Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zazdrooośnica

ZROBIŁAM SIĘ ZAZDROSNA.. jestem zła na siebie..

Polecane posty

Gość zazdrooośnica

od jakiegoś czasu stwierdzam ze zrobilam sie bardzo zazdrosna o osiagniecia i sukcesy znajomych..nigdy nie bylam taka osoba, nigdy. zawsze cieszylam sie ze innym sie udaje, ze maja to co chca, nie zastanawialam sie skad maja. iod kilku miesiecyjednak cos mi sie stalo, i przyznaje ze zle mi z tym. mianowice smutno mi i żal, bo odnoszę wrazenie ze wszystkim wszystko wychodzi tylko nie nam. Albo ludzie sprawiaja takie wrazenie albo tak jest ale im jakos tak latiwej przychodza pewne rzeczy, bez wysilku, wyrzeczeń. a ja ciagle musze sie starac, wysilac. A to dostaną mieszkanie po dziadkach/rodzicach, dzialke budowlana itp. A to kupuja 2-3 samochod(wcale nie starego łupa) a ciagle slysze ze kasy maja mało. A to jezdza 2-3 razy w roku na urlop(od tygodnia slysze o cudownych wakacjach a to we wloszech, a to we francji, a to w hiszpanii...)-wiem ze to okres wakacyjny niemniej poraza mnie ze ludzi co roku stac na to aby nawet 2 razy jechac na urlop,raz z dziecmi raz bez, a mnie nie do konca... wszytkim pomagaja rodzice, nam nie mimo ze mogliby, mimo to musimy sobie we wszystkim sami radzić. oszczedzamy a to na auto, a to na remont, ale nie jedziemy na urlop, dzieciak wiele rzeczy ma uzywanych, ja juz rok nie bylam na jakichs zakupach.. Ostatnio jak sie dowiedzialam ile zarabia moja kolezanka-ktora naprawde bardzo lubie i zycze jej dobrze- to o malo z krzesla nie spadlam. Ja p[racuje 11 lat i kazda praca znalazlam sama bo mimo zapewnien znajomych nikt mi nigdy nie zalatwil dobrej posady za dobra kase. smutas.gif zarabiam troche wiecej niz najnizsza krajowa.. dobrze ze mazlepiej zarabia, ale dziecko, kredyt, inne zobowiazania, oplaty, szału nie ma, musimy liczyc kazda zlotowke. a ona-dwadziescia pare lat, jakies marne studia zaoczne w szkole (a nie na uniwersytecie), srednie doswiadczenie zawodowe dotad, nawet angielskiego nie zna, dopiero teraz sie uczy. a od 2 lat pracuje w super firmie, z zagranicznym kapitałem, zarabia 3500zł, ma samochopd sluzbowy, jest zwykla sekretarka. kupila mieszkanie na kredyt, ubiera sie w takie ciuchy ze ja na oczy takich nigdy nie zobacze-no chyba ze na jej tyłku oczko.gif . drogie perfumy, buty za 300zł a ja jakies zwykle z ccc albo targu... zazdroszcze jej bo robote zalatwil jej znajomy i sama mowi ze gdyby nie on, w zyciu by takiej nie dostała...fakt jest dobra w tym co robi, skoro tak nadal pracuje, nie zmienia to faktu ze ja takiego farta w zyciu nie mam. znajomy ktory nie dawno jeczał ze nie ma na remont mieszkania(mieszkanie dostal po rodzicach, jedynak), zrobil wyje/bisty remont, teraz 2 dziecko w drodze, 2 prawie nowy samochod kupil, mysli o wiekszym mieszkaniu... znajomi z liceum to w wiekszosci dzieci bogatych rodziców, siedza za granica, w stanach, w londynie sa jakimis menagerami, korordynatorami itd, albo siedza w stolicy, rodzice pomagali na starcie, zapewnili im go. chodzili na dodatkowe zajecia, do tego mieli łeb na karku, a ja niby zaradna, pracowita, ale ciagle mam ciezej niz inni, nikt mi nic na tacy nie podał. wiem wiem powiecie, ze wy tez sobie sami radzicie i ze marudze. no moze i tak, niemniej wiekszosc moich znajomych ma pomoc ze strony rodzicow.my nie. ach, nie umiem sobie z tym poradzic. czuje sie nieudacznikiem, ktory nic nie