innaodinnych 0 Napisano Sierpień 29, 2016 Witam, tak jak większość tutaj zgromadzonych mam problem. Dotyczy on oczywiście zakochania i rozpadu związku. Ponad dwa lata temu poznałam na imprezie osiemnastkowej chłopaka. Od początku wpadliśmy sobie w oko. Potem pierwszy spacer, pierwszy pocałunek-standard. Ale według nas od początku było magicznie. Staliśmy się dla siebie całym światem, kochaliśmy się bardzo, pomagaliśmy sobie w kązdej sprawie, od początku byliśmy bardzo zżyci z moją jak i jego rodziną. Każdy z rodziny lubił drugą połówkę swojego dziecka. A my... kochaliśmy się tak bardzo, że spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, chłopak potrafił nawet iść z innej szkoły do mojej, jedynie na niecale 15 minut długiej przerwy. Każdy widział w nas przyszłość. Trwało to ok. 1,5 roku. W końcu nastał czas, którego się najbardziej obawiałam- czyli jego wyjazd na studia. Mój były raczej nie jest typowym przystojniakiem. Pokochałam go, bo widziałam w nim to coś, do tej pory nie pomyślałabym, że mnie nie 'kręci'. 193 cm wzrostu, bardzo chudy jednak oczarował mnie tym jak się zachowywał, ubierał się w dobry sposób, czyli tak żeby nie było widać, że ma ponad 20kg za mało. Wszyscy z otoczenia znajomych na osobności dziwili się, że taki o to chłopak przypadł m do gustu ale nie obchodziło mnie to- w końcu pokochałam go całego a nie tylko wygląd (choć nadal twierdzę, że mi się podoba). Z charakteru? Specyficzny, trudny do rozgryzienia. W sowim towarzystwie- pewny siebie, lubiący pokazywać swoje poglądy, rozgadany, imprezowy. Wśród nieznanych? Cichy, bardzo niepewny siebie, odosobniony. Już miesiąc przed jego wyjazdem (tylko niecała godzina drogi dystansu) płakałam jak bóbr co chwilę. Nadal pokazywał mi te same uczucia, jednak przed samym wyjazdem powiedział, że dla neigo ważniejsze jest to, że nie będzie mieszkał z rodzicami niż to, że będziemy się widzieć dużo rzadziej, bo tylko raz na tydzień w weekend. Bardzo mnie to zasmuciło. Od początku zaczęły się kłotnie, ponieważ ja czułam się jakby ktoś mi coś odebrał a on chciał po prostu zacząć tam żyć. Mieszkał ze znajomymi, którzy byli naprawdę w porządku, w sumie wszyscy byli tam sparowani oprócz oczywiście mojego eks. Nie było to towarzystwo, które lubiło iść na miasto-wręcz przeciwnie nie byli tam ani razu przez cały rok akademicki. Jedynym problemem było to, że do jednych znajomych bardzo często, ponieważ co weekend przyjeżdżała przyjaciółka na zajęcia na studia zaoczne. Dziewczyna w ostatnim czasie bardzo dużo schudła i poczuła wyższość nad każdym. I zaczęło się piekło, wiedziałam, że na przykład w pewne weekendy niestety nie mogę się spotkać z chłopakiem a ona tam przyjeżdża i spędzają wszysyc razem wspólnie czas. Wszyscy z mieszkania lubili siedzieć w jednym pokoju i oglądać film/grać/odpoczywać. Denerwowało mnie to, a szczególnie wtedy, gdy dziewczyna wyczuła moją zazdrość i specjalnie na przykład robiła sobie zdjęcia w pokoju mojego chłopaka. Wiedziałam, że robiła to specjalnie jednak nie potrafiłam opanować zazdrości i również o to kłoćiliśmy się z chłopakiem. Pewnego dnia mimo wyrzutów sumienia sprawdziłam konto na portalu mojego eksa, gdzie było widoczne, że pare razy w tygodniu zaglądał na jej profil. Bolało mnie to dlatego odbyłam z nim ważną rozmowę, której