Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Fatalna wizyta u psychologa

Polecane posty

Gość gość

Odbyłam swoją pierwszą wizytę u psychologa w związku z fatalnymi przeżyciami...miała być terapia i szczęście, a efekt jest taki, że nic nie powiedziałam na sesji poza tym, że jestem szczęśliwa i nie wiem jaki jest powód mojego płaczuusmiech.gif , generalnie 3/4 spotkania płakałam słysząc nawet pytanie o to czy miałam szczęśliwe dzieciństwo, tak reagowałam na wszystkie pytania oczko.gif . Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, na samą myśl o tym, że miałabym opowiedzieć o tym co tak mnie niszczy, miałam łzy w oczach..., chyba źle ze mną tzn. gorzej niż myślałam. Każde jej pytanie analizowałam pod kątem tego jaką informację chce uzyskać, zdania twierdzące oceniałam jako podchwytliwe- tzn. zmierzające do zdobycia informacji przeczących. Mądra Pani psycholog chyba nie do końca uwierzyła w moje szczęście i umówiła na kolejne dwie sesje... Jakie macie doświadczenia z wizyt u psychologów, kiedy uda mi się szczerze porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To standard. Wszysko będzie dobrze, tylko chodz regularnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodziłem przez pięć miesięcy. Godzinę wizyty podczas których mówiłem 5 minut a przez 55 minut milczeliśmy hehe więc wiem coś o nieudanych wizytach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uff trochę mi ulżyło, wizyta trwała ok 40 min, bo zwyczajnie ciężko mi było podtrzymywać rozmowę, czy odpowiadać na pytania, ale też nie miałam odwagi, by otwarcie rozmawiać o problemach czy mówić o moim życiu, choć wydaje mi się, że wiem co doprowadziło mnie do tej sytuacji i wizyty w gabinecie :) Kolejną wizytę mam po dłuższej przerwie, później po tygodniu, a co dalej tego nie wiem. Nie wyobrażam sobie 5 miesięcy wymyślać tematy do rozmów byleby tylko nie przejść do sedna i przy okazji płakać, czułam się co najmniej dziwnie i przepraszałam, za emocjonalne zachowanie. Przy okazji kilka razy się zaśmiałam, ciekawe co sobie Pani psycholog w notatkach o mnie napisała:) Czyli na początku, każdy tak wymyśla i odrobinę kłamie udając szczęśliwego i zadowolonego z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to była prywatna wizyta czy na NFZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NFZ , wybrałam lekarza , który przyjmuje prywatnie i na fundusz. Wybór chyba dobry, bynajmniej kierowałam się opiniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś bylam na jednej takiej wizycie, ze ja mowilam, a psycholozka (okreslenie wysmiewcze) siedziala jak ta dupa i sie na mnie gapila. i to byla moja ostatnia wizyta, bo tak to ja moge z kotem pogadac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćonnnna
moi drodzy! Jestem juz prawie rok w terapii. I wszystkie powyzsze wpisy moglabym przypisac sobie. Moja poczatkowa reakcja byla taka sama jak suma waszych czyli: terapeuta nietrafiony-bo przeciez nic nie mowi tylko slucha; brak pomyslu o czym mowic przez50 minut obcemu czlowiekowi (ktory przeciez mial nam pomoc). Oto ja! Badzcie cierpliwi bo to sa standardowe objawy. Mialam ochote uciec trzasnac drzwami i nie wracac za tydzien. I oto po roku wiem w czym o tym wszystkich chodzi. Relacja z terapeta to lustro naszych relacji z ludzmi. Na ile jestesmy na nich otwarci, na ile potrafimy sczerze mowic, ze cos nam sie nie podoba (terapeta jako np. Maz) na ile umiemy okazywac emocje. Ja po 7 msc dopieo zaczelam umiec nazywc emocje i je rozroznic (mam 37lat). Pozwolilam sobie na placz i dzieki temu pokazuje placz mezczynie. Teraz wiem, ze nie swiadczy to o slabosci. Daje sie soba zaopiekujęowac. Byla tez i zlosc na terapete. Zaufanie. I ulga. Ze moge to wszystko nazwac powiedziec i ze dzieki temu nie jestem juz z kamienia. Bez systemu 0-1. Badzcie wytrwali i sczerzy z terapeuta. Szybciej dojdziecie do celu. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym nie potrafiła otworzyć się w pełni komuś komu nie ufam. Moim zdaniem jeśli mamy obok przyjaciela plus wiara we własne siły, to możemy już wiele. Jakoś nie mam przekonania do psychologów (nie mówię o typowych terapeutach), wielu z nich ma problemy sama ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale terapeuta nie daje Ci zadnych rad. Ty sama dochodzisz do wnioskow gdy mowisz mu o problemach. Przyjaciolka wlasnie daje Ci zlotr rady i przez to wnioski nie sa Twoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sila cie wyslali ze sie zachowujesz jak dziwaczka? Po co tam poszlas? Jak czlowiek idzie do lekarza na konsultacje, bo go noga boli, to nie opowiada ze tanczy codziennie i chodzi na dlugie spacery codziennie, bo swietnie sie czuje. Podobnie u dentysty tez jak idziesz, to mowisz ze zeby masz zdrowe i przyszlas tylko posiedziec na fotelu?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedzcie mi proszę bez szczegółów oczywiście, co Was skłoniło do wizyty u psychologa? Problemy jakiej natury? np nieśmiałość , niska samoocena, jakieś problemy w związku, po co ludzie tam chodzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poszlam bo stracilam prace, z ktora bylam niewiarygodnie zwiazana. Ze niby objawy wypenia zawodowego_ korporacja. Po pol roku psychoterapii oka alo sie, ze mam zupelnie inny problem. Przez to, ze w moim domu rodzinnym nigdy nie okazywalo sie emocji (radosci smutku zlosci ) i nie bylo wogole rozmowy i troski to nie umiem budowac relacji. Nie mam wgladu we wlasne potrzeby. Tylko robota i praca byly wazne. W pazdzierniku koncze roczna terapie na nfz. I wiecie co? Zapisalam sie juz na kolejna bo teraz wiem co dokladnie musze przepracowac. Oczywiscie tylko przyjaciolka i siostra wie o tym, ze jestem w terapii bo dla wiekszosci to nadal poradnie zdrowia psychicznego sa dla "wariatow". A szkoda. Dziekuje Bogu za ta zmiane. Bo utrata pracy spowodowala zmiane w zyciu i chwle po lepsze i wyzsze stanowisko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czułam się bardzo nieszczęśliwa. Pierwszy psycholog to była porażka, ale się nie zraziłam i poszłam do innego. Wam też radzę zmienić jeśli metoda pracy Wam nie pasuje. Ja nie lubię gdy ktoś milczy jak zaklęty, więc wybieram terapię poznawczo-behawioralną. Nie przeszkadza mi to że psycholog też miewa problemy ze sobą, bo przynajmniej rozumie o czym mówię i że jest trudno 'wyjść z utartych kolein'. Tak jak wolę gdy jak się wzbogacić mówi ktoś kto nie miał pieniędzy i sam doszedł do czegoś, a nie taki kto je zawsze miał bo np. odziedziczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja potwierdzam, że warto dalej chodzić. Mój pierwszy terapeuta wydał mi sie wariatem, a jednak bardzo mi pomógł. Też przepłakałam całe pierwsze spotkania. Po latach poszłam do kobiety ( z inną sprawą) i nie żałuje - jestem zadowolona. To są tylko ludzie - daj czas, a będzie lepiej. Możesz tu spróbować www.linia-zdrowia.pl ( Pani Agnieszka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dr Gruz
psychiatra potrzebny tym którym po prostu w wychowaniu coś brakowało albo mają kompleksy z niewiadomych powodów ( z dzieciństwa być może ), reszta potrzebuje psychiatry bo ma mocne zaburzenia umysłowe. Kiedyś nie było tylu chorych umysłowo, co to się porobiło... tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo do psychologa chodzą wariaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość49
Właśnie odwrotnie - wariaci nie chodzą, bo albo utrzymują że wszystko z nimi w porządku, albo czują że coś nie tak i za nic nie pójdą bo boją się spojrzeć prawdzie prosto w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×