Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość4356

Czy to normalne? A może ja przesadzam?

Polecane posty

Gość gość4356

Czy to normalne zaczynać dzień już od dwóch piw, potem znowu pić kolejne, kolejne, a w między czasie jak ktoś wpadnie i najlepiej postawi to pić wódkę i drinki? I tak dzień w dzień? A przede wszystkim jak uświadomić takiej osobie, że przez to żona odeszła, dzieci się odwróciły i nie chcą znać? Co zrobić aby taka osoba odszukała problemu w sobie i że wcale nie jest taka wspaniała za jaką się ma? Przecież to żona była ta zła, a dzieci podłe, bo nie chcą mieć do czynienia a alkoholikiem? Czy alkoholik kiedykolwiek przyzna się, że nim jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy sie nie przyzna. A jak ktos mu powie ze caly czas pije to on zacznie zaprzeczac bo w srode nie pił. Co z tego ze pił codziennie przez miesiac, on nie jest alkoholikiem bo w srode nie pil. I bedzie gadac tylko o tej srodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość4356
I czy jest sens w ogóle ratować taką osobę? Podobno powinno się ją zostawić samej sobie, bo zdrowy człowiek i tak nie jest stanie pomóc w żaden sposób chyba, że jest to specjalista, lekarz, psychoterapeuta. Zresztą alkoholik nie pójdzie się leczyć nigdy. Wolałby zapić się na śmierć niż iść na odwyk. A co z osobami współuzależnionymi? Czy one powinny też chodzić na terapię? Może jest tutaj ktoś kto ma w rodzinie alkoholika? Co robić aby zacząć normalnie żyć? Czy komuś udało się odciąć od osoby uzależnionej od alkoholu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość4356
Jestem jedyną i chyba już ostatnią osobą, która była w stanie to wytrzymywać, ale nawet najsilniejsze osoby mają swoje granice wytrzymałość. Dziś jest drugi dzień świąt, a ja wolałabym umrzeć żeby na to nie patrzeć. Nie widzieć tego jak ktoś jest zdrowy, ma przed sobą tyle lat wspaniałego życia, a nie docenia tego i chce umrzeć w tak żałosny sposób. Po prostu zachlewając się na śmierć. Podejrzewam u siebie już ciężką depresję i nie wiem co mam dalej robić. Nie potrafię zostawić ojca samego. Moje rodzeństwo mi nie pomaga, matka wciąż mi tłumaczy, że mam siebie ratować. Ja nie potrafię odwrócić się od własnego ojca, bo wiem, że tylko ja mu pozostałam i tylko na mnie może liczyć w razie czego. Tylko ja już nie mam siły, dosłownie. Ostatnio zaczęłam bardzo chorować, to wszystko na tle nerwicowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość4356
A łatwiej jest mi to pisać anonimowo niż komuś o tym powiedzieć z otoczenia. Po prostu z poczucia wstydu i braku zrozumienia. Nie mam się komu wygadać, bo komu? Każdy, kogo znam ma normalną, pełną rodzinę bez dysfunkcyji, nie mają takich problemów. Czuję się jak jakaś zakała ludzkości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam jak ty ciężką depresję bo spotykałam się z facetem który pił duże ilośc***iwa chyba codziennie. Gdy do mnie przyjeżdżał 5 piw kupował i nie widział w tym problemu. Musiałam powiedzieć ze ja tak nie chcę żyć a on do mnie ze przecież ja też pije (w listopadzie wypiłam ostatnio lampkę wina) i tak się skończyło. Nic do niego nie trafiło a jeszcze winę na mnie zrzucił całą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×