BEZNADZIEJNY SEKS w stałym związku. Warto?

Pomocy :( Od miesiąca spotykam się z fantastycznym facetem - dzisiaj poszliśmy na całość (ani dla niego ani dla mnie nie był to pierwszy raz, ale dla niego był po zdecydowanej przerwie). Wszystko zainicjowałam ja - zaczęłam go całować, rozbierać, zdjęłam spodnie, robiłam dobrze ustami. On jakoś niespecjalnie palił się do gry wstępnej - tak jakby nie wiedział co robi. Wszystko było niezręczne, każda rzecz którą robił trwała sekundę i koniec (w tym minetka, której równie dobrze mogło nie być). Potem chciałam wejść na niego i zacząć się kochać ale ciągle mu opadał i nie dało się włożyć. W końcu się poddałam, zaczął mi wkładać paluszki (co jednak żadnej radości też nie sprawiło niestety) i wszedł we mnie po misjonarsku (znowu był problem opadania ale się jakoś udało). Prawie nic nie czułam, jego ruchy były płytkie, generalnie zero przyjemności po czym skończył i to tyle. W trakcie przed ani po nie chciał nic powiedzieć (nawet jak mu szeptałam do ucha zachęcająco). Czy w sytuacji kiedy jest to nowa relacja warto iść w to dalej? Powiedział że "musi się do mnie przyzwyczaić". Miewałam już cudowny seks bez uczuć i jakoś nigdy nie mogę tego połączyć z dobrym seksem, pomocy!

Ale z ta gadką co odpalił to możliwe że było dobre o przyzwyczajeniu:P.

po miesiącu to jest stały związek.? Spoko... Zmień go na lepszy model na taki , który cie dobrze przeleci ... Bo widze , że jakaś c***a się trafiła .

Nie za wcześnie by cokolwiek wyrokować? Co oznacza, że "musi się przyzwyczaić"?

O jakim związku ty mówisz po miesiącu spotykania się? Toż to zwykła znajomość z ewentualną nadzieją na coś więcej, ale jak widać po wątku na to coś więcej raczej liczyć nie można, bo już narzekasz.

Z czasem będzie lepiej...ale nie aż tak super z tego co piszesz. Słaby będzie w te klocki.