Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ile poza domem same 9, 10 latki

Polecane posty

Gość gość

Tak jak w temacie, czy Wasze dzieci mieszkające w mieście na typowym blokowisku same wychodza w tym wieku, i na jak długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja 10 letnia córka wychodzi sama z domu i wraca zwykle o 20-21 godzinie. Czasem zostaje na noc u swojego chłopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Licze raczej na normalne odpowiedzi. Córka obraża sie gdy pozwalam jej wyjść na 2h bo koleżanki mogą podobno znacznie dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj latem i w weekendy biega od rana (po sniadaniu idzie) do obiadu, je obiad i potem znowu do 19. Ma 10 lat. Lepsze to niz siedzenie przy komputerze caly dzien. Jak jest ladna pogoda to sama go namawiam na wyjscie na dwor. Kiedy ma sie wyszumiec, wybiegac jak nie teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kończy 9 lat jesienią i co prawda nie mieszkamy w blokowisku, ale w dużej wsi pod miastem. Pozwalam jej wychodzić ile chce, tylko ma wrócić przed zmrokiem i kiedy idzie na dłużej jak 2 godziny to ma wziąć ze sobą telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc mój mąż ma racje że trzymam dziecko na smyczy. Myślałam że jeszcze takie maluchy nie spędzają tyle czasu poza domem. Ciężko mi sie z tym pogodzić że dziecko już nie chce żeby z nią wychodzić na spacery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezus, 10-latka to maluch????? Ty z nią na spacery chodzisz??? Współczuję dziecku. :( Musi się wstydzić przed koleżankami,a 2 godziny to tyle co nic. Moja 6-letnia córka nieraz wychodzi na pół dnia,ale ja ją widzę z balkonu,bo to małe osiedle w małej miejscowości,wszyscy się znają,jej koleżanki w tym samym wieku tak samo. Dlaczego wy na siłę robicie z dużych już dzieci kaleki i niedołęgi? Ona chodzi do 4 klasy podstawówki,zaraz okres dostanie,a ty z nią na place zabaw łazisz? Normalna ty jesteś? Inne dzieci pewnie się z niej śmieją,a to nie jej wina,że ma taką matkę... No,ale wczoraj na innym temacie ktoś napisał,że 3 godziny to za dużo dla 10-latka,więc ja nie mam pytań. Później lamenty,bo dziecko wgapione w laptopa i tableta,a na dwór nie pójdzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest duze osiedle. Ja w dziecinstwie mieszkalam na blokowisku przez ktore bieglo 6 przystankow autobusowych. Dzieci biegaly calymi dniami nawet na drugi koniec osiedla. Daj jej wiecej samodzielnosci, potem to zaprocentuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a ja mieszkałam na osiedlu pełnym 10-piętrowych bloków, nie przy każdym był plac zabaw,poza tym łaziłyśmy z koleżankami po całym osiedlu,po boisku szkolnym,na korty tenisowe,które były kawałek dalej....czego ty się boisz? Równie dobrze w drodze do szkoły może ją potrącić auto,chociaż pewnie ją odprowadzasz. Wyluzuj,kobieto,córka będzie miała do ciebie ogromny żal; koleżanki na pewno mogą dłużej zostawać, ich rodzice tak nie panikują. Nie wymyślaj czarnych scenariuszy na siłę, później wyrośnie taka niemota co to sama do sklepu nie pójdzie,bo się boi,do pracy nie pójdzie,bo zmiana kończy się o 22,a o tej porze na pewno ją zgwałcą.... masakra. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko to moja 10 latka chodzi i robi mi zakupy, chodzi do miasta kupuje sobie ciuchy z koleżankami, chodzą do pizzerii, prowadza do szkoły młodszego brata który właśnie skończył 7 lat a ty swojej córki nie puszczasz na dwór się bawić dłużej niż dwie godziny? Moja ma koleżanki i zawsze przesiadują u któreś, razem ze szkoły wracają, mają już swoje sprawy itd.. A twoja to ma w ogóle koleżanki z którymi się bawi po szkole? Pewnie jest wykluczona i na uboczu bo nigdy jej nic nie wolno nawet na dworze posiedzieć dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z 16:51 dodam jeszcze że moja córka nosi już prawie ten sam rozmiar butów co ja i jest niewiele ode mnie niższa nie wyobrażam sobie żeby nazwać ją maluchem ha ha ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maluch ha ha ha ha pannica pewnie jej już cycki odskakują, autorka będzie jej barbie kupować a chłopcy pobawią się z nią w barbie i kena i wróci z podwórka z brzuchem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, problem w myśleniu autorki: 10-latek to nie maluch.Maluch, to tak do 3-4 roku życia,ale 6-latki też nie nazwałabym w życiu maluchem...to już dość duże dziecko, moja córka w tym wieku sama chodzi do szkoły,ma 15 minut drogi i jedną ulicę do przejścia. Jak ty to sobie wyobrażasz? Tutaj wyżej ktoś dobrze napisał,że 10-latki chodzą same do miasta,na zakupy,na pizzę...dokładnie!!! To nie są żadne maluchy,autorko,oszalałaś? Czy może ty w wieku 10 lat ledwo smoczek wywaliłaś i nie mogłaś nigdzie wychodzić,więc siłą rzeczy byłaś wycofana i myślisz,że wszystkie dzieci w tym wieku takie są? Jak ją tak będziesz trzymać na smyczy,to się któregoś dnia wkurzy i się z niej urwie,i dopiero będziesz miała zmartwienie, jak będzie na gigancie albo wda się w nieodpowiednie towarzystwo przez nadopiekuńczą mamusię histeryczkę. W głowie mi się nie mieści jak można 10-letnie dziecko traktować w kategoriach malucha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozszerz jej troszkę te przywileje (np. ustal raczej godzinę powrotu, a nie czas przebywania). Jakieś zasady muszą być, ale bez przesady, tym bardziej, że to dziecko, które rozwija się poprzez zabawę z rówieśnikami i póki co, nie włóczy się z szemranym towarzystwem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mieszkamy w małym mieście ok 15 tyś mieszkańców, w domku syn ma skończone 10 lat robi sam drobne zakupy typu mleko, chleb z kolegami przeważnie siedzą na naszym podwórku-trampolina itp a jak gdzieś wychodzi np do pizzerii czy gdzieś indziej z kolegami czy koleżankami to na godzinę-max dwie , chyba że bierze ze sobą telefon i wiem że np bawi się na podwórku kolegi a nie gdzieś lata po mieście.... w naszej szkole dzieci nie mogą prowadzić rodzeństwa do szkoły.... chyba że starsze dziecko jest pełnoletnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn 10 lat w dni wolne jak wychodzi po śniadaniu tak wraca 20-21 (jak jeszcze jest jasno więc zimą znacznie wcześniej) oczywiście z przerwą na posiłki czy napić się. Ma telefon więc jestem z nim w kontakcie więc w każdej chwili wiem gdzie jest. Mamy klub osiedlowy w którym są różne gry oraz organizowane różne zajęcia więc dużo czasu syn tam spędza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ha ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej szkole podpisuje sie pozwolenie na to aby dziecko młodsze było odbierane przez starsze, tylko w przypadku kiedy dziecko młodsze nie ma jeszcze skończonych 7 lat. Wtyedy takie dziecko może być pod opieką osoby która ma skończone 10 lat. Tak jest w prawie i szkoła nie robi problemów. Kiedy dziecko kończy 7 lat może samo wracac ze szkoły do domu i na to tez jest potrzebna pisemna zgoda rodziców. Szkoła nie ma prawa zabraniać samodzielnego powrotu 7-latka ani tez odbioru 6 latka przez 19 latka. jeśli rodzice taką zgodę wydają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przez 10 latka mialo być