Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wy na prawde tak skaczecie wokół dziecka z jedzeniem?

Polecane posty

Gość gość

Przyjechała do mnie na ferie 8 letnia siostrzenica. Gadam rano z jej matką i mówie że młoda właśnie je kanapki z serem. Moja siostra stwierdziła " nie dawaj jej sera bo ona nie lubi " . Zapytałam jej czy mała ma jakieś uczulenie czy nietolerancje bo w takim przypadku bym jej tego nie dała. Odpowiedź była taka " ona nie lubi" . Pytała co na obiad robie. Krokiety. " ona nie będzie jadła bo nie lubi" . Zjadła i nie protestowała. Tak samo z sałatą,pomidorami,mielonymi.. Ogólnie z tego co usłyszałam to mała pododno je pomidorową,rosół,schabowe,ziemniaki , ogórki kiszone i kanapki z dżemem. No ludzie ! Co to oznacza " nie zje bo nie lubi" a tak właściwie je wszystko bez żadnego problemu to co jej dam . Wy też tak kombinujecie i skaczecie na każde zawołanie dziecka? Chce rosołek to lecicie i robicie ? Sama jestem matką 8 miesięczniaka i nie wyobrażam sobie jak tak można. Rozumiem jeżeli dziecko ma alergie/uczulenie/nietolerancje czy specjalną diete z powodu choroby ale skoro dziecko jest zdrowe to czemu ma wymyślać nad talerzem a matka ma latać i gotować to co dziecko chce ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie. Mam dzieci w wieku 2 i 8 lat i są raczej niejadkami- tzn. jedzą mało i rzadko. Ale nie nadskakuję im i nie wymyślam. Kuchnia jest jednakowa dla wszystkich. Oczywiście nie katuję nikogo czymś czego ewidentnie nie lubi, ale wychodzę z założenia, że jak ktoś jest głodny to je to co jest. Nigdy nie rozumiałam zjawiska - my jemy swoje śniadanie, a dzieci kanapki z nutellą. Sami takich nawyków uczymy, to nie dzieci tego wymagają. I nie jestem żadnym świrem, słodycze też jemy;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja oczywiście siostrzenicy nic na siłe nie wpycham. Podstawiam talerz z jedzeniem. Nie karze jej wszystkiego zjeść ale ma zjeść chociaż troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, jak dziecko czegoś nie lubi, to nie je. Jedynym wyjątkiem są zupy, które tylko je ona. I xipat codziennie musi być. Reszta na zasadzie- chce, to je, nie to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko je z nami, to co my. Jesli cos jej nie smakuje, to nie zmuszam. Sama jest na tyle madra, zeby zjesc tyle, zeby nie byc glodna. Jak jej smakuje to zje wiecej i z tego tez nie robie problemu. Slodycze wydzielam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie skaczę. Ale jeśli dziecko ma własne upodobania, nie widzę żadnego problemu w tym żeby je uwzględniać jeśli nie wymaga to osobnego gotowania. Akurat kanapki mój synek, prawie sześcioletni, robi sobie sam, tosty równiez. Szybko znika problem tego co lubi a czego nie- przygotowuje sobie to co mu pasuje i w takiej ilości jak mu pasuje. Więc ja raczej skakaniem nad dzieckiem nazwałabym przygotowywanie kanapek ośmioletniej pannie... ale kiedy przygotowuję mu coś ciepłego do picia to owszem, pytam na co ma ochotę- kawę zbożową z mlekiem, herbatę owocową albo inną... pewnie, mogłabym mieć w nosie to co on lubi i postawić mu pod nosem czarną herbatę i stwierdzić że nie będę wydziwiać- ale po co? Dla idei? Pokazać że ja rządzę? Przygotowanie jednego i drugiego wymaga ode mnie tyle samo wysiłku... To tak jakbym uważała że mąż nade mną skacze bo jak robi sobie kawę, to mi przygotowuje ulubioną herbatę, bo ja kawy nie piję. Tak, nie lubię i nie piję. Każdy ma prawo do własnych upodobań i nigdy nie rozumiałam podejścia "jest to i to masz zjeść". Sama też jem to co lubię, a nie jak leci, to co mam pod ręką w lodówce. Jak wiem że moje dziecko nie lubi mieszanych surówek, to mu ich nie podaję- chociaż regularnie nakłaniam do spróbowania. Ale nie mam żadnego problemu żeby odłożyć mu same pomidory albo ćwiartkę jabłka, skoro to mu odpowiada. Jeżeli nie mam planu na obiad, a synek prosi o pomidorówkę, to też nie mam z tym problemu. Nie, nie gotuję mu pomidorówki jeśli ja mam akurat np. kurczaka ze szpinakiem a jemu nie pasuje- ale nie musi tego jeść, mogę mu zrobić samego kurczaka, może zjeść kanapki. Tak samo uwzględniam też upodobania męża, a