Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bardzo niegrzeczny 3 latek

Polecane posty

Gość gość

Dziewczyny czy któraś z was miała w domu prawdziwego urwisa ?? Ale takiego konkretnego ;) mam syna w wieku 3 lat i totalnie nie radzę sobie z jego zachowaniem. Jest jakiś złoty środek ? Jakieś rady ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takiego 2.5 latka który zachowuje się jakby co drugi dzień Bąk w d**e go ugryzl zły odkąd otworzy oczy niewiem gdzie popelniam błąd bo ma zarówno "kary" dostosowane do wieku jak i milion rozrywek od robienia ciasteczek po malowanie rękami inne dzieci siedziały by jak zaklęte a ten wiecznie coś nisCzy krzyczy itp. Jak znajdziesz ten złoty środek to się nim podziel. Niewiem jak to jest ze jedne dzieci to mimozy siedzący z w jednym miejscu a drugie żeby im gwiazdkę z nieba dac to lobuzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo trzeba znac ten zloty srodek. A kary adekwatne do przestepstwa. Nie zbiera zabawek, zabieram zabawki na 1 dzien, nie skutkuje to na tydz dalej nie to na zawsze, i tam ze wszystkim - konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja. Ewentualnie dzieco zywiolowe ma za malo ruchu, plac zabaw, spacery zapisac na basen, zajecia ruchowe. Moj syn po szlalenstwach z kolega sam ma dosc i siada, a tez skrecony. Lub za duzo cukru, soli. Ewentulanie absorbujacy z niego dzieciak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychowywanie od urodzenia, zawsze daje rezultaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie wiem gdzie popełniłam błąd :( mój w domu jako tako - potrafi się zabawić ale jak sobie coś ubzdura to rzuca zabawkami niszcząc je, w nerwach gdy był młodszy rwal mi włosy z głowy. Jak zacznie swoje arie operowe to tylko czekam aż policja przyjedzie. Piszczy krzyczy no tragedia :( mało tego na spacery z nim nie da się iść bez ryku i krzyku bo nie pójdzie tam gdzie ja chcę tylko tam gdzie on. Obieera sam kierunki i nie ma zmiłuj. Kładzie się na ziemii i krzyczy. Nie ważne czy śnieg czy deszcz czy gorący od słońca asfalt. Kiedyś jeszcze uciekał dodatkowo na oślep. Teraz już ma poczucie zagrożenia bo gdy odchodzę to krzyczy ratunku i biegnie za mną. Napewno popełniłam jakis błąd. Obwiniam się za to.. chociaż nie wiem jaki. Mój mąż w wieku 3 lat wpadł pod malucha bo zobaczył motory po drugiej stronie ulicy ;p - może mój syn za nim taki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty naprawdę w te "mimozy" wierzysz? Głupias jak nic. To kwestia wychowania. Jak nie potrafisz dziecka wychować, to poczytaj sobie mądre książki, obejrzyj Jo Frost- supernianie. Mozet dojrzejesz do macierzyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja już nawet nie oczekuje zeby po sobie sprzątał, nie chce żeby siedział cicho. Niech bawi się i będzie żywym dzieckiem. Ale najgorsze spacery .. albo jak goście z dziećmi wychodzą - drze się bo chce iść z nimi :( przykro mi że wlasne dziecko nie mogę zabrać gdzie tylko się da .. i jak pomyślę że on ma dopiero 3 lata to co będzie za rok ? Za dwa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoje zdanie że nie doroslam do macierzyństwa. Może masz nawet racje. Nie spodziewałam się że moje dziecko będzie się tak zachowywalo. Brałam również pod uwagę że coś jest nie tak z jego zdrowiem - lecz lekarz zaprzeczył ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dlaczego ze zdrowiem??? Kurde, weźcie się mamuśki w garść i zacznijcie swoje dzieci WYCHOWYWAC a nie pilnować, czy opiekować się nimi. Kto u was w domu rządzi? Kto jest dorosły, kto powinien mieć siłę