Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

1989justyna

Co myślicie o tej relacji?

Polecane posty

Hej! Laski, pomóżcie rozwikłać tę zagadkę:) 3 mce temu poznalam chłopaka na weekendowym wypadzie w góry ze znajomymi (kolega go zabrał ze sobą). Zaczęłam z nim rozmawiać i od razu "klik", znacie to;) byliśmy grupą około 10 osobową, ale on cały czas gdzieś tam się koło mnie kręcił, dużo rozmawialismy, dużo śmiechu. Widziałam, że mu się podobam, choć on mi wizualnie z początku nie koniecznie, aczkolwiek to klik...po powrocie z gór zaprosil mnie na fb, zaczęliśmy pisać, okazało się, że mieszkamy bardzo blisko siebie. Zaczęliśmy się spotykać, często, zaczął mi się podobać, były pocałunki, przytulanie, ALE. Wystraszyłam się, że dąży to w kierunku zwiazku, natomiast ja mam chyba lek przed zangazowaniem teraz, rok temu rozstałam się z chłopakiem, byl to bardzo burzliwy związek, psycholog pomagal mi się ogarnąć, nigdy mi się to nie zdarzyło. Ponad to ten chopak jest 3 lata młodszy, co też mnie na początku odpychalo, aczkolwiek po czasie okazało się, że jest odpowiedzialnym, myślący przyszłościowo facetem (on ma 24, ja 27 lat). Widziałam, że on się coraz bardziej angażuje, ja też, wiec nie chcąc go dłużej ranić po miesiącu powiedziałam, że może być z tego tylko przyjaźń, nic więcej. Był zawiedziony, mówił, że wydaje się, że wszystko idzie w dobrym ierunku, że go zwodze, co musze przyznać było chyba prawda, ale biłam się z samą sobą, że może zaryzykować? Dzień się nie odzywalismy, potem napisał pod byle pretekstem i znów zaczęliśmy się spotykać. Po miesiacu znow powiedzialam, ze nic z tego nie bedzie, mednak dalej sie spotykalismy, chore. Widujemy się sam na sam, zazwyczaj na mieście lub u mnie, nie byliśmy u niego co dało mi do myślenia, nie poznajemy sie ze swoimi znajomymi, bo niby jako kogo mamy się przedstawić? On mieszka z kolezanka w mieszkaniu, dwa osobne pokoje. Pomyślałam, że może jest coś między nimi, albo nie daj Boże są parą, po kolo 2 miesiącach, powiedzmy, że trochę się do niego wprosilam, żeby zobaczyć o co tam chodzi. Jego współlokatora była w domu, ale zaraz wyszła na noc do pracy, my uprawialismy seks pierwszy raz, zostałam na noc, poprosił mnie, ja też chciałam, na drugi dzień wyjechał na święta na 3 tygodnie do siebie (jest z Litwy, oboje mieszkamy w UK). Od jego powrotu spotykamy sie, jest seks, jest troska o siebie, dużo rozmów, dużo czasu razem, zostawanie na noc. Rozmawiałam z nim o tym kim teraz jesteśmy dla siebie, on mówi, że chciał wcześniej związku, ale juz dwa razy go odrzuciłam,m, wiec on teraz nie wie czego chce. Nasz status nazywamy "sasiedzi". Niby się z tego śmiejemy, że to chyba seks with benefits, żartujemy, że musimy sobie nawzajem znaleźć partnerów, pytamy o swoje kryteria, po czym mówimy, że tak właściwie to opisujemy potencjalnych partnerów jako takie osoby jakimi my jesteśmy. Oboje nie mieliśmy dotąd takiej relacji. Rozum mi mówi, że teraz jest tak wygodnie, dopóki któreś z nas pozna partnera i się rozejdziemy, choć już teraz wiem, że nie będzie to łatwe. Ciężko się jednak rozstać, bo lubimy być ze sobą, rozmawiać,. On mówi, że pewnego dnia pewnie jeszcze raz mnie zapyta czy chce być z nim. Czy nie było by to takie z braku laku? Ostatnio wyskoczył nagle z tekstem"przecież Ty pewnego dnia poznasz chłopaka albo meza". Nie mówimy sobie czułych słówek, nie slodzimy, będąc na urlopie na Litwie powiedział, że za mną tęskni. Czuje się jak jakaś niezdecydowana małolata, to bardzo niepowazne: mowe, ze nie chce, a jednak ciagnie mnie do niego. Poczatów spotyKalisz sie glownie z jego inicjatywy, on tez glownie odzywal sie do mnie pierwszy, teraz ja tez troche zaczelam