Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wszyscy mnie odrzucili. Nie umiem żyć między ludźmi. Mam 28 lat.

Polecane posty

Gość gość

Jak w temacie. Jak żyć, jak się nie da żyć, skoro wszyscy ciągle mnie odrzucają?:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od rodziny, przez przedszkole, podstawówkę, gimnazjum, liceum, studia, prace, współlokatorów. No normalnie wszędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina: - od małego mieli na mnie wylane, traktowali jak ścierę do podłogi, za to starsza o kilka lat siostra (mocno mnie gnębiła) była ich arcyksiężną i primadonną, - przedszkole: do grubasa to odzywać się nie będą/byłam dziwna i to rozprzestrzeniło się jak gangrene - podstawówka: miałam już takie kompleksy, że idąc do pierwszej klasy nie wychodziłam z inicjatywą, żeby mieć kontakty z ludźmi, - gimbaza: czułam się gorsza (biedny kujon)+ kontynuacja podstawówki, - liceum: "Nikt Cię tu nie lubi." "Czemu?" "Bo ty coś takiego w sobie masz, nie umiem tego określić." - studia: nie nawidziłam ich. Wybrała je moja matka mając w d***e mój wybór. Nie potrafiłam złapać kontaktu z ludźmi, którzy gadali ciągle tylko o nich. Skutek, cytuję: "Nikt Cię tu nie lubi". - prace: chyba zaczęła siadać mi psychika, jak się trafia w środowisko, które nie chce wdrażać "nowego". Trzeba być silnym przy takich, a ja mam zbyt złe doświadczenia i nie wierzę, że się wchłonę w ich kręgi. - współlokatorzy: nie lubią samotników i bezrobotnych. Kazali mi się wynosić. Wynajmuję tylko pokój i nigdy nie zalegalam z opłatami, a zmieniłam go już przez to 3 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rodzinie to traktowali mnie tak, że cokolwiek bym nie zrobiła, to było źle. Jak byłam w 1. klasie gimn., pierwszy raz ojciec kazał mi się wynosić z domu (często i gęsto to się powtarzało), bo: za słabe oceny przynosiłam i nie spełniam oczekiwań. A oceny miałam takie, że do końca gimn. nigdy nie miałam średniej poniżej 5,1 a do końca liceum poniżej 4,6. Pierwszą 4 na świadectwie przyniosłam dopiero w wymagającym liceum, nie miałam żadnej 3-ki. A siostra była gorsza. ALE: jej praca to praca, a moja to g****o. Tak samo dorywcze prace, zanim się studia skonczyło: - ojciec ryja darł na mnie, że nie wiem co to praca, tylko moja siostra wie. A ona była tylko w jednej przez może miesiąc, bo się ZRAZIŁA. A ja miałam różne, zasuwałam 30 dni pod rząd, żadnych dni wolnych, ciągle na nogach, co z tego skoro to ja, a nie moja siostra? - w końcu ojciec zaczął mnie bić, a siostra zaczęła to prowokaować, żeby być jak księżniczka. Doszło do tego, że w skutek tego, że siedziałam z własnym laptopem, nie odzywając się do nikogo, ojciec walił moją głową o ścianę i uciekłam z domu. - kilka lat po ślubie siostry nawet nikt z rodziny nie poczuł potrzeby, żeby mnie poinformować, że mam szwagra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało tego, matka działała tak, zeby mi wszystko niszczyć, bo: "nie będziesz mieć lepiej od siostry". I ja k***a jestem już wrakiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za to masz czas na pierdzielenie na durnych forach, inni tego nie mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To żeś mi odpowiedział/a. Skonczy mi się kasa i będę musiała iść między ludzi i się nie pozbieram, jak ciągle będą mnie zwalniać i dojdzie do tego zmienianie stancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ci matka studia wybrala skoro mieli na ciebie wywalone? Dziwi mnie jak sobie na to pozwolilaś? Moze jestes mega ciapa? Ja mam duze problemy z pewnoscia siebie i tez duzo ludzi ma na mnie wywalone, ale nigdy bym nie robila tego co ktos chce. Nikt mi zycia wybieral nie bedzie bo tylko ja bede zyla tym zyciem. Mysle ze musisz sie wziac za siebie. Jakies zajecie cos co lubisz a jak to za malo to zapukaj to psychologa albo psychiatry. Terapia by ci sie bardzo przydala, szkoda marnowac czasu. Mamy tylko jedno zycie i chcesz je zmarnowac? Ja mimo ze boje sie nowego to caly czas ide do przodu. Robie w portki ze strachu ale ide bo mimo moich problemow z akceptacja