Praca a rodzina

Witam. Wybralam szkołę technikum weterynaryjne bo od dziecka chce być weterynarzem. Od września idę do oierwszej klasy i strasznie cieszylam sie Tym poki nie zaczęłam patrzeć w przyszłość. Mam chlopaka od 5miesięcy i w sumie przez to zaczęłam patrzeć na to co będzie. 4lata rechnikum i juz mam 20/21lat, potem studia 5,5roku to juz mam 26/27lat.. pytanie kiedy założyć rodzinę. Nie mówię ze juz chce bo nie chce ze wzgledu na mój wiek i finanse jednakże zaczęłam sobie tak myśleć co będzie kiedyś. Jestem osobą która kariery nie przełoży przed rodziną. Rodzina jest ważniejsza dla mnie. Czy oplaca sie to wszystko?

Taka młoda, a taka głupia.

Żal ja pierdole dziewczyno żeby zostać weterymarzem to trzeba skoczyć studia a technik to nic ci nie daje możesz jedynie nosić torbę weta po studiach. A tak poza tym to skąd wiesz czy za 5, 6 lat będziesz z tym samym facetem i akurat z nim założysz rodzinę jak masz plany i możliwość realizacji to rób to co dobre dla ciebie a rodzinę możesz założyć po 30

Rany boskie jak tak marzysz o rozmnazaniu sie i jest to dla ciebie priorytet to w ogole zrezygnuj z kariery, bo tejze trzeba poswiecic mnostwo czasu. Ale podcieranie tylka bachorkom to dosc zalosna egzystencja. Poza tym gownianym fachowcom dziekujemy. A jesli wydaje ci sie ze 27 lat to powazny wiek to wyjdz z tego mentalnego zascianka. Po 30tce dopiero sie wchodzi w zycie.

Zakladam ze mieszkasz w PL bo tam jest taka mentalność. 25 lat to juz stara panna, jak nie masz dzieci to juz w ogóle dziwadło. Radze ci iść na studia, na dzieci będziesz miała czas. Jak facet kopnie cie w tyłek albo ty go zostawisz to przynajmniej będziesz miała fach w ręku. Prawdziwy weterynarz w ogóle by się nie zastanawiał. Ja wybralam dokładnie taki sam kierunek i nigdy nie żałowałam. Mam 26 lat i cieszę się ze nie ogladałam się za chlopakiem bo nie skończył się nasz związek dobrze. Faceci przychodzą i odchodzą a dzieci to poważna decyzja i lepiej ja podjąć jak będziesz dojrzała, z konkretna praca i finansami żeby tym dzieciom zapewnić normalne życie.