by wszystko ogarnąć? Trzylatek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siedzę u rodziców i dochodzę do siebie po szpitalu. U siebie nie mam telewizora,tutaj gra non stop. I powiem Ci, że jestem cały czas pobudzona i zirytowana. Jeśli na mnie to tak działa, to co dopiero na dziecko? Może w tym problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem wierze w mimozy. Dzieci tak jak dorośli są różni. Jedni wakacje spędzając pijąc drinki na wakacjach All inclusive a drudzi w 15 kg plecakiem biegają po górach. Jedne dzieci to mimozy które leżą jedzą i tyle i rodzice zastanawiają się ze może napięcie mięśniowe nie takie inne mając 1.5 roku wchodzą na drabinki na placu zabaw na które 4 latek boi się wejść. Wychowanie wychowaniem a temperament to druga sprawa. Gdyby te mądre książki były takie genialne to rodzice powiedzmy 3 dzieci po 1 mieli by luz a jakoś tak się zdarzenia ze to 3 nie śpi do 2 roku życia kładzie się w sklepie na podłodze a tamte tego nierobily itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem że to ja powinnam w tym domu rządzić. Ale nie wiem jak. On ma przewagę i nie potrafię tego zmienić bo jestem na granicy wytrzymałości. Nawet nie wiecie jak boli mnie gdy moje dziecko drze się na pół miasta tylko dlatego że ja chcę iść do sklepu a on w tym czasie chce iść np na autobus... Najlepiej jechać nim do nikąd. A najgorsze jest to że jak zaczął się tak zachowywać to mu nie odpuszczalam, na siłę brałam na ręce gdy byl młodszy i do domu. Koniec wycieczki na plac zabaw czy gdziekolwiek. A z chorobą obstawialam autyzm albo podobne zaburzenie. Nie było z nim kontaktu teraz jest lepiej, mało mówi jak na 3 lata. Tak naprawdę od miesiąca zaczął składać zdania. Rozumie wszystko co mu się powie, liczy do 10, zna wszystkie kolory, zwierzeta wie co to kółko kwadrat itd, jest opiekuńczy w stosunku do zwierząt i dzieci.. ale nie potrafi mówić tak jak niejeden 3 latek. .. mam sąsiadkę, nie będę mówić tu kim była pół swojego życia bo i tak przekręce w każdym razie miała styczność z dziećmi i powtarzała mi że on się tak zachowuje bo nas nie rozumie, nie potrafi z nami porozmawiać więc się buntuje. Ze gdy zacznie mówić wszystko minie. Ze właśnie bunty występują najczęściej u dzieci niemowiacych bądź slabomowiacych. .. nie wiem ile w tym prawdy. Ale faktycznie odkąd zaczął mówić więcej, nazywa dużo rzeczy po imieniu ... Zaczyna składać dopiero zdania konkretne... Te bunty są nieco łagodniejsze - nadal rzuca się na ulicy ale już nie ucieka w drugą stronę ... Co nie zmienia faktu że jest mi z nim ciężko a być może jemu ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dopisze jeszcze ze faktycznie swego czasu był uzależniony od tv. Teraz ogarniczamy. I od lata właśnie moje dziecko nie widziało YouTube a bajki lecą czasem w tv ale nie buntuje się gdy wyłączam. Od tego czasu jego mowa się poprawiła. Choć nadal jest słabo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konsekwencja, jak ktoś pisał, a ja dodam jeszcze- cierpliwość. Góra cierpliwości... Nie jest problemem zachowanie dziecka, to w dużej mierze wynika z jego charakteru, tylko twoja reakcja. Nie daj sobie wmówić że jesteś złą matką bo dziecko urządza sceny- byłabyś złą matką gdybyś z powodu tych scen ulegała mu we wszystkim. Mój był identyczny w tym wieku. Pamiętam jak wyszłam kiedyś ze znajomą na wystawę wozów strażackich połączoną z pokazami- jej mały, rówieśnik mojego, chodził obok mamy, pogadał, poogdlądał, poczekał na swoją kolej, wychodził już i zostawiał coś jak trzeba było, mój- jak zwierzątko, ciągle