siebie, malomownoscia i problemami z nawiazywaniem kontaktoe to wiem, ze musze jakos sobie radzic. Jeden dzien jest marny ale nastepny jest lepszy. Takie jest zycie i nikt nie ma doskonale. Powinnas przestac myslec o przeszlosci bo ona ci marnuje terazniejszasc i twoja przyszlosc. Wazne jest to co teraz i to co bedzie. Jestem w podobnym wieku, mieszkam sama w innym kraju. Nie mam tu rodziny i nie mialam zadnych znajomych. Po kilku latach mam bardzo skromne grono przyjaciol i jest ok. Ze wszystkim radze sobie sama i staram sie codziennie byc lepsza wersja samej siebie niz bylam wczoraj. Wychodzi roznie ale to nieistotne bo wazne ze staram sie i tobie tez polecam zmienic nastawienie do zycia. Rob to co lubisz, kochasz, zapisz sobie cele zyciowe i stsram sie je zrealizowac. Kazda porazke traktuj jak lekcje i sproboj ponownie nie zrobic tego samego bledu. Takie jest dorosle zycie niestety. Powodzenia <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam, za mase literowek w poprzedniej wypowiedzi. Wiem, ze napewno potrzebujesz kontaktu z ludzmi i brakuje ci tego ale rob swoje i nie patrz na innych. Kiedys zycie sie odmieni. Ale zeby tak sie stalo to musisz siebie zmienic. Zacznij od dzis. Pokochaj siebie, zaakceptuj sie. Wiem ze to cholernie trudne. Walcze z tym kazdego dnia. Ubieraj sie ladnie. Badz zawsze mila i schludnie ubrana. Ludzie wyczuwaja, ze cos jest nie tak i dlatego maja takie nastawienie do ciebie. Ludzie lubia pewne siebie, silne osoby. Nawet za milym nie mozna byc bo wtedy pomiataja toba. Musisz pokac ze jestes asertywna, masz swoje zdanie i trzeba cie szanowac. Inaczej kazdy bedzie mial wywalone na ciebie. I jeszcze raz nie zyj przeszloscia tylko przyszloscia. Ja zyje dzieki celom do ktorych daze kazdego dnis. Bez tego pewnie bym lezala w rowie albo na cmentarzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odpowiedź. Masz rację. A narzucić studia można dziecku bardzo łatwo: - wykorzystać to, że nie ma startu pieniężnego w życie, - ojciec zrobi miazgę z twarzy, jeśli będzie się stawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisz do mnie annak898989@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd.: - jak chodziłam z siniakami wielkośc***ięści, bo ojciec mnie lał, to siostra mówiła, że specjalnie sobie je zrobiłam, - a jak walił głową o ścianę, co uciekłam I się poskarżyłam babci, to usłyszałam: "tobie się na pewno tylko wydawało".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorkatralalalalalala
Ale w sumie to za mało, o czym piszesz. Ja mam tak, że wykonuję dobrze swoją pracę, a takie miernoty oczerniają mnie przed przełożonym i na mnie kłamią, kopią pode mną dołki, podkładają świnie, nie chcą wdrożyć w obowiązki w pracy nic a nic, a przełożonemu mówią, że wdrażają tylko ja nie rozumiem i się za wolno uczę. Bo mnie nie lubią. Atmosfera jest tak gęsta, że siekierę by prawie można zawiesić w powietrzu. Objawia się to w ten sposób, że nie tylko nie podtrzymają żadnego tematu jak jakiś rozpocznę, ale jak spróbuję włączyć się do rozmowy raz na jakiś czas, to urywają rozmowy. Wraca się z roboty po 8h tak zmęczonym atmosferą, jakby się przepracowało 13. Albo wiadomo, mozna sobie robić uszczypliwości, droczyć się. Tylko mi gadają tak, żeby dowalić tak, żebym nie mogła zripostować. Jadą ze mną jak z gównem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i dobra, to już za tobą ,jest takie powiedzenie : nie oglądaj sie za siebie bo ci z przodu ktoś przyjebie. Nie ma ich już w twoim życiu, po prostu już jesteś wolna , masz szanse na nowe. Ogarnij sie , pomagaj w wolontariacie ( zwierzęta, schroniska) tam bedą ciebie lubić i szanować, daj cos od siebie nie czekaj . W dupie bym miała taka rodzine, sprawdzaj tylko czy żyją i jak przestaną to zgłoś sie po swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tej od atmosfery w pracy, normalnie idziesz do przełożonego i mówisz jak jest, to jest praca a nie kółko wzajemnej adoracji. Rób swoje i do domu no i zacznij szukać nowej pracy bo szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×