Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zwariowana pszczoła

Czy kogoś z was rodzice nierówno traktowali względem rodzeństwa?

Polecane posty

Gość zwariowana pszczoła

I jak dziś jako dorośli sobie z tym radzicie? Bo ja przyznam szczerze, że nie poradziłam sobie tzn. poradziłam sobie tak, że dziś nie mam kontaktu ani z rodzicami ani z rodzeństwem. Mam dwóch starszych braci i pochodzę z domu-konserwy :o tzn tato po pracy siadał w fotelu zaś mama po pracy brała się za zakupy, pranie, sprzątanie, gotowanie i usługiwanie. No i to była oczywista oczywistość, tata nigdy nie myślał inaczej, a mama nie widziała w tym nic dziwnego więc jak tylko skończyłam 12 lat zrobili ze mnie następną kuchtę posługaczkę :o bo przeciez byłam dziewczynką, a dziewczynki takie rzeczy robić muszą. Moi bracia nie musieli NIC. Oni nie musieli się nawet dobrze uczyć, bo wiadomo co chłopaki to chłopaki. Ja musiałam mieć dobre oceny, musiałam się zawsze dobrze zachowywać, nie robić wstydu, a oni hulaj dusza no bo to chłopaki, łobuziaki i to normalne, że się muszą wyszumieć. Doszło nawet do tego, że matka zaczęła na mnie wjeżdżać kiedy się zaczęłam buntować, bo nie chciałam, a musiałam podawać braciom do stołu, zmywać po całej rodzinie, prać i sprzątać z mamą kiedy oni się obijali. Do tego dochodziła też praca koło domu bo choć rodzice pracowali w mieście to mieszkaliśmy na wsi i mieliśmy duży ogród i kurnik na własny użytek, a tam było co robić :o i to wytykałam mamie, że ja mam za braci coś robić, a oni jeszcze się głupio śmiali kiedy ja się wykłócałam z rodzicami. Wtedy moja matka wymyśliła, że nie za nich to robię tylko za nią, bo jak jej nie pomogę to ona będzie musiała to wszystko zrobić sama i pytała czy chcę żeby się z tą robotą wykończyła więc opcja była tylko taka, że tyramy razem albo tylko ona. Nigdy nie dała sobie przemówić do rozumu, że te obiboki też mogą coś porobić :o W dniu moich 18 urodzin, rok przed maturą wyprowadziłam się do dziadków. Oni już dawno tak chcieli ale rodzice się nie zgadzali, a ponieważ nie byłam pełnoletnia to nie mogłam uciec sama natomiast po 18stce mogli mi już naskoczyć :P Jakie oburzenie było ze strony matki i znów wpędzanie mnie w poczucie winy, że ona się zajedzie, mój ojciec stwierdził, że mnie wydziedzicza i nie ma już córki :D też mi kara! wydziedziczył mnie z tyrady haha :P Ja mu powiedziałam, że nigdy jego córką nie byłam tylko śmieciem na usługi, a za swoje dzieci to on tylko moich braci uważa, a nie mnie wiec płakać nie będę. Wtedy coś do moich rodziców dotarło, bo szybko po mojej ucieczce się wzięli za braci ale oni już mieli 19 i 20 lat więc w zasadzie było już za późno. Babcia wtedy też wypruła rodzicom, że na własne życzenie stracili swoje jedyne porządne dziecko i jak im nie wstyd, że własna córka od nich uciekła? U dziadków w mieście już miałam raj, owszem pomagałam babci i dziadkowi ale to była pestka w porównaniu z tą tyradą w domu rodzinnym. Wreszcie mogłam się w spokoju uczyć czy przyprowadzać koleżanki, miałam wreszcie własny pokój, bo w domu takiej opcji nie było jak czas czy kąt dla mnie. Dzieliłam pokój ze starszymi braćmi, po szkole szłam do garów, do ścierek, do żelazka, do kur, do prac w ogrodzie czasem też na zakupy i tak aż do kolacji. Uczyłam się dopiero kiedy się wykąpałam i wymęczona, zasypiająca zaczynałam odrabiać lekcje o 21.00 :o Z moich braci nic dobrego nie wyrosło jednego żona po roku od ślubu wykopała z domu, a