Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Serio uzgadniałyście z opiekunką, że posiłki są we własnym zakresie?

Polecane posty

Gość gość

Czasem były tematy na kafe odnośnie żywienia opiekunek, że takie rzeczy ustala się podczas rozmowy i, że mówi się, że może się częstować do woli i wtedy np jak pieczecie udka, to robicie więcej dla niej, czy nawet tego przysłowiowego kotleta też macie dla niej przygotowanego czy odwrotnie mówicie jej, żeby przynosiła sobie kanapki do pracy i obiad również organizowała we własnym zakresie? Naprawdę ustalacie takie rzeczy przed zatrudnieniem niani? Nie wiem może brak mi asertywności, ale nie potrafię powiedzieć komuś: proszę się nie częstować naszym jedzeniem, a nosić swoje własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie są teraz różni - tacy na poziomie i tacy że... szkoda gadac , więc chyba lepiej takie rzeczy uzgodnic. ty chyba jesteś na poziomie , więc np. w twoim przypadku możesz powiedzieć ze może się częstować. Ona - jeśli również jest na poziomie - to zgonie z ustaleniami poczetuje sie, ale nie będzie nadużywać twojej gościnności. Ale możesz tez trafic na taką co zje i jeszcze napcha do torebki i w ramach goscinnosci pół lodowki wyniesie. wez taką opcję pod uwagę bo tacy ludzie tez niestety istnieą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,to fakt. ALe ja też bym nie potrafiła jeść spokojnie obiadu wiedząc,że obok jest dziewczyna,która nie ma nic albo kanapkę z pasztetem....no chociaż talerz zupy na pewno by dostała,nie potrafiłabym po prostu nie poczęstować. Może i bym powiedziała,że kanapki może sobie przynosić swoje,ale na pewno nie zamykałabym lodówki na klucz. Owoce typu jabłka,banany,mandarynki są u nas codziennie i może się nimi częstować każdy,nawet przysłowiowy pan listonosz... Kawa czy herbata to też żaden problem,bo niby jaki? Oczywiście w sytuacji nadużywania mojej gościnności, mogłabym przestać być taka miła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tego nie uzgadnialam, bo opiekunkę miałam tylko w razie choroby dziecka i była to polecona starsza Pani (62lata).I? któregoś pięknego dnia byłam na zakupach, kupiłam 10jogurtow. A na drugi dzień został jeden....trzeba takie rzeczy uzgadniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem niania juz ladnych pare lat i nigdy nie trafilam na niegoscinnych ludzi. Zawsze na dzien dobry mam zapowiedziane ze mam sie wszystkim czestowac. Kilka isob nalegalo, bym razem z dziecmi jadla obiad, by byl wspolny posilek. Inna sprawa ze ja z tych, co wiecznie sa na diecie, wiec nikogo nie ibjadam. Owszem, owoc, czy jakas przekaska gdy dzieciom szykuje. Zawsze na poczatku odrazu mi to mowiono. Inna sprawa, ze jestem potem takim przyjacielem rodziny, a nie praciwnikiem tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja musiałam zwolnić opiekunkę po tym jak zauważyłam że zupę która ugotowałam przelewa sobie do słoika. Jak skontfrontowalam się z nią to się rozplakala ale nie potrafiła wyjaśnić czemu bierze tyle jedzenia. Musiałam ją zwolnić. Od tej pory zabrania jeść służbie moje jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym zatrudniła nianie to nie widziałabym problemu aby korzystała z mojej lodówki w razie głodu. Jeżeli byłaby w porze obiadowej to również miałabym dla niej porcje. Ale jakbym widziała, że znalazła sobie zajęcie dorywcze w postaci wynoszenia żarcia z lodówki to porozmawiałabym z nią jeszcze raz ;) Tylko teraz należy się zastanowić co należy uznać za nadużywanie gościnności. Każdy apetyt ma inny. I czy zjedzenie 3 bananów/jogurtów/serków w ciągu dnia zamiast jednego byłoby tym przysłowiowym nadużywaniem gościnności? Myślę, że tak. Gdyby z 30 dkg wędliny zrobiło by mi się nagle 5 dkg również uważałabym, że coś szwankuje. Z drugiej strony nas pracodawca nie dokarmia i sami sobie organizujemy jedzenie w godzinach pracy. Więc myślę, że zaproponowanie poczęstowania obiadem z wyłączeniem innych posiłków nie byłoby naganne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie widziałabym problemu, żeby się częstowała, tyle, że ja nie gotuję w domu w ogóle (jadamy w pracy), więc co oczywiste obiadu dla niani gotować nie będę. Dziecko jada słoiczki. Niania może się częstować wszystkim, ale