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usia91
Jak ja jestem na diecie to trzeba trochę wydać na warzywa,owoce, ryby, czy tez indyka czy pierś ;) do tego przyjmuję suplementację Afrykańskie Mango http://szczupla-kobieta.pl który wspomaga mnie w tej mojej walce;) 12kg w 2 miesiące!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczerze to jescie wielkie gowno - u mnie nie przejdzie obiad ZUPA - sniadanie kanapki ale nie z pasztetem albo sama oasta rybna a szynka ser ogorek pomidor itp - Zupe gotuje co 2-3 dzien bo moj 2 letni syn bardzo lubi - praktycznie codziennie jemy obiad - mieso lub rybe - owoce, czasami cos slodkiego - Po za tym Ty masz posadzone w ogrodku, jajka masz za friko od tesciowej tak samo ziemniaki - Nie kozacz tutaj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm... nie tylko mięsożercy wydają duzo na jedzenie. u nas jest tak że mąż je tylko ryby, ja jestem prawei weganką (zero mięsa, zero ryb a z produktów zwierzęcych jem tylko ser zółty i feta, nic więcej). dziecko - 6 lat - je ryby i czasem z 2x w miesiącu - ma spaghetii bolognese z wołowiny. i my na nas troje wydamy na jedzenie miesięcznie zazwyczaj 1700-1800 zł. bywa i więcej. NIE wliczam w to restauracji. i jestesmy raczej szczupli - mąż 186 cm waga ok80 kg, ja 173 cm waga 60-61 kg, dziecko 133 cm waga nie wiem w sumie ale szczuplutkie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×