Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jestem w ciąży a przestaje być szczęśliwa w małżeństwie.

Polecane posty

Gość gość

Zawsze byliśmy zgraną parą. Były gorsze dni, ale rozumieliśmy sie bez slow, mieliśmy to samo zdanie na większość tematow. Pokazaliśmy sobie. Mamy jedno dziecko. Niebawem ma się urodzić dziecko. A ja coraz częściej placze przez zmiany jakie zaszły między mną a mężem. Mało że sobą rozmawiamy. Dla siebie mamy tylko wieczory, gdy dziecko usnie. Ostatnio najczęściej okazuje sie, że wtedy mąż też już śpi. Dużo pracuje. Co więcej gdy tylko mąż zrobi coś nie tak, czy np nie pomoże mi w czymś, bardzo mnie to denerwuje i zaraz chce mi się płakać. Nie często to proszę o coś, raczej czekam, żeby się domyslil. A on się nie często domyśla, że oczekuje czegoś od niego. Do tego brak takiego zainteresowania moim stanem, jakie było pierwszej ciąży. oczywiście mamy już dziecko, multum obowiazkow, po których padały na twarz. Ale chciałabym, żeby zadbał trochę o nasz zwiazek..w tym roku nawet olewa wszystkie nasze święta. Nie wiem, co robic. Mam nadzieję, że to moje hormony i po porodzie moje nastawienie się zmieni. Jeśli nie, będę udawać, że dla.mnie jest ok. Nie odejdę od męża. Jestem od niego niezalezna, ale.nie zrobilabym tego dzieciom. Syn świata poza tatą nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam za nieskladnosc..piszę z telefonu i poprawia mi wyrazy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całkiem składnie piszesz. To rzadkość tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obawiam się że tak mają wszyscy. Nasuwa się na to pare czynników. Pierwsze - patrzenie na siebie przez tyle lat że aż to totalnie powszednieje oraz drugie - drastyczne przesunięcie punktu życiowego w jakim się znajdujemy. Najpierw jesteśmy młodzi i nic nie musimy robić oprócz własnego rozwoju umysłowego, dbania o ciało i pielęgnowanie życia towarzyskiego, mamy świeży umysł, zakochani, podekscytowani nowościami i otwarci na świat, a przy tym nie musimy sie o nic troszczyć, bo opiekują się nami rodzice. Później przeskakujemy na drugi punkt życiowy, nieco trudniejszy ale spokojnie dajemy sobie jeszcze radę czyli samodzielność własna. Odchodzi opieka rodziców, bo dorastamy i sie wyprowadzamy więc sami o siebie musimy dbać, ale jest na to wszystko jeszcze czas więc ogarniamy choć już nie ma tej całkowitej swobody i beztroski co kiedyś, obowiązki są ale znajduje się i czas wolny więc sie panuje nad tym wszystkim. Można jeszcze regularnie wypoczywać i poświęcać sobie czas. Kolejny punkt życiowy - dzieci, tu sie robi sprawa ołowiano ciężka, nagle totalny brak czasu, odpowiedzialność, a więc nerwy i stres, jest 100% obowiązków przez cały dzień, jest zmęczenie, do tego dochodzi spadek kondycji psychofizycznej, człowiek jest rozdrażniony, rzadko sie pojawia okazja do wyciszenia i wypoczynku, teraz trzeba na tę okazje już czekać lub się o nią czasem ekstra postarać, w nocy też nie można sobie pozwolić na pełny sen. Dzieci płaczą, absorbują, robią bajzel. Odbywa się totalne wariactwo wymagające często benedyktyńskiej cierpliwości. Do tego dochodzi postawa faceta, nienauczonego, nieprzyzwyczajonego do zawracania sobie głowy drobnicą z której składa sie cały dom i wiele spraw do załatwienia jako że przez wieki zajmowały się tym kobiety. Atmosfera sie zagęszcza i o kłótnie łatwo. Co sie dzieje ze związkiem w takich okolicznościach to nawet nie wspominam. U mało kogo to tam jeszcze cokolwiek sie tli. Potem dzieci dorastają, odchodzą na swoje, a człowiek.. cóż.. wystarczy spojrzeć na naszych rodziców bo dziadków już zazwyczaj nie ma... Taki jest brutalizm życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:08 Jeja... Wiem, że uogólniać niby się nie da, ale tak właśnie myśle o życiu ludzi, którzy maja więcej niż jedno dziecko. Sama mam jedynaczkę i widzę ile nas to kosztuje każdego dnia, zatem nigdy wiecej powtórki z rozrywki. Świadomie zdecydowałam sie na jedno dziecko i mam nadzieje wytrwać w tym postanowieniu... Ze swojej strony jedynie dodam, iż macierzynstwo x2,3,4 itd. ma swoje dobre strony-urobi sie człowiek przy świętach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:08 zgadzam się z tym postem. O ile wyjscie z domu i pójście na swoje to swego rodzaju "przygoda", to założenie rodziny, posiadanie dzieci to już "wyzwanie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×