Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do ludzi z fobią społeczną. Czy też unikacie ludzi ?

Polecane posty

Gość gość

wychodzicie z domu tylko rano lub w nocy tak jak ja? wolicie zaplacic za taksowke niz wsiąśc do autobusu , stac na przystanku i patrzec na innych ? zakupy robicie przez internet bo pojscie do lidla, biedronki czy galerii handlowej to dla was trauma ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż tak źle ze mną nie jest. Autobus nie stanowi dla mnie problemu pod warunkiem, że nie są to godziny szczytu i nie panuje ścisk. Zakupy wszystkie inne niż spożywcze robię tylko przez internet, a spożywcze zawsze w supermarkecie, gdzie nie trzeba mówić nic więcej poza dzień dobry i do widzenia. Najgorzej jest nie w tłumie, np. na zatłoczonej ulicy, ale w sytuacjach typu poczekalnia, gdzie siedzę tylko ja i nagle dojdzie inna osoba. Albo kiedy muszę się publiczne wypowiedzieć czy załatwiać sprawy w urzędach, bankach, na uczelni. Trudno mi też nawiązać z kimś rozmowę w nowym środowisku, np. na imprezie czy w nowej grupie na studiach. Najlepiej chodzi mi się po mieście, jak jest już ciemno, wtedy nie mam wrażenia, że wszyscy się na mnie gapią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Unikam ludzi na wszystkie sposoby. Traumą jest dla mnie nawet odbieranie tel. od nieznanych lub mało znanych osób. Tylko z mężem rozmawia mi się swobodnie. Zakupy spożywcze robi mąż, ubrania i buty przez internet. Wszystkie możliwe sprawy bankowe, urzędowe przez internet. Panikuję gdy mam się spotkać z obcymi osobami, nawet w rodzinie. Unikam na ile można spotkań towarzysko-rodzinnych. No chyba, że pogrzeb, ale wtedy ciemne okulary, w nich czuję się pewniej, nie tylko na pogrzebach. Nawet kurier czy listonosz wprawiają mnie w popłoch. Wymarzone miejsce do zamieszkania to jakaś morska latarnia na bezludnej wyspie. Mimo że teraz mieszkam z daleka od ludzi, najbliższy sąsiad 1 km. Wizyta u dentysty, lekarza to istny koszmar, kilka nocy mam nieprzespanych. Próbowałam to leczyć i dopóki brałam tabletki byłam królową życia. Po odstawieniu wszystko wróciło. Ale wolę się męczyć i wycofaną z życia towarzyskiego niż mieć rozwaloną wątrobę. Nie jest źle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja coś mam na bani ale jak musze to musze siedzę w domu tak to , znam gościa co np olewa wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mam,a jutro mam egzamin jazdy matko jak ja sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z doświadczenia wam coś powiem. Układ nerwowy adaptuje się do warunków. Kiedyś byłem bardzo towarzyski, pewny siebie i nie miałem oporów przed zagadywaniem do ludzi. W pewnym momencie jednak z czystego lenistwa oraz dumy(uważałem, że znajomi są niegodni mojej uwagi) zaszyłem się w domu na długie miesiące. Po wyjściu fobia pełną gębą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja już się z tym pogodzialam, chociaż z załatwianiem różnych sparw zawsze będę mieć problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba uczyć się pokonywać swoje lęki, trenować różne zachowania społeczne zaczynać od małych, mało bolesnych kroków a następnie nagradzać swoje zwycięstwa nie przestawać, podejmować się coraz większych wyzwań boisz się robic zakupów i robisz je tylko w supermarketach gdzie nie musisz się odzywać ani o nic pytać? zrób je w sklepie z obsługą i poproś o jakąś pomoc, odezwij się i zobaczysz, że nic się nie stanie kroczek za kroczkiem, ujarzmisz tę bestię w sobie, wymaga to ogromnej siły i samozaparcia ale nikt nie wykona tej pracy za ciebie możesz to zrobić, nie mów, że nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×