Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Tak bardzo tęsknię...a ona nie żyje...

Polecane posty

Gość gość

Budzę się i myślę o niej...o jej uśmiechu o dotyku jej ciepłym głosie...o jej pięknych rudych włosach...o tym że potrafiła zawsze sprawić że się uśmiechałem... Ona była sensem mojego życia więc dlaczego zawsze wszystko psułem myśląc że zawsze będziemy razem...że jest moja...Po 4latach powiedziała że potrzebuję czasu ,że musimy się rozstać żeby wszystko przemyśleć...Trwało to kilka miesięcy wierzyłem że znów będziemy razem...a tu telefon pewnego dnia że miała wypadek...jadąc samochodem miała wylew...w wieku 33lat...Jej Iskierka zycia zgasla...a wraz z nią moja.Przez rok jadłem,spałem,pracowałem myśląc tylko o niej.Wszyscy w koło radzili bym poznał kogoś to zapomnę...Poznałem jestem w związku od 3 lat i sam widzę że druga połowa kocha mnie bezgranicznie toleruje moje zachowanie które czasami jest różne...myśli o tej której już nie ma nie pozwalają mi normalnie żyć...Dlatego powiedziałem jej ze się rozstajemy pod całkiem innym pretekstem...ona cierpi a ja nie wiem co robić wiem że ją skrzywdzę swoim zachowaniem...Nie wiem co robić...Pewnie i tak nikomu nie będzie się chciało tego czytać ale...czasami jest lżej...Ciągle myślę co by było gdybym był wtedy jeszcze z nią...nie musiała by wsiadać do auta,była by ze mną ...dziś może by żyła... Ile bym dał żeby z nią ostatni raz porozmawiać...przeprosic że byłem taki przykry ,że nie mówiłem jaka była wspaniała,że nie zawsze miała we mnie oparcie...To powiniem być ja ... Miała dziecko z poprzedniego związku...Zostawiła 5 letnią córkę... Ja ciągle żyje przeszloscia ,i jak mam żyć inaczej?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego ja gardze samochodami i wole tramwaje. Co chwile sie slyszy o tych wypadkach. Ilu ludzi by żyło gdyby nie te durne samochody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daktyl665
Tak to już jest. Możemy żyć tylko przeszłością, przyszłość nie istnieje. I tak kiedyś wszystkie te chwile znikną w czasie bezpowrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byles dla niej przykry.....jak sie kogos kocha to czasem trzyma jezyk za zebami zeby nie byc "za szczerym".wiem jak boli taka krytyka i wtedy nie wierze w milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze się coś docenia jak się to straci, sam tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze współczuję stanu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, ja Ciebie doskonale rozumiem. Sama straciłam miłosć w młodym wieku i było szalenie podobnie, tez się rozstaliśmy na chwilę... nigdy już się wiecej nie zobaczyliśmy. On było moją pierwsza i ostatnią miłoscią, wiem to i czuję to całym sercem. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiam, bo wystarczą mi wpisy na forach 'jeszcze sobei ułożysz życie" "jeszcza będziesz szczęśliwa" "zacznij żyć" "nie rozczulaj się nad sobą"... ale oni nei rozumieją NIC, ja sie nie rozczulam, ja po prostu go kocham. Mineło już 10 lat i czas wcale niczego nie zmienia, bo co z tego, że jego juz nie ma, kiedy moja miłość do niego jest nadal żywa. Nie mogę się jej wyprzeć, czy oszukiwac samą siebie że jej nie ma, zeby układac sobie z kimś życie. To nie ma sensu i zrozumiałam to juz dawno, dlatego w ogóle nie biorę pod uwage opcji związku. trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, autorze Twoje przeżycia są ogromne.Jednak, aby ruszyć do przodu, trzeba najpierw wybaczyć samemu sobie, bo to Ciebie hamuje,to poczucie przygniatającej winy.W tym kierunku jest potrzebna Twoja wewnętrzna praca.... A co Tobą kierowało, gdy wchodziłeś w ten związek? Czy nie była, to bardziej chęć "w końcu ułożenia sobie życia"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że wraz z nią umarła część Ciebie. Chyba za mało upłynęło czasu od jej śmierci, abyś wchodził w nowy związek. Musisz to "przetrawić". Może pomogłaby Ci rozmowa z psychologiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W niebie sie z nią spotkasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×