Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytajacy25

Do kobiet, które żyją w "związkach" partnerskich

Polecane posty

Gość pytajacy25

Pytanie skierowane konkretnie do kobiet, które są/wyznają taką formę relacji. Jestem zaskoczony bo tyle się słyszy i czyta o tych związkach partnerskich, forum jest pełne zwrotów "mój partner...". W mediach, filmach podobnie. Niezobowiązujący seks, związek na dystans, bez zaangażowania emocjonalnego. Jeszcze w życiu nie spotkałem kobiety, która nie oczekiwałaby od faceta zaangażowania emocjonalnego. W życiu. Każda oczekuje zobowiązania, przyrzeczeń, absolutnej wiernośc****ewności. Broń Boże, jak facet ma koleżanki i spędza z nimi czas. Automatycznie powstają domysły, zaborczość i zazdrość. Jak to więc z Wami kobiety jest? Czy tylko tak piszecie i podążacie za modą, chcecie pokazać się jako takie męskie, niezależne i wyzwolone? Czy rzeczywiście rozdzielacie własną sferę prywatą, własne życie, od związku? Do wypowiedzi dodajcie też proszę Wasz przedział wiekowy, może to pozwoli mi lepiej zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie to tez dziwi, bo w sumie jest to krzywdzace i ponizajace byc konkubina ale miec obowiazki zony.skoro anonimowo, to powiem ze znam kogos kto "szybko sie nudzi" i odrzuca oswiadczyny porzadnego faceta, jest jej z nim wygodnie teraz, ale zwiazac sie z jednym na cale zycie-to przeraza, bo chce zasmakowac w roznych potrawach, a nie caly czas to samo.tak wiec wszystkie te ktore licza na slub a facet zdecydowanie odmawia-jestescie tylko tymczasowa przygoda, a kocham cie ale bez papierka z urzedu/kosciola wypowiada z kpina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam ze mam lat wstyd przyznac 35, osoba o ktorej mowie pod 30, ale sie chyba nie zmieni nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze zrozumiem femme fatale ktora chce sie zabawic, ale nie taka co chce gromadke dzieci ale bez slubu.pelno tu tematow:staramy sie z partnerem/chlopakiem o bejbika (ale siebie wzajem mamy gdzies)nidlugo bedzie watek staramy sie z kolega/znajomym/poznanym wczoraj w barze chlopakiem-nie pamietam jak sie nazywa, ma blond wlosy, o bejbika a najlepiej kilkoro pod rzad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajacy25
O tym tez mowie... Tylko, ze w internecie ze swieca szukac slowa "maz/narzeczony'', wszedzie tylko jest "chlopak/partner". A w rzeczywistosci, nie znam ani jednej takiej pary, ktora zylaby w otwartym, partnerskim zwiazku. Czyli co? Wirtualna moda z Zachodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Związek partnerski niczym nie różni się od małżeństwa, różnica polega na tym że ludzie są ze sobą "dobrowolnie" i papierek do niczego ich nie zobowiązuje, nie ulegają presji otoczenia, rodzinie, znajomym, są ze sobą bo chcą być razem, a nie dlatego że są małżeństwem i muszą. Tobie chyba związki partnerskie pomyliły się z układami w których chodzi głównie o seks! Znam kilka małżeństw i im nie zazdroszczę, mają się wzajemnie gdzieś i łączy ich wyłącznie ten papier, kredyt i dziecko, ale żadna strona nie ma odwagi wziąć rozwodu, bo co rodzina powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem pełno jest w necie napalonych mężatek/partnerek, ale tylko wirtualnie - bezpiecznie na odległość. Jak przychodzi co do czego, to wycofują sie, bo rozsądek bierze gore - co bedzie z małżeństwem/partnerem, czy nie rozwali sie związek, co z dziecmi, co z chorobami wenerycznymi, itp. (easybest@wp.pl)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Partner to po prostu określenie, modne ostatnio i bardziej adekwatne do stanu związku. Bo przesunał się wiek zawierania ślubów, kiedyś wypadało mówić' mój chłopak", bo owe dziewczę i owy chłopak mieli po naście lub max 22 lata, a i już wówczas zazwyczaj mieli oni status narzeczonego i narzeczonej , następnie męża, żony. A dziś ludzie poznają sie pozniej, dlużej są parą zanim zdecydują się na zaręczyny a czasem nawet pomijają zareczyny i biorą sam ślub, ale też po kilku latach i często kiedy już i dzieci są na świecie. No pomyśl jak groteskowo brzmiałoby gdyby ona 32 lata, mówiła o facecie z którym mieszka już 6 lat i ma z nim dziecko, mowiła "moj chłopak", narzeczony? Konkubent? No