drugi nawet żadnej baby nie ma, bo kto by takiego głąba chciał? W efekcie mieszkają dziś z moimi rodzicami, pracują sezonowo i dorywczo, a tak mieli świat zawojować i takie cudowności miały z nich być :P Wiem, że rodzice żałują dziś tego wszystkiego ale nigdy mnie nie przeprosili ani nie chcieli o tym pogadać. Gdzieś tam parę razy opłotkami nawiązali do tego wszystkiego, że żałują, że mnie stracili ale nigdy nic więcej, bo im głupio przed nimi samymi. No cóż ja to mam gdzieś, a oni mają czego chcieli i mają te swoje "skarby" już do końca życia przy sobie :D rodziców widuję raz w roku i starczy. Mnie się dalsze życie ułożyło szczęśliwie. Dzięki dziadkom skończyłam liceum i dobre studia z super wynikami. Mam świetną pracę i założyłam rodzinę ale z tego dzieciństwa więc nie wyleczyłam do dziś i żal mi, że mam rodziców, rodzeństwo, a właściwie jestem sierotą, bo za swoją rodzinę uważałam tylko dziadków, którzy niestety już nie żyją. Czy ktoś ma podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie z siostrą :o Ona ósmy cud, jej wszystko wolno było, a ja uboga krewna :( Brzydsza i ta od której się wymagało pracy, posłuszeństwa i której nie wolno było pyskować ani się buntować. Natomiast ta lepsza już mogła mieć własne zdanie, fochy, bo ona taka charakterna i to taka jej wielka zaleta budząca zachwyt. W wieku 16 lat zaszła w ciążę i przytaszczyła dzieciaka moim starym na wychowanie no i oczywiście ja byłam temu winna. Nienawidzę ani tej szmaty ani moich starych. Nie gadałam z nimi i nie widziałam ich od 3 lat. Dobrze mi z tym i podobnie jak ty liceum i studia kończyłam u dziadków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie sytuacja była inna a jedyną wspólną cechą jest fakt że rodzice kochali tylko siostre mnie niestety nie, było mi przykro ale jednocześni uważałam że mnie nie ma za co kochać i chyba troche się im nie dziwiłam, bardziej mnie bolało gdy dla nich liczył tylko się syn siostry mój był im obojętny. Jestem osobą lepiej sytuowaną materialnie niż siostra mimo że ją zawsze wspierali materialnie i dostala cały majatek po rodzica Obecnie nie utrzymuje z nią kontakt i tak zostanie już na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż tak strasznie jak autorka nie miałam, ale rodzice nie traktowali nas równo. Mam brata starszego o 2 lata, zawsze był oczkiem w glowie. Może dlatego, że kilka lat wyczekiwany. Ja byłam wpadką. Zawsze było mu wiecej wolno, mama mu usługiwała, latała z obiadkami i herbatką. Kiedyś na próbę powiedziałam tak, jak on codziennie:mamoooooo, zrób mi kolację. Dostałam od rodziców straszny opieprz, ze jestem bezczelna, że to ja powinnam jeszcze ich się zapytać, czy nie mają ochoty i im zrobic. Wtedy chyba pozbyłam się złudzeń. Miałam żal, że do niego mama szła wieczorem powiedziec dobranoc, mój pokój mijali. Miałam więcej obowiązków w domu, on nic nie musial, za to o wiele więcej było mu wolno. Sama jestem mamą, czekam na drugie dziecko i boję się, by nie popełnić tego samego błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zawsze byłam ta gorsza, bo środkowa :( starsza to wiadomo najmądrzejsza, pierworodna, najważniejsza natomiast młodszy brat to wyczekany synek, najukochańszy, najmłodszy więc rozpieszczony. Bratu zawsze musiałam ustąpić, a siostry zawsze słuchać :o Mną się rodzice nie interesowali kompletnie, nawet na dzień mamy, jasełka i wywiadówki chodziła do mnie babcia, bo widziała co się dzieje i było jej mnie szkoda. Jak