Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do kobiet, które żyją w "związkach" partnerskich

Polecane posty

Gość gość

Pytanie skierowane konkretnie do kobiet, które są/wyznają taką formę relacji. Jestem zaskoczony bo tyle się słyszy i czyta o tych związkach partnerskich, forum jest pełne zwrotów "mój partner...". W mediach, filmach podobnie. Niezobowiązujący seks, związek na dystans, bez zaangażowania emocjonalnego. Jeszcze w życiu nie spotkałem kobiety, która nie oczekiwałaby od faceta zaangażowania emocjonalnego. W życiu. Każda oczekuje zobowiązania, przyrzeczeń, absolutnej wierności, pewności. Broń Boże, jak facet ma koleżanki i spędza z nimi czas. Automatycznie powstają domysły, zaborczość i zazdrość. Jak to więc z Wami kobiety jest? Czy tylko tak piszecie i podążacie za modą, chcecie pokazać się jako takie męskie, niezależne i wyzwolone? Czy rzeczywiście rozdzielacie własną sferę prywatą, własne życie, od związku? Do wypowiedzi dodajcie też proszę Wasz przedział wiekowy, może to pozwoli mi lepiej zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem o co chodzi,jak mają inni i mam to gdzieś,osobiście nie uznaje żadnych bliskich kontaktów bez uczuć,to moja podstawa,a czy jest ślub czy nie to już inna rzecz,nie nazwę niczego co jest bez uczuć związkiem to sa jakieś układziki,nie moje klimaty ,zresztą co to za frajda bez uczuć,to nudziarstwo :-) .30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karrrrramba
Nigdy nie rozdzielam zwiazku i uczuc, zwiazek bez uczuc dla mnie nie istnieje. Jesli natomiast juz jestem w zwiazku to zycie toczy sie wokol tegoz zwiazku. Uczucia/milosc sa najwazniejsze. Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi w tym pytaniu. Bo jesli twierdzisz, ze zwiazek partnerski jest rownoznaczny z niezobowiazujacym seksem, dystansem i brakiem emocji to sie poprostu mylisz. Przeciez malzenstwo nie daje zadnej gwarancji pieknego kochania sie, bliskosci, zobowiazania, wiernosci, a nie raz jedyne emocje jakie tam istnieja to te negatywne. Nadchodzace pokolenia zaczynaja poprostu widziec i rozumiec wiecej w tej kwestii niz poprzednicy. I ogolnie rzecz biorac wcale nie chodzi tu o negacje malzenstwa, ale o uzmyslowinie sobie, ze malzenstwo nie jest gwarancja niczego. A co najwyzej gwarancja problemow z rozstaniem jesli parze sie nie powiedzie. Zadne przysiegi nie gwarantuja szczescia jesli nie ma milosci. A jak jest milosc to wszelkie przysiegi sa zbedne. Milosc jest od Boga (zakladajac ze wierzysz), jesli jest milosc miedzy dwojgiem ludzi jest to zwiazek uznany przez Boga, lub tez wychodzacy od Niego, ze Zrodla. A czlowiek wymyslil sobie malzenstwo dla jakiejs zludnej pewnosci, w celach politycznych, religijnych i jakichs tam jeszcze. Ludzie zaczynaja czuc i rozumiec, ze to jest o kant kuli. Nie daja juz sobie wciskac ciemnoty. Polska jako kraj katolicki ma z tym problem, bo kosciol uksztaltowal ludzi tak jak to dzis widzimy. W krajach gdzie kk nie dominuje nikt nie widzi problemu w zwiazkach partnerskich i sa one traktowane na rowni z malzenstwami. Kwestia kultury i swiatopogladu. Problem jest byc moze w tym, ze niektorzy ludzie mylnie nazywaja 'partnerem' wlasnie kogos do przygodnego seksu i takich tam bzdur. Wg mnie nie jest to partner/partnerka (no chyba ze mowimy o tej osobie partner seksualny), poki co nie chyba okreslenia na taka osobe. Procz tych wulgarnych. Kochanek to tez co innego. Suma sumarum, zwiazek partnerski moze byc i czesto jest znacznie trwalszy i normalniejszy od malzenskiego, bo ludzie sa ze soba bo chca, a nie dlatego, ze ciezko jest sie z tego wydostac. Nie ma slubu, pakuje walizy i wychodze i jestem wolna. Jesli tego nie robie, znaczy wszystko jest ok. 39

