Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do pracujących mam które są bez żadnej pomocy od rodziny ...

Polecane posty

Gość gość

Pytanie do pracujących mam dwójki lub więcej dzieci , które są bez jakiejkolwiek pomocy od rodziny . Jak sobie dajecie radę , czy bardzo jest ciężko , jak planujecie dzień żeby na wszystko starczyło czasu , m.in na gotowanie posiłków , sprzątanie i przede wszystkim na zajmowanie się dziećmi a także czas dla siebie ? Mam jedno dziecko i chodzę do pracy ale chciałabym mieć jeszcze dwójkę . Trochę się boję bo w razie czego nie mam absolutne nikogo prócz męża , który by mi pomógł . Wśród moich znajomych nie znam nikogo takiego jak ja , zazwyczaj maja rodziny które sobie pomagają , np. mama czy teściowa przywozi jedzenie chociaż córka nie pracuje a ma 2 dzieci , siostra pomaga w pracach porządkowych lub zajmuje się na chwilkę dziećmi . My z mężem nie mamy kiedy odpocząć , cały dzień harówka , dziecko nigdy z nikim samo nie zostało . Chciałabym mieć większa rodzinę ale nie wiem czy wyrobię :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mialam , teraz dzieci sa juz w wieku szkolnym i same przychodza i wychodza z domu Jak dalismy rade? Jakos dalismy ;)ja zaczynalam prace pozniej wiec zawozilam pociechy do przedszkola , maz konczyl wczesniej to odbieral , szybkie obiady w 30 min planowalismy w niedziele , robilismy liste i zakupy na 5 dni roboczych zeby nie tracic czasu na wymyslanie i stanie w sklepie w ciagu tygodnia , maz gotowal bo byl w domu pierwszy ja sprzatalam po obiedzie ( jedlismy okolo 17.30 , dzieci oczywiscie o 13 jadly tez w przedszkolu) maz zaganial dzieciaki do wany itd Szczescie tylko mielismy ze maz ma dobrego pracodawce i z chorobowym na dzieci nie bylo problemu a to jest wazne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem w twojej sytuacji - pracujemy oboje z mężem, dziecko chodzi do przedszkola, nikt nam nie pomaga. Czasem zastanawiam się nad drugim dzieckiem, ale jak to sobie wyobrażam... to chyba nie chcę sobie tak komplikować życia. W moim otoczeniu, wszystkie matki dwójki lub więcej dzieci- albo nie pracują, albo mają kogoś do opieki- mamę lub opiekunkę (przynajmniej do tego młodszego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kuźwa co za bałwan z ciebie, rodzisz po to aby rodzina zapieprzała, idiotka, nie dajesz rady to po wuj masz rodzić. No nie, takie szmaty matki to bym wieszała za cipę na drzewie. Nie dajesz rady to nie ródź. Mnie chciała w rodzinie obarczyć bawieniem swojej 3 dzieci i jej powiedziałam spieprzaj. To ona pieprzyła się z chłopem w łóżku i to jej dobrze było a nie rodzinie, ja jak mam bawić czyjeś bachory to wolę posiedzieć przy kompie albo poleżeć z nogą na nodze. Szukasz idiotów do bawienia swoich dzieci. Najmij sobie opiekunkę, a jak nie stać to się nie rodzi, proste bałwanie jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pójść do pracy kiedy dzieci już chodzą do przedszkola to pół biedy.. koleżanka ma córkę w wieku przedszkolnym i syna w żłobku. Pracuje ona i mąż i nie mają pomocy na co dzień. Koleżanka mówi, że czasami jest bardzo ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:05 ej laska, weź idź na terapię jakąś, bo widać, że z emocjami sobie nie radzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - no i bardzo dobrze, i dzieci winny ją z rana w łeb walić za to, że głupia i sama siebie wpieprzyła w kierat, bo kto jaj kazał rodzić. Chciała to ma, i teraz niech zamknie mordę i zapieprza tylko łeb będzie jej odskakiwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:05 Z autorki idiotka... Z Ciebie patologia w czystej postaci. Autorko, w takich sytuacjach to najlepiej rodzic dzieci z dużą różnica