mąż- moje, jeśli mu się zdarzy gotować. Mamy jedynie zasadę że coś słodkiego tylko po zdrowszym posiłku. A że siostrzenica u ciebie je inaczej i więcej- to tylko się cieszyć. Mój w przedszkolu też je rzeczy których w domu nie rusza, zachęcony jędzącymi to samo dziećmi, ale bywa też np. że nie ruszy pewnych rzeczy bo ziemniaki z koperkiem- a w domu ma bez, kasza z sosem- a w domu je kaszę bez sosu itd. Więc też czasami mówię że on coś jada albo nie, a u innych okazuje się że nie koniecznie, bo inne przyprawy, dodatki itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci tak czasem mają ze u kogoś zjedzą choćby dlatego ze się krepuja wydziwiac czy sprzeciwiać. Z drugiej strony jakby naprawde totalnie nie smakowalo to by nie zjadła. Inaczej przygotowujesz i juz moze byc snaczniejsze niż w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje w domu czesto nie chcialy nawet sprobowac, zwlaszcza nowej potrawy ( dzieci na ogol nowosci nie lubia) u tesciowej wpieprzały wszystko. W sumie sie nie przejmowałam, wiadomo,ze wsrod jedzenie nikt z głodu nie umarł. Wyrosly z tego, ja niestety sie troche upasłam, jedzac zamiast nich,zeby sie nie marnowałao :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nie ma " nie jem bo nie lubie " :) Jesz to co wszyscy albo nie jesz wcale :P Gotuje to, co lubimy, bo po co mialabym np. gotowac jaglana kasze i i koltlety z soczewicy ? Nikt by ich nie ruszył :D W lodówce tez sa rzeczy, które lubimy. Jak dzieci nie chca jesc, spoko niech nie jedza ... do nastepnego posiłku :P A w miedzyczasie jedynie owoce.. W zyciu nie miałam problemów z niejadkami, wybrzydzaniem czy ' ja tego nie lubie ". Jak sa kanapki np. na sniadanie, to dzieci same sobie wybieraja, co na nie połoza, pilnuje tylko by dodawały warzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy jadacie totalnie wszystko ze tego samego oczekujecie od dziecka? Pamietam horror z dzieciństwa-kasza jęczmienna z gulaszem. Fuj. Siedziałam nad tym pol dnia bo rodzice zmuszali. Teraz jadam kasze z gulaszem ale moj gulasz to duzo warzyw a u mojej mamy występowały mikroskopijne ilości bo "mieso jest najważniejsze". Byliśmy z moim bratem niejadkami bo mama nie pytała nas co byśmy zjedli. Moja corka tez mało jadła ale ja sie gimnastykowalam na 100% zeby cokolwiek zjadła i gotowałam dla niej osobne rzeczy. Efekt? Teraz ma 3,5 roku i je większośc bo przyszła jej ciekawość na nowe produkty. Nie widze żadnego problemu w tym ze daje córce możliwośc wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu Autorka. Ja jej nie zmuszam do jedzenia. Pytam co chce. Odpowiada mi że obojętnie. To co dam to zje. Powiedziała że nie lubi sałatki ale spróbuje. Posmakowało jej. A jej matka mówi żeby nie dawać bo ona nie zje bo nie lubi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem za krótko mamą , żeby oceniać postepowanie innych, a twoje dziecko za małe byś mogła stwierdzić czy będziesz biegac obok iego czy nie z jedzeniem. 8 miesięczne dziecko jeszcze tak naprawdę nie zna smaków, wszystko co je to próby spożywania czego innego niż mleko i ewentualna kaszka. twój dzieciaczek dopiero zacznie wybrzydzać, poczekaj jeszcze z pół roku a zobaczysz ... oczywiście życze ci aby ci się nie trafil niejadek i jadł z checia, i z checia otwieral buzie do kolejnej lyzeczki. sama mam dziecko i szczerze?????? co z tego, ze rano jej zrobie owsianke, skoro ona ją wypluwa? co byś zrobiła na moim miejscu?? zostawiła głodne i dała od niechcenia butle?? bo ja nie mam sumienia tak zrobić, wiec smaże córce jajecznice, która tez ląduje na podłodze? co radzisz dalej autorko? dalej dziecko ma chodzc glodne, wspomnę, ze corka ma 2 lata. robię zatem twarożek na słodko i do tego bułka maślana, dziecko zjada. jestem głupia bo skacze wokół dziecka? bo latam i robie trzy różne sniadania? no cóż, pożyjemy zobaczymy jak to będzie u ciebie wyglądało.. z doświadczenia wiem, ze osoby, które się lapia za glowe jak widza co robią inni rodzice, i to nawet osoby , które nie maja dzieci! z czasem same stosuja takie same metody , które kiedyś ich bulwersowały w innych. co do tematu 8 latka to już duza panna, ale nawet nie masz pojęcia o dzieciach nic widze, nie wiesz, ze u kogos smakuje inaczej, dziecko chętnie zjada bo probuje, bo w domu mama gotuje tak samo... poza tym w domu tym serem dziewczynka rzucila by o sciane a u ciebie z powodu braku jakich kolwiek uczuc do ciebie zjadla bo poprostu jest w gościach, mamy obok nie było i nie miał kto za nia odmowic a sama się np. wstydziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miało być jesteś, ty jesteś autorko za krótko matką by oceniać inną matkę!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn ma 4 lata i jest mega niejadkeim. Jest bardzo nie wiele rzeczy które je.. rosół, barszcz z uszkami, pomidorowa ,pieczarkowa (bez pieczarek) sama woda z makaronem,serowa z grzankami,inne zupy warzywne itd.musze miksowac bo inaczej nic nie zje. Schabowe i inne kotlety lubi, duszone lub pieczone zeberka, gulasz z kasza, naleśniki ze szpinakiem i feta (to już jak na niego z tych wydziwianych rzeczy). Spaghetti zje ale tylko makaron sos i mięso(mogę zapomnieć o papryce, dopatrzy się każdego kawałka cebuli ), ziemniaków zwykłych gotowanych nie zje..jedynie pieczone lub jako frytki a i lubi kluski śląskie. Jest bardzo ciężki do jedzenia, nie zje białego ani zoltego sera, bułka musi być bez masła, lubi natomiast kielbaski typu kabanosy i chude wedliny, nie jada żadnych warzyw oprócz tych zmiksowanych w zupach, serki je jedynie waniliowe, nie ma mowy o kawałkach owoców w nich, ogolnie z owoców jada tylko jabłka i jak go najdzie to truskawki. Dzem musi byc extra gladki innego nie tknie z chlebem bez masla oczywiscie. Jak był młodszy to jadł więcej rzeczy a teraz serio porażka. A i tak nie raz musze się nieźle nagimnastykowac i nadenerwowac żeby zjadł. Na pocieszenie dodam tylko ze dobrze wygląda, jest zdrowym i energicznym chłopcem i mam nadzieje ze przejdzie mu i zacznie jadac normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietam jak bylam mala nie lubialam podrobow typu wątrobka, serduszka czy żołądki a znowu moj tata uwielbial. Moja mama zawsze gotowala mi cos innego, przewaznie zupy ktore zajadalam jak szalona. Do tej pory jak odwiedzam rodzicow gotuje to co lubie zeby sprawic mi przyjemność. Nie przypominam sobie zeby mi wmuszala cos czego nie lubie czy zostawiala glodna jak nie chciałam czegos jesc. Zawsze robila cos w zamian bo dbala i mnie jak tylko mogła :) a to bylo 30 lat temu wiec nie wiem co te nowoczesne matki/kobiety takie ostre siekiery.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ostatnio byłam na rodzinnym spędzie,na którym mama 10-letniego chłopca zapytała bez skrępowania.."piotrusiu, pokroić Ci kotleta? Widzę,że sobie nie radzisz" Myślałam,że padnę.. Chłopiec odmówił,chyba z zażenowania albo nie był głodny i koniec końcem kotleta nie ruszył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam takie posty,jak ten wyzej, to od razu mam przed oczami wszelkie reklamy prodktow dla dzieci "a ja mam pewnosc,ze moje dziecko je pelnowartosciowy posilek"....makaron autka z primo gusto i dziecko masz zdrowe,niech nic innego nie je!!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie skacze. Gotuje dla calej rodziny i nie przyjmuje do wiadomosci, ze ktos czegos nie lubi poli nie sprobuje. Do kazdego posilku warzywa. Dzieci maja zjesc choc kes warzyw. Surowke podaje przed glownym daniem, wtedy wiem, ze choc pour lyzce zjedza à nie zapchaja sie np makaronem. 4 posilki dziennie, do picia woda i uwaga ZADNEGO podjadania. Dziwnym trafem u mnie dzieci jedza ladnie przy stole ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja skaczę. Sama nie lubiłam wielu rzeczy, a mama kazała mi jej jeść. Do dziś niemal śnią mi sie koszmary w postaci zupy z kalarepy. Skoro ja nie lubię niektórych rzeczy, to rozumiem, ze syn również ma takie prawo. Po co mam mu wciskać np. salami, którego nie lubi, skoro mogę mu dać na kanapkę szynkę? Dla idei?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że jeśli istnieje kilka rzeczy, których dziecko nie lubi, to nie ma co go nimi karmić. Natomiast, jeśli dzieciak nie znosi 70% rzeczy, to niestety, ale jest rozpaskudzonym wybrzydzaczem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×