Naprawdę tylko przyjaźń?

Facet powtarza, że tylko się przyjaźnimy, potem jednorazowy pocałunek, potem mówi, że boi się, że zacznie coś do mnie czuć, potem cały czas gadanie o przyjaźni, mówi nawet przy mnie i swoich znajomych, że ma dużo koleżanek, ale nie zamierza się z nikim wiązać, wspólne wypady na miasto, wspólne spędzanie czasu w mieszkaniach (jego i moim), zasypia ze mną, przytula mnie całą noc i mówi, że z żadną inną koleżanką się tak nie przytula jak ze mną, że chce, żebym czuła się wyjątkowo i ciągle powtarza, że nie zachowujemy się jak normalni przyjaciele (w sensie ten pocałunek,a potem to przytulanie) i nikt by nam w to nie uwierzył,że tylko się przyjaźnimy. Znamy się już dobry miesiąc i widujemy średnio 2 razy w tygodniu. Nigdy nie próbował się do mnie dobierać, to pozostaje wszystko na granicy flirtu, ale takiego niby na żarty, bo przyjaźń ma swoje nieprzekraczalne granice wg niego i powiedział kiedyś, że chciałby się ze mną przespać,ale nie zrobi tego,bo się przyjaźnimy. Z jego strony to naprawdę tylko przyjaźń? Bo mam wrażenie,że nie do końca, ale też jak twierdzi nie szuka dziewczyny, a do łóżka tym bardziej nie próbuje mnie zaciągnąć...

Tylko przyjaźń. Nie wmawiaj sobie nic innego.

Nie wmawiam sobie niczego, tylko nie potrafię spojrzeć na to obiektywnie, dlatego pytam was. Mam kilku kolegów i z nimi naprawdę widzę czystą przyjaźń.. rozmawiamy,śmiejemy się,spędzamy wspólnie czas,ale nie ma w tym żadnych podtekstów. A w tym przypadku.. to,że mnie pocałował, to, że mnie przytula zwłaszcza całą noc, trzyma za rękę jak śpię, mówi, że z żadną inną koleżanką się nie przytula i nie śpi, że chce, żebym czuła się wyjątkowo, że nie zachowujemy się jak normalni przyjaciele, że gdyby nie nasza przyjaźń to chciałby ze mną pójść do łóżka.. czy to nie jest dziwne?

I jeszcze to, że kiedyś powiedział mi wprost, że mu się podobam, no a potem jak już wspominałam mówił o uczuciach.