obiadu po prostu nie ma. Niania jest pracownikiem, a nie gościem, za obiad w pracy muszę płacić sama. Ludzie są różni - np. okazało się, że niania koleżanki wynosiła jedzenie od niej, odkładała sobie wędlinę, przesypywała co się dało, łącznie z mąką, cukrem i proszkiem do prania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, od razu uzgodniłam, żeby nie było nieporozumień. Posiłki opiekunka miała jeść razem z dzieckiem. Lodówka była zawsze otwarta i w miarę pełna. Nigdy nie było problemu, że nam coś wyżarła, zawsze jednak coś tam skubnęła i to jej prawo. Miałam 2 opiekunki na przestrzeni 5 lat, z żadną nie miałam stołowkowych problemów, ba dziewczyny nawet coś tam gotowały i było to przez nas pozytywnie oceniane. PS. Nadal mamy kontakty z naszymi opiekunkami, ta pierwsza ma już tytuł doktora, ja ino mgr. Czy to ważne, że ona kiedyś moim dziecim tyłki wycierała? Czy to ważne, że ja kiedyś na saxy do Francji wyjeżdżałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko zalezy jak traktujesz ludzi. I czego oczekujesz. Bo nie ukrywajmy, opiekunka to ktoś więcej niż pani która przyjdzie na równo 2h i umyje okna. Moim zdaniem jeśli wymaga sie dobrych relacji z dzieckiem, jeśli się chce by opiekunce jednak chociaż trochę na nim zalezało by się starała dbać nie tylko o podstawowe sprawy, ale ogólnie o rozwój, to jednak wypada równie ludzko ją traktować. A nie jak psa co z pańskiej misy nie ma prawa nic tknąć. Szczególnie jak jest cały dzień z dzieckiem - nauczenie dziecka wspólnego posiłku to bardzo ważna sprawa, to tez Wam w przyszłości pomoże. Jak się jest człowiekiem to prędzej czy później jednak ludzie się odwdzięczają lojalnością, pracowitością, staraniem i chęciami. Przypadki oszustw jednak są rzadsze więc nie wiem czy jest sens się na nich skupiać. Bo idąc taką logiką to można w ogóle nie wychodzić z domu bo przecież ludzie mają wypadki samochodowe, są okradani, zabijani itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MIałam właśnie napisać, że przecież do pracy zawsze nosi się swoje jedzenie, prawie nikomu z nas pracodawca nie funduje codziennie obiadu, ale wpis powyżej mnie przekonał do zmiany zdania. Rzeczywiście, opiekunka, to ktoś więcej niż pracownik. A jeszcze lepiej, żeby tą opiekę sprawowała mama :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem przez Was opisywany jest tylko wtedy, gdy to do Waszego domu przychodzi opiekunka. Przez obrończynie opiekunek nie karmiąc niani jesteście posądzane o skąpstwo, niegościnność. A jeśli to Wy przyprowadzacie dziecko do opiekunki i opieka odbywa się w domu niani? Czy wówczas również na miejscu byłoby oczekiwanie, że to niania będzie karmić dziecko z własnych produktów (załóżmy, że nie ma ono żadnej diety, alergii etc.). Analogicznie, wg obrończyń karmienia niań powinna, wszak powinna pokazać, że jej zależy na dziecku, czy że jest traktowane jak rodzina. W końcu niania gotuje dla całej swojej rodziny i nie powinna dziecku żałować jedzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:54 10/10 poza tym wiecej jedzenia ubędzie rodzinie karmiącej nianię, a zdecydowanie mniej niani karmiącej maluszka. Znam nianię, króra opiekowała się tylko u siebie w domu bo własnie w tym czasie gotowała dla rodziny własnej, sprzątała etc. i nawet nie dawała swojej zupy dzieciaczkowi tylko ta matka przynosiła dla dziecka wszystkie posiłki, a niani nawet się nie chciało tego podgrzać porządnie tylko dawała takie zupy i drugie prosto z lodówki. Nawet jak np matka przyniosła wiejskie jajo, żeby ugotowała na miękko, to niania podmieniała na swoje sklepowe i swpje dawała a lepsze zabierała, to samo było z jabłkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd wiesz, że niania podmieniała? Dziecko potrafiło powiedzieć, że dostało inne jajko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, dziecko 2,5 roku , pytało czemu w domu jajko na miękko jest bez literek (chodziło o pieczątkę) a u niani z literkami :) Ja kupuję wiejskie jaja XXL za ponad 1 zł żeby dziecko miało, a ta flądra dawała dziecku jakieś z marketu, jak można okradać dziecko! To samo z jabłkiem, mam swoje z działki wiadomo nie pryskane i też smakują inaczej niż te z biedronki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zwolniłam nianię ze służby za branie jedzenia. Nie chodzi o to ze mi ubędzie lub nie ale o to że się nie zapytała tylko po chamsku zabierała jedzenia z lodówki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka pipa to nawet jakbyś była dogadana z nią, że dziecko je u niej to pewnie też by olewała to, więc to raczej kwestia osoby, a nie ustaleń. Tak jak wszedzie można trafić na totalną sukę a można na miłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zal mi waszych dzieci skoro zal wam dla niani jakiegos cieplego posilku. W koncu to osoba ktora opiekuje sie was ym dzieckiem. Robi za was to co wy powinnyscie karierowiczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka miała nianię, która zajmowała się dzieckiem u siebie w domu i podmieniała jedzenie dziecka na gorsze. Była to stara babcia i myślała, ze nikt się nie zorientuje. Np mały uwielbiał kopytka i ta moja kolezanka często robiła rano przed pracą i przed odwiezieniem go do niani, wkładała to miseczki z pokrywką i takie lekko ciepłe miała mu niania podać na śniadanie, a ta wstrętna baba korzystałą z tego, ze dziecko śpi (zazwyczaj zasypiał w aucie) i jak tylko kolezanka wyszła to zaraz to wyżerała... a miseczkę oddawała usmarowaną czymkolwiek jakimiś kartoflami etc i w ten sposób koleżanka się zorientowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:32 odnieś się proszę do wypowiedzi osoby z 12:54 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem ze jak jestescie w pracy to tez bez pytania wyzeracie jedzenie innych osob?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niania to służba i nie powinna korzystac z lodowki państwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zatrudniajcie emerytek jako nianie, one mają tak zakorzenione za komuny wynoszenie z pracy wszystkiego, ze wyniosa wam połowę rzeczy z domu, przykłady: płyn do mycia naczyń a wlała wode do butelki, odlała sobie rosołu i wlała wodę i wyszła wodzianka..., w pudełku są 4 torebki ryżu czy kaszy to zabierała jedną i myślała, że nie zauwazę, wyjadała słodycze z barku, odsypywała kawę, cukier, sól, mąkę, bułkę tartą, mąkę, odlewała olej, nawet keczup do słoiczka sobie wycisnęła. Oczywiście nie naraz. Powolutku, po cichutku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja musiałam w trybie dyscyplnarnym wyrzucić z domu nianie która pod nasza nieobecnosc wzięła prysznic jak dziecko spało. Dobrze że wróciłam na czas. Te kobiety tez czasami potrafia byc potwornie bezczelne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat u mnie w pracy dostęp do wielu rzeczy był (piekarnia), więc to też zalezy od pracodawcy. No i od pozycji w firmie, ja jako "biurwa" byłam lepiej traktowana niż np. kierowcy. W innej z kolej tylko woda była ;) Moja matka ma malutką firmę nie związaną z żywnością czy gastronomią*- więc obiadów owszem pracownicy nie mają, ale jak są jakieś urodziny to jest tort czy ciasto, czasem jak w domu coś robiłyśmy to do pracy niosła bez okazji, kawa czy mleko itp to obowiązkowo, na święta dostają paczki. Raz na kilka lat wyjazd integracyjny się zdarzy. Wszystko zalezy od możliwości i od podejścia. Od tego czy ktoś jest dobrym pracownikiem itd. *Z tego co wiem przy gastronomii jak ktoś pracuje to zawsze jeden ciepły posiłek ma (przynajmniej tam gdzie moi znajomi pracują).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PS. I nie uważam by moja matka była jakiś super-hiper szefem, bo mogłaby być lepszym jeśli byłyby możliwości. Ale no w wielu firmach pracodawca o niczym nie pomyśli, nawet o pierdołach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam w regulaminie pracy zapewniona herbatę i kawę. I co? I jak sobie sama przyniosę, to wtedy mam. Pracuję już 5 czy 6 lat i w życiu nie widziałam nawet paczuszki najtańszej herbaty w pracy. O jedzeniu już nie wspomnę. Powinnam się cieszyć, że jakiś czajnik i lodówka w socjalnym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie moge odniesc do 12:54 Sprawa jest prosta, to mi bardziej zalezy na tym, jakie relacje bedzie miala niania z dzieckiem i jakie nawyki dziecko z tego wyniesie. Ja bym wolala stracic niego kasy na rzecz wyzej wymienionych korzysci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×