Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

przyłazicie mieszkac do tesciów i jeszcze wam sie nie podoba chcecie tam rzadzic

Polecane posty

Gość gość
21:37, widzisz zanim te czasy sie tak naprawde zmienia w Polsce, to minie naprawde duzo czasu. jeszcze wiele rodzin bedzie zmuszonych mieszkac pod wspolnym dachem, wiele lez wyleja synowe, tesciowe, wiele malzenstw sie rozpadnie. dlatego jestem za domami opieki. nie, nie jest nieczula. kocham swoich rodzicow bardzo, ale bylam rowniez swiadkiem, bylam SWIADKIEM jak taka sfrustrowana osoba, ktora sie opekuje swoim chorym rodzicem tego rodzica traktuje: dlatego ze nie moze nigdzie wyjsc, dlatego ze reszta rodzenstwa sie wypiela, dlatego ze sama jest juz stara i nie ma sily... nie chce, bym byla taka dla swoich rodzicow, nie chce bym o moich rodzicach myslala jak o kuli u nogi, a tak predzej czy pozniej sie mysli. i jesli kiedys jakas synowa bedzie mieszkac z moimi rodzicami i sie nimi zajmie (malo prawdopodobne, bo moi rodzice nie mieszkaja w kraju, ale za to z moim 21-letnim bratem) to jesli pojade do nich do domu, to pojade rowniez do domu zony mojego brata. nie golodupca, nie obcej baby, nie do mojego rodzinnego domu, ale do ICH domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:58, to ile wedlug ciebie trzeba sie zajmowac chora osoba, bys uznala, ze dom sie nalezy? Uwierz, ze rok to ogrom czasu i stres i ma sie dosc. jej matka, dla odmiany nie interesowala sie swoja matka, a dom ma, chociaz mieszka w innym. tak, patologiczne byly te rodziny. jej meza bardziej, bo jego ojciec pil, bil matke, z nozami ich ganial. on tez uciekl do dziadkow swoich, gdy byl mlody. ja chodzilam do klasy z jego najmlodsza siostra. coz z tego, ze pochodzili z patologicznych rodzin, skoro on nie pije, dba o zone, zgodnie zyja? tylko tych pieniedzy brak. ona sam wie o tym, ze nic nie ma, mowi o sobie, ze jest ''dziad'', ale czy to jego wina? jak dla mnie to i tak wygral, bo nie zostal taki, jak jego ojciec. kto mu mial dac lepszy start, chocby studia sfinansowac, skoro od najmlodszych lat musial dbac o siebie, a w domu bylo jeszcze 5 dzieci? widzisz, ladnie sie pisze na forum, ze niedojda zyciowa, ze niezaradny. ja znam jego sytuacje, wiem, ze piszesz w tej chwili bzdury. gdyby to takie proste bylo, ten wlasny kat w PL, to ludzie nie kisiliby sie z tymi tesciami pod dachem albo nie emigrowali masowo za granice. ten znaomy ma okolo 40 +/-, gdy byl mlodszy, gdy zalozyl rodzine, to myslisz, ze tak latwo o wszystko bylo? jedna osoba, co tak na synowe najezdzala wlasnie pieknie opisala na poczatku, jak to cala jej rodzina zyla w domu po pradziadkach od pokolen. tak to u nas wyglada i jeszcze dlugo bedzie wygladac, bo nie jestesmy Niemcami ani Anglia niestety. kto ma wlasny dom, bez rodzicow, tesciow jest szczesliwy, ale nazywanie innych z tego powodu patologia, czy niedojdami zyciowymi to przegiecie, bo wiem, ze na ludzkie zycie maja wplywa warunki, w jakich sie czlowiek wychowal, dorastal, w jakich zyje obecnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam, ze nie mam duzo lat, bo 26, ale swoje w zyciu widzialam. i niektore z was (nie pisze by obrazac kogokolwiek) musza byc naprawde mlodymi osobami, bo to, co wy nazywacie patologia, ja nazywam po prosu zyciem. zyciem i problemami, z jakim czlowiek sie w zyciu musi zmierzyc. albo cale czas musialyscie zyc pod kloszem, chronione przez doroslych, bez wiekszych problemow i takie zetkniesie sie z prawdziwym zyciem to dla was szok, a niestety tak ono wlasnie wyglada, jesli chodzi o jego gorsza strone...