też smiesznie. Stąd partner, bo ani status związku, ani układ związku (de facto rodzina), ani ich wiek nie pasuje by nazywali się "moja dziewczyna, mój chłopak". A osobę bez zobowiązań tzn układ seks i czasem wspolne wypady do klubu czy na wakacje, bez wspolnego mieszkania, czy planow na przyszlosc,nazwalabym "przyjecielem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze ze mam 34 lata, mam dziecko, jestem po rozwodzie. Z obecnym partnerem jestem ponad 5 lat, i tyle tez razem mieszkamy. Czulabym sie groteskowo jak gowniara gdyby mowil o mnie "moja dziewczyna". Jestesmy od wielu lat rodziną, razem wychowujemy moje dziecko. Dlatego mowiac o sobie czy przedstawiajac uzywalismy zwrotow "moj partner, partnerka". Tak jak pisalam, chlopak czy dziewczyna to takie chodzenie ze sobą jak u nastolatków. Teraz wzielismy slub, spodziewamy sie wspolnego dziecka, oczywiscie zbedne nam byly ceregiele typu oswiadczyny, zareczyny. Jest slub, i okreslamy sie juz wlasciwie "mąż, żona".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widocznie z tobą coś ten tak skoro się rozwiodłaś i dodzierasz drugiego męża:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.18. Odezwał się na temat. Mądra i bardzo zaargumentowana wypowiedz. Nie no pokłony dla pokładów twej nieskonczonej głupoty. Ona przynajmniej ma juz drugiego meza, a ty zadnej zony bo zadna cie ni chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
slowo partner kojarzy mi sie z kims zupelnie obojetnym i bezimiennym, ktory dzis jest jutro go nie ma.partner do lozka, rodzenia/zapladniania, dokladania sie do kredytu na mieszkanie i zarcia.brak milosci, przyjazni a nawet kolezenstwa.element za pomoca ktorego mozna ulozyc sobie zycie, taki jak np samochod czy mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no bo powiedzcie szczerze, osoby w wolnych zwiazkach, czy obchodzi was ta druga osoba jako czlowiek?sa jakies uczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwiazek partnerski czyli konkubinat. :D No mowcie co chcecie, ale tak jest. Ktos napisal, ze nie rozni sie od malzenstwa niczym poza brakiem papierka. Jednak ten papierek wiele zmienia... I nie chodzi tu o presje otoczenia, ale wznioslosc samego malzenstwa, jednorazowosc i powage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale zeby zareczyc sie a potem wziac slub trzeba byc najpierw w tym konkubinacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wznioslosc samego malzenstwa x Wzniosłość? Całą tą szopkę nazywasz wzniosłością? Więcej warte jest wyznanie sobie uczuć w cztery oczy, niż składanie oklepanej przysięgi przed urzędnikiem lub księżulkiem. Śluby są potrzebne państwu do rejestracji obywateli, a kościołowi dla kasy i po nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu mowa o związkach, czy o wolnych związkach (czyt. układach) bo to zasadnicza różnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie chodzi tu o presje otoczenia, ale wznioslosc samego malzenstwa, jednorazowosc i powage. x hehehe się ubawiłem :P Pokaż mi kto bierze ślub dla wzniosłości? Większość bierze śluby bo tak wypada, bo już czas, bo to kolejny etap, bo co powie rodzina, bo koleżanki już mają mężów, bo pojawiło się dziecko, bo ktoś musi mi ugotować i uprać, lub ze strachu że dziewczyna/chłopak odejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe" "i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci" x Ciekawe czy ktoś podczas wypowiadania tych słów choć raz się nad nimi zastanowił i wypowiedział je na poważnie? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeństwo to papierek? Jeśli pomijacie Boga to tak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój Bóg nie potrzebuje szopki, a tym bardziej kasy za udzielnie sakramentu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kuzynka żyła 10 lat bez ślubu. Ślub wzięli tylko cywilny. W tygodniu po południu zabierając ze sobą świadków.