Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wasze rodziny ingerują w wychowywanie waszych dzieci?

Polecane posty

Gość gość

Dają złote rady, narzucają swoje zdanie, swoje propozycje na wychowanie, rozwiązywanie problemów, radzeniem sobie z konkretnymi sytuacjami? Jak reagujecie? Jeśli ignorujecie - jak układają się stosunki między wami? Czy angażują w to bezpośrednio dzieci? Szepczą im coś do ucha pod waszą nieobecność, nastawiają jakoś dzieciaki na zasadzie 'nie słuchaj rodziców tylko zrób tak jak ja ci mówię, bo mama gada bzdury"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że ingerują, ale ja im na to nie pozwalam, bo na głowę pewnie by weszli jakby im się pozwoliło. Przykłady: moje córka, mając około 2 lat miała większy brzuszek. Waga i wzrost w normie, nawet konsultowaliśmy to z pediatrą, bo nas to też niepokoiło i powiedziała, że ok. Ale moja mama oczywiście wie lepiej...:/ Bo jak to dziecko ma taki brzuszek, bo nadwaga, bo odchudzać trzeba, bo ja takiego nie miałam. Nakręciła tymi głupotami nawet mojego ojca i jak przychodzili to się tego brzucha czepiali. Najpierw tłumaczyłam jak dzieciom, że wszystko ok, że widzimy, że pediatra badał itp, ale to nic nie dawało, oni nadal wiedzieli lepiej. Dopiero jak trochę głos podniosłam to spuścili z tonu. Niestety mojej durnej matki chyba nic nie przekona, chyba że się na nią krzyknie... Teściowa wcale nie lepsza. Wielki płacz jak córce zmniejszyliśmy ilość podawanego mleka do jednej (z dwóch) szklanek dziennie, tak jak pisze w dawkowaniu na opakowaniu. Bo dziecku mleczka bronimy.... Litości. Szczerze: dobrze, że mieszkają niezbyt blisko (30 km) i nie mamy z nimi codziennego kontaktu:) Widząc się nie tak często człowiek ugryzie się w język a uwagi jak to wychować dziecko puści czasem mimo uszu i nie skomentuje, bo na ogół szkoda języka. Natomiast generalnie jestem zdanie, że na głowę nie można sobie dać wejść. Co się da tłumaczyć, co się da puścić mimo uszu, ale też wiedzieć kiedy powiedzieć" Basta" i postawić granice. Co innego dawanie dobrych rad, a co innego oczekiwanie, że będzie się robić pod ich dyktando.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie tak jest. Mam trudną sytuację, jestem po rozwodzie, mam dziecko w wieku buntu - niedawno zamieszkało z ojcem po paru konkretnych miesiącach batalii, jego sprzeciwu wobec wszystkiego, traktowania mnie jak śmiecia itd. Nie pamiętam kiedy wcześniej spałam spokojnie tak jak teraz. Przestał mnie boleć brzuch i serce z nerwów. Dziecko pojechało do ojca, mieszka u niego póki co 2 tyg, wreszcie jest mu dobrze, jest spokojny, odrabia tam lekcje, ma wszystko czego mu trzeba. Pozwoliłam na to, bo uważam, że ma prawo mieszkać z ojcem jeżeli tego chce, nie jestem jego jedynym rodzicem. To, co usłyszałam od mojej rodziny, jak okrutną jestem matką, jak nie zależy mi na nim, jak lekką ręką go "oddałam" - nie da się tego opisać, co to znaczy usłyszeć takie rzeczy od najbliższych podobno osób. Nie bez tego, że mojemu dziecku też swoje powiedzieli przez telefon, pod moją nieobecność. Tak więc autorko owszem, zdarzają się takie sytuacje. Najczęściej ze strony ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o twojej sytuacji, uczuciach i tym, co się w twoim życiu dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Moja mama wszystko wie najlepiej, a szczerze to nas zaniedbywala jak byliśmy mali. Ale teraz wie najlepiej. A my chodzilismy brudni i glodni. Niemielismy ksiazek i zeszytow w szkole.Najśmieszniejsze sa rady od bezdzietnych. Mój synek ma problemy z integracja sensoryczna. Jest lękliwy. Od niemowlaka boi sie naglych halaso np odkurzacza. Ja odkurzam jak jest z tata,bo inaczej potem conajmbiej godzinę placze i sie chowa, a moja bezdzietna siostra nagadala wszystkim ze kaleke i p*****le chowam. Pod mOja nieobecność wlaczala odkurzacz. Ja sie poznałam po małym jak wróciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie na przykład nie mieści się w głowie to, jak inni rozdają swoje złote rady. To jest poza moim wyobrażeniem, żeby do kogokolwiek, nieproszoną, odzywać się w jakiś protekcjonalny sposób czy wygłaszać niewiadomo jakie rzeczy :o Nie wyobrażam sobie wystartować do kogoś z tekstem z serii "jak ty to robisz?/czemu ty tak to robisz?/to ty nie wiesz, że..." itd :o To buractwo, brak taktu i chamówa totalna. A mam właśnie taką siostrę. Mam obecnie problemy wychowawcze z córką i dzisiaj np, ni z gruchy ni z pietruchy usłyszałam godzinny (!!!) wykład o tym, co robię źle, czego mojej córce brakuje, czego ja nie potrafię jej dawać, skąd wynikają moje problemy i inne takie. Tymczasem mnie i moją córkę widuje - słownie - DWA RAZY do roku. To dopiero jest tupet :o Na szczęście nauczyłam się z wiekiem puszczać mimo uszu takie rzeczy. Nie zmienię jej, kiedyś się mocno o to kłóciłyśmy, a teraz jestem dumna z tego, że na tę godzinkę mogę osobiście uczynić z mojej siostry eksperta od kolejnej dziedziny życia (już tych tytułów trochę zebrała) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama lubi"dosrywac" zawsze lubiala ale jak urodzilam to juz byla maskra. Zle nosze, kape, przewijam,przebieram, ubieram, karmie, poje, bawie sie, moje dziecko wiecznie glodne chodzi. Wszystko zle. A ja w wychowanie mojej corki wkladam cale swoje serce i wszystko robie jak najlepiej potrafie. Najlepsze jest to ze mnie wychowywaly moje starsze siostry bo mama byla zmczona po pracy a one zas chowaly sie same bo mama byla leniwa i zimna. Nie poswiecila naszej czworce tyle czasu co ja swojej jedynaczce. Ale ona wie najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×