dzialac. Jak to widzicie, czy on mnie odbiera jako kolezanke, z którą można się przespać czy faktycznie czai się by zapytać o związek? I czy myślicie, że taki związek po tylu dziwnych zawirowania miałby sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz ma dwie do walenia Ciebie i ta wspollokatorke z drugiego pokoju, A ma przynajmiej duzego tego jak to mowia kkkuuulasa, a jak Ci to odpowiada i pcizda twoja zadowolona to dwawj mu dduupy ile chce bo to nie mydlo tylko dobrze sie zabezpieczaj .A moze zorganizujesz trojkat 2k+1m to bedziesz widziala jaki twardy jest i wtedy zdecydujesz czy zostac przy nim czy szukac innego zeby i cippka byla zadowolona z niego Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam pojęcia, co on myśli. Ja na pewno na jego miejscu nie liczyłbym na nic poważnego z Tobą, bo z tego co piszesz, jesteś osobą która aktualnie nie nadaje się do związku. Jesteś niepoukładana i niezdecydowana, choć zbliżasz się już do 30-tki - nie wiesz, czego chcesz i nie wiadomo czy znów go nie odrzucisz. Możliwe jednak, że on nie myśli tak zdroworozsądkowo, jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale po co mu związek? Odrzuciłaś go dwa razy, a i tak chodzisz z nim do łóżka. Jesteś chwila zabawką, nie trzeba się już starać, bo już Cię ma. Jak na osobę 27letnią, strasznie niezdecydowana jesteś. Uporządkuj swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za rady, tak też to widzę niestety, tylko trochę ciężko się z tego wywinać, bo pojawiło się już zaangażowanie, no ale będzie trzeba to zakończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 1989 justyna to jest twoj pierwszy chlopak czy wczesniej rozwalalas nogi innym. Masz 27 lat to juz poznalas zycie, musisz wiedziec co laczy Cie z nim, czy tylko to ze ma penisa tej wielkosci co pasuje do twojej szparki i daje Ci pelne zadowolenie jak Cie bzyka, i czujesz sie dowartosciowana kobieta przy nim bo jestes przez nie go tak jak tobie to pasuje A moze cos wiecej trzyma Cie przy nim?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście ze nie pierwszy. Od roku jestem sama, może to samotność daje o sobie znać.. dobrze mi się z nim spędza czas, nie chodzi tylko o seks, widzimy się też bez seksu, ostatnio byłam chora, przyszedł do mnie z lekami, troszczyl sie. Coś mi mówi nie idź w to, a jednak Tęskno jak go nie ma. Wydaje m się, że jednak mimo strachu po poprzednim nieudanym związku, gdybym poznała kogoś, z kim faktycznie bym chciała być, mimo wątpliwości podjęłabym ryzyko wejścia w zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze gdyby autorka pozna kogos kto bardzo jej sie spodoba nie bedzie miala takich rozkmin i wjedzie w swiazek. Po prostu to nie TEN, niby jest OK a jednak w glebi serca wiesz ze to tylko na chwile, taki przejsciowy facet ktory daje Ci akurat to co potrzebujesz, czyli czulosc, seks, Rozmowy, wiec korzystasz z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba tak właśnie jest, daje mi to, czego akurat mi brak, ale nie wystarczy to na bycie razem, dlatego coś z tylu głowy mi ciągle mówi NIE. Pytanie tylko czy zostać w tym narazie, bo nie jest tak, że to jest wyłącznie jego korzyść, oczywiście ja też z tego czerpie, czy uciąć definitywnie kontakt. Nie jest tez tak, ze wpada na seks i ucieka, spedzamy cale popoludnia razem, zostajemy u siebie na noc, chodzimy czasem na randki na miasto, nigdy nie pozwala mi placic, choc czasem az na nimwymuszam, bo mi glupio, nie czuje sie jakos wykorzystywana. Jak pisałam, nigdy nie byłam w takim "ukladzie"? I właściwie nie wiem jak bym zareagowała, jak by mi powiedział pewnego dnia"poznałem kogos".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×