a nie 19 latka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co dziewczyny, troche mi otworzylyscie oczy, moja corka w zimie bedzie miala 9lat i tak samej to jej raczej nigdzie nie puszczam, mieszkamy w uk, tu sie duzo wiecej slyszy o roznych psycholach-pedofilach, corka bawi sie z sasiadkami przed naszym domem ale tak, ze ja widzimy, moze czas juz powoli jej rozszerzac umiejetnosci i np puscic samemu do sklepu?chyba musze to powaznie przemyslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój synek w maju skończył 7 lat a już w tamtym roku jako sześciolatek biegał po podwórku, chodził do sklepu po loda i inne drobne rzeczy. Uważam, że to go otworzyło na ludzi i usamodzielniło bo był taki skryty wstydzioszek, a teraz sam zagaduje do pani w sklepie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale my mieszkamy w Niemczech,córka sama od dawna chodzi do kiosku po loda czy żelki,a ma 7 lat. Jej rówieśnicy tak samo, część też sama chodzi do szkoły,a właściwie większość. Moja siostrzenica ma 13 lat i jeśli są razem,to pozwalam im iść do miasta,jakieś 20-25 minut drogi, na lody czy pizzę,jaki problem? Zgubić się nie zgubią,bo nie ma jak,u nas małe miasteczko,a poza tym mają tylko 1 ulicę do przejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowcie sobie co chcecie, 6 latek to jeszcze male dziecko. Nie twierdze ze trzeba go na slyczy trzymac, ale puscic na pol dnia na podworko to skrajna nieodpowiedzialnosc. Wyobrazni wam brak a pozniej jest placz i zgrzytanie zebow. Mieszkam za granica, w centrum miasta, do parku mam ok 1 km. Moja corka ma 7 lat i nie puscilabym jej samej do parku czy do sklepu. Nie wisze jej nad glowa, ale zawsze staram sie miec ja w polu widzenia. Jedyna dzieci w wieku mlodszym niz 10 lat ktore biegaja samopas po parku czy po miescie to czarne i araby.... innymi slowy dzicz i patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ciekawe,najwidoczniej u ciebie. U nas dzieci 6-7 letnie same biegają godzinami.,też mam w zasięgu wzroku,bo widzę obydwa place zabaw,a sąsiadka ma okna z drugiej strony,to zerknie na boisko. Nigdzie dalej nie chodzą, a w tym polskich dzieci mnóstwo,z matkami na placach zabaw są dzieci do góra 4 roku życia. Sama w wieku 6 lat wychodziłam na parę godzin,oczywiście nigdzie daleko,ale potrafiłam się bawić z koleżankami dłuuuuugo,komórek jakoś nie było i nic się nikomu nie stało. To właśnie przez takie matki panikary później te dzieci takie biedne sieroty,które nic nie potrafią,nie są samodzielne, 4-5 letnie dziecko nie potrafi zapiąć samo kurtki,już nie mówiąc o samodzielnym ubraniu się; te dzieci będą się wszystkiego bały,bo będą miały wpojone,że świata należy się bać. Za moich czasów też byli złodzieje i pedofile,ale odnoszę dziwne wrażenie,że my jako dzieci,byliśmy jacyś bardziej rozgarnięci i odpowiedzialni....może dlatego,że nikt nas nie trzymał na smyczy do 18-stki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja 9 letnia córka ma koleżankę w klasie, której matka nie puszcza nigdzie samej, nigdy nie była sama u koleżanki w domu, chyba, że z mamą!!! Nigdy nie była sama na placu zabaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie, że byli pedofile i bezdomni :P Wychowywałam się w Warszawie (lata 90 to czasy mojej podstawówki) i zdarzyło się parę razy, że widziałam pod szkołą takiego co pokazywał zawartość swoich spodni. Wszyscy wiedzieli, że trzeba jak najszybciej zwiać i tyle. A jako ok. 10 latki w krzakach na jednej łączce zbudowaliśmy bazę, naściągaliśmy materaców itp. rzeczy z nielegalnych wysypisk. Miejscówe naszą przejęli