Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

No i kto tu ma rację? (uwaga: można popluć jadem bezkarnie!)

Polecane posty

Gość gość
gdzieś przeczytałam taki tekst, że na dzieci teraz najbardziej nalegają faceci, bo to nie oni ponoszą prawdziwe koszty (zdrowia np.). Kultura "tradycyjna" i patriarchatu robi z kobiety mamuśkę dla wszystkich (nie tylko dzieci, ale też i męża), a nie daje jej za to ani szacunku (bo leń nie pracuje i nie zarabia nie wiadomo ile, a to i tak są babskie obowiązki, więc jaka wdzięczność) ani wymiernych czy niewymiernych korzyści, bo nikt tego zwyczajnie nie doceni. To jak obowiązki przypisane do płci żeńskiej, jak nie przymierzając okres. Przedwczoraj kolega (po 40tce, mąż i ojciec od jakiś 5 lat) zaczął opowiadać jakie on w domu gotuje obiady. Smutno mi się zrobiło, bo zrozumiałam, że w domu dotuje on. Nie wpadałabym na to. Ale nic. Zrobię odwyk od żony. Od dawna mamy oddzielne życia (on wgapiony w swój monitor, ja w swój) i spędzamy czas oddzielnie. Kiedyś chciałam, żebyśmy razem jedli obiady (takie głupie z domu przeniesione marzenie), ale on wolał przed kompem. Dziś i ja jem przed kompem, dzieci tylko razem ze sobą. Nie widzę powodu, żeby się starać. Nie chce mi się ani ładnie ubierać, ani z nim gadać (choć lubię z nim rozmawiać, może lubiłam?). Prowadzimy na tyle osobne życia, że niewiele się zmieni jak wejdą teraz ciche dni. Przynajmniej sobie odpocznę. Samotność w tej złości też boleć za bardzo nie będzie. Nie wiem tylko, co zrobić z tą rocznicą. Najchętniej bym wybyła z domu na cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czy sprzątnięcie to aż taka konieczność? Pomyślmy... ja kibla nie myłam co najmniej od miesiąca (tak gruntownie). W domu 2 małych dzieci, która regularnie osikuje deskę (jak zobaczę to przetrę, a jak nie....). W domu było choróbsko, a podłoga nie umyta od... 2 miesięcy? bo tyle się męża doprosić nie mogę. Wiem, teraz to pojechało patologią, ale to pokazuje skalę mojego braku sił. Z choroby w cięższej postaci, gdzie byłam bez sił/z zachwianym myśleniem (miewam tak w czasie przemęczenia niestety wyszłam niedawno). Myślicie, że w tym czasie mój małżonek choć pomyślał o tym, żeby podłogę przetrzeć (cholerne zarazki!!!!!)? Nieee. W dodatku, jak go o to poprosiłam to olał (na piśmie, za co zostałam zjechana, to zawsze na piśmie). Nie zrobił, nie odniósł się do tego. Może pomarudził, że nie jest to konieczne, nie pamiętam, dawno to było. Ja nie mam w domu sterylnie i nie muszę mieć. Jestem bałaganiarzem, ale brud mnie boli, szczególnie jak mam do wyboru: ugotować rodzinie obiad czy posprzątać. A ja jak ta głupia wybieram gotowanie! Wiem, powinnam żywić rodzinę mrożonkami, bo tak miałabym ten spokój, o którym piszesz, ale czy to o to w życiu chodzi?! Dla mnie to działanie kosztem dzieci. Wystarczy, że mąż pasie je bułkami i cukierkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×