powiedział, że to przypadek, że jeśli ktoś coś o niej wspominał to sprawdzał jej profil. Nie wierzyłam go końca ale nie drążyłam tematu dalej, szczególnie dlatego, że dowiedziałam się, że ta dziewczyna nie jest zainteresowana nim ani trochę tylko chce go poderwać i sprawić mi przykrość. W między czasie okazało się, że wyrzucili mojego eksa z uczelni, ponieważ nie uczęszczał na zajęcia- usprawiedliwiał się tym, że nie poznał ludzi i o nich nie wiedział. Rodzice eksa w końcu się wkurzyli i kazali mu wracać do domu-pracwać w rodzinnym mieście. Gdy wrócił bardzo sie cieszyłam z jednej strony a z drugiej było mi przykro, ponieważ eks się załamał. Ale potem przez jakiś czas było lepiej. I jak grom z jasnego nieba spadła porpozycja ojca eksa żeby eks zrobił kurs (oczywiście w mieście, gdzie nadal wynajmował mieszkania podczas studiów). Znowu zaczęły się wyjazdy, obiecywanie powrotu szybciej i nici z tego. Jestem osobą bardzo impulsywną i bardzo szybko się denerwuje a szczególnie wtedy, gdy ktoś mi coś obiecuje i nie dotrzymuje słowa. Z tego powodu z moich ust padło dużo przykrych słów. Kłótnie powtarzały się podczas jego wyjazdu bardzo często-traciłam kontrolę, gdy po raz kolejny eks nie przejmował się mną, olewał mnie. Bardzo go kochałam i nie chciałam go stracić więc jeszcze bardziej nalegałam i to był błąd. Przez ponad 2 lata związku czekaliśmy na wakacje po jego pierwszym roku, gdy miał wrócić do naszego miasteczka a po wakacjach miałam dojechać do niego na swoje studia. Czekałam na to i tylko to podtrzymywało mnie na duchu, ponieważ przez całą tą sytuację trochę podupadłam psychicznie i miałam stany depresyjne. W końcu niedługo po mojej maturze, po kolejnej kłótni eks powiedział dość. I to był początek najgorszego uczucia jakie znam. Oczywiście na początku byłam nieznośna, płakałam, prosiłam, błagałam. I to nic nie dało, ponieważ po około 3 tygodniach luźnych relacji doszło do kolejnej sprzeczki. Wtedy eks powiedział definitywny koniec. Los chciał, że po około 2 tygodniach spotkaliśmy się w jednej pracy i tak o to utrzymujemy kontakt od 1,5 miesiąca. Były momenty, w których byliśmy tylko 'kolegami', były momenty, w których rzuciliśmy się na siebie i spędzaliśmy noc ze sobą, były momenty, gdy tylko rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, całowaliśmy. Dzisiaj podczas normalnej rozmowy po pracy doszło do czegoś głupiego z mojej strony- wyznanie uczuć. Eks powiedział, że nie możemy być ze sobą, ponieważ nie dogadujemy się, kłócimy. Mówił, że jestem mądra, piękna, wierna, gotująca, szalona i potrafiąca się zachować więc znajdę chłopaka który mnie pokocha. Jednak na pytanie dlaczego lubi ze mną spędzać czas i chce tego nie umiał odpowiedzieć. Powiedział, że być może nie potrafimy się jeszcze kochać. Powiedział, że nie skreślił mnie na zawsze ale na ten moment nie potrafi ze mną być, również to, że gdy będzie chciał to będzie o mnie bardzo zabiegał. Ostatnio zaczął się zachowywać bardzo dziwnie i inaczej niż zawsze. Zaczął robić mi pretensje, że nie odpisywałam mu na wiadomości choć nigdy nie robił mi z tego powodu awantury, ponieważ to go nie obchodziło za bardzo i też nigdy aż tak nie przesadzałam z nieodpisywaniem. Mogę wywnioskować, że ruszyło go to. Jest również druga kwestia- za pare dni jadę na obóz integracyjny. Za każdym razem, gdy rozmwiamy zaczyna o nim mówić, że będą tam chłopcy, któzy na pewno będą chcieli mnie poznać i tak dalej. I choć mówi mi żebym nie zamykała się tylko na nim to wyczuwalna jest w jego mowie nuta zazdrości. Bardzo chciałabym żeby wszystko się odbudowało. Nie wyobrażam sobie być z kimś innym, ponieważ naprawdę czuję, że zakochałam się w nim na zabój. Widziałam wiele związków ale ani razu nie widziałam żeby ktoś kochał drugą osobę tak samo jak ja. Eks zapewnia mnie, że będziemy utrzymywać kontakt, spotykać się, ponieważ on również od nowa zaczyna studia tam gdzie ja- w jedynm mieście na jednej uczelni. Jednak wiem, że nigdy za mną nie zatęskni, gdy będzie mnie miał na zawołanie. Co zrobić aby mu pokazać, że jestem atrakcyjną dziewczyną, jak wzbudzić w nim ponownie zainteresowanie. Wiem, że podobam mu się pod względem fizycznym i lubi ze mną spędzać czas jak i również wiem, że nie ogląda się teraz w ogóle za innymi dziewczynami (100%). Jedynie co robi teraz to spotyka się z kolegami z którymi będzie mieszkał i imprezuje dosyć często. Mam świadomość tego, że aby chciał wrócic to musi zatęsknić ale jak to zrobić? Urwać nagle dobry kontakt? Co o tym sądzicie? Proszę o pomoc, ponieważ od ponad trzech miesięcy próbuję o nim zpaomnieć, poznawać ludzi, zająć się sobą ale jednak ciągle nie potrafie o nim zapomnieć i nadal go kocham-tego kochanego chłopaka, który niestety przez większe miasto zatracił swój dawny charakter. Przepraszam za błędy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 29, 2016 Strasznie skomplikowana sytuacja.Czy cię kocha tego nie wiem,ale myślę,że zależy mu na tobie,tylko nie chce być w takim związku,gdzie o wszystko będziesz mu non stop robiła awantury.Mój eks tak robił i przez to między innymi z nim zerwałam.Nie radziłabym całkowicie urywać kontaktu,bo on w końcu może kogoś poznać,czy na uczelni czy nawet na tych imprezach.Moim zdaniem powinnaś chodzić zawsze "wylaszczona",nie tylko dla niego,niech inni faceci też na ciebie patrzą,poflirtuj z nimi troszeczkę na jego oczach ;) A jeśli tego nie chcesz t po prostu stań się obiektem pożądania dla wszystkich facetów,nie tylko dla niego,skoro wyczuwasz w nim zazdrość.Nie wypisuj do niego,nie wyznawaj od razu uczuć,ale też nie olewaj.Daj mu się poznać od nowa od tej strony,w której się zakochał,nie rób mu awantur,jak cię będzie nosić to wyżyj się jakoś,pobiegaj albo wykrzycz się w domu ale nie wyżywaj się na nim.Bądź dla niego miła,jak przyjaciółka,która umie wysłuchać,a jednocześnie bądź seksowna.To powinno pomóc i pamiętaj,że często nadmierne emocje są złym doradcą,chociaż wiem,że nie da się ich wyeliminować jak tak bardzo nam na kimś zależy ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 29, 2016 Nie rozkminiam punktu widzenia swojego faceta. Nie kumam ludzi, którzy nie są ze sobą, a się ze sobą bzykają. Nie rozumiem ludzi, którzy się ze sobą bzykają, a jednocześnie nie zamykają się na siebie. Nie wiesz, jakie wiedzie życie prywatne oprócz tego, co usłyszysz albo czego się domyślisz. Właściwie moglibyście zacząć od nowa, jeśli byście tego chcieli. Pytanie tylko, czy to nie jest tak, że Ty jesteś zakochana, a on jest zwykłym facetem. Skorzysta z sytuacji, ale nie będzie tego czuł. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach