Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milkiway

Mąż żołnierz, dzieci i ja.

Polecane posty

Gość milkiway

Muszę zrobić krótki wstęp żebyście +|- poznały moją sytuację. Poznaliśmy się na ognisku jako nastolatki, mój mąż kończył szkołę wojskową a ja wybrałam się z koleżanką, która szalała za pewnym chłopakiem. Poznałam tam mojego męża. Spotykaliśmy się, po kilku latach się oświadczył, wzięliśmy ślub, po ślubie kredyt na dom, i chwilę po tym jak wszystkie sprawy się uporządkowały i emocje opadły zorientowałam się że jestem w ciąży. Mój mąż ma ciężki charakter. Bardzo ciężki. Ja znowu jestem osobą bardzo spokojną i opanowaną. Dopiero kiedy powiedziałam mężowi o ciąży poczułam że udało mi się go tak naprawdę rozłupać z twardej skorupki. To ten typ faceta który dla ludzi z zewnątrz wydaje się być twardym gościem z żelaznymi zasadami. W domu był inny, jednak wiedziałam w co się pcham i lubiłam go za ten charakter. Urodziła się córka. Świat oszalał, szczęście, miłość i sielanka. Półtora roku później urodziłam synka. Znowu świat oszalał, szczęście, miłość i sielanka. Mąż często wyjeżdżał na misje do Kosowa, więc dzieci wychowywałam sama, dom na głowie i wiele obowiązków przy małych dzieciach, ale byłam i nadal jestem szczęśliwa. Tak czuje się najlepiej, spokojne życie na wsi to mój raj i oaza szczęścia. Takie życie nam pasowało, mąż spełniał się w pracy - ja spełniałam się w domu. On robi to co kocha i ja też. Zaczął być nerwowy, wybuchać bez powodu, zawsze udawało mi się go uspokoić, zawsze powtarzał że jestem jego lekiem na zło, jednak któregoś dnia nie wytrzymał i powiedział ze łzami że musi odejść bo jest dla nas ciężarem, że ma za ciężki charakter i że jestem świetną kobietą ale nie może mnie dalej krzywdzić. Próbowałam coś wymusić, jakieś słowa wytłumaczenia, powiedzieć mu że to nie prawda, żeby tak nie mówił, ale wyszedł i już więcej nie wrócił. Od rodziny wiem że siedzi na misji w Iraku. Nikt w tym ja nie rozumie co się stało. Troszkę wody już upłynęło, dzieci są małe i podejrzewam że nie pamiętają taty który i tak w domu bywał rzadko. Nie wiem co mam robić, próbować się rozwieść (ślub kościelny, podejrzewam że nie będzie lekko), walczyć o tę miłość, dać sobie spokój i nauczyć się żyć bez niego? Byliśmy sobie bardzo bliscy, zawsze się śmiał że dostał od życia "pakiecik" (byłam dziewicą, nigdy wcześniej nie miałam chłopaka, mój pierwszy mąż (i ostatni!!!) ). Kiedyś powiedział mojemu ojcu "dziękuję, dziękuję za tą kobietę". Przydługo, wiem. Pieprzę, też wiem. Co mam robić? Czy może ktoś mi powiedzieć "idź tą drogą, rób tak i siak a będzie dobrze"? Życie to nie taki miód i cukier jak mi się wydawało 4 lata temu, kiedy brałam ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu módl się do Boga, przyjmuj Sakramenty i módl się o swoje małżeństwo, żeby Twój mąż opamiętał się. Z tego co piszesz, on także was kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem ze to źle brzmi, jakbym była fanatyczką, czuję że nas nie kocha, ale piszę tu z bezradności, proszę, podpowiedź, co mogłabym zrobić, nie daje już rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×