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karamba, Pięknie to ujęłaś, nie mam odwagi nic dodać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem o co ci chodzi autorze. Masz jakies chore pojecie zwiazku. Jestem ze swiim partnerem 10 lat a slub mi potrzebny jak 5te kolo u wozu. On mnie kocha, ja jego tez wiec chyba logiczne ze jestesmy ze soba bo chcemy. Natomiast nie wyobrazam sobie ograniczania mu kontaktow towarzyskich i zmuszania do ciaglych zapewnien. To nie moj dzieciak, tylko partner zyciowy. Ty chyba w strasznym zascianku sie obracasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, zapomnialam dodac 18.29 -- nic dodac nic ujac swietna wypowiedz. 45, i na szczesciw nie mieszkam w Polandii bo najwyrazniej musialabym na codzien wysluchiwac takich koltunskich wypowiedzi jaj autora niniejszej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bardzo wiem czemu związek miałby oznaczać brak przywiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta szanująca się
a ja jestem za sformalizowaniem związku mimo że jedno małżenstwo mi nie wypaliło,wolę być żoną niż partnerką czy konkubiną i mam gdzies nowoczesne podejscie do związków,dodam że nie jestem nawiedzoną moherką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja dobra koleanka zyje w zwiazku bez slubu. Sa razem 9 lat, maja dwuletnie dziecko. oboje maja teraz po ok 35 lat. Sa szczesliwi, widac to. nie jakas tam idealna para bo takich nie ma. ale widze, ze sposrod moich innych znajomych/przyjaciol, chodzi mi o pary - nieistotne malzenstwa czy nie - oni naprawde sa najszczesliwsi. ja mam meza. slub wzielismy po prawie 10 latach zwiazku, na slubie bylo nasze dziecko wtedy juz 4-letnie. uwazam ze sub nie jest konieczny a zwiazek partnerski wcale nie swiadczy o zyciu na luzie, o niedojrzalosci, o braku pewnosci itp itd. z innej beczki - moja znajoma rok temu brala slub, w czerwcu wlasnie, po kilka latach zwiazku, mieli po prawie 30 lat, zareczynowy pierscionek miala z tych drogich, pieknych, slub na niewielu gosci ale z przepychem, ona wygladala wspaniale, mieli karete z pieknymi konmi, drogo wszystko poszlo sporo kasy ... tacy zakochani .... miesiac temu ona mi sie zwierzyla ze mysli o odejsciu bo maz nie chce dzieci i jeszcze wytyka jej ze od slubu przytyla (4 kilo!!). ot, malzenstwo ne rowna sie szczescie... ja mam 32 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze, mylisz pojęcia - tobie chodzi o wolny związek, a nie o partnerski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karrramba Z wieloma rzeczami się zgadzam, ale zauważam też pewne sprzeczności w Twojej wypowiedzi. Owszem, zgadzam się, że małżeństwo sam akt ślubu nie gwarantuje pewności uczucia i siły związku. Na to trzeba pracować, związek się buduje wzajemną siłą. Napisałaś później o wierze i Bogu, to ciekawe przez pryzmat tego co piszesz - krytykując małżeństwo kosztem związków partnerskich. Ponadto, owszem masz rację w tym względzie i o tym chyba ja pisałem - partner/partnerka obecnie utożsamiana jest z kochankiem/kochanką. Stąd może kojarzenie związków partnerskich jako relacji czysto seksualnych. Zastanawia mnie tylko fakt, którego nie wzięłaś pod uwagę. W związku z tą świadomością obecnych pokoleń dotyczącą braku pośpiechu jeśli chodzi o małżeństwo a faworyzowaniem związków partnerskich, czy nie uważasz, że otwiera to furtka do swawolnego, beztroskiego i hedonistycznego życia opierającego się natychmiastowej gratyfikacji (szybkim seksie)? Bierzesz też to pod uwagę? Wydaje się, że jesteś stronnicza w swojej wypowiedzi - krytycznie podchodzisz do małżeństwa, ale do związków partnerskich już nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie życzę sobie uwag w moją stronę, gdyż tylko zadałem pytania. Sądy, że mam chore wizje nt związku są nie tylko niedorzeczne, ale mijają się z celem dyskusji. Pytam bo co innego słyszę, czytam a co innego znam z życia. Nie, nie obracam się w zaścianku. Żyję w dużym mieście, pracuję w dużej firmie i mam kontakt z różnymi ludźmi z różnych klas społecznych. Pytam bo miałem kilka kobiet w życiu i każda z nich pragnęła bliskości, intymności, uczuć, poczucia bezpieczeństwa i stabilności, które jest efektem częstego przebywania ze sobą, poświęcania czasu, wzajemnych wysiłków. Pisałyście drogie panie, o tym, że jest podział na związek otwarty a partnerski. Czyli może odwróćmy kota ogonem - czym jest związek partnerski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samo słowo partner/partnerka brzmi nijako, anemicznie, aseksualnie i przedmiotowo. Partner jest w instytucjach, biznesie, pracy. Słowo partner/partnerka sugeruje coś co jest dodatkiem, ma charakter tymczasowy i zużywalny niczym element, instrument. Jest to słowo czysto techniczne, pozbawione ładunku emocjonalnego a nawet jakiegokolwiek humanizmu. I wy drogie panie i panowie tej nowomowy tak zaciekle bronicie... Żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