wrzask, podniecenie, ciągnięcie mnie za rękę, jak puściłam potrafił w pól minuty na dach wozu wchodzić, z takim imprez wychodziłam cała mokra... Powroty do domu były koszmarne, bo od drzwi na dole cały blok słyszał że on wraca a wcale sobie tego nie życzył, momentami miałam ochotę go zakneblować, i powinnam dać na mszę za wspaniałych, wyrozumiałych sąsiadów. Jakimś cudem jedynie na zakupach zachowywał się poprawnie, chociaż przy kasie tracił cierpliwość, ale obywało się bez scen i biegania. Poza domem potrafił zwiewać wszędzie, na oślep, ledwie został na sekundę puszczony... Powoli nasze metody dawały skutek. Swoją drogą, w międzyczasie zdiagnozowaliśmy zaburzenia, ale to nam dało tylko dodatkową wyrozumiałość- wiedzieliśmy skąd się biorą pewne zachowania. Ale zero taryfy ulgowej jeśli chodzi o wypracowanie tych poprawnych. Nie było nam łatwo- jemu też nie. Ale zaczęliśmy się dogadywać, robić umowy. Jak miałam coś do załatwienia na mieście, a jego brałam ze sobą, to zawsze była zasada że moje sprawy na początku. Dziecko które czeka na plac zabaw ma większą motywację żeby wytrzymać w okienku na poczcie, a jaką ma dziecko które ma kończyć pobyt na placu zabaw i na tą pocztę iść? Mówienie że jak będzie niegrzeczny to jutro nie wyjdzie, to zupełna abstrakcja, dla niego "wieczorem" to już to samo co "za milion lat". Jeżeli nie musiałam iść w konkretne miejsce, dawałam też mu wybrać cel zabaw, jeśli ten spacer miał być dla jego rozrywki. Bo mi naprawdę zwisa i powiewa czy będzie siedział na placu zabaw, gonił po parku, karmił łabędzie na Wiśle czy jeszcze coś innego wymyśli. Jak się źle zachowuje-w tył zwrot i powrót, bez dyskusji. Nie cierpiał chodzenia za rękę, więc też ustalaliśmy- ok, puszczę twoją rękę, ale nie oddalasz się, zawsze podchodzisz jak zawołam. I bezwzględne tego przestrzeganie- jak brykał,to znowu za rękę. W końcu zaskoczył, czasami muszę mu zwrócić uwagę jak zostaje kilka kroków z tyłu ale generalnie nie ma najmniejszego problemu jak wychodzimy z domu. Nie odpuszczałam ani porządku, ani innych domowych obowiązków, bo u nas zasady musiały być stałe, czytelne i koniecznie, konsekwentnie przestrzegane. Ma swój pokój, swoją przestrzeń, tam mógł się bardziej rozładować, ale musiał zrozumieć że mieszkanie to przestrzeń wspólna naszej rodziny, a świat poza domem jest dla wszystkich i nie musi byc taki jak inni, ale ma dać innym egzystować w spokoju. Ten okres jak miał 2-3 lata, a nawet trochę dłużej, bywał naprawdę trudny, ale teraz, a ma 5,5- jest świetnie. Zupełnie inne dziecko i patrząc na niego ciężko uwierzyć co kiedyś przechodziliśmy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dopowiem że od samego początku są z nim przeboje - jako półroczne dziecko ryczał w obcych domach. Nie mogłam iść na kawę do kuzynki bo na wstępie płakał. Akceptował niektóre domy a na niektóre wpadał w szał. Nie mogłam chodzić na długie spacery bo nienawidził wózka. Polubil dopiero około 2 roku życia. Dosłownie od początku mam przerąbane. Przeciez oszaleć można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dużej mierze mam wrażenie ze piszesz o takim dziecku jak mój syn ! Powiedz mi proszę, Twój synek mówił w wieku 2-3 lat kiedy zaczęłaś wprowadzać zasady ? Jakie problemy zdrowotne u niego miały również wpływ na zachowanie ? - bo tak wywnioskowalam. Ja bym mojemu chętnie dała wybierać kierunek spaceru - ale słuchajcie jak on wybiera McDonald's i frytki z niego albo sala zabaw dla dzieci no to litości. Chętnie na salę zabaw chodzić mogę ale do McDonald's ? W życiu. Raz na jakiś czas tak. Ale nie co