ole boga skarabeuszu...

żaden ze mnie siuśmajtek nie jest...mam na to atest...

to u kogo nauki liryki pobierałeś u woźnej Lucynki?

czasem należy być wulgarnym...gdy za długo było się humanitarnym...

to u kogo nauki liryki pobierałeś u woźnej Lucynki?

jestem wszak w kwiecie wieku...gdy już nie umiem powstrzymać z penisa wycieku...

a wieczorną porcję tabletek pominąłeś i wena cię ogarła?

nauk u nikogo nie pobierałem...bo po morzu nieodwzajemnionych uczuć dryfowałem... stałem się przez to wałem...bo rury jej nie przetkałem...

porcja tabletek wzięta...a i nakarmiłem prosięta...

czy ktoś mnie do jutra zapamięta...skoro ma koszula tak wymięta...

czytajcie to dobre dusze...jak tu sobie świntuszę...

ale udzielajcie się również trochę...bo możecie robić to za darmochę...

dlaczego nikt tego nie czyta...czy jej c**a jest niedomyta...

dobrze ci idzie

czy wy chcecie się mnie pozbyć...tak bardzo jak ja jej wzgórek łonowy chcę zdobyć...

nie mamy whisky

no nie wiem czy tak dobrze...och dobry boże...czy zabiorę ją kiedyś nad morze...być może...

jak lubi morze to zabierz

whisky żono moja...gdzie moja ukochana dziewoja...

skarabeusz znaczy odrodzenie

może ją zabiorę...i do majtek jej się dobiorę...

ale właściwie na co czekasz

to duszy mojej odrodzenie...gdy opada moje przyrodzenie...

czekam na mojego skarabeusza...bo jej widok spodnie mi wybrzusza...

jak bedziesz tak czekał to całkiem ci opadnie

nie chcę być impotentem...tylko wchodzić w nią z impetem...

do majtek się jej dobierzesz i kopniesz ja w d/upe jak zabaweczkę? takiego wała jak twa odrośl mała!

odrośl moja wcale nie taka mała...więc ona z chęcią by na niej hulała...

nie chcę kopnąć jej w dupę...tylko aby ugotowała mi zupę...

to do dzieła

myślę że czas się z wami pożegnać...i ku nieznanemu pokiełznać...