Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w akcie desperacji

Żona się mną znudziła temat jakich wiele.

Polecane posty

Gość w akcie desperacji

Wiem ... Takich tematów było wiele i ile ludzi tyle przypadków. Proszę Was kobiety i zarówno mężczyźni - potrzebna rada, pomoc, cokolwiek... Przedstawię moją osobę. Nie będę zaprzeczał, jestem typem samotnika, introwertyka, nie mam zaufania do ludzi i lubię ciszę, spokój i stabilizację. Nie wybucham z reguły gniewem, lubię rozmyślać o życiu itp. Generalnie najwięcej co można mi zarzucić to to, że nie jestem ekstrawertykiem. Z żoną poznałem się 9 lat temu, w małżeństwie od 2 lat. Posiadam pracę stabilną, w miarę dobrze płatną (i już ją posiadałem gdy się poznaliśmy). Od początku pomagałem żonie w czym się dało - i finansowo i w każdym względzie. Opłacałem jej studia, wakacje itp itd. Nigdy nie chciałem żeby podejmowała się pracy gorszej niż zasługuje. Moim celem było to żebyśmy życie spędzili razem, nie w rozjazdach. Mieliśmy piękny ślub, posiadamy ładne mieszkanie, w zasadzie niczego nam nie brakuje. Nie żyjemy ponadprzeciętnie bo też we dwójkę nie zarabiamy kokosów. Dużo zawdzięczamy moim rodzicom, i przyznam , że nigdy tej pomocy nie wymuszałem. Żona pracuje w tej samej firmie co ja, a raczej praktycznie zaczęła pracować po jakiejś części dzięki mnie (wiadomo jak jest). Tzn. nie można jej nic zarzucić bo jest bardzo dobrym pracownikiem, sumiennym i wzorowo wywiązującym się ze swoich obowiązków. W domu na co dzień każdy z nas się śmiał, nie ograniczaliśmy siebie, pranie obiady itp. każdy robił gdy drugie nie miało ochoty. Życie erotyczne na najwyższym poziomie, brak skrępowania i wydaje mi się , że z obydwu stron zadowolenie. W jednym momencie moje życie się spieprzyło. Niestety mój współpracownik prawdopodobnie popełnił przestępstwo w firmie której pracujemy. Efektem tego była wymiana połowa działu i postawienie zarzutów przez prokuratora (niestety włącznie ze mną). Sprawa jeszcze nie trafiła do sądu, a ja wpadłem w depresję... Nie czuję się winny ale jest potężna afera... boję się , że stracę pracę którą kocham i ogólnie ciężko to przeżywam... moja żona ciągle powtarza mi że będzie wszystko dobrze. Nawet główny szef uważa , że nie ma w tej sytuacji mojej winy ale mimo wszystko przytłacza mnie to. Oczywiście w związku z tą sprawą poniosłem na czas prowadzenia sprawy konsekwencje finansowe i generalnie nasz budżet podupadł. W domu moje zachowanie często niestety jest takie że zamykam się w sobie np. na cały dzień leżę i śpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w akcie desperacji 2
Z reguły porzebuję w tygodniu takich 2 dni na wyciszenie ale generalnie nie ma dnia żebym o tym nie myślał. W całej tej sprawie najbardziej boję się , że zawiodę zonę, że nasze życie będzie gorsze, itp... Wszystko układam pod nią. Wszyscy mnie pocieszają w firmie , że wszystko będzie dobrze ale w swoim odczuciu czuję się poniżony. Niestety wiem , że ludzie nie prędko zapomną i będą mnie zawsze kojarzyć- a to ten od tej afery (chociaż jak wspomniałem ja czuję się niewinny). Na szczęście swoje troski topię w sporcie, nie piję ani nie awanturuję się. Generalnie utopię daje mi sprzątanie, pranie , siłownia itp - czyt. wysiłek fizyczny. Nadzieję w tym wszystkim dawała mi żona - taka cząsteczka świadomości, że ktoś mnie wspiera, wierzy we mnie, daje mi poczucie że wszystko będzie dobrze i mnie kocha. To w niej widzę to iskrę, że jak ją przytulę to troska mija w związku z tą sprawą. Chociaż na chwilę. Niestety w weekend oznajmiła mi , że ta sprawa w pracy ją bardzo przytłacza, że moje ataki depresji odbijają się na niej. W skrócie - nie kocha mnie już i jestem jej obojętny. Zapewnia mnie , że jestem wspaniałym dobrym człowiekiem, najlepszym jakiego poznała. Przy