związek otwarty związek partnerki ile jeszcze zwrotów wymyślicie ? liczy się tylko miłość fascynacja przyjażń wszystkie regułki definicje słówka wsadzcie sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czy mówimy o "szybkim seksie"? byle gdzie i byle z kim? Mówimy o związku dwojga ludzi którzy chcą być ze sobą i łączą ich głębsze uczucia niż tylko seks. Od "mechanicznego" seksu są agencje towarzyskie. W związkach partnerskich szukamy miłości, bliskości, zrozumienia, akceptacji -bez papierka, ale czasami tak jest łatwiej, szczególnie po poprzednich, burzliwych związkach małżeńskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:49 Im więcej zwrotów, określeń na formę związku tym łatwiej manipulować "związkiem" przy jednoczesnym braku zaangażowania emocjonalnego. Ludzie wymyślają to dla własnej wygody...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:52 Właśnie ja nie wiem, dlatego pytam Was doświadczonych. Co sprawia, że taki wolny, swobodny związek jest głęboki a nawet głębszy niż małżeństwo? Jak to weryfikujesz? Na podstawie czego? Z wypowiedzi wynika, że masz oczekiwania względem ukochanej osoby. Przedstaw jakie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karrrrrrramba
Jest tu mnostwo ciekawych wypowiedzi. Trudno sie do wszystkiego odniesc. Autorze, ja tam nie wiem czy jestes zasciankowy czy nie (nie przyszlo mi do glowy by to napisac), ale Twoj pierwszy wpis tak mogl byc odebrany. Mysle, ze nie kazdy Cie tu zrozumial. Troszke nie jasne pytanie. Gosc 22:34 - nie krytykuje ani malzenstwa ani partnerstwa. dla mnie sa to 'instytucje neutralne', ze tak to brzydko ujme. Wszystko zalezy od tego co kto z nimi zrobi. One poprostu sa. Wszystko dla ludzi, mamy prawo sobie wybrac to co chcemy doswiadczyc w zyciu. Jak tu ktos napisal, ze nie zyczy sobie byc w konkubinacie, zwal jak zwal, ma byc slub i juz. Ok, tej osoby wybor. Ja jednak zawsze pytam ale dlaczego chcesz slub? Daj mi takie uzasadnienie, ktore spowoduje, ze powiem, kurcze, masz racje. Szczerze, co tam masz w glebi serca? Bo inni tak maja? Bo biala suknia? Bo inni beda krzywo patrzec jak go nie bedzie? Bo religia lub rodzina wymaga? Bo tak sie robi? Sorki, ale zaden z tych powodow nie jest wlasciwym by brac slub. W poprzedniej wypowiedzi nie rozpisywalam sie na temat partnerstwa, bo autorowi wydaje sie chodzic o to, ze to wlasnie slub jest tym wlasciwym wyborem. Jesli o to mu chodzi to sie tak poprostu nie zgadzam. Ani slub ani partnerstwo nie sa wlasciwym wyborem jesli nie ma milosci. Ale faktem jest, ze z malzenstwa jest sie trudniej wydostac. Moze wyjsc na to, ze dla mnie malzenstwo to jakis totalny gniot. Nie, poprostu nie chcialam wciskac tu osobistych odczuc o malzenstwie. Ale moge napisac, zeby wyjasnic. Malzenstwo jest dla mnie czyms przepieknym i magicznym. Unikam slowa swietym, bo to jest tak oklepane i naduzywane, ze nie ma juz znaczenia. Jest czyms metafizycznym, ale tylko i wylacznie pod jednym warunkiem. Jesli jest zawierane z prawdziwej milosci. Szlag czarny mnie trafia jak widze ludzi bioracych slub z kazdego innego powodu. Wtedy jest to farsa, cyrk na kolkach, zenada. Ludzie zapomnieli co to jest malzenstwo i wchodza w to bo tak trzeba. Tragedia. Beztroski seks? To inny temat, dlugi. Ale krotko powiem, a jak ktos chce to czemu nie? Jego wybor. Ma to byc nielegalne? Szybki seks? A co nie ma go teraz? Nie bylo 100, 200, 300 lat temu? Haha. Dzis sie poprostu mniej z tym kryjemy. Kosciol nic tu nie poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto kojarzy słowo "partner" z 'kochankiem'? NIKT. Partner to osoba z którą jest się blisko, a nie musi w ogóle odnosić się do seksualności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chce meza zostawic bo nie chce dzieci? przeciez to jego ma kochac a nie jego zdanie co do potomstwa. Musi nie byc to prawdziwa milosc z jej strony skoro z takiego blahego powodu chce go zostawic. Egoistka myslaca o sobie. A on ja chce zostawic bo chce dziecka? Nie, bo on ja kocha i nie patrzy na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zawsze można być z ludźmi których się kocha, taki przykry fakt który trzeba zaakceptować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karrrrrrrramba