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektore z was (nie pisze by obrazac kogokolwiek) musza byc naprawde mlodymi osobami, bo to, co wy nazywacie patologia, x x he he, ja za rok 40 dobiegam, taka młoda jestem... ja tam wiem, ze jak się pochodzi ze złej rodziny to start jest beznadziejny, ale mimo wszystko oni powinni się cieszyc i tak, ze mają/mieli gdzie mieszkac i nie musieli płacic za wynajem. Wiadomo ze ciężko o własny kąt w Polsce, ludzie kisza się z teściami bo musza, opiekuja się tez na tej samej zasadzie, co tym b prowadzi do wniosku, żeby nie zapisywać mieszkania dzieciom za opiekę, i mieszkac oddzielnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:23-czytam kafe od jakiegoś czasu i naprawdę rzadko można spotkać osoby z takim podejściem do życia .Gratuluję zdrowego rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem osobą cichą, zawsze bałam się otwartych konfliktów, moja mama też jest osobą łagodną. Brat mój był zawsze typem syna marnotrawnego, wiecznie były z nim jakieś problemy, już nie bede pisać jakie bo to temat rzeka. Brat z żadną dziewczyną nie był na długo więc nie zapowiadało sie żeby sie miał kiedykolwiek ożenić. Temat ten był abstrakcją. Kiedy ja poznałam kogoś i wyszło na to że jest to coś bardziej na poważnie to brat nagle postanowił wrócić do jakiejś swojej byłej której ja nawet na oczy nie widziałam. Nagle zaczął przyprowadzać ją oficjalnie do domu. Szybko sie okazało że jest to bardzo pewna siebie dziewczyna, która wszędzie się czuje jak u siebie i lubi ustawiać ludzi. Po latach ja wzięłam ślub i sie wyprowadziłam od rodziców a brat sie ożenił i jego żona można powiedzieć zajęła moje miejsce tam. Nie jest to dla mnie sytuacja komfortowa. Ta dziewczyna nigdy mnie nie lubiła, często mnie lekceważy, wiele razy mnie ośmieszyła lub głośno krytykowała. Odnosi się do mnie nieładnym, władczym tonem. Skłamię jeśli napiszę że jest ona całkiem złą osobą, bo bywały sytuacje że potrafiła pokazać gest wtedy gdy były że tak powiem lepsze dni, ale nie zmienia to faktu że nigdy się nie zaprzyjaźnimy. Mamy tak skrajnie odmienne temperamenty, że działamy na siebie jak dwa odwrócone odpychające się magnesy . Ona wzbudza we mnie wieczny lęk swoim zachowaniem. Muszę sie bardzo pilnować jak coś mówie, być oszczędna w słowach, bo nigdy nie wiem kiedy ona mnie znów ośmieszy kolejny raz. Obydwie jesteśmy matkami i jak ona trzeba coś obgadać na tematy np. prezentowe czy spotkań naszych dzieci to widać że dzwonienie do mnie traktuje jak zło, bo zawsze to do mojego męża wpierw dzwoni żeby potrzebne sprawy obgadać, dopiero gdyby on nie odbierał to wtedy dzwoni do mnie. Jest ona chyba najcieższym przypadkiem w moim najbliższym otoczeniu z jakim musze się mierzyć prawdopodobnie już na zawsze. Topik jest bardzo życiowy. Próbujecie ustalić jakieś ogólne reguły co by było najlepsze dla rodziców, dzieci, ale nie ma takich reguł bo każdy przypadek w rodzinie jest inny. Czasami to teściowa ma cieżki charakter a czasami synowa z czego kazdy kalkuluje swoje interesy życiowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam ze podstawowa sprawa przed wprowadzka synów ej jest rozmowa w cztery oczy synem i synowa tzn.ustalenie co do opłat ,prac wokół domu itp....jeśli jest wspólna kuchnia to tez należy ustalić co i jak i wtedy jest ok.U mnie się to sprawdziło synowa traktuje jak córkę i wydaje mi się ze ona tez mnie jak namiastkę matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj [18:06 a to co uważasz , że brat ma znaleźć niemowę, i kalekę życiową , żeby podpasowało tobie i mamie??? jeżeli brat znajdzie sobie kobietę, która zechce mieszkac u twoich rodziców, to normalne, ze bedzie chciala