okazji wspomina, że niby to tak do końca nie jest wina tej sprawy i że już wcześniej nie wiedziała czy czuje do mnie miłość. Ech... strasznie miesza tą swoją wersją. Najgorsze co mi jednak powiedziała to to że: może wyjdzie na egoistkę, ale musi pomyśleć o sobie bo jest jeszcze młoda i ja też a nie wiadomo jak to wszystko się zakończy i trochę szkoda jej życia żeby ... no właśnie sama nie wie co żeby. Twierdzi , że nikogo nie ma i że na chwilę obecną nie chce mieć nikogo. Sexu oczywiście nią ma, jest zimna jak lód, idąc spać nawet nie mówimy sobie dobranoc (a wcześniej mieliśmy taki tam słodki wierszyk, od 9 lat codziennie). W ogóle gdy z nią rozmawiam mam wrażenie , że to zupełnie inna osoba którą znałem przez 9 lat. Nie wiem czy się wystraszyła , że będzie gorzej w naszym życiu. Gdy powiedziałem jej , że małżeństwo jest na dobre i na złe (nie przeczę - trochę z wyrzutem i z nadzieją) to powiedziała , że to wie ale musi myśleć o sobie... Generalnie czuję się jakbym żył z lokatorką. Oczywiście nie mogę jej powiedzieć, że wszystko co ma jest po części moją zasługą (co nie znaczy , że jest głupia i niezdolna bo tak nie jest). Kocham ją z całego serca ale z dnia na dzień czuję się przez nią oszukany. Coraz bardziej mam wrażenie , że gdyby nie ta sytuacja w pracy dalej byśmy byli dobrym małżeństwem... A gdy stało się źle to już nie daję jej tego co by chciała... Najbardziej boli mnie to, że nie proponuje jakiegoś rozwiązania. Od razu wyskoczyła ,że to koniec. Na chwilę obecną ją przekonałem i żyjemy ze sobą a ona się "zastanawia". Na razie główny argument to jest taki, że nie mamy o czym rozmawiać. Tzn. po części to prawda ale tylko po części. Bo w jej mniemaniu nasze rozmowy nie są fascynujące. Rozmawiamy o rzeczach codziennych ale problem jest w tym, że nie mam czym jej zaskoczyć. Nawet jak rozmawiamy o pracy to przez to , że pracujemy w jednej firmie nic nas nie zaskakuje. W tym roku byliśmy na wakacjach za granicą , na co stwierdziła że było tak sobie. Na imieniny dałem jej 200 zł, nie kupowałem prezentu bo wolałem żeby sama coś sobie wybrała wymarzonego. W obecnej sytuacji te pieniądze odkładałem już 3 miesiące przed jej imieninami to powiedziała mi , że ją zdenerwowało to że jej daję kasę a to naprawdej było dla mnie poświęcenie i wolałem jej to dać niż kupić coś co nie będzie jej się podobało. Wypomina mi, że nasi znajomi w swoich związkach żyją z pasją i patrzą na siebie jak pierwszego dnia gdy się poznali. Ja oczywiście tłumaczę , że nie znamy ich życia na codzień ale jakoś to nie trafia. Próbuję żyć normalnie. Najgorsze jest to , że nawet nie wiem jak do niej dojść bo mam wrażenie , że co bym nie zrobił tzn. kwiaty, słodkie słowa czy cokolwiek (nic z tych rzeczy na razie nie zrobiłem) to równa się: upokorzenie mojej osoby, okazanie desperacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w akcie desperacji 3
Propo pytań odnośnie mnie. Można mi wiele zarzucić bo jak wspomniałem - nie jestem wylewny w słowach. Kocham mówię gdy uważam , że ma to wartość, mówię jesteś piękna gdy naprawdę tak uważam, kwiaty daję gdy naprawdę jest do tego impuls. Moje wymarzone życie to kochająca żona, zrozumienie i wsparcie, wychowanie dziecka (jeszcze nie mamy) i ogólnie świadomość, że jestem dobrym człowiekiem. W życiu mam twarde zasady i zawsze chcę pomóc ludziom (o ile faktycznie jej potrzebują bo przy okazji jestem realistą, nie chce ratować całego świata i gdy ktoś żąda fałszywej pomocy). Uważam, że w życiu lepiej jest mieć mniej a być bardziej szczęśliwym. Nie mam z kim o tym porozmawiać... ukrywam ten problem przed rodziną... udaję , że wszystko jest ok. Nie ukrywam, że czasami mam baardzo czarne myśli odnośnie mojego życia... Raczej nic sobie nie zrobię ale nie wiem jak długo dam radę to w sobie