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lista moich fobii: - lek przed samolotami - lek przed operacjami - lek przed porodami - lek przed slubem koscielnym - lek przed smiercia - lek przed kleszczami - lek przed chorobami - lek przed wypowiadaniem sie w jez. obcym - lek przed ocenianiem - lek przed zmianami - lek przed wszystkim "co ostateczne/ na zawsze" - lek przed utknieciem w nieciekawej pracy - lek przed ch. psychicznymi i depresja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo w końcu ślub się bierze nawet będąc lata w konkubinacie, tylko że na ogół po latach bycia razem, bez presji, bez nacisków, ot tak dla samych siebie i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze i więcej warte niż ślub na pokaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I nie chodzi tu o presje otoczenia, ale wznioslosc samego malzenstwa, jednorazowosc i powage. x hehehe się ubawiłem jezyk.gif Pokaż mi kto bierze ślub dla wzniosłości? Większość bierze śluby bo tak wypada, bo już czas, bo to kolejny etap, bo co powie rodzina, bo koleżanki już mają mężów, bo pojawiło się dziecko, bo ktoś musi mi ugotować i uprać, lub ze strachu że dziewczyna/chłopak odejdzie. x A ja jestem taką osobą :) i wezmę ślub dla tej "wzniosłości". o ile oczywiście znajdę kogoś;) zaskoczony? chociaż zgadzam się, to są często powody, dla których ludzie biorą ślub. ALE jest też wiele innych osób, które biorą ślub z miłości. Ps. a wracając do głównego wątku. zgadzam się z komentarze, że słowo "partner" brzmi trochę obojętnie. Ale to tylko kwestia naszych skojarzeń - bo mówimy "partner biznesowy", "partner do gry w tenisa" itp. Z drugiej strony, może dla niektórych osób ich partner to faktycznie tylko pewien układ czy uzupełnienie życia. Zwłaszcza, dla ludzi po przejściach, rozwodach. Tacy nie szukają już wielkiej miłości, ale właśnie partnera/towarzysza, z którym wychowają dziecko, pojadą na wakacje czy spłacą kredyt (nie mówię, że wszyscy rozwodnicy tacy są, ale wielu na pewno). Słowo "ukochany" nawet im przez usta nie przejdzie, bo tej wielkiej miłości po prostu nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś " i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe" "i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci" x Ciekawe czy ktoś podczas wypowiadania tych słów choć raz się nad nimi zastanowił i wypowiedział je na poważnie? jezyk.gif xxx ślubowanie kościelne to farsa. nie można ślubowac dozgonnej miłości, bo na uczucia nie mamy wpływu. natomiast ślubowanie cywilne brzmi rozsądnie - "uczynię wszystko", czyli zrobię wszystko na co mnie będzie stać. nie ma tu żadnych nierealnych obietnic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.59, ot to,właśnie my tak zrobiliśmy. Popieram twe słowa. 20.17, podpisuje sie pod tym rekoma i nogami. Święta racja z tą przysięgą cywilną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 26 i żyję w związku partnerskim od 6 lat, od 5 lat mieszkamy razem. ślub to dla mnie tylko papierek. szczerze to mam w d***e co sądzi o tym społeczeństwo jednak polska to bardzo katolicki i zaściankowy kraj, niektórym naprawdę trudno zrozumieć że ktoś nie chce się koniecznie żenić i przysięgać przed bogiem itd itp. najważniejszy jest wzajemny szacunek i miłość - tego sam ślub nie załatwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat troszke odbiegl w bok, nie chodzi o to jaki mamy poglad na slub czy brak slubu, tylko o nazwe "partner". Autor uwaza, ze jak ktos uzywa tego zwrotu mowiac o kims, to ma na mysli kogos z kim ma tylko uklad seksualny, czy taki tez zeby isc razem potanczyc i tyle. A jednak dzis zwlaszcza ci co mlodzieza juz nie sa, okreslaja tym mianem swojego ukochanego,stalego towarzysza zycia, z ktorym mieszkaja, prowadza dom, wychowuja dzieci. No bo jesli slubu nie maja, lub jeszcze nie maja, to jak maja mowic? Chlopak moj? To jak u nastolatkow przeciez. Stad nazwa "partner" dotyczy ludzi dojrzalych psychicznie, ktorzy tworza trwaly zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak owszem, gdy mowilam o moim mezu jak jeszcze nim nie byl to zawsze uzywalam zwrotu "partner", czyli ktos kto jest dla mnie najwazniejszy, kogo kocham i z kim tworze szczesliwy staly zwiazek. I tak owszem gdy byl partnerem, tak samo go kochalam i interesowalam sie nim jak i teraz gdy nazywam go mezem. A gdy bylam kiedys z kims jeszcze krotko lub bardziej na luzie , to mowilam "moja sympatia" lub "przyjaciel".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×