zyc po swojemu a nie po twojemu i po mysli twojej mamy. tylko niedojda życiowa bedzie sie na wszystko zgadzac.. bo nie wypada sie odezwac, a twoja mama, to gdzie mieszka, chyba tez po dziadkach prawda?? ja nie jestem za mieszkaniem wielopokoleniowym ale jezeli juz ktos sie na to decyduje to chyba chcialby sie poczuc jak we wasnym domu a nie cale zycie w domu męża. i teściowej. i tutaj brat jest najwieksza pisssss ! bo decydujac sie na zostanie w domu nie wie w co sie wpakowal, teraz nie ma kobiet , ktore chetnie mieszkaja u tesciow, a nawet jak namówi taką głupią to i tak będą awantury czy dziewczyna bedzie super czy nie bedzie super to i tak bedzie zła, i bedzie gościem, zresztą ty już w swoim tekscie piszesz o tym. jeszcze jej nie znasz a juz bedziesz patrzec na rece czy sie nadaje na dom twój, twojej mamy, co nie a w pissssssss de sobie wsadź tę chałupę, taka mądra jestes, sama mogłaś zostać z mamą , co mąż by sie nie dogadał????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice cały czas podkreślają, że to ich dom, nie nasz, że nie mieszkamy u siebie. Oczywiście wiemy, że to ich dom, ale nawet kubka nie mogę sobie zostawić na stole bo od razu pouczanie, że w swoim domu będę robiła to co zechcę. Za 3 tygodnie się wyprowadzamy, HIP HIP HURA, ale szczerze wizyty moich rodziców ograniczę do minimum. Są to moi rodzice, ale dzięki swojemu zachowaniu są poniekąd dla mnie już jak obcy. Głupio się czuję, i jest mi przykro, że córkę i zięcia traktują jak obcych przybłędów. Byle rzecz urasta do gigantycznego problemu, Gdyby kiedyś mama czy tato mieli zamieszkać u nas, bo różnie może to być, to co mam ich ganiać po domu z krzykiem: mamo to nie Twój dom więc proszę mi tu nic nie ruszać!!!! Obecne czasy mnie przerażają. Zawsze marzyłam o wielopokoleniowej fajnej, zgodnej rodzinie, mam nadzieję, że kiedyś moje marzenie się spełni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja bym rozróżniła mieszkanie z teściami na dwie sytuacje 1. kiedy dwoje nieodpowiedzialnych ludzi bez kasy i perspektyw robi sobie dziecko i nie ma gdzie się podziać więc mieszka z rodzicami, którym nie są do niczego potrzebni, a są jedynie obciążeniem - wtedy owszem buzia na kłódkę, bo nie jesteś u siebie 2. kiedy następuje wymiana pokoleniowa, w domu zostało ostatnie dziecko i komuś trzeba dom wraz z obowiązkami przekazać i wtedy też rodzice potrzebują tej synowej/zięcia. Wtedy mam prawo czuć się u siebie. Szanuje się teściów i ustala jakieś zasady ale też ma się prawo wymagać szacunku w stosunku do siebie. Ja właśnie byłam w takiej sytuacji jako synowa. Rodzeństwo męża poszło w świat, przyjeżdżali raz na rok dosłownie, a dom do remontu duży, gospodarka też, do tego ogród, sad i potrzebna była pomoc niemłodym już rodzicom przy czym ja też sroce spod ogona nie wypadłam, bo miałam swoją kawalerkę w mieście, działkę budowlaną i dobry etat w mieście no ale zrobiłam to dla męża, bo mu szkoda się zrobiło rodziców no i mnie w sumie też więc poszłam tam z sercem na dłoni. Niestety po przeprowadzce stałam się popychadłem i mimo, że tak naprawdę to ja robiłam im przysługę, bo serio tyrałam tam pełną parą i sama dbałam o 200 metrowy dom oraz miałam wpakować swoje panieńskie oszczędności w kapitalny remont :o to właśnie ciągle słyszałam, że nie jestem u siebie i dawali mi do zrozumienia, że robią mi Bóg wie jaką łaskę, że mnie "przygarnęli". W końcu przestali się z tym chamstwem wobec mnie ukrywać i nawet przy gościach sypały się teksty typu "na kawusię z koleżankami to pójdziesz jak ja pozwolę" widziałam to zażenowanie w oczach siostry mojej teściowej i jej córki:o Mąż ciągle kłócił się o