searchin4peace 0 Napisano Czerwiec 13, 2016 Jestem po nieudanym kilkuletnim związku, zaręczynach i złamanym sercu 2 miesiące przed ślubem. Od czasu tej traumy, i z powodu wychowania w rodzinie alkoholowej, odciąłem swoje emocje za murem asekuracji. Jest mi trudno radzić sobie w życiu z emocjami, stabilizacja kojarzy mi się z umieraniem związku - potrzebuję impulsów. Walczę z tym każdego dnia. Ze sobą. Poznałem 8 miesięcy temu dziewczynę na wakacjach, 1500 km dalej dziewczyna z tego samego miasta, z dzielnicy w kórej pracuję. Piękna. Wykształcona. Mądra. Ale nie potrafiłem się zaangażować, szukałem w niej wad. Asekurowałem się. Brałem tę relację na przeczekanie, jakbym nie chciał brać odpowiedzialności za nasze wspólne życie. Oddalaliśmy się od siebie każdego dnia, a to powodowało rany, złość i odrzucenie. Była wytrwała, ale ja wytrwale właśnie ją do siebie zniechęcałem. Jakbym był obok siebie, a ktoś inny za mnie podejmował złe decyzje. Swoim cynizmem i chłodem zwalczałem jej starania. I podjęła decyzję, ze nie chce już tego. Od kilku dni jej nie ma, i czuję rozdzierającą pustkę po niej. Bo pomimo słabych chwil, było też mnóstwo szczęścia w tej znajomości. Ona zapadła się pod ziemię, cisza. Argumentowała to brakiem planów, zmęczeniem. Ja nie czytałem sygnałów wcześniej i źle się skończyło. A teraz żałuję. Chciałbym to naprawić. O wspólnym mieszkaniu myślałem od kilku tygodni, ale nie odważyłem się powiedzieć. W grę wchodzą jeszcze jej kwestie, mieszkania z rodzicami, trudnej relacji z mamą, emocjonalnej zależności od rodziców. To trudny przypadek. Ale wierzę że warto walczyć i spróbować poukładać to na nowo. Tylko czy nie jest za późno...rozbrzmiewają mi w głowie jej słowa: "gdy już podejmę taką decyzję w życiu (tak mówiła o swoich związkach zakończonych) to nie ma odwrotu". Ja jej nigdy krzywdy nie zrobiłem, po prostu nie otworzyłem się na nią i zmarnowałem szanse na wielkie uczucie. Nigdy jej nie zdradziłem, byłem bardzo szczery i uczciwy. Jak sobie z tym poradzić i jak sprawić, żeby zaufała, że może być inaczej. I że ta tęsknota nie jest żadnym aktem desperacji, tylko po prostu wynika ze szczerych uczuć. Będę wdzięczny za słowa od Was, nawet jeśli będzie to brutalna prawda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach