Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kreator17

Czy na tym polega miłość rodziców do dzieci?

Polecane posty

Gość Kreator17

W moim domu przekazano mi ważną prawdę-miłość to tylko zakazy, nakazy, wymagania. Prawda jest zawsze straszna i brutalna. Każde miłe słowo, pogłaskanie, uprzejmość-to przejaw słabości, "rozmiękczanie" i demoralizowanie dziecka. Jeżeli ktoś jest miły i uprzejmy, to zawsze chce podstępnie wykorzystać, a jeżeli ktoś jest chłodny i szorstki, to zawsze kocha, bo właśnie taka jest miłość. Kiedyś mama (nie była to jednorazowa sytuacja, takie się często zdarzały) doprowadziła mnie do płaczu, gdyż mówiła o mnie same okropne rzeczy (były one jednak nieprawdziwe, ale zgodne z jej wewnętrznymi przekonaniami). Kiedy zobaczyła moje łzy, wcale jej to nie ruszyło, nie przestała, przeciwnie-powiedziała, iż to świadczy o mojej podłości, gdyż żyję w zakłamaniu, a gdy tylko ona mi powie prawdę i obnaży moje "gierki", to wybucham płaczem, wystarczy mnie przycisnąć do ściany. Wiem, że są tacy ludzie, po których uwagi rodziców spływają jak woda po kaczce, ale ja od zawsze byłam taka (i nadal jestem), że wszystkim się przejmowałam. Wszystkie uwagi dogłębnie analizuję, czasami doprowadza mnie to do szaleństwa. Mama zawsze powtarzała mi (jest lekarzem), że miłe słowa, uprzejmość, to stary lekarski podstęp-to najlepsza droga do tego, żeby kupić dziecko-pacjenta, żeby w czasie wizyty grzecznie się zachowywało i wykonywało polecenia lekarza. Za wzór stawiała znajomą lekarkę-pediatrę, która była wybitnym naukowcem, wybitnym fachowcem, miała ogromną wiedzę. Jednak krzyczała na te dzieci w czasie wizyty, kazała im stawać na baczność. Dzieci się jej bały, przed wizytą u niej się moczyły i wymiotowały. Ale to była jej zaleta-według mojej mamy-gdyż potrafiła wyleczyć dzieci z chorób, a dzięki krzykom i rozkazom miała posłuch. Kiedy mama zobaczyła na ulicy, jak jakaś inna matka tuli dziecko, stwierdziła, że to "idiotka". Kiedy polubiłam moją nauczycielkę z liceum (była starą panną), bo życzliwie odnosiła się do uczniów, była w szkole powszechnie lubiana, to mama stwierdziła, że "ona nie ma własnych dzieci. Nie wie, ile wysiłku i zachodu wymaga wychowanie dziecka. Przyjemnie być taką liberalną ciocią, rodzice są bardziej konserwatywni." Jestem już skołowana. Kiedy jakiś nauczyciel mnie lubił i był dla mnie miły i uprzejmy, twierdziła, że jest on niekompetentny, kiedy jakiś nauczyciel był dla mnie nieprzyjemny, to twierdziła, że jest wybitnym nauczycielem i poznał się na mnie. Już nie wiem, czy mam prawo kogoś lubić, czy nie lubić. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może twoja mama pewne poglądy wyniosłą z domu rodzinnego? Oczywiście,że masz prawo do własnych sympatii i nie musisz wietrzyć w tym podstępu. Ile masz lat? Przypuszczam,ze jesteś bardzo młoda,ale uwierz mi nie we wszystkim należy słuchać rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie piszesz o ojcu a jego postawa też jest istotna. Współczuje matki,bo to co opisujesz to nie miłość a tresura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*miało być młody,nie młoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator17
Mam 22 lata. Niby rodzice już nie mają nade mną żadnej władzy, nie mieszkam już z nimi od matury, ale w rzeczywsitości to czuję, jakby mnie nadal mieli w garści. Czy naprawdę lubienie kogoś, zabawa, radość, przyjemność-to wszystko jest jakimś grzechem? Mama też zawsze powtarzała mi (chodziliśmy do kościoła), że Bóg kiedyś ukaże mnie za wszystkie moje grzechy, osądzi. Wypytywała mnie także, co mówię księdzu na spowiedzi, czy spowiadam się jemu z tego, że ją dręczę. Wiem, że nie jestem bez winy. Sama żałuję wileu swoich czynów. Wiem, że każdy musi ponieść odpowiedzialność, ale czy Bóg naprawdę nie będzie miał dla mnie żadnej litości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwykłe pranie mózgu. Ja na twoim miejscu,albo odcięłabym się od takiej matki, udawałabym,ze słucham to co do mnie mówi i na to samo by wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×