to z rodzicami ale nic nie docierało, w życiu nie czułam się tak upokorzona jak przez te pół roku :o Po grubszej aferze w święta postanowiłam, że się wyprowadzam, byłam na skraju załamania nerwowego, łykałam antydepresanty i leki nasenne i nie obchodziło mnie czy mąż za mną pójdzie czy nie. Byłam tak zdesperowana, że spakowałam tylko parę rzeczy w plecak i wyjechałam do rodziców, bo czułam, że zarz się powieszę. Efekt był taki, że mąż po powrocie z pracy gdy zobaczył, że mnie nie ma to też spakował się w plecak i przyjechał do moich rodziców :) i co dalej twierdzicie, że teściowie mieli prawo mną pomiatać? Przecież bokiem im to wyszło. Teraz siedzą i płaczą w niewyremontowanej ruderze, na której utrzymanie ich nie stać i koło której nie mają siły już chodzić, bo minęło 10 lat, a oni są po sześćdziesiątce obydwoje. My sprzedaliśmy moją kawalerkę, wzięliśmy kredyt + te oszczędności z młodości i postawiliśmy na tej wspomnianej działce mały dom. 100m, prosta bryła, żadne wykusze, załamania, czy kopertowe ceramiczne dachy, a zwykła parterówka, dach dwuspadowy pokryty blacho dachówką ja wiem, że to nie jest cudo ale dla mnie to istny pałac, nasze królestwo i jesteśmy tam szczęśliwi jak nigdy :) a teściów nawet mi nie żal. Nie raz zagadują i jakby delikatnie dają do zrozumienia, ze mają żal ale mnie już tonie rusza i zawsze zbywam ich śmiechem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szacunek zawsze powinien byc z obu stron, nikt nie ma prawa wyzywac tej drugiej strony. To co wyzej napisalas to dla mnie niewyobrazalne. I co tesciowa ci tak dowalala przy rodzinie a ty nic? Ja bym wstala I w tej sekundzie wyszla. Szczegolnie majac swoja kawalerke. Ja to widze tak. Jak synowa I tesciowa sa ugodowe to sie dogadaja, beda szanowac swoje zycie I przyzwyczajenia. Jak synowa jest spokojna a tesciowa wredna to bedzie jak opisane wyzej. Synowa nie wytrzyma I sie wyprowadzi. Tylko jest tez sytuacja, gdy to tesciowa jest ugodowa a synowa to taka sucz, ktora lubi poniewierac. Wtedy tesciowa jest w potrzasku, bo gdzie ma sie wyniesc ze swojego domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wstawałam i wychodziłam ale się nie kłóciłam, bo to była działka męża w końcu nas to wykończyło psychicznie. dobrze, że byliśmy zgodni co do tego, że to wina jego rodziców. Dobrze też, że mój mąż okazał się chłopem, a nie maminsynkiem :P a z kawalerka tonie była taka prosta sprawa, bo ona była wynajęta, nie mogłam się człowiekowi władować do mieszkania za które mi płacił :P Właśnie tam mieszkaliśmy przed wprowadzką do teściów, a potem w czasie budowy domu :) sprzedaliśmy dopiero kiedy już zamykaliśmy budowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w życiu nie wezmę żadnej małpy synowej do siebie, jak syn się z nią dogaduje to się jeszcze za nich pomodlę, ale napewno nie będą mieszkać ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś z taką wulgarną wredną babą jak ty to żadna normalna dziewczyna nie chciałaby mieszkać tak więc nie martw się :) i nim kogoś nazwiesz małpą to popatrz w lustro, czy tam się goryl nie czai :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i własnie coraz więcej ludzi, którzy mieli tworzyć wielopokoleniowe domy również dla swojej korzyści kończy jak twoi teściowie, bo dziś młodzi są lepiej wykształceni, mają możliwość pracy w dobrych zawodach no i są odważniejsi niż kilkadziesiąt lat temu. Ja sama znam takie osoby które po zamieszkaniu z teściami wzięły kredyt i cześć, a rodzice tak jak mówisz nagle wielki lament, no bo co oni z tym zrobią :o cierpia przez swoją głupotę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×