wieku. Np. 8,9 lat. Starsze samo pójdzie i wróci ze szkoły, a i wniesie zakupy, trochę pomoże w domu czy zabawi młodsze rodzeństwo byś mogła np. wziąć prysznic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jest, jak nie rodzina do zapieprzania jako parobki to starsze dziecko, no nie, co za patologia, rodzić i podrzucać innym do opieki. Przecież dziecko ma dwoje rodziców bo chyba baby nie są wiatropylne i to obowiązkiem rodziców jest tak sobie układać życie aby naprzemiennie opiekować się tym stadem które sobie napłodzili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zero pomocy i dlatego sie nie rozpladzam nie stac na opikunke ani zlobki..nie rozpladzam sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tak mam i problemu nie widzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej sobie odpusc. Bo teraz ledwo dajesz rade. A co dopiero jak bedzie drugie i maz w********i cie do pracy. Na l4 fajnie jest na macierzynskim tez fajnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja cię autorko nie rozumiem:) wybacz ale chyba masz coś z głową. Chcesz miec więcej dzieci kosztem osob które miałyby ci pomagać? A niby dlaczego miałyby to robć? bo inni tak mają.Ano mają bo trafili na idiotów. Nie stać cię na opiekunkę? to daruj sobie produkcję,dzieci są twoje a nie babć mamy czy tesciowej.To takie beszczelne myślenie ze siostra posprząta,tesciowa ugotuje,ciocia zostanie bo mama ma wyjscie a wieczorem bedzie się kochać i myśleć juz o następnym.Suuuper tylko rodzić i jeszcze 500+ z podatków ludzkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem babcią, sama pracując wychowałam 2 dzieci, nikt mi przy tym nie pomagał. Teraz moja niepracująca synowa wychowująca 2 wnuków, podrzuca mi je prawie w każdą sobotę ( ja nadal pracuję) i coraz częściej przeciąga do niedzieli. Mam 48 lat. Jestem wykończona po tych weekendach. Zaplanowałam sobie urlop na tydzień z mężem. Zadzwonił mój syn, z wiadomością, że jemu udało się załatwić urlop w tym samym czasie i ONI POJADĄ SOBIE ODPOCZĄĆ na tydzień i podrzucą nam dzieci. Nie zgodziłam się, synowa się obraziła, bo nie ma jak sobie odpocząć. Ja pracując obrobiłam 2 dzieci, ona nie pracując jest wykończona w domu z dziećmi i potrzebuje odpoczynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byliśmy podczas urlopu kilka dni u tesciow. Mieszka z nimi siostra meza z rodzina. Szwagra cale dnie nie ma, a ona tez nic nie robi. Ma 3 dzieci-16 lat, 5 lat i 4 miesiące. starszy lata samopas, szwagrowie nie maja ustalonych zasad, chłopak w domu nie pomaga, wraca po nocach. 5-latek tylko wstanie, to leci na dol do babci na sniadanie (szwagierka nie ma jak mu zrobić, bo opiekuje się najmłodszym) i w sumie sterczy tam caly dzien. Tego maluszka tez szwagierka pociska, bo musi jechać tam, czy cos zalatwic. A tesciowa, chociaż ma dosyć twierdzi, ze się przyzwyczaila. Niby szwagier i szwagierka chcą się wynieść, bo w zasadzie nie gadaja z teściami, często się kloca wlasnie o to podrzucanie dzieciakow, już mysla o tym programie mieszkaniowym 500 plus, ale z drugiej strony mowia, ze maja taka pomoc w osobie teściowej i bez niej byłoby im ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja autorka . A komu miałabym podrzucać dziecko jak nie mamy nikogo kto by nam w jakimś stopniu pomógł . Jeśli jakaś babcia jest zmęczona i nie chce pomagać swoim dzieciom to niech nie pomaga , znam wokół takie babcie które wręcz to kochają i nie maja z tym problemu . Prosiłam żeby wypowiedziały się osoby które mają co najmniej 2 dzieci i są bez żadnej takiej pomocy . Przy jednym daję radę ale są takie sytuacje , np. muszę iść do lekarza , albo jestem bardzo chora i wtedy pomoc by się