umie, ktory ciagle ma pod górke. Brakuje mi odwagi by czasem zaryzykowac, popuscic, zyc dniem dzisiejszym. Nie umiem tak. i mozecie mnie zjechac, ale jestem podła bedac tak zazdrosna. ale to od jakiegos czasu silniejsze ode mnie niestety. Jak to ogarnac, jak znow sie cieszyc tym co sie ma? czemu innym tak łatwo a my musimy o wszystko zabiegac, starac sie? tez tak macie? czy tylko mi odbiło?pocieszcie mnie smutas.gif chociaz pewnie zjedziecie mnie z gory na dół...jak zawsze tu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja zazdrość nie jest zdrowa, wynika zapewne z jakiś kompleksów, poczucia niższości, może depresji? Może warto o tym z kimś porozmawiać, może warto odwiedzić specjalistę? A z tymi sukcesami znajomych i z tym, że wielu ludzi ma się lepiej to trochę Cię rozumiem. Sama mam wielu znajomych, którzy mają w życiu kupę szczęścia i dzięki temu mają o wiele lepszą sytuację niż my (też musieliśmy sami do wszystkiego dochodzić, spłacamy wysokie raty kredytu za mieszkanie). Ci znajomi często tego nie doceniają. Przy czym ja na własny los i własne życie nie narzekam, bo wiem, że tak jak jest wiele osób, które żyją lepiej, tak wiem też, że wiele osób ma się gorzej. Nie uważam siebie za pechowca, nie mam kompleksów, bo wiem, że na wszystko zapracowaliśmy sami bez niczyjej pomocy. Tak więc w sumie, pracując na wszystko samemu, mogę powiedzieć, że jesteśmy obrotni, że całkiem nieźle dajemy sobie radę mimo braku finansowego wsparcia, czy procentujących znajomości. I ja wiem, że w odróżnieniu od znajomych radę sobie daję bez pomocy, czy im by się udało gdyby nie szczęście, praca z polecenie czy spadek? Nie wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdrooośnica
no wlasnie masz racje, ja tez sama pracuje na wszystko, w ogolnym rozrachunku mimo ze mamy raczej w yciu pod gorke niz z gorki, to i tak spadamy na 4 łapy. to musze przyznać. I sa dni kiedy stwierdzam tak jak Ty ze jestesmy obrotni, pracowici, zaradni. DOceniam to i patrzac na tych co maja sie gorzej stwierdzam, ze glupia jestem narzekajac. Ale sa dni (w ostatnim czasie nazbieralo sie troche tego) ze mam dosc, ze dopada mnie zal, smutek rozczarowanie swoim zyciem. ze jestem przecietna, troche juz zmeczona, bojaca sie zmian i wyzwań, osiadłam chyba troche na laurach. ja z tych co chcialyby a boja sie... tez nikt mi nie powie ze mi cos dał, to fakt. Ale widza c z jaka latwoscia niektorym przychodza pewne rzeczy a jeszcze tego nie doceniaja szlag mnie trafia. Kolezanka nedalej jak wczoraj mowi mi:"nam rodzice nie pomagaja wcale"...A za chwile dodaje, "no fakt ale kupili nam mieszkanie"...k****, a ja musze jeszcze 25lat swoje 50metrow splacac... on jest w moim wieku przepracowala rok, ja juz 11lat zapiertalam do roboty. Ona jezdzi 2 razy w roku na urlop, ja raz na 3-4lata i to kosztem innych rzcezy....ech ech ech. chyba mnie dopadł dół... :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jak już tu tak dokładnie opisujesz te swoje negatywne emocje to coś jest nie tak...bo co innego jak np. w rozmowie poczujesz jakieś ukłucie zazdrości, to jest normalne....a co innego jak o tym myślisz, przywołujesz w pamięci sytuacje innych, nosisz to w sobie ciągle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, ja też mam koleżankę co to z tych narzekających, a mieszka w dużym domu z rodzicami (ma całe piętro z osobnym wejściem), działka duża, jest jedynaczką więc wszystko to będzie jej. Do tego nigdy nie pracowała, jej mąż ma firmę, dobrze zarabiają i ona mu w tej firmie pomaga (ale składek za nią nie płacą, bo kasy szkoda, bo przecież podatki tyle kosztują). Jak ja mówię, że też bym chciała nie płacić składek i podatków, bo miałabym tysiaka (powiedzmy) miesięcznie więcej, to się oburza, że to niby nie to samo. Mhhhh w zasadzie to ja już z tą koleżanką nie utrzymuję relacji zbyt bliskich, bo nasze poglądy nie tylko w tej sprawie mocno się rozjeżdżały. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie właśnie z tych "szczęściarzy" żyją w innym świecie, nie mając pojęcia o tym jak się żyje naprawdę. Całe szczęście mam też wielu normalnych znajomych, którzy mimo iż mają świetną sytuację finansowo-rodzinną i dostali sporo na start, to doceniają tą pomoc i nie wymyślają problemów z kosmosu.:) Zaś co do Twojego samopoczucia: może Ci potrzeba wakacji, urlopu? Czasem tak jest, że jak mamy słabszy nastrój, jesteśmy przemęczeni to dopadają nas same czarne myśli. Może potrzebujesz odpoczynku, żeby nabrać energii i myśleć bardziej pozytywnie? Ja wiem, że łatwo się mówi, ale czasem dobrze jest tak realnie i na trzeźwo ocenić sytuację i cieszyć się z tego co mamy. U mnie taka refleksja przyszła do głowy, w paradoksalnie bardzo trudnym dla nas okresie, po utracie drugiej ciąży (mamy jedno dziecko). A uświadomiłam sobie, że i tak jestem szczęściarą, gdy zaczęłam rozmawiać z dziewczynami, które cierpią na to schorzenie co ja, i jak posłuchałam ich historii to dziękowałam bogu za moje ziemskie dziecko. Bo wiele osób nie ma tego szczęścia i być może nigdy nie będzie miało. Ja wiem też, że porównywanie się do osób, które mają gorzej, jest "słabe", bo przecież równie dobrze można by się cieszyć, że nie żyjemy w Afryce, gdzie głód i choroby. Ale czasem warto poświęcić czas na refleksję nad swoim życiem i pomyśleć co w nim jest dobrego i dostrzec rzeczy o których się na co dzień zapomina. O tym że trafiło się na fajnego męża, że dziecko zdrowe i radosne, że finansowo nie ma źle i takie tam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam z moim dzieckiem w szpitalu kilka dni, poznlam tam matki ktore byly tam z dziecmi nawet pol roku. Moze powinnas sie wybrac do hospicjum dzieciecego albo do szpitala i wyleczysz sie z rozmyslania o p*****lach !!!! Jak mozna sie takimi durnymi rzeczami jak czyjs trzeci samochod przejmowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem jakim prawem narzekasz skoro SAMA sobie tak zafundowalas? Dlaczego nie doszlas do czegos a potem dopiero dziecko i kredyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, ale większość ludzi w Polsce w pewnym wieku taka się robi...nie da się normalnie porozmawiać, bo widzę jak się porównują w myślach do tego, co ja powiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi sie wydaje ze to przez to ze to tlumilas. Piszesz ze nagle Ci sie to pojawilo...nie, to bylo w Tobie od dawna. Ale dalas sobie wmowic ze dobrzy ludzie absolutnie nie odczuwaja zazdrosci, ze z cudzych sukcesow trzeba sie cieszyc sie tak samo jak z wlasnych itp. Daj sobie prawo do zazdrosci, do zanalizowania cudzej sytuacji. Ja tak czasami robie, pokisze sie dzien w zielonym sosie, wygadam sie, dam upust zalowi i jakos nie siedzi to dalej we mnie. I wcale to nie znaczy, ze zycze komus zle, ze zaczynam komus dokuczac, przeszkadzac itp po prostu musze w