poszłam na studia to nawet nie zapytali na jakie :o a teraz mają żal, że odsuwam ich od swojej rodziny i moich dzieci. Moje rodzeństwo nie pozakładało rodzin i rodzicom brakuje tej domowej atmosfery, tego zgiełku i dziecięcego chichotu. Bardzo chcieli się wkręcić w moje życie ale ja im to wszystko wygarnęłam w zeszłym roku kiedy odmówiłam im świąt u mnie w domu, a oni zaczęli do mnie z pretensjami wylatywać. Jest mi o tonę lżej i wcale nie tęsknię za nimi. Moje dzieci mają lepszych dziadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas jest czworo mnie jezeli chodzi o mame to ma mnie w d. Tata raczej na rowni traktuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćewa
Mam tylko matke,ojciec nie zyje,jestem dojrzala kobieta,ale wiem ze jestem tzw,niechcianym dzieckiem,ojciec mnie nienawidzil,bylam zawsze popychadlem i chociaz najmlodsza,najbardziej nie lubiana,nigdy nie umialam sobie ulozyc zycia,niewiem czy to powod,ale ja zawsze pragnelam miec rodzine,dzieci,nie udalo sie,juz za pozno,boje sie zostac sama,mam meza ale nie mamy dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćewa
Mam tylko matke,ojciec nie zyje,jestem dojrzala kobieta,ale wiem ze jestem tzw,niechcianym dzieckiem,ojciec mnie nienawidzil,bylam zawsze popychadlem i chociaz najmlodsza,najbardziej nie lubiana,nigdy nie umialam sobie ulozyc zycia,niewiem czy to powod,ale ja zawsze pragnelam miec rodzine,dzieci,nie udalo sie,juz za pozno,boje sie zostac sama,mam meza ale nie mamy dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie mama traktowala nas wszystkich rowno (ja + 2 starszych braci), moze czasami mnie troche faworyzowala bo bardziej gonila do roboty braci niz mnie. Natomiast moj ojciec....coz, raz mi powiedzial ze on corki miec nie chcial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie traktowano nas -mnie i brata po równo .Natomiast u meza strasznie np. mój maz najstarszy zawsze musial z.....c.pomagać na gospodarstwie ,kolejna siostra musiala gotowac ,sprzatac itp...a trzecie dziecko -siostra totalna laba nie robila i nie robi nic .Nawet jak teraz jako dorośli ludzie spotykają się u matki na swietach najmlodsza palcem nie ruszy.Co najlepsze nikt jej tego nie ma za zle wszyscy traktują ja jak 8 cud swiata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj ja zawsze byłam ta gorsza, bo środkowa smutas.gif starsza to wiadomo najmądrzejsza, x Widzisz, ja jestem pierworodna i faktycznie najmądrzejsza, ale wcale nie w tym pozytywnym sensie, czyli inteligentna. Miałam być mądrzejsza od rodzeństwa, bo jestem najstarsza. Nieważne czy miałam 4 lata, czy 14, to miałam być dorosła. Rozumiesz? Cokolwiek się w domu działo pod nieobecność rodziców, to była moja odpowiedzialność i to ja obrywałam. I nie przesadzam, 4-6latek to małe dziecko i to dziecko miało być mądrzejsze. Dzisiaj to traktowanie rodziców się na mnie mści, bo rodzice wypracowali u mnie taką poświatę, którą wszyscy widzą i myślą, że mogą ode mnie dalej wymagać cudów. Zapytaj swojej siostry, czy nie brakuje jej większej uwagi rodziców w sensie emocjonalnym i czy wymagania wobec niej jej nie przerastały. Matka miała cię gdzieś, bo zwaliła twoje wychowanie na garb siostry, która pewnie była niewiele starsza od ciebie i nie powinna tego robić. Tak naprawdę twoją starszą siostrę, też miała gdzieś. Ona "kochała" tylko i wyłącznie synusia. Z perspektywy czasu, to powiem ci, że ja chyba nie wiem, co to jest tak naprawdę dzieciństwo. Brak