bezdomni i nas stamtąd wygonili :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I żeby nie było, mieszkałam w jednej z bogatszych dzielnic, więc co się musiało dziać w tych o złej sławie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Szczerze, szczene zbieram z podłogi czytajac o rówieśnikach córki biegajacych do 21 na podwórku. To moje jedyne dziecko, dlatego cały swój wolny czas od narodzin poswiecałam jej. Mój zawód spowodował iż widziałam wiele nieszczęśliwych następstw wypadków, pracuje w szpitalu. Jestem świadoma tego, czym może skutkować jazda na rowerze bez kasku, upadek na trampolinie czy potrącenie. Pewne widoki mam przed oczyma do dziś i ulge w sercu jaką czułam wiedząc że moje dziecko jest bezpieczne w domu, współczujac jednocześnie rodzicom których dziecko tyle szczęścia nie miało. Naprawdę nie chce w żaden sposób ograniczać dziecka, ale zwyczajnie się o nia boje. I tak, wiem że 10lat to wiek w którym matka na spacerze to obciach. Ja ufam swojemu dziecku, jednak wiele sytuacji od niego nie zależy. Zazdroszczę niektórym tej beztroski gdy ich dziecka w domu nie ma. Postaram sie jej wydłużać czas spedzany poza domem samej. Pewnie do centrum autobusem to w najbliższych latach sama nie pojedzie :)ale ogarne swój lęk by moje dziecko nie czuło sie inaczej traktowane niż rówieśnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak będzie musiała dojeżdżać autobusem do gimnazjum,to też będziesz z nią jeździć? Jeździłam całe życie na rowerze bez kasku,tak jak moi rówieśnicy,miałam nawet raz poważniejszy wypadek,ale generalnie kask by mi w niczym nie pomógł,a mógłby zaszkodzić. Nikomu nigdy nie stała się większa krzywda poza zdartymi kolanami czy łokciami. Naprawdę nie pozwalasz dziecku poskakać na trampolinie? Nie wierzę :( Moja córka w wieku 3 lat skakała i się śmiała jak wariatka... Skakanki też jej nie dajesz? Zwolnienia z wf-u piszesz? Bo wiesz, na gimnastyce może sobie nogę przypadkowo złamać ,a grając w siatkówkę ktoś jej może niechcący przywalić piłką w twarz... Do szkoły też ją odprowadzasz? Słuchaj,rozumiem strach, zwłaszcza w twoim zawodzie. Ale nie histeryzuj, to tak jakbym powiedziała,że pracuję na budowie i nikt nie powinien pracować,bo kolega spadł z rusztowania i złamał nogę.. Wszystko wiąże się z niebezpieczeństwem,nawet to twoje trzymanie córki w domu. Może wybuchnąć pożar, może się ktoś włamać (tak,za dnia złodzieje też "pracują"),córka wyrzucając śmieci może spaść ze schodów na klatce schodowej,może zemdleć jadąc windą gdy ta się zatnie... Można pierdylion różnych scenariuszy sobie w głowie układać,ale uwierz mi,cierpi na tym twoje dziecko. I twoje nerwy w zasadzie też. W przeciwnym wypadku córka w wieku 14-15 lat nie wsiądzie sama do tramwaju czy autobusu,bo się będzie bała...i co dalej? Będziesz ją niańczyć całe życie? To,że jest twoim jedynym dzieckiem to nie argument, moja córka miała 5 lat jak na świecie pojawił się jej brat, a nie wariowałam i wiedziałam na co mogę jej pozwolić,a na co nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka nie jest ograniczana poza tym samodzielnym przebywaniem poza domem. Normalnie jezdzi na basen, chodzi na akrobatyke, jeździ na rowerze rolkach itp. Sama robi sobie śniadania sprzata pokój wychodzi na spacer z psem. Nie pozwalam jej jednak na takie bezcelowe chodzenie po osiedlu, musi mówić gdzie jest z kim u kogo etc. Nie pozwalam jej być poza domem dłużej niż 2 do 3 godzin. Nie jest to typ pierdoły ktora sama sie nie ubiera, nie odrabia lekcji i nie ma obowiązków, absolutnie nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×