Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaryczana mama

Urodziłam a mąz nie ma ochoty byc ze mna w szpitalu

Polecane posty

Gość zaryczana mama

W sumie to miałam cc dziś jest 4 dzień, i tak pierwszego przyszedł zobaczyć małego, do mnie nie mógł wejść, na drugi dzień nie przyszedł , na 3 dzień też, przyszedł dzisiaj posiedział 20 min i poszedł smutno mi, poryczałam się. Leże na sali z innymi kobietami ich mężowie siedz non stop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykre....może nie może sobie psychicznie poradzić z nową sytuacja? To takie niesprawiedliwe ,ono mogą użyć ręce a to my się meczymy, ciąża poród połóg opieka nad dzieckiem, nie możemy uciec gdy sobie nie radzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*oni mogą umyć ręce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rany wspolczuje Ci co to za palant!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaryczana mama
strasznie mnie to boli, mówi że się cieszy to czemu go ze mną nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw sie kochana,wiem ze ci przykro, moj tez wpadal tylko na 15 min,pierwszy dzien po cc opijal,pozniej po pracy zajmowal sie corka albo siedzial u mamusi ...Z drogiej strony mnie na przyklad przeszkadzalo jak u dziewczyn z sali przesiadywali mezowie po kilka godzin! Wyc mi sie chcialo z bolu,wiadomo polog itd,a ich nic nie ruszalo,gadali o d***e maryni.Moj wlecial dal buziaka zamienilismy kilka zdan i lecial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy macie za mężów? U mnoe maz siedzial odrana do wieczora. Nawet obiad jadl w szpitalu. Co ja bym.miala tak robic sama przez 6dni? ( bylam po cc)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
D**ek, ciężko to inaczej nazwać... może otrzeźwieje jeszcze. Masz kogokolwiek chociaż do pomocy? Wiem jak przykro samej, mój mąż ostatnio przyjeżdżał raz na 2-3 dni, bo pracował do późna i synka nie chciał już po nocy ciągnąć (wychodziłam z oddziału jak był z dzieckiem), rozumiałam że nie da isę inaczej ale i tak było przykro jak u innych mężowie siedzieli nieraz godzinami. Ktoś inny przyjeżdża do Ciebie? Kurcze, po cc to nawet czasem trudno do toalety wstać czy dziecko przebrać, on nie ma wyobraźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bylam w szpitalu to byla z mna kobieta, urodzila po dwoch dniach przyszedl po nia maz i stal i czekal az ona sie ubierze, spakuje, wezmie dziecko do nosidelka, wezmie torby i to wszytsko dzwignie i tak poszli ona obladowana jak wielblad on z rekami w kieszeniach. Jakie to bylo smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaryczana mama
Mama przychodzi codziennie i przyjaciółka też wpadnie ale wiadomo że to nie to samo, do innych tez przychodzą rodzice czy teściowie ale mąż to mąż. On się tłumaczy pracą że zmęczony itd. przecież może wziąć urlop dziecko nie rodzi się codziennie. Dzisiaj jak poszłam pod prysznic to się poryczałam z żalu że tak mnie traktuje i nasze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodzilam w srode o 1 w nocy. Maz byl ze mna do 4 rano. Na 7 jechal do pracy a pracuje na kontrkcie po 24 h. Przyjechal dopiero w czwartek o 10. W piatek tez jechal na dobe do pract ale wyrwal sie tylko na godzinę zeby mnie i corke odstawic do domu. Ale nie mialam zalu bo spodziewalam sie zr nie bedzie mogl byc ze mna w kazdy dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do dziewczy.y z mojej sali przychodzil maz i siedzial prawie non stop, nie wiem, chyba polozne przekupil, bo innych mezow wypraszaly, gdy nie bylo godzin odwiedzin. I naprawde tego prawie calodniowe przesiadywanie bylo uciazliwe, zero prywatnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokladnie,trzeba miec troche taktu...Przeciez na sali lezy po kilka kobiet,kazda obolała,zmeczona z krwawiacym kroczem,a tu przyjdzie taki chlop przesiaduje pol dnia ani sie swobodnie obrucic,ani przespac...Wiadomo czasami gdzies przecieknie podpaska,naprawde to jest krepujace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaryczana mama