22.45 - zalezy co slowo partner/partnerka znaczy dla Ciebie. Dla mnie np. partner i maz niosa w sobie to samo, nie chodzi o to jak sie to nazywa, ale jak to traktujemy. niektorzy nazywaja meza 'starym', dla mnie to wlasnie jest nie do przyjecia. Jesli maz jest dla kogos 'starym' to moze lepiej byloby sie rozstac. Spotkalam wiele mlodych malzonkow dla ktorych jest to skandal wiec jest nadzeja w mlodych. I partner i maz moga sie okazac tyranami i bandytami, a takze i partner i maz moga sie okazac osobami za ktore co dzien bedziemy dziekowac Bogu. To jak z nozem, mozna nim zabic albo pokroic chleb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu kafe kasuje posty??? Otóż partner oznacza to samo co mąż, tylko bez papierka. Jak niby kobieta 30-letnia ma mówić-to mój chłopak? Lepiej chyba brzmi partner... i to nie oznacza przygodnego seksu, w przygodnym seksie nie ma żadnej relacji, jest przygodny seks, a później czesc i tyle. Partner oznacza już jakąś relację-uczucie, wspólne mieszkanie, plany, dzieci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karrrrrrrrrrrramba
gosc 23.25 i 23.26 - przede wszystkim, tak jak pisalam, znow, ludzie zawieraja zwiazek ze zlych powodow, bo chce miec dziecko. Litosci. Czyli, nie ma dziecka - nie kocham cie juz, czyli milosci nigdy nie bylo. Dlatego konczy sie jak sie konczy. Pojdzie sie zwiazac z kims kogo pokocha pod warunkiem ze bedzie chcial dziecko, a jak bedzie nieplodny to znajdzie sie nastepny. Cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karamba - nie zgodzę się z tobą. Można kogoś kochać i jednocześnie nie pasować do tej osoby. Nawet kochający się ludzie mogą być nieszczęśliwi w związku gdzie jedna strona będzie musiała zrezygnować z czegoś co jest dla niej ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Karamba - nie zgodzę się z tobą. Można kogoś kochać i jednocześnie nie pasować do tej osoby. Nawet kochający się ludzie mogą być nieszczęśliwi w związku gdzie jedna strona będzie musiała zrezygnować z czegoś co jest dla niej ważne. x Zgadzam się. Miłość nie wystarczy, kiedy ludzie są zupełnie inni. Może na początku to jest intrygujące-przeciwieństwa się przyciągają-ale na dłuższą metę to jest nie do zniesienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karrrrrrrramba
Autorze, zwiazek partnerski moze (nie musi) byc glebszy i powazniejszy, bo ludzie w nim maja swiadomosc, ze sa ze soba z milosci, a nie dlatego, ze cos przysiegli i nalezy sie tego trzymac za wszelka cene bo... przysiegalem/lam i jestem taki honorowy. Nie kocham, jestem nieszczesliwy, unieszczesliwiam innych, moje malzenstwo jest tylko na papierze, ale honor mam. Bardzo honorowe. Honor ze strachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze, ale dalej nie widzę nic metafizycznego w słowie 'partner'. Szczerze, nie chciałbym być nazywany przez swoją kobietę, którą kocham PARTNEREM. czułbym się jako dodatek, taki dobry kolega...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, że słowo partner powstała z myślą o kobietach 30+ rozwódkach, po przejściach, które tak nazywają swoich konkubentów bo twierdzą, że mówienie "mój chłopak" brzmi co najmniej szczenięco i niepoważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karrrrrrrrramba
23.37 i 23.40 - Rozumiem o czym mowa, ale poddaje w watpliwosc milosc jesli wlasnie nie mozna byc z kims, bo jest tak rozny, inny. Moze to tylko moje osobiste doswiadczenie, ale nie umialabym kochac kogos z kim roznie sie tak bardzo, ze nie moge z nim byc. Jesli ta innosc doprowadza do tego, ze nie moge z kims byc to znaczy, ze ta osoba doprowadza mnie do szalu i nerwicy. Dla mnie to nie idzie w parze, bo trace wiez emocjonalna z tym kims takim, nie moge kochac kogos kogo mam ochote zabic i nawet tego nie ukrywac. To moze przyzwyczajenie ale nie milosc. Ale moze kazdy ma inaczej w tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×