Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ślepe szczęście

Polecane posty

Gość gośćBierzmy wzór z Pana Jezusa
"Im większa była złość nieprzyjaciół Pana Jezusa, im bardziej z niego szydzili i drwili, tym większe im okazywał miłosierdzie. Zamiast zasłużonej pomsty chce sprowadzić na nich szczególniejsze łaski, prosi więc Ojca Niebieskiego o przebaczenie wołając: „Ojcze, odpuść im bo nie wiedzą, co czynią”. Tłum rozwścieczony kotłuje się jak gniazdo os czy wężów, porusza się jak rój robactwa, wyje jak zgłodniałe szakale i zieje nienawiścią ku wiszącemu między łotrami Zbawicielowi, a on im nie tylko przebacza, ale się modli za nich do Ojca Niebieskiego i w pokornych słowach prosi o przebaczenie; nie zsyła srogiego Anioła mściciela, nie dobywa miecza swej pomsty, nie zsyła ognia jak ongiś na Sodomę i Gomorę, ale zapowiada im miłosierdzie. Jest to jedna z największych tajemnic gorzkiej męki Pan Jezusa..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrześcijanin winien nie tylko pamiętać o obowiązku przebaczania, ale istotnie musi przebaczać, albowiem inaczej potępia sam siebie wymawiając słowa modlitwy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Inaczej mówiąc: Ojcze, nie miej litości nade mną, ponieważ ja nie odpuszczam bliźniemu. Jakież to straszne zaklęcie! Bóg sam nam ustawicznie przebacza i na widok łzy pokutnej zapomina wyrządzone sobie największe zniewagi, tuląc czule syna marnotrawnego. A nie tylko przebacza, lecz obdarza nowymi dobrodziejstwami. http://www.milosierdzie.info.pl/milosierdzie-boga-w-dzielach-jego/80-tom-2/311-50-pan-jezus-modli-sie-za-wrogow.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to trudne wybaczyć komuś, kto przyczynił się do straty pracy ale Bóg o tym wie i da nową pracę i wynagrodzi. A ta osoba za to odpowie. Taka nadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przebaczenie to długi proces, który nieraz trwa latami. A przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Winny musi ponieść konsekwencje swego czynu. Bóg nie zapomina. x Jak to jest, czyżby zakochany usprawiedliwiał złe postępki i miał lepsze relacje z tą, która skrzywdziła...oj, coś mi się wydaje, że ktoś kimś nieźle manipuluje. A jeśli to prawda, to ten zakochany wcale nie jest zakochany i nie chce, abyś go kochała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no, relacje pomiedzy dwojgiem, to jednak inne pole manewru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i on nie jest wart twojej milosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo on kocha tą, z którą ma czulsze relacje...dziecko kochane, w coś ty się zaplątała???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kochasz to nie krzywdzisz u nie pozwalasz innym bhp skrzywdzili osobę która kochasz. Tyle i aż tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można komuś zabrać pracę? Są dwie możliwości: 1 - osoba X zwalnia się sama 2 - osobę X zwalnia pracodawca, a to może być kwestia jego widzimisię i ma do tego prawo Jak was gdzieś nie chciano, to znajdźcie miejsce, gdzie was chcą. Jak w danym miejscu pracy jest nieprzyjemnie, to odejście powinno być przyjemnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:08 Ty tej małpy nie znasz i dziękuj Bogu. A może znasz? Nie wiem, ktotak broni tej sytuacji. To, że ktoś jest zmuszony odejśc z dobrej pracy przez inną osobę, to jest właśnie zabranie pracy. Poprzez manipulacje, oszczesrstwa, złe traktowanie, nastawienie innych osón, ktoś zostaje popchnięty do decyzji i ze łzami odchodzi. Ja do końca życia tego nie zapomnę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odejście może być przyjemnością, gdy ktoś z własnej woli odchodzi i np. przyczyni się do tego pracodawca a nie jakaś koleżanusia, która miała słociuchne kontakty ze swoim szefusiem. Właśnie, odpowie za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale takich małp nie brakuje, które nie mają skrupuł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spokojnie, kto jaką bronią wojuje, od takiej ginie. Zło, dobro kołem się toczy. I żeby to nie było tak, że i ona będzie w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:13, 15:30 Jak można być zmuszonym do odejścia? Albo jest się zwolnionym z przyczyn wskazanych przez pracodawcę, albo człowiek zwalnia się sam. Ta osoba wygryzła Cię i zajęła Twoje stanowisko lub zabrała Ci klientów? Jeśli nie, to chyba brakuje Ci asertywności lub sam/sama się przyczyniłeś do danego rozwoju wydarzeń. Z nieprzyjaznego miejsca pracy powinno się odejść dla swojego własnego zdrowia. Wiele osób tak robi i nikt z tego powodu nie płacze, bo nie ma za czym. Nieporozumienia i sytuacje konfliktowe zdarzają się wszędzie i rzadko są z winy jednej osoby. Trzeba być asertywnym. Ktoś może znać jakąś małpę? Może Ty jesteś tą małpą, a zwalasz na kogoś winę. Pracodawcy często zwalniają właśnie te osoby, które manipulują, stosują oszczerstwa i źle traktują innych. Takie osoby negatywnie wpływają na miejsce pracy. Koleżanusia miała "słociuchne kontakty ze swoim szefusiem"? Jesteś jakąś zazdrosną o swojego szefa osobą, którą zwolniono? Koleżanusia traktowała Cię jak swoją konkurencję? Może wystarczyłoby powiedzieć "daj mi spokój, nie jestem nim zainteresowana, przychodzę tu pracować"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:41 Nie pisz nic wiecej, bo rozwalę komputer. Byłeś tam? Nie byłeś. To zamilcz na wieki. Zdaje się, ze ty jesteś kolejną "Małpą". Małp nie brakuje, mamy zoo prawdzie wszędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po tym zdaniu "ktoś zostaje popchnięty do decyzji i ze łzami odchodzi. Ja do końca życia tego nie zapomnę!" czuć, że miałaś jakiś chory stosunek do tej pracy. Przychodziłaś tam pracować czy być zazdrosną o koleżanusie? Chyba jednak coś jest na rzeczy i czułaś do szefa miętę, a teraz jesteś wkurzona i udajesz pokrzywdzoną, bo jakaś koleżanusia była bliżej niego. Ja bym albo stanowczo reagowała, albo sama się zwolniła. Jesteś żywym przykładem tego, jak bardzo nierozsądna jest polityka wspierania romansów w miejscu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szefa to ja nawet specjalnie nie lubiłam, bardziej chodziło mi o sprawiedliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A koleżanusia za szchrajstwa odpowie oraz ci odpowiedzą, którzy ją chronią np. przez takie wpisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:48 Nie byłam i nie chciałabym być. Zwolniłabym się sama, a Ty coś kręcisz. Jakby to miejsce było naprawdę takie przyjazne pracownikom i warte łez, to by nie wspierano kolesiostwa i romansów z szefostwem. Brzmisz jak zapłakana rywalka tej koleżanusi szefa, a w takim razie jesteście tak samo niepoważne. Porządne organizacje mają przeważnie pewne zasady, których się trzymają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:54 Życia jeszcze nie znasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.13 Zupełnie jakbym czytała o Karolinie i Agnieszce,zachowanie wzgledem lidera ktorego chciały wygryzć.Wiecznie chodziły na niego na skarge do szefa .Aga podkładała swinie a Karolek ktoremu Mateusz ufał ,zwoływała zebranie przed pracą,buntowała wszystkie"dziewczynki "na lidera i kazsła im przed szefem na niego skarżyć.Ja di tego reki niecchciałam prxykładać to mnie zniszczyła i musiałam sie przeniesć na 12.h.s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:53 Odpowiedzieć to Ty możesz swojemu lekarzowi na pytania o zdrowie psychiczne. Nie mieszaj obcych ludzi w swoje sprawy. Już po tym wpisie można ocenić toksyczność. Chcesz mną manipulować i mnie oczerniać, nawet mnie nie znając? Jak zamieszczasz wpis na forum, to licz się z odpowiedzią, która może przedstawiać inny punkt widzenia. Jak nie chcesz czytać, to nie wstawiaj postów tylko umów się na herbatę z psiapsiółeczkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spadaj stąd! nie marsz racji, jeszcze tu się mądrzysz? Może ty to ona? O Boże, odchodzę stąd bo dostanę jakiegoś porażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:56 Z takim miejsc się odchodzi, a nie za nimi płacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.49 k***a mać ! Do pracy przychodzi sie pracować wy głąby j****e zwłaszcza gdy ma sie na utrzymaniu dzieci!!jak tego nie rozumiecie to już nie moja wina""Co mnie jakis chuj obchodzi??Dla mnie sie liczy zeby moje dzieci głodne nie chodziły"!s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie!czytać taką, to...boli! ona lezących kopie...a nawet zwierząt się nie kopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo sama jest jedną z nich, tych, które przyczyniły się do utraty pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakich leżących kopię? Jesteście przeciwko romansom w miejscu pracy tak samo, jak ja. Różni nas to, że ja bym odeszła, gdyby mi się coś nie podobało, a wy rozpaczacie i winicie jakieś miejsce pracy za to, że jest takie, jakie jest. Wszystko jest jakieś. To wy się na coś decydujecie lub nie. Ktoś wam kazał tam pracować? Ten zakład jest jedyny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów? Jak nie lubicie majonezu, to też wyjadacie go łyżką ze słoika, a potem w płacz i zabawa w obwinianie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:05 Czytanie ze zrozumieniem to trudna sztuka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×