odpowiedzialności, czas spędzony stricte z matką jak małe dziecko, a nie jak dziecko najstarsze. Brakuje mi tego jak jasna cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przykro mi, że tak u ciebie było ale zbudowałaś sobie jakąś fałszywą historyjkę na temat mojej rodziny. Napisałam wyraźnie, że na wywiadówki ani na występy rodzice do mnie nie chodzili, a już na pewno nie robiła tego siostra. Od niej miałam się trzymać z daleka i nie miałam nawet wstępu do jej pokoju. Miałam się jej słuchac i wykonywać wszystko co mi powiedziała, bo jak nie to leciała z karczemną awanturą do rodziców. Jak miałam siedzieć w swoim pokoju gdy do niej koleżanki przyszły pod nieobecność rodziców to nawet na siku nie mogłam wyjść, bo jak raz tak zrobiłam to mnie stłukła na kwaśne jabłko. Poskarżyłam się mamie i mama mi jeszcze poprawiła. Żyłam w poniżeniu i zastraszeniu, a nie w jakiejś idylli gdzie starsza siostra się mną opiekowała. Wiesz czego mojej siostrze brakuje jak już tak pytasz? Piątej klepki! Żaden facet z taką psychopatką i despotką nie wytrzymał. Dzisiaj ona tresuje rodziców i po kątach ich rozstawia, bo tak ją nauczyli. Dobrze im tak niech im jeszcze wpier/doli. Dziś moje dzieciństwo nie jest już raną ale blizną pozostanie na zawsze. Cieszę się, że ułożyłam sobie życie, że mam dom, super rodzinę, wykształcenie, pracę i nawet mam trochę satysfakcji, że moje rodzeństwo nie ułożyło sobie życia ale mam uciechę nie dlatego, że im tego życzyłam tylko,dlatego, że potwierdziły się moje hipotezy i wyszło na to że miałam rację. Rodzice włosy z głowy rwą, bo brat wkręcił się w szemrane towarzystwo, robi jakieś lewe interesy i jest po wyroku w zawiasach, a moja siostra jak już wspominałam nie znalazłszy sobie chłopa do tresowania tresuje rodziców tak jak jak im to wykrzyczałam wyprowadzając z się z domu na studia. Tak to u mnie wygląda, a nie tak jak u ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też nierówno matka traktowała. Szczerze to dlatego że jej nie słuchałam ale ja miałam już swoją rodzinę a ona chciała rządzić w lodowce domu itp. W końcu stwierdziła że lodówkę to zawsze po brzegi powinnam mieć zapełniona i ja karmić. A przeciez ja miałam męża dzieci i malutka wypłatę. Mąż wtedy byl troche bezrobotny. Nie mowie o kolacji ale ona chciala imprez. Przy komuni syna wszyscy juz byli a ona przyjechała na końcu. Jeszcze powiedziała że pierogi niedogotowane a przeciez mogla zgarnąć i dogotować a nie mi dogryzać. Zawsze bylo nie tak kiedy mąż zaczął pracować to przyczepiła sie że za mało z dziecmi przebywa. A skąd my mieliśmy wziasc kasę. Bylo gospodarstwo żaden z braci nie chcial obrabiać to mąż do nocy jeździł jeszcze po polu aby obrobić. Znowu bylo źle. Bo kasy nie dawał z plonów. A my płaciliśmy podatek za gospodarstwo to dlaczego mial im oddawać.cały czas źle. Na rodzinę męża powiedzieli ze to nie rodzina jego w końcu wypędzili z gospodarstwa. Zaczęli zmieniać zamki. Założyłam im sprawę o dział spadku by wyzwolić sie z tej chorej zależności i udziałów. Matka zmarła nie doczekała podziału. Znowu kłopoty bo przez kogo nie żyje przeze mnie ja ja zabiłam. Cala Rodzina się odwróciła. To wielki skrót opowieści bo w międzyczasie jak przestaliśmy gadać ona podobno zachorowała na raka. Nie poszłam do niej po zgodę. Bylam wczesniej dwa razy to mnie wyśmiała.teraz nie miałam odwagi bo bałam się jej. Śmieszne ale bałam się własnej matki. Biorę leki na uspokojenie bo trzęsą mi się