Mi nie chodzi o to żeby mąż siedział cały dzień, ale przez dwa dni wcale do mnie nie zajrzał, a dzisiaj był tylko 20 min choć mógł posiedzieć dłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektóre baby są walnięte na tym punkcie ! A po co mi chłop w szpitalu przez kilka godzin?To powinno być zabronione,żeby inne kobiety na sali musiały znosić obecność obcych facetów przez kilka godzin dziennie!Jak wstać z łóżka,często w zakrwawionej koszuli,jak się ubrać czy wyjść?To jest nienormalne,nietaktowne i świadczy tylko o głupocie i buractwie mamusiek!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie maz tez byl caly dzien. Podawal mi dziecko do karmienia, przewijal, robil herbatke. Tak sobie siedzilismy i duzo rozmawialismy. Porod mialam rodzinny i sale tylko dla siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mną mąż był przez 3/4 doby przez 4 dni, nocował z nami, jadł ze mną, zajmował synkiem. Współczuję autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no mnie też wkurzało jak Ci faceci przesiadywali na sali :O ja nie miałam parcia by mąż siedział ze mną, bo skoro irytują mnie obcy faceci, to mój też jest obcy dla innych jakby nie było Mąż miał do szpitala prawie godzinę jazdy samochodem i drugiego szkraba w domu do opieki. Byłam w szpitalu tylko 2 doby + czas porodu - mąż akurat był ze mną w czasie porodu (tak mieliśmy zaplanowane) i przyjeżdżał każdego dnia, ale tego akurat mu nie kazałam. I siedział po takiej małej godzinie. Tyłem do wszystkich innych, patrzył na mnie i nasze dziecko. Po co Wam tylu godzinne odwiedziny innych osób??? Ja nie życzyłam sobie ani mamy, ani teściowej, ani siostry. Po co?? Zarazki przynieść?? Czy jak?? Przecież zaraz się wraca do domu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.20 bo dla nas to byl wazny czas . W szpitalu bylam 7 dni i co niby mialam tam sama robić? Maz robil wszystko przy dziecku a ja lezalam :) druga sprawa ze my lubimy spedzac czas razem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja się cieszę, ze rodzilam w szpitalu, gdzie był zakaz odwiedzin na sali, przynajmniej nie musiałam znosić calodniowej obecności cudzych gości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam naturalnie i bylam w stanie wszystko zrobic i sobie poradzić a mij maz i tak wiedzial do 24 w nocy w szpitalu , rano do pracy a po pracy z powrotem do szpitala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:25 - no tak, bo my z mężem nie lubimy być razem. Głupi argument. Chodzi o komfort wszystkich kobiet na sali. Ale to jak widać trudno jest niektórym pojąć. A szkoda. Ty byłaś 7 dni i się nudziłaś. A inna kobieta w pierwszej dobie po porodzie musiała znosić całodniową obecność Twojego męża na sali. Gwarantuję Ci, że szczęśliwa z tego powodu nie była :O Ale przecież co Cię to obchodzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam zmęczona po drugim porodzie,odwiedziny mnie cieszyły,ale autentycznie nie miałam na nic siły,tylko leżałam,spałam i jadłam. ;) Mąż też zaglądnął na 15 minut dziennie,ale miał pod opieką starsze dziecko plus remont do zrobienia,za który ktoś mu zapłacił. Ale przy porodzie był. ;) Natomiast obok mnie leżała dziewczyna, urodziła 3 dziecko i jej mąż przesiadywał od rana do wieczora z ich 14-miesięcznym synem; muszę przyznać,że jak trzeba było,to pomagał i mnie ,i jeszcze jednej babce z sali (ta,to w ogóle nie była w stanie się podnieść przez 2 dni),ale jednak było to męczące; wyglądało to tak,jakby nie chciał/nie umiał zająć się synem i dlatego przychodził codziennie na ok 10-12 godzin i siedział u nas w sali z tym dzieckiem (chociaż grzeczne było,ale sam fakt...). Rodziłam drugie dziecko w Niemczech,bo chyba w Polsce nikt by sobie nie pozwolił na tolerowanie obcego faceta po 12 godzin dziennie na sali... :/ ALe nie wiem, córkę rodziłam w Polsce i wprawdzie nikt tak długo nie siedział,ale zdarzały się całe pielgrzymki odwiedzających,do jednej chyba z pół pobliskiej wsi przyjechało ,łącznie z sołtysem i proboszczem ....:/ (to żart,ale naprawdę tak to wyglądało)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 miesięczne dziecko na poloznictwie??? U mnie w mieście dzieci do 12 roku życia mają zakaz wstępu na patologie i położnictwo we wszystkich szpitalach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,tylko że to był mały szpital, oddział położniczo-ginekologiczny był jeden i leżały babki w ciąży razem z tymi,co urodziły. Ale opieka,warunki,jedzenie-bajka! :) W każdym razie tak, 14-miesięczne dziecko,do mnie mąż też przyszedł z wtedy 6-letnią córką,a do babki obok (ta,któa nie mogła wstawać) przychodził mąż z 4 ich dzieci, a ona urodziła 5.... W zasadzie byłam ja z drugim dzieckiem,każda spotkana na oddziale kobieta była w ciąży z trzecim lub czzwartym lub właśnie kolejne urodziła...taki wysyp wieloródek mi się akurat trafił,ale atmosfera super. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.39 masz racje :) nie obchodzi mnie to. Dlatego oplacialam osobna sale. Gdyby osobnej sali nie bylo to maz siedzialby caly dzien na normalnej ( u nas w szpitalu jedna osoba moze byc caly dzien przy matce i dziecku) moje uczucia i rodzina sad dla nnie najwazniejsze. To co mysla takie jak ty mam w d***e:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też wpadał na 20 min, pogadaliśmy, potrzymał młode i poleciał. Fakt, trzeba przyznać, że pracował i starsze miał na głowie. Z pierwszym jak leżałam po cc to też w sumie mi się nie narzucał. Nie bolało mnie to jakoś wybitnie, nie czułam się odrzucona, niekochana i takie tam. Byłam i jestem pewna jego uczuć chociaż on z okazywaniem ma problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj byl przy porodzie. Pozniej pojechal do domu i przyjechal ze starsza corka w odwiedziny. W szpitalu bylam razem trzy dni. Maz zjawial sie codzinnie na godzine czy dwie i tyle. Wiecej nie bylo potrzeby. Raz ze zawsze musial brac starsza corke ze soba (lat4) ktora nie potrafila usiedziec w miejscu i wariowala na sali co mnie mega wkurzalo. A dwa ze tez bylam zmeczona i chcialam sobie odpoczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wy jesteście głupie. Autorka z tego co pisze ma pierwsze dziecko jest po cc(ja ledwo wstawalam pierwsze dwa dni) slabo mi bylo musial maz ze mną chodzić pod prysznic bo zemdlałam jak pierwszym razem sama poszłam.) Miałam cc po 22 godzinnym porodzie naturalnym i bylam ledwo zywa i od 2 dni bez jedzenia. A mężuś autorki powinien przyjechać na godzinę chociaż dwa razy dziennie aby mogla sie umyć i isc do toalety spokojnie. Idiota jakiś. Teraz gdy corka ma 3l i staramy sie o drugie to tez będę chciała zeby przyjechał do szpitala jak urodzę a córkę dal do babci bo kto mi pomoże inny? Mezowski z****** obowiązek pomoc kobiecie w szpitalu-u mnie polozna to tylko przychodzila die zapytać czy ok i taka jej pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie rozumiem męża któremu rodzi się pierwsze dziecko i nie czuje potrzeby spędzać z nim czasu. A żona po operacji, słabo jeszcze ze sprawnością, i też nie widzi potrzeby się nią zająć i w czymkolwiek pomóc. Magia pierwszych chwil we trójkę, rzeczywiście... Nie wierzę że facet któremu naprawdę zależy na rodzinie i ma zamiar angażować się w opiekę nad dzieckiem, do tego stopnia olewa temat. Zupełnie inna sytuacja jak ktoś pracuje po 16 godz i woli urlop wziąć do domu, wie że żona ma inną pomoc i opiekę, albo nie jest w stanie drugiego, małego dziecka zostawić, czy ktoś w domu poważnie chory- jakiekolwiek rozsądne powody, ale tak wpadać na moment do nowo narodzonego dziecka? Nie chcieć przytulić, ponosić, być razem? I przestańcie z tym super skrępowaniem na poporodowej- mój goły tyłek widzialo kilka, jak nie kilkanaście osób z personelu, przy innych kobietach też wstaję z tą plamą na koszuli albo wyciągam pierś do karmienia- naprawdę ten mąż sąsiadki z sali robi aż taką różnicę? A jak przychodzi mama czy siostra to już nie przeszkadza? Mnie karmienie stresowało na początku, nieważne kto przy tym był, a niektóre sąsiadki z sali były o niebo bardziej wkurzające i męczące niż ich goście. Mój mąż nie ma jakiś chorych zboczeń żeby podglądać kobiety tuż po porodzie, gapić się na rozwalone tyłki i obrzmiałe, cieknące mlekiem piersi. Przychodził być ze mną, pomagać mi bo ciągle miałam zawroty głowy, a przede wszystkim być z synkiem. Siedział tyłem do całej sali albo ewentualnie małego w wózeczku przebierał. Gdyby była osobna salka do przyjmowania gości, z chęcią bym przyszła. Według prawa pacjent ma prawo do opieki bliskiej osoby cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×