spokoju przetrawic pewne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oooo zleciały się już mądralińskie, co to zawsze mają świetny humor i są pełne energii, a na osobę w słabszej kondycji psychicznej potrafią tylko napluć i nakrzyczeć. Nie przejmuj się nimi autorko;) Sama czasem miewam gorsze dni, jak chyba każdy normalny człowiek. Nie da się ciągle myśleć wyłącznie pozytywnie, nie mieć żadnego załamania nastroju i wątpliwości. Grunt, żeby się im nie poddawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:45 Dobra podpowiedź dla Ciebie autorko. Ja tam zazdrosna specjalnie nigdy nie byłam, ale muszę przyznać, że reagujemy czasem nietypowo na takie sytuacje, gdy komuś się coś mega poszczęści. Mianowicie mówimy "a niech spadają" :) Mówimy to bez złośliwości, mówimy to z humorem i rozładowujemy w tej sposób negatywną energię zazdrości, która w niektórych sytuacjach się pojawia. No bo jak nie być ani trochę zazdrosnym jak ktoś (kto i tak ma wszystko w życiu) wygrywa wycieczkę na Karaiby, albo dostaje kilkumilionowy spadek. Chyba prawie zawsze minimalne ukłucie zazdrości się pojawi, my to w ten sposób rozładowujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdrooośnica
macie prawo do swoich opinii, i szanuje to. choc sa calkowicie odmienne.. nie obrazam sie choc pewnie wiele hejtow sie pojawi. trudno. polowy z nich nawet pewnie nie przeczytam ;) co do reszty. ja od zawsze bylam pesymistka, czasem zbyt realnie stapałam po ziemi, od dziecka mialam tak ze wszystko co mam uzyskałam dzieki ciezkiej pracy, wyrzeczeniom, "pchaniu kamienia pod góre"... wiec nie zarzucajcie mi ze nic nie osiagnelam bo to nie tak. Tylko chodzi o to ze przyszedl taki moment ze jestem juz zmeczona tym ciaglym walczeniem o wszystko. i to nie to ze ja cos ciagle rozpAMIETUJE. chodzi o to ze wlasnie jAKIMS zrzadzeniem losu w ciagu ostatniego mca ciagle slysze takie historie jak to wszystkim sie udaje...i tak mi sie to skumulowalo, cos we mnie peklo. i powatrzam, kiedys tak nie mialam. teraz lapie sie na tym ze zaczynam byc zazdrosna, ze innym to wszystko tak latwo przychodzi .. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jesteś pewne że tak łatwo, to większości przychodzi? że ktoś nie oszukuje, nie przemilcza wielu kwestii? bo i co ma na dzień dobry mówić, że ma problemy? chyba poszłaś w drugą stronę, tzw. że trawnik u sąsiada jest bardziej dzielony ;) my powierzchownie też niby udane życie, dom pod Warszawą, zdrowi, synek wspaniały, jedziemy na wakacje w Polsce i zagranicę...tylko prawie nikt nie wie, że mamy problemy z płodnością i dołujemy się strasznie brakiem drugiego dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie masz teraz gorszy okres i tyle. Złapała Cię deprecha, nie masz sił, żeby dalej walczyć o swoje. Czasem tak się dzieje, że tracimy zapał. Ja bym Ci proponowała porozmawiać z psychologiem, albo przynajmniej wyjechać na wakacje. Nie masz powodów do załamywania się, bo w Twoim życiu tak naprawdę nie wydarzyło się nic takiego co mogłoby być powodem do załamania. To kwestia Twojego podejścia i niczego więcej. Na spokojnie przeanalizuj sobie swoje życie, to będziesz wiedziała, że mam rację. A na brak energii lekarz, albo urlop. Jeszcze jedno przyszło mi do głowy: zrób sobie badania krwi, czasem depresja i spadek formy jest spowodowany brakami w organizmie. Może masz anemię, brak wit D czy innych? Odwiedź przynajmniej internistę, niech Ci zleci jakieś badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja podziwiam autorke, ze potrafi sie przyznać do takich negatywnych emocji. Niewiele osób na to stać, reszta udaje miłych a za plecami peka z zazdrości i noż by w plecy wbili...życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdrooośnica
no moze macie racje. moze to zmeczenie, wypalenie. nie wiem. Z pewnoscia inni tez maja problemy,na pewno, wielu rzeczy moze nie mowia, jednak jesli w tak zasadniczych kwestiach jak praca, mieszkanie wsparcie fiansnowe - maja do kogo sie zwrocic,ma im kto pomoc, to i inne problemy zdaja sie miec mniejsze znaczenie, albo inaczej: maja mniej tych problemow, bo co innego dostac mieszkanie od mamy a co innego placic 30lat kredytu. co innego dostac prace w swietnej firmie nie znajac nawet angielskiego, a co innego przez 11 lat chodzic po rozmowach, stresujac sie i dostac zwykla prace, za ciut wiecej niz najnizsza krajowa...stad chyba to rozczarowanie :( i stad nutka zazdrosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dostałam dom od rodziców, no super...tylko że że słabe z nimi relacje, rozmowy bardzo powierzchowne, nie lubię do nich jeździć, do nas praktycznie nie przyjeżdżają, nie mam w nich żadnego wsparcia, mało wiedzą o naszym życiu, nie radzę się ich od wielu wielu lat...i wcale mi nie jest łatwo, bo ten dom to nie wszystko, po prostu brakuje mi rodziców...ja nie mierzę życia tylko pracą, domem...ktoś ma pracę za 10000 zł miesięcznie, jak tam jest gnojony, wykorzystywany do bólu, to dobra praca, bo dobrze płacą? ile to ludzie ma niby wszystko pod względem materialnym, a są nieszczęśliwi? bo najważniejsze jest udane życie rodzinne, a nie wybudowany dom bez kredytu, czy praca...widzę ludzi mających małe mieszanka, słabe prace, ale czuć od nich z daleka że są szczęśliwi :) najważniejszy jest wspólnie spędzany czas, poczucie że komuś na tobie zależy, że masz wsparcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a ja ci powiem że jesteś w lepszej sytuacji życiowej niż moja i mimo to narzekasz. Ojej. Powinnam się wkurzyć na ciebie tak jak ty sie wkurzasz na koleżanki które mają lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, podpisuję się pod tym co napisałaś :-). Dokładnie to czuję od jakiegoś czasu. A najbardziej wkurza mnie to, że moi rodzice mają kasę, ale wolą rozwijać swoją firmę w nieskończoność, nie wiadomo po co zresztą. I jeszcze mi mówią, że powinniśmy oszczędzać. Sami wydają więcej w tydzień niż my na miesiąc . Pocieszam się, że mam pogodne dziecko, fajnego narzeczonego i juz. No i kupilam sobie ładny samochód na kredyt. Musiałam coś kupić, wiec wydałam trochę więcej. I tak mi ciagle brakuje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przypomniała mi sie historia jak moja mama powiedziała że sąsiadka 2 domy dalej pracuje w domu i zarabia 10 000 zł. Jest bankowcem i podobno w tym banku dla którego ona pracuje to nawet sprzątaczki zarabiają po 3000. Takie tam są zasady. I ta sąsiadka jeszcze miała dodać że na tym stanowisku co ona pracuje to tylko frajerzy godzą się na płace 3000 zł. Poczułam się wtedy jakbym żyła w jakimś kosmosie do którego nie pasuję i którego nigdy nie zrozumiem. Ja to nazywam arogancją do potęgi n-tej. Oczywiście tacy jak ona nazwą to zupełnie inaczej że to jest oczywisty standard i norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×