ręce i wymiotuje na myśl o każdym spotkaniu. Żałuję że nie próbowałam ale strach moj zwyciężył. Dodam ze stalo sie to jak moj tata zmarł jakiś demon w nią wstąpił chyba.jest mi przykro ale nie zmienię tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie rodzice traktowali najgorzej z naszej trójki. Jestem najstarsza z rodzeństwa. Mam o 4 lata młodszego brata i o 13 lat młodsza siostrę. Zawsze byłam czarną owocą w rodzinie. Jako nastolatka miałam problemy z prawem, uciekałam z domu, paliłam, piłam,ćpałam, byłam typową dresiarą. A to wszystko dlatego, że chciałam zwrócić ich uwagę. Zawsze zapatrzeni byli tylko w moje rodzeństwo, tylko oni się liczyli a ja byłam nie byłam im potrzebna. Zawsze czułam się gorsza od nich, nigdy mnie nie pochwalili za nic, nawet za to jak dostałam 5 z matematyki bo się nauczyłam A zawsze dostałam 1,2,za to, że wygrałam jakiś konkurs,w późniejszym czasie zaczęłam trenować boks, jeździłam na walki międzywojewódzkie,wygrywałam- nigdy nie byli na żadnej, nigdy nie pogratulowali, nigdy! Za każdym razem było mi tak przykro, że wyłam w poduszke. Nigdy nie usłyszałam żadnego miłego słowa z ich strony. Zawsze byłam najgorsza i nawet do ludzi mówili, że nic mi w życiu nie wyjdzie i wyląduje w kryminale, nie znajdę pracy bo się do niczego nie nadaje. A jak zaczęłam chodzić do liceum i ktoś na parkingu porysowal nauczycielowi samochód to dostałam od ojca w twarz bo kto by inny to zrobił jak nie ja, kazali mi iść i przepraszać mimo, że to nie ja to zrobiłam. Wysłali mnie do psychologa i psychiatry bo stwierdził, że jestem psychiczna i niepoczytalna. Oni nawet ze mną nie rozmawiali. Jak miałam wypadek i leżałam w śpiączce po kilku operacjach.. ech nawet wtedy ich przy mnie nie było.Owszem, nie byłam idealnym dzieckiem, mam za sobą poprawczak i wiele złego zrobiłam, przyznaję się do tego ale to nie powód by traktować własne dziecko jak śmiecia. Pamiętam jak dzisiaj jak w wieku 19 lat spakowalam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Wprowadziłam się do chłopaka, o którym nawet nie wiedzieli. Nawet nie zadzwonili, nie zainteresowali się gdzie jestem. Po mojej wyprowadzce dopiero zauważyli, że nie mieli racji. Znalazłam pracę, wyszłam za mąż, urodziłam syna, mam własne mieszkanie, spodziewam się drugiego dziecka i jestem szczęśliwa Odezwali się do mnie dopiero niedawno i udają kochających rodziców... pozdrawiam. Kaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie tak było, jako najstarsza miałam same obowiazki zadnych praw. Za to młodsze rodzeństwo hulaj dusza, nawet migli mi zdemolowac pokój a jak robilam o to awantury to wszyscy sie ode mnie odwracali za przykazem matki. I to ja byłam ta zła bo bronię swojego. Obecnie mam sporadyczny kontakt chociaz bywały czasy kiedy urywałam kontakt na wiele miesięcy. Oczywiscie matka sie do niczego nie przyznaje i nie widzi w tym zadnego problemu. Jak nie mam kontaktu z nimi to jakoś lepiej sobie radzę, kontaktuję się jak muszę ale wtedy kilka tygodni musze sie zbierac bo stare rany znów są rozdarpane po takim kontakcie czy to z matką, ojcem czy rodzeństwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo przykro sie to czyta. U mnie swego czasu rodzice tez mieli problem z traktowaniem rowno ale ja i moj starszy brat zawsze trzymalismy sie razem i nawzajem bronilismy. Pomoglo i rodzice sie szybko ogarneli tak wiec nie bylo zadnych wiejszych dramatow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×