przydała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkamy 200 km od najbliższej rodziny. I faktycznie czasem przydałoby się mieć kogoś na miejscu. Ale radzimy sobie i jest ok. Mamy 2 dzieci, a oboje z mężem pracujemy zawodowo. To co nam pomogło to dobra nianka gdy córki były malutkie A potem braliśmy nianie czasem na wieczór by móc gdzieś wyjść. W pracy kilka razy w roku mam delegację i wtedy też mamy nianie. Oprócz tego mamy fajny układ z 2 koleżankami ktore maja dzieci w naszym przedszkolu i w razie problemu odbieramy sobie dzieci z przedszkola i czasem opiekujemy sie wzajemnie. Dobre koleżanki to super sprawa! teraz na zmiany będziemy wozić do szkoły muzycznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem samotna mama z dwojgiem dzieci, moj maz zginal w wypadku jak sym mial trza lata a corka rok. Pracuje zawodowo i nie mam zadnej rodziny ale mam przyjaciol. Z przedszkola odbiera dzieci kolezanka. Czesto w sobote wstaje bardzo wczesnie, gotuje i zamrazam obiady. Raz w miesiacu na weekend mam nianie - studentke ktora przychodzi a ja mam czas dla siebie. Gdyby nie to to bym zwariowala. Ide wtedy do fryzjera, na kawe z kolezankami czy na zakupy. Czasem jade w gory sama na caly weekend i laduje baterie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Droga Pani,te babcie kochają najczęsciej swoje dzieci i to bezgranicznie,dlatego też często nie potrafią odmówić pomocy mimo braku już zdrowia. i siły.To własne dzieci robią koszmar rodzicom,bo powiększają rodzinę ale żadne ie zapyta czy ta babcia czyt.matka/teściowa ma siłę na takie zajęcia. Babcia może jeszcze dobrze wyglądać ale to nie wiek na takie obowiązki.Bedzie Pani w wieku 60 at to zobaczy ile można dać z siebie a wieczorem paść na przysłowiowy pysk. Miejcie odrobinę szacunku dla tych ktorych chcecie wykorzystywać,bo to się niestety tak nazywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:39 Niestety, ale ludzie nie zastanawiają się nad tym jak sobie poradzą a oczekują od wszystkich gotowości. Mam młode babcie dla swojego dziecka ale jak corka zostanie raz w mc u nich to jest Max w dodatku babcie sie same oferują ze z chęcią posiedzą. Nie wyobrażam sobie angażować kobiet ktore pracują zawodowo w dodatku do wychowania naszego dziecka. Niestety ale takie są teraz chore czasy ze rodzice mają pod górkę i trzeba sie dwa razy zastanowić zanim spłodzi sie dziecko. Mało kto jednak tak kalkuluje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:39 , Ja nie mówię o regularnej pomocy dziadków . Ja takie babcie znam i fakt są zmęczone ale bardzo kochają wnuki , są szczęśliwe jak mogą się opiekować maluchami albo zając się nimi chwilę . Znam jedną babcię która wychowała kilkoro wnuków i jest bardzo szczęśliwa z tego powodu , dzieci do tej pory do niej garną . Dla mnie pomoc własnemu dziecku w chorobie , od czasu do czasu przypilnować na godzinę lub 2 wnuczka jest naturalna rzeczą , sama chciałabym żeby mojemu dziecku dobrze się wiodło . To tak jakby wychowywać dziecko przez 20 lat a potem gdy jest w potrzebie powiedzieć : masz swoje lata , zachciało ci się baraszkować w łóżku to teraz masz i sam sobie radz . :-/ Większość osób w tym temacie i na tym forum myśli właśnie takim tokiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My z mężem od razu wiedzieliśmy, że dziecko pójdzie do żłobka, a później do przedszkola. Żadna niania nie wchodziła w grę, nie mam zaufania żeby zostawić kogoś obcego w domu, za dużo mamy cennych rzeczy. Babcie mieszkają 500 km od nas i same też pracują. W żłobku mały powoli się odnajdywał, ale w Bambino, do którego chodzi są takie super panie, że po miesiącu z uśmiechem na twarzy już zaczął tam wracać. Jeśli pracujesz i nie masz jak zająć się dzieckiem to w żłobku czy przedszkolu go nakarmią i wybawią, nauczą wszystkiego. A skoro masz pracę to zakładam ,że cię na to stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie jest to Bambino?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy 3 dzieci, oboje pracujemy,ja na 7/8 etatu. Starsze szkola,potem przedszkole, mloda - zlobek prywatny. Nikt nam nie pomaga. Do sprzatania przychodzi pani,kiedy musimy cos zalatwic,placimy sasiadce emerytce. Obiady w tyg,dzieci w placowkach,my w pracy.Jakos dajemy rade. Zaloze sie ze wiekszosc komentujacych,ze mama/tesciowa nie jest od pilnowania dzieci,same z takowych uslug korzystaja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tak z reka na sercu - ile z was pracuje I W OGOLE nie korzysta z pomocy rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w ogóle nie korzystam, mam dwójkę, trzecie w drodze. Gdy chcemy z mężem pójść do kina to bierzemy urlop na przykład w piątek, dzieci wtedy są w przedszkolu i idziemy coś obejrzeć, zjeść spokojnie obiad w restauracji, zakupy dla ans czyli jakieś ciuchy, spacer po parku a potem je odbieramy wypoczęci i szczęśliwi. Da się tylko trzeba chcieć!! W domu mam bardzo czysto, sami go nawet zbudowaliśmy po pracy i w weekendy, dzieci chodziły po placu budowy, ale się udało, teraz nawet nie pamiętamy o tym trudnym czasie. Wyglądam jak modelka, świetnie się ubieram i jeżdże po całej Polsce robiąc szkolenia a mąż zostaje z dziećmi sam wtedy, czyli zaprowadza do żłobka i przedszkola. A mam koleżankę z jednym której mama i babcie pomagają i ona ma brudno w domu, wyglądana...no cóż jest mega zaniedbana i z niczym sobie nie radzi bo nie musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi czasem pomaga mama, ale jak ma urlop to przyjeżdża posiedzieć z wnukiem, np w ferie, żeby go zaprowadzić i szybciej odebrać z przedszkola. Mi dużo komfortu daje wybór dobrego przedszkola właśnie (Akademia Rozwoju Malucha), bo zawożę am dziecko z samego rana (na 7.30), ja jadę do pracy na 8.00 i często siedzę w niej do 17-18.00. Później zabieram dziecko, które jest najedzone, praktycznie nie marudzi, bo miało dzień pełen wrażeń i ze zmęczenia tylko mu się oczy kleją. Wieczory mam więc prawie tylko dla siebie. Maluch czasem posiedzi jeszcze z nami, pobawimy się po kolacji, którą gotuje mąż (wcześniej wraca do domu, ale robi zakupy, załatwia różne nasze sprawy). Przedszkole mam po drodze, 20 min samochodem, nawet na trasie rzadko są korki. Rzeczywiście umieć się dopasować i nie naciągać rodziny na przymusową pomoc to sztuka, ale myślę, że udaje mi się wybrnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię bo jestem w takiej samej sytuacji. U innych dwójka czy trójka dzieci nie oznacza nic strasznego bo są ciocie, babcie, nietypowa praca np mąż kończy o 14 tej i odbiera dzieci. A ja tez nie mam nikogo do pomocy, pojezdzam prawie 2 godz do pracy, mąż pracuje do 18,dziecko non stop choruje i wiem ze chciałabym drugie ale to juz bedzie po prostu kierat od switu do nocy a moje zmeczenie odbiłoby sie na 1 dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mamy babcie na wyciągnięcie ręki. ale z ich pomocy korzystaliśmy dosłownie kilka razy w ciągu 4 lat (odkąd wróciłam do pracy, bo jak byłam na wychowawczym to w ogole). uważam ze wszystko jest kwestią dobrej organizacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie mam żadnej pomocy.łatwiej mi było kiedy córka chodziła do przedszkola niz teraz jak jest w szkolle.Bo ciagłe jakies dni wolne. Wiec zrezygnowalam z etatowej pracy na rzecz zlecenia , i wykonuje je góra 2 tyg. w miesiacu i to ja ustalam kiedy.I miesiecznie wpada nie dużo bo ok 1500zł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×