tłumić... Czuję się jak w patologicznej sytuacji. Po prostu nie spodziewałem się, że ktoś najbliższy w ciężkiej sytuacji mnie pogrąży. Dziękuję Ci, kimkolwiek jesteś, i chciało Ci się to przeczytać. PS: Proszę nie piszcie mi , że kogoś ma bo wiem , że nie ma. Tego jestem pewien. PS2: przepraszam za to rozbicie tematu, ale forum uznało moją długą wypowiedź jako spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam całość, bardzo Ci współczuję. Chyba Twoja żona nie dała sobie rady w obecną waszą sytuacją, a małżeństwo jest na dobre i na złe. Nie wiem co Ci doradzić, ale strasznie mi się Ciebie zrobiło żal czytając Twoją wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to przeczytałam i powiem Ci młody człowieku, ze szczerze Ci współczuje. Z tego co widać jesteś bardzo dobrym mężczyzną, aż szkoda że nie natrafiłes na dobrą kobietę. Ciągle ten sam scenariusz.. jak on dobry, to ona nie... I na odwrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
Dziękuję Ci bardzo. To wiele wbrew pozorom, wśród tematów na tym forum, typu czy anal jest ok , dla mnie znaczy. Najgorsze jest to że jeżeli wszystko się ułoży to kocham ja, ale cząstka mnie ma w sercu myśl czy zapomnę fakt że nie miałem jej w chwili słabości. Ostatnio proponowała mi terapię... I to zabolało... Bo czemu sami nie potrafimy rozwiązać problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
I najlepsze jest to że ja nie uważam że jest niedobra. Ja sobie dopisuje, że w sumie ma rację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co? Jak chce odejsc to niech to robi. Co Ci po takiej kobiecie, która w momencie gdy masz kłopoty ma Cię w nosie? Całe życie będziesz się spinal żeby jej dogodzić a jak coś się nie powiedzie to ona ze Cię już nie kocha..? Nie macie dzieci to i szczescie w tej sytuacji. Szukaj dobrej kobiety i bądź szczęśliwy no zaslugujesz. I uszczesliwisz ta dobrą a nie kapryśna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często tak jest ze dostajemy od "połówki" kopniaka a i tak usprawiedliwiamy i kochamy. Nie godz się na taki los!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś całkowicie popieram!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
No tylko ona mi się przy okazji zarzeka, że ta sytuacja to jeden z powodów. I najgorsze jest to że mnie wspierała. Naprawdę... Czułem ulgę. I nagle boom... Jakby w jej ciele był ktoś inny. Z dnia na dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja żona jest niedojrzałą egoistką. Miłość bez poświęcenia nie istnieje. Ona chce motylków w brzuchu i dobrego pracownika. Ktoś kto potrafi kochać nie jest w stanie odwrócić się od partnera, który cierpi. Szybko się od Ciebie odwróciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
No i dodam, że moja żona jest bardzo piękną kobietą. Ale tak bez jak, bez pryzmatu miłości. Nie mogę znieść myśli , że gdyby odeszła to bardzo szybko ktoś się w około niej pojawi. Nie poleciała na mnie na kasę , dużo jej nie mam, ale jestem w stanie godziwie żyć - od czasu do czasu kino, jakieś jedzonko itp. zawsze mówi mi że ujalem ja wrażliwością i intelektem. Sam uważam że może z tym intelektem to przesada, ale to prawda - jestem wrażliwy. Może obce osoby tak mnie nie odbierają, bo życie nauczyło mnie aktorstwa wśród społeczeństwa. Ja siebie oceniam jako w miarę przystojnego mężczyznę. Jestem dobrze zbudowany, ale nie kark - dres, dużo ćwiczę, faktycznie może nie mam zmysłu do mody. No nie umiem się ubrać jak model. W moim przypadku znalezienie kobiety to jednak kłopot bo nie należę do gatunku bajerantow. Nie interesują mnie przelotne znajomości. Nawet słowo przyjaciel używam bardzo roztropnie. Nie mam rodzeństwa i często czułem się samotny. Nie ukrywam bo lubię te samotność od czasu do czasu. Dużo wtedy myślę. Ale żona zawsze była dla mnie ta realna częścią świata która mnie słucha i rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli na 1 miejscu postawisz Boga, a na 2 bliską osobę to nigdy nie będziesz cierpiał tak jak teraz. Tylko Bóg nie zawodzi i tylko On zasługuje na 100% To w Nim szukaj oparcia i do Niego staraj się dostosować swoje życie. Gdyby Twoja żona wierzyła w sens przysięgi małżeńskiej to nigdy nie powiedziałaby, że musi mysleć o sobie bo Ty jesteś w dołku. Bawiła się w związek, a później w dom. Ona nie chce dorosnąć. Życie nie polega na myśleniu o własnej d***e. Może kiedyś to zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
No i mam wrażenie że to moje dość specyficzne postrzeganie świata... Wypalilo ja z emocji.Tzn często w ludziach widzę bezrozumny tłum. Ach... Może nie będę się rozpisywał bo to prawda. Jestem trochę filozofem. Moje gadanie jest czasami takie smutne... Lubię rzeczy które są inne. Lubię filmy i książki z przesłaniem. Może czasami dolujace. Ale lubię też szczęście w najczystszej postaci. Takie bez słów. Chociażby myśl że budzę się i mam szczęście że mam co jeść, że żyje... A najbardziej lubię gdy daje komuś uśmiech... Czego mi ostatnio brak. Co najśmieszniejsze wracając do mojej sytuacji w pracy najbardziej wsparly mnie osoby które uważałem za złe i niezbyt lubiane. A te które były mi przychylne nagle się odwróciły. A na taki paradoks życia. Pro po Boga. Może nie mieszajmy Go do tego. Jestem osobą wierzaca, ale małżeństwo że tak powiem ma u mnie wydźwięk bardziej w związku z moja żona. Wierzę w jego pomoc ale wiem że większość spraw zależy niestety ode mnie. Dodatkowo interpretacja Jego osoby jest w moim przypadku trochę odmienna od Kościoła który traktuje jako instytucje, ale może nie poruszajmy tego tematu bo ktoś może się obrazić. Dziękuję za odpowiedzi., naprawdę wiele to dla mnie znaczy że chociaż anonimowe osoby mnie wspierają. Traktuje Was jako te lepsze osoby. A zresztą uważam że słowo pisane jest lepszym odzwierciedleniem naszego umysłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uroda szybko przemija. Przez większość życia jesteśmy przeterminowani:P Twoja żona kocha przede wszystkim siebie. Nie każda piękna kobieta jest narcyzem. Może znajdziesz piękną i wartościową dziewczynę. Pamiętaj jednak, że uroda to nie wszystko i że lepiej związać się z przeciętną, ale normalną kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
właśnie w proteście obciąłem sobie penisa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, na Twoim miejscu szczerze bym z nią porozmawiał i bez jakiejś złości i czy jakiegoś odegrania - powiedział jej, że ją kochasz, ale jeśli ta sytuacja jest dla niej tak nieznośna, pozwolisz jej odejść, bo sam nie potrafisz żyć w takiej pustce. Ona teraz czuje się w miarę bezpiecznie, bo wie, że Tobie zależy, zatem ona sobie pozostawia komfort wyboru czy chce z Tobą być czy nie, ale wierz mi, że zupelne inaczej zacznie myśleć, kiedy pomysli, że ten komfort zniknie - i nie chodzi tu o jakąś złośliwoą manipulację, tylko ludzie często doceniają to, co tracą. Owszem, to ryzykowne podejście, ale w sumie czy sam chcesz tkwić w takim zawieszeniu przez dłuższy czas...? Czasem wrzód trzeba przeciąć od razu i pozwolić sytuacji na rozwiązanie tego problemu - ale ktoś musi to zainicjować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodzę się, że to trochę wygląda jakby ona rozglądała się i tylko dlatego z Tobą jest - pamiętaj nie czyń priorytetem kogoś, kto rozważa Ciebie tylko jako opcję. Tak jak powyżej uwazam, że musisz ją wytrącić z tego komfortu i pokazać, że tez stać Ciebie na życie bez niej i masz możliwość wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodziło mi o boską interwencję, a o to, że nie warto wypalać się dla ludzi. Postawiłeś wszystko na swoją żonę i teraz cierpisz. Idealizowałeś ją i zapędziłeś się do tego stopnia, że nie widziałeś jaka jest naprawdę. Miłość to nie tylko dobre chwile. Cudowny seks i piękna kobieta to tylko opakowanie. Twoje było puste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
1 : 27 . Nie zwracałem nigdy uwagi na urodę żony. Także uwiodla mnie umysłem. Zawsze jej powtarzałem że to jej umysł kocham najbardziej. Sama też nigdy nie jest narcystyczna. To że ma piękne ciało i jest świadoma że to przemija. Ja też. Zawsze powtarzałem jej że nie będzie mi przeszkadzało gdy będzie gruba , ze zmarszczkami itp. Ona też nie jara się ' ciachami' . Do spraw ciała podchodzimy bardzo normalnie. Dodam jeszcze tak przy okazji że niedawno wykryto u niej guza mózgu. Na szczęście diagnoza okazała się błędna... Ech... Szlag z takimi lekarzami... Facet się pomylił i oczywiście nawet się tym nie przejął że tak wystraszył ludzi. Smutno mi tylko że w tej sytuacji gdy było źle, tzn ona miała depresję... Ja ją jeszcze bardziej kochałem... Teraz ja nie mam tego wsparcia, chociaż dziękuję życiu że w tej trudnej chwili to nie jest choroba tylko problemy w pracy, chociaż bardzo poważne... Żałuję , że nie mogę Wam tego opisać szczegółowo ale boję się że przestanę być anonimowy tzn ktoś z firmy np rozpozna sprawę a o problemach w domu wiemy tylko my dwoje a nie chce sensacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
fakt nie liczyło się nic tylko to , że ją mam.. że mi w penisa dobrze i , że koledzy mi jej zazdroszczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
I o tym penisie to jakiś troll napisał, nie ja. No właśnie wiem o tym że może powinienem zagrać z innej strony i po prostu też dac do zrozumienia że mi nie zależy. Każdy wie jak to działa. W tym momencie nie będzie czuła że to jej decyzja. Moje odtracenie może spowodować że się zastanowi... Ale to jest manipulacja. Ja już o tym myślałem. I gdybym tym wygrał to będę miał przekonanie że wygrałem pozornie... Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
A i gościu lub kobieto przestań mnie trollowac bo chyba w twoim życiu też nie jest ciekawie bo frajdę Ci sprawia robienie ze mnie głupka. Daj sobie spokój bo to nie jest na poziomie. Zresztą chyba każdy kto na trochę więcej szarych komórek niż ameba wie że to nie piszę ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
właśnie odmówiła mi seksu bo nie dostałem premii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uznałam, że Twoja żona jest rozpieszczona. Dalej tak myślę bo na 1 miejscu stawia swój komfort. To przez co przechodzisz można zaliczyć do lekkich problemów. Jeśli odpuściła z takiego powodu to życie jest dla niej zabawą. Nie chce marnować swoich najlepszych lat na kogoś kto potrzebuje wsparcia. Tak nie zachowuje się dojrzała kobieta tylko gówniara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
1 : 53 ... Żenada. Daj sobie spokój bo twoje podszywanie nie robi na nikim wrażenia. Dziękuję wszystkim za rady. Idę spać. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W akcie desperacji
1 : 57. Dzięki za odpowiedź. Tzn z pracą to niestety lekki problem nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca manipulacja jest zła - czasami pomaga uświadomić, co jest dla nas ważne. U Twojej żony włącza się syndrom szukania lepszej opcji i przeświadczenie, że na polu sąsiada trawa jest zieleńsza. A Twoje problemy, są tylko katalizatorem. Dlatego daj jej to czego chce, niech zachłysnie się wolnością i niezależnością - bo trzymanie się kogoś z litości lub po prośbie - też w zasadzie jest manipulacją, ale destrukcyjną, bo taka służalczość nie podnosi atrakcyjności w oczach partera, a skutecznie też obniża właśną samoocenę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×