spacer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aktualnie mam 4,5 letniego syna. Jeszcze rok temu niemal każdego dnia miałam ochotę posłać go w kosmos z biletem bez powrotu. Mały diabeł. Bil, krzyczał, rzucał czym popadnie w tym sobą - wiecie o co mi chodzi ;) Wyrósł. Po tamtym dziecku nie pozostał nawet slad ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie kto ewentualnie mógłby dać mi wsparcie ? Gdzie się udać ? Psycholog dziecięcy ? Logopeda ? Czy egzorcysta :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli jest szansa dla mojego ?;) Tak bardzo chciałabym uslyszec, że jeszcze rok i będzie dobrze. Każdego dnia chce mi się płakać bo nie daje rady. Jestem młoda mama chciałabym z nim aktywnie spędzać czas, jeździć wszędzie dla jego atrakcji .. jeżdżę konno zabierałam go ze sobą jako 2.5 latka. Bylo super, dopóki sobie nie ubzdural że każdy spacer w tamtym kierunku to konie. Dacie wiarę, że darł się na pół wsi ( na wsi jeżdżę konno i spędzam wakacje ) bo nie docierało do niego że nie idziemy na konie tylko np do lasu nad wodę. Jak już zajarzyl że woda jest super, nauczył się nurkować gdzie byłam z niego dumna.. to nie dało się później iść do lasu od tak bo kończyło się wyciem bo chciał wejść do wody mimo że wrzesień przyszedł i zimno juz nad wodą. Jak nie tak to tak. Zawsze znajdzie sobie coś co sobie ubzdura. Oczywiście wolałabym żeby ciągnął mnie na basen niż do McDonald's ale jak to my kobiety- nie zawsze możemy i już czuję znów darcie się na pół miasta bo moje dziecko chce na basen a matka wyrodna mówi nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko jest największą antykoncepcja. Mąż nalega na kolejne. Ale dla mnie to byłby gwóźdź do trumny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przerazaja mnie troche takie tematy o tym,ze rodzic nie radzi sobie z 3 latkiem.A co bedzie pozniej?Ten 3 latek stanie sie w koncu nastolatkiem i dopiero wtedy rodzice beda zalamywac rece i Boga wyklinac.Niestety to bierze sie z obecnego modelu wychowania,dodatkowo wszelkiej masci psycholodzy i pedagodzy robia nam wode z mozgu,ze na dziecko nie mozna krzyknac bo sie biedne zestresuje,a juz bron Boze nie dac zadnego klapsa bo dziecko ma prawo doniesc na wlasnych rodzicow na policje.Dzieci wychowuje sie w zupelnej bekarnosci.Rodzic bezradnie rozklada rece i nie wie co robic.Najgorsze jest to to wtracanie sie panstwa w wychowywanie naszych dzieci.Rosna wtedy egoisc***epki swiata,w dodatku straszna chamowa i zdziczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariolaks
"Wiecie kto ewentualnie mógłby dać mi wsparcie ? Gdzie się udać ? Psycholog dziecięcy ? Logopeda ? Czy egzorcysta " spróbuj napisać przez internet do psychologa - http://portalzdrowiadziecka.pl/ To nic nie kosztuje a bedziesz miala zdanie lekarza na ten temat. No i druga kwestia, czy próbowałaś zorganizować mu jakieś zajęcia ruchowe np. biegi albo sztuki walki albo zobserwowałaś co go uspokaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On skończył 3 lata niespełna miesiąc temu. Nie zapisałam go na żadne tego typu zajęcia. On nie jest w stanie się dogadać bardzo mało mówi. Nie sądzę aby nasladowal trenera/ kogoś kto prowadzi zajęcia. Jeździł tylko konno w okresie letnim. Oraz codzienne pływanie w jeziorze wycieczki rowerowe które kończyły się darciem się bo chciał jeździć w innym kierunku. On w domu jest fajnym chłopcem. Rzadko mu się wkręca płacz a raczej pisk bo łzy u niego nie dojrzysz. Ale na spacerach to koszmar. I tu najbardziej o tę spacery chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja opisywałam takiego gagatka, ma ZA, owszem, mówił jako dwulatek i trzylatek. Płynnie, obszernie, z zasobem słownictwa niespotykanym w jego wieku. Co nie zmienia faktu że dogadać się z nim w tym okresie nie szło, zupełnie, bo rozmowy z nim były prawie wyłącznie na tematy abstrakcyjne i nijak się to miało do normalnej komunikacji. Zdaję sobie sprawę z tego że miał problem żeby powiedzieć nam o co chodzi i czego chce, żeby porozumieć się, i jeszcze masa dodatkowych źródeł stresu i frustracji. Ale bez względu na źródło problemów, trzeba wypracować jakieś zasady i poprawne zachowanie. Co do wyboru miejsca- wiesz, u nas akurat nie było opcji typu McDonald czy sala zabaw. Staraliśmy się unikać takich przybytków, zresztą doskonale rozumiał argument że nie mam pieniędzy, a za to się płaci. I szybko też zrozumiał że krzyk i płacz nie sprawią że nagle rozmnożą mi się pieniądze. Jak trzeba było, to ściemnialiśmy- np że to miejsce jest czynne tylko w lecie, albo że je zamknęli. Jak dziecko mniejsze, lepiej dawać ograniczony wybór- typu "idziesz do parku czy na Rynek?". Wycieczki autobusowo- tramwajowe również u nas były, nie stale, ale starałam się zeby miał też to co mu sprawia radość. Czasami go męczyłam celowo- idziemy tam na piechotę, ale możemy wrócić trawmajem. Jeśli tylko jesteśmy w mieście w tym czasie, Dzień Dziecka również spędzamy w miejskiej zajezdni która otwiera się wtedy na gości i robi imprezę. Mamy też muzeum ze starymi tramwajami i jeden zabytkowy którym się można okazjonalnie przejechać... Ale tak jak mówiłam, do pewnych rzeczy musi dorosnąć i koniec tematu. Dwu- trzylatek nie zrozumie że muzeum tramwaju jest czynne w określonych godzinach albo że nie masz na bilet, ale cztero-pięciolatek bez problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Wam, że ja niby wiem jak się zachowac dać właśnie wybór albo park albo plac zabaw. Ale w momencie kiedy moje dziecko mówi park a gdy idziemy nagle dojrzy przykładowo sklep jakiś czy np kościół ( tak, lubi chodzić do kościoła ) to zmienia kierunek. Wiem że wtedy powinnam powiedzieć " sam wybrałeś park więc idziemy do parku. Do sklepu pójdziemy jutro " bądź np " teraz idziemy do parku bo tak wybrałeś ale w drodze powrotnej jeśli będziesz miał siłę zajdziemy też do kościoła " słuchajcie... Robię tak. A on co? Leży ryczy krzyczy tarza się i wrzeszczy " pomocy" jakbym co najmniej go biła kopała albo szczypala. Wiecie co, gdyby on jeszcze dostał w dupę tak żeby nie mógł usiąść to rozumiem - wyje bo go boli. Ale ze on wyje z powodu pójścia nie tam gdzie on ma widzimisie no to... Powiem wam że każde wyjście z domu dla mnie to koszmar. Najwięcej wychodzi z nim moja mama bo ja się boję... Jedyne wyjście bez płaczu to do najbliższego warzywniaka i wyrzucić śmieci. Wtedy ładnie tam idzie i wraca ze mną. Ale iść już dalej w miasto to kosmos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem przerazona tym jak czytam ze dziecko wybiera sobie kierunek w ktorym ma isc placze, krzyczy, a ty mu ulegasz ???? Nie rozumiem tego zupelnie, ja jesli oczekuje czegos od dzicka to mu to mowie, np idziemy do sklepu. Dziecko nie, placze krzyczy to czekam az sie uspokoi, a niech sie drze a ludzie patrza, ja bym siadla na lawke jego na kolana i niech sie drze wierzga krzyczy no sory ale ja jestem silniejsza, 3 latek uciakajacy?? powiedziala bym jak przestaniesz to porozmawiany, bedzie to trwalo pol godz godzine ale poniej 15 min, 5 wkoncu wcale wiem po sobie, uspokoi sie tlumaczysz ze rozumiesz ze chce isc gdzie indziej i ze jest mu przykro ale musimy isc tu i tu, a to co on chce mozecie zrobic po albo np w wtorek. I tak z kazda rzecza, z dzieckiem trzeba rozmawiac, tlumaczyc mu cos bedziemy robic, jak ma sie zachowac, czego oczekujemy od niego itp. No sory ale jak mi matka stanela na ulicy i nie wiedziala juz sama co ma ze mna zrobic to chyba sama bym sie poryczala i zglupiala. Lubisz wiedziec co cie czeka? To mow dziecku. Chyba za bardzo ulegasz swojemu dziecku, nie mowie o trzymaniu rezimu, ale o tym ze dziecko to wciaz dziecko i ty decydujesz za nie co ma robic jak i po co a nie ono o was. Nie wyobrazam sobie ze dziecko drze mi sie na pol miasta bo chce jechac autobusem a nie isc np tu, a ja mu ulegam. Mam sluchac sie 3 latka bo on zdecydowal ze chce isc tam ? Jak bedzie chci al ci widelec wbic w reke tez mu pozwolisz bo sie drze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chętnie na salę zabaw chodzić mogę ale do McDonald's ? W życiu. Raz na jakiś czas tak. Xxx Ale ty mu pokazałaś, że McDonald's jest "fajny"...on nie rozumie dlaczego nie chcesz tam chodzić co dziennie -przecież to taka super atrakcja :/ Moja trzylatka nigdy tam nie była...po co??? Wolę usiąść w spokojnej restauracji czy pizzerii i zamówić małe frytki z pieca... Sala zabaw raz-dwa razy na miesiąc wystarczy i to w nagrodę za grzeczne zachowanie...np.naklejka na kalendarz za grzeczne zachowania a za złe krzyżyk..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchaj tylko ja mu nie ulegam. Drze się jak opętany, czekam aż się wyryczy jak trwa to zbyt długo to biorę go za rękę i do domu. Za każdym razem przy jego buncie spacer się kończy. Nie chcę iść gdzie Idę ja to nie będzie chodził wcale. To nie tak że oj syneczek płacze to się przejadę autobusem. Jak wyje to do domu i koniec historii spaceru. Ale najgorsze że on ma to ewidentnie gdzieś. Byleby zadyme zrobić. Chociażbym na kosmos go wyslala to zapewnie by wył bo za wolno by leciał. Rozumiesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ty sie boisz wyjsc z 3 latkiem bo on cie terroryzuje, kosmos jakis. I nie mowcie mi ze dziecko nie rozumie czegos bo ma 3 lata, nie rozumie to jak dzieci sie robi a nie ze trzeba miec bilet, albo pieniadze zeby za cos zaplacic. Trzeba dziecku pokazywac rozmawiac tlumaczyc, na swoim przykladzie, w ksiazeczkach na innych dzieciach np zobacz jak ten chlopczyk ladnie idzie, odwrocic uwage np. Jak nie chce isc to zabawa w maszerujemy jak zolnierze pokazujesz ktora lewa i mowisz prawa lewa prawa lewa, albo liczymy pieski po drodze itp. Zacznijcie te dzieci wychowywac uczyc, tlumaczyc a nie tylko chowac, jesc, spac wyprowadzic i nara. Niestety ale trzeba wlozyc troche pracy i serca od poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mc Donalda poznal w momencie kiedy latem jechaliśmy na wakacje i jedyny przystanek to właśnie McDonald's bądź stacja paliw.. że moje dziecko nie je hot dogow, jedzenie własne miał ale jak rodzina chciała zjeść coś ciepłego prócz kanapek to zostały frytki w McDonald's. I tu przez chwilę był plus, że moje dziecko które je tylko marchew buraki i jabłka zje w razie konieczności frytki - taka wiesz, nadzieja że w razie tragedii będzie można mu gdzieś właśnie w restauracji, na plaży czy gdziekolwiek zamówić frytki. Z braku laku. Ale nie o tym temat. Dałam przykład McDonald's ( latem była lodziarnia na rynku także super) chodzi tu o to że moje dziecko ma obsesję jaki chodzi o spacery ma swoje wizje. Jak Autystyk. Autyzm jest wykluczony. Chociaż na chwilę obecnąja chyba powinnam się